06.03.2010 - sobota: SOSZÓW
Ponieważ zima powróciła w górach (i fajnie by było, gdyby tylko tam została

), wybraliśmy się na pierwszy marcowy wyjazd narciarski
Pierwsze wrażenie - trochę negatywne, bo mnóstwo ludzi (tego się spodziewaliśmy!), płatny parking (też się spodziewaliśmy) i z 600 metrów podchodzenia stromo pod górę z parkingu (tego już się nie spodziewaliśmy!). Ale jak już zdyszana dotarłam pod kasy (na nartach wcale nie poprawia się kondycja

a podchodzenie w butach narciarskich to mordęga), było tylko lepiej...
Wykupiliśmy 5-godzinny karnet za 60 zł (marcowa promocja!) i zajęliśmy miejsce w szybko przesuwającej się kolejce. Mimo sporej ilości ludzi wsiadanie na kanapę sprawnie szło.
Pora na mapę stoku:
Jak widać, trasy są konkretne, jedne z najdłuższych w Beskidach. Najczęściej korzystaliśmy z kanapy (H0), a potem podwójnego orczyka (H1). Zjeżdżaliśmy albo niebieską trasą nr 3, albo niebiesko-czerwoną "dwójką" lub też trasą nr 2, a potem nr 1. Nie odważyliśmy się nawet spróbować swoich sił na krótkim czarnym fragmencie, bo trochę nas odstraszał... Może i szkoda, bo ponoć wcale nie jest tak trudno.
Trasy przygotowane nieźle, ale bez rewelacji. Fajne było to, że cały czas działały armatki. Kto śnieży, ten ma
Tradycyjnie, parę zdjęć.
Widoki z kanapy:
Fragment czerwonej trasy nr 1:
Górna część niebieskiej "trójki":
Środkowa część tejże trasy z widokiem na nieco zamglone Beskidy:
Sam dół trasy nr 1:
"Stacja przesiadkowa", pomiędzy kanapami a podwójnym orczykiem:
Na koniec drzewo, które sprawiło, że się zatrzymałam

:
Wyjazd bardzo udany

Super warunki, prawdziwa zima i jak to się ładnie mówi "raj dla miłośników białego szaleństwa"

Spory wybór różnorodnych tras, co sprawia, że nie można się nudzić! Fajna knajpka na górze - Lepiarzówka (niestety drogo!). Ogólnie infrastruktura bardzo dobra. Mieliśmy tylko pecha, że "umieścili" nas na dolnym parkingu, z którego mieliśmy najdalej. (Górny był już zajęty. Trzeba było przyjechać albo wcześniej, albo później).
Myślę, że za tydzień ciąg dalszy naszego marcowego "nartowania". Oby zima (w górach!) nie odpuściła
Pozdrówki
