Drugie szczepienie (moje i partnerki) zaliczone w sobotę. Na szczęście znów "bezobjawowo". Od razu dostaliśmy wydrukowane certyfikaty.
Szczepienie zajęło niecałe 5 minut (ankieta + kwalifikacja + szczepionka, bez czekania 15 min. po). W punkcie totalne pustki. Czterech lub pięciu lekarzy kwalifikujących siedzących bezczynnie, dwa stanowiska wykonujące szczepienia bezrobotne... W ten sposób żadnej odporności zbiorowej na pewno nie będzie, nie liczcie na to.
W przyszłym tygodniu moja szesnastoletnia córeczka, astmatyczka weźmie drugą dawkę. Mam nadzieję, że jak poprzednio, bez najdrobniejszych efektów ubocznych.
Dodatkowy bonus jest taki, że możemy jechać do Cro bardziej wyluzowani. No i nasze życie rodzinne, po ponad roku, wraca do normy (spotkania weekendowe, imprezki). Dziadkowie, ciotki, wujkowie, wszyscy poszczepieni.