Nazwa kraju Hiszpania wywodzi się od słowa Ispania, które oznacza Ziemię Królików. Język hiszpański wymieniany jest w pierwszej piątce najczęściej używanych języków na świecie. Najdłuższą rzeką Hiszpanii jest rzeka Ebro, licząca sobie 930 kilometrów. Hiszpanie to naród uwielbiający grę na loterii. Zdrapki można kupić na rogu każdej ulicy.
Po wizycie u Czarnulki chcieliśmy jeszcze raz zajrzeć do Bazyliki, ale niestety już się nie dało, bowiem wpuszczano do niej tylko te osoby, które posiadały bilety na występ chóru chłopięcego Escolania de Montserrat. Pokręciliśmy się więc jeszcze chwilkę po atrium
i wyszliśmy na zewnętrzny plac, z którego roztacza się rewelacyjny widok na góry.
Moją uwagę przyciągnął taki piękny zakątek, do którego musiałam zajrzeć.
Waldek w tym czasie znalazł sobie inny obiekt do fotografowania. To kolejka kolejka linowo-terenowa Sant Joan, kursująca po bardzo stromej trasie.
Przyglądamy się jej, bo za chwilę będziemy nią wjeżdżać na górę. Kierujemy się więc w stronę dolnej stacji tej kolejki.
We wnęce muru, obok którego przechodzimy, znajduje się statua Świętego Jerzego, której autorem jest hiszpański rzeźbiarz Josep Maria Subirachs, twórca Fasady Męki Pańskiej w bazylice Sagrada Família w Barcelonie.
Już jesteśmy blisko dolnej stacji kolejki Sant Joan, do której kierują nas takie znaki.
Z tego miejsca mamy wspaniały widok na klasztor Montserrat i otaczające go góry.
Waldek jest pierwszy na stacji i czeka tam na nas.
Za chwilę będziemy wjeżdżać na górę, ale to już w następnym odcinku.
W górach Montserrat funkcjonują cztery kolejki. Jedną z nich Aeri de Montserrat już opisałam. Z kolejnych trzech, o których szczegółowo można dowiedzieć się TUTAJ, wybraliśmy kolejkę Sant Joan, bowiem ona w krótkim czasie dowozi ludzi do miejsca, z którego rozpoczynają się trzy szlaki piesze. I właśnie w celu zaoszczędzenia czasu, którego nie mieliśmy za dużo, zdecydowaliśmy się na wjazd kolejką, pomimo tego, że w góry można ruszyć szlakiem spod samego klasztoru. W kasie kupiliśmy bilety w obie strony w cenie 16,50 € od osoby. Obecnie taki sam bilet kosztuje 17 €, więc dużo nie podrożał. Wagonik kolejki już stał i czekał tylko na nas, więc nawet nie miałam czasu, aby zrobić zdjęcia na dolnej stacji. Pociąg ruszył, gdy tylko do niego wsiedliśmy. Wnętrze wagonu zbudowane jest schodkowo, aby podczas jazdy podłoga była pozioma. Jeden stopień stanowi jedną przestrzeń w wagonie a tych przestrzeni jest kilka. Pozwala to na podziwianie widoków ponad głowami innych pasażerów. Ponadto wagon ma przeszklony dach, co pozwala na oglądanie szczytów gór. Wrażenia widokowe z tej krótkiej jazdy są niesamowite. Wagoniki kolejki ruszają w trasę jednocześnie z dołu i z góry, i w połowie trasy mijają się w miejscu, gdzie tory rozdzielają się na dwa łuki. Czas przejazdu to jedynie 6 minut, więc oszczędność czasu jest bardzo duża. Na nogach musielibyśmy do górnej stacji kolejki iść jakieś 40 minut.
Po dotarciu do górnej stacji pokonujemy jeszcze stromy schody, przy których zatrzymuje się wagonik
Obok górnej stacji kolejki Sant Joan, na wysokości 972 m n.p.m. znajduje się plac Pla de les Tarantules, z którego rozpoczynają się trzy szlaki piesze.
Mapa, którą zobaczyliśmy na górze pokazuje, jakie to są szlaki.
Na pobyt na górze mogliśmy przeznaczyć jedynie 3 godziny, bowiem musieliśmy zdążyć na powrotną kolejkę Aeri de Montserrat, która kursowała jedynie do godziny 17:15. Już wcześniej zdecydowaliśmy, że pójdziemy szlakiem Nr 1 (na mapie zaznaczony kolorem fioletowym) w kierunku szczytu Sant Jeroni. Z opisu mapy wynika, że ten szlak można w obie strony pokonać w 2godziny i 10 minut, ale my raczej nie dalibyśmy rady wyrobić się w tym czasie. Ale wybraliśmy ten szlak z uwagi na jego walory widokowe. Mieliśmy zamiar przejść się kawałek tym szlakiem a potem wrócić i przejść się innym, ale wyszło trochę inaczej. Na razie ruszamy na szlak Nr 1. Szlak ten rozpoczyna się za budyneczkiem stacji kolejki. Po wyjściu z tej stacji trzeba od razu skręcić w prawo.
Kawałeczek dalej przy ścianie budynku znajduje sę tabliczka z oznaczeniem szlaku, na której widzimy informację, że do Sant Jeroni trzeba iść 1 godzinę. I zapewne tyle się idzie, ale równym tempem bez zatrzymywania się.
Budynek stacji kolejki zostawiamy za sobą
i idziemy ścieżka wiszącą nad przepaścią, podziwiając niesamowite widoki.
Jak na razie szlak jest łagodny, jedynie co jakiś czas mamy do pokonania jakieś schody.
Na skale, która pojawiła się przed nami, widzimy ścieżkę biegnącą wokół tej skały. Za chwilę się na niej znajdziemy.
Idziemy dalej nie mogąc oderwać oczu od tych niesamowitych form skalnych.
Po tych schodac h wchodzimy na punkt widokowy Mirador d'Icona.
Zdecydowaliśmy się tutaj spożyć prowiant, który zakupiliśmy rano w markecie. Usiedliśmy na murku i jedliśmy napawając się jednocześnie pięknymi widokami.
Siedząc na punkcie widokowym zastanawialiśmy się, co robić dalej. Postanowiliśmy wrócić do miejsca, w którym widzieliśmy wejście na szlak niezaznaczony na mapie. Szlak ten prowadzi do Pustelni Santa Magdalena. Nie wiedzieliśmy o tym, że można tam dojść "na skróty", ale z chęcią skorzystaliśmy z tego skrótu. Gdyby nie on, to idąc naokoło do szlaku 3a nie wyrobilibyśmy się czasowo. Ten skrót zaznaczyłam na poniższej mapce kolorem żółtym.
Opuszczamy więc ścieżkę, nazwaną przez Beatę "autostradą" i rozpoczynamy wspinaczkę dosyć wymagającą ścieżką.
Po 8 minutach doszliśmy do bardzo stromych schodów. Są to Schody Jakuba, prowadzące do Pustelni Santa Magdalena. Od samego patrzenia na te schody kręci mi się w głowie, ale co tam, trzeba je pokonać.
Podczas pokonywania tych schodów w pewnym momencie ukazuje nam się klasztor Montserrat.
Widok w drugą stronę też robi wrażenie.
To już końcówka wchodzenia po schodach. Pokonanie ich zajęło mi około 5 minut.
Odwracam się, aby zobaczyć pokonaną drogę, ale widać tylko kilka ostatnich stopni. Pozostałe już są niewidoczne. Za to widok widoczny pomiędzy skałami jest rewelacyjny.
Teraz ścieżka prowadzi w dół
żeby po chwili znów piąć się pod górę.
Doszliśmy do regionu Santa Magdalena, ale nie wiemy, gdzie dalej iść.
Wnętrze wagonu zbudowane jest schodkowo, aby podczas jazdy podłoga była pozioma. Jeden stopień stanowi jedną przestrzeń w wagonie a tych przestrzeni jest kilka. Pozwala to na podziwianie widoków ponad głowami innych pasażerów. Ponadto wagon ma przeszklony dach, co pozwala na oglądanie szczytów gór. Wrażenia widokowe z tej krótkiej jazdy są niesamowite.
Zarówno wrażenia z przejazdu kolejką jak i te późniejsze z trasy są warte każdego eurocenta i każdego wysiłku.
Doszliśmy do regionu Santa Magdalena, ale nie wiemy, gdzie dalej iść.