Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

AD_2010_czerwiec_CRO_Hvar (fotorelacja)

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 28.06.2010 21:08

05.06.2010 r.


Pobudka o 10.00.
Śniadanie.

Plaża, tym razem w SN, ta nasza, maciupka... Woda zimniejsza niż wczoraj i fala jakaś taka nerwowa... Niemniej słoneczko pali i nie chcę przegiąć; w związku z tym, że nie cierpię nakładać na siebie żadnych mazideł pływam w koszulce i kapeluszu (nie tylko w tym, jeszcze w płetwach, masce i rurce, choć kapelusz zdecydowanie przeszkadza)...

Obrazek

Obrazek


Po objedzie jedziemy do St. Gradu, gdzie oprócz leniwego wałęsania się odkrywamy lodziarnię w której niezależnie od ilości zakupionych kulek lodów, każda jest porównywalnej i sporej wielkości. Lody są również dobre w smaku i skład mają nie oszukany. Zastanawiam się, gdzie haczyk? Czyżby wyjątek potwierdzający regułę???

Odwiedzamy z żonką również Panią Katarzynę. Wymiana uprzejmości, przełamywanie pierwszych lodów, dialog... Gdy zagajam temat klimatycznych miasteczek na Hvarze, Kaśka radzi nam zwiedzić Humac i Malo Grablje.

Jadąc z powrotem do SN jakoś tak napatoczyła nam się Vrboska.

Vrboska
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolacja, taras, symboliczna ilość Rakiji (nie przepadam za alkoholem, niemniej nie wypadało odmówić M, nie będzie przecież chłop sam degustował).


c.d.n.
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 28.06.2010 21:19

06.06.2010 r.


Pobudka o 10.20.

Dzisiaj odpuszczamy plażę ze względu na poparzenia. Tzn. nie moje, ale ogółu, bo ja jak pisałem pływałem w koszulce i kapeluszu...

Po śniadaniu jedziemy do Humacu. Zauważyć należy, że droga do Humacu zawijasta aż miło. Małemu Sz taka droga nie pomaga w utrzymaniu żołądka w ryzach... Stajemy. Jedziemy. Stajemy. Znowu jedziemy. Aviomarin.

Humac - cudo, stara opuszczona prawie w zupełności pasterska wioska. Bardzo urokliwa i warta polecenia. Spacerujemy tak długo, jak długo upał nam pozwala.
Wokół wioski kilka mizernych kępek lawendy.

Humac
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Z Humacu jedziemy do Malo Grablje. Upał ponad 30 st.C.

Docieramy do Velo Grablje i zaczynamy zjeżdżać do Malo Grablje; droga straszna i trzęsąca, zastanawiam się, czy nie rozwalę miski olejowej, bo auto zawieszone mam niestety bardzo nisko, ale w końcu dojeżdżamy na miejsce i... uwierzcie mi kto nie był, warto było katować auto.

Cichutkie, wyludnione miasteczko, z dala od świata i cywilizacji. Jak opowiadała na Katarzyna, do niedawna można tam się było dostać jedynie na osiołku lub helikopterem. Zauważyłem w nim jedynie trzech mieszkańców: dziadka który wyszedł obejrzeć kto przyjechał (pomachał ręką, podszedł, zapytał skąd jesteśmy, a gdy mu odpowiedzieliśmy, to powiedział: "Aha, Jan Paweł II") i właściciela konoby z żoną. Konoby otwieranej wg zamieszczonej nań informacji o 16.00, a która otwarta została (pomimo naszego oczekiwania przy stolikach) o 16.15; a co tam, siedzą to pewnie nie uciekną dopóki nie otworzę...

Na zapytanie właściciela o menu, odpowiedział że to właśnie on jest menu i zaczął z głowy wymieniać jadłospis, hehe... Najedzeni byliśmy, bardziej chodziło nam o napitek; zamówiłem Karlovacko, żonka zamówiła ręcznie produkowaną lemoniadę, napiliśmy się, ochłodziliśmy się...

Zapłaciliśmy za tą przyjemność tyle, że aż powtórnie zrobiło mi się gorąco... ale pragnienie ugasiliśmy...

Stara droga
Obrazek


Zjazd do Malo Grablje - przydrożny duszek
Obrazek

Obrazek

Velo Grablje
Obrazek

Obrazek

Malo Grablje
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do domu przez St. Grad, gdzie państwo "W" w trosce o zapewnienie rozrywki swemu potomstwo maszerują na plac zabaw; Sz korzysta z uciech, jakby chciał nadrobić zaległości placowo-zabawowe całego życia.

My z kolei spacerujemy, ja jem lody z jedynej słusznej w całej CRO lodziarni, a żonka moja kupuje tam sobie zamiast lodów jakiś dziwne ciastko, które jest bardzo smaczne, a zrobione z niewiadomo czego. Kupuje również upominek dla teściowej - jakiś fikuśny woreczek z lawendą.

Zachodzimy również do Pani Katarzyny na pogaduchy. Tym razem proponuje nam wycieczkę na szczyt Sv. Nikole; dla słabeuszy jest nawet możliwość wjazdu autem prawie pod sam szczyt. Brzmi zachęcająco.

Wracamy do domu. Korzystając z tego, że w kolejce do tunelu stoję sam, nikt w aucie nie wie co mi chodzi po głowie, a w tunelu i tak jest ciemno, więc współpasażerowie się nie połapią, postanawiam sprawdzić z jaką prędkością odważę się tam jechać. Sprawdzam. Jestem zadowolony z wyniku. Choć można by szybciej, tyle że na nowych amortyzatorach, bo na muldach podrzucało. Oj, stary człowiek, a głuuuupi że hej! Wyjeżdżamy z tunelu i już spokojnie (ze względu na skłonność Sz do puszczania pawi) jedziemy do SN podziwiając widoki. Po drodze dostrzegamy jakieś mizerne kępki lawendy; co jest do licha grane z tą lawendą, czyżby było już po sezonie?? Niemożliwe! Albo jesteśmy ślepi, albo lawenda wstydzi się pokazać.

Gdzieś pomiędzy SN, a Jagodną dostrzegam na zboczu fajne drzewko, które w powiązaniu z zachodzącym słońcem nasuwa mi pewien pomysł.
Wysadzam ekipę pod domem i błyskawicznie zawracam z powrotem do drzewka; pstrykam, pstrykam, pstrykam...

Na drodze pomiędzy Jagodną a SN
Obrazek

Obrazek


Wieczorem schodzimy na kolację do konoby; każdy zamawia to co lubi, a ja dla odmiany to czego nie lubię, tzn. pizzę z owocami morza. Dzielnie kroję, żuję, przełykam, wybałuszam oczy i znowu przełykam... Może jeszcze te krążki ośmiornicowe są do strawienia, kichy które wypadły z otwartych muszli - powiedzmy że gdyby nie wygląd kurzych flaków, też byłyby zjadliwe, ale krewetki, które chrzęściły w zębach jak dżdżownice, to już ponad moje siły...

Zjadłem, nie powiem, ale długo walczyłem z tym, żeby owocom morza wolności nie zwrócić... To jednak nie moja bajka. Zdecydowanie nad morskie robale przedkładam mięśnie ssaków.

Dobranoc.

c.d.n.
Ostatnio edytowano 28.06.2010 23:01 przez smer, łącznie edytowano 1 raz
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 28.06.2010 21:23

07.06.2010 r.


Pobudka (o zgrozo!) pięć minut przed jedenastą.

Dzień jak co dzień, tyle że może bardziej ciekawy pod względem przyrodniczym.

Najpierw rano podczas śniadania zauważyłem na tarasie fajnego motylka, z wyglądu jak nic paź królowej, którego to pazia na żywo widziałem jedynie raz w życiu; tzn. dla mnie na żywo, bo rzeczony paź był na szpilce.

Później nurkując w masce w przybrzeżnych skałkach zauważyłem fajną małą czerwona rybkę, która najwyraźniej uznała jeden z kamieni na dnie za swoją własność i broniła go zajadle; jej zajadłość w obronie terytorium była fascynująca, gdy tylko jakaś ryba przepływała nad "jej" kamieniem, wyrywała do przodu jak rakieta i niezależnie od rozmiarów przeciwnika przeganiała go, a następnie siadała na "swoim" kamieniu jak na tarasie i wylegiwała się demonstracyjnie i zwycięsko.

Jeszcze później pływając na plecach zauważyłem, jak nad lądem formują się w krąg jakieś ptaki szybujące - czarno upierzone, od dołu z pomarańczowymi końcówkami skrzydeł i ogonów.
Było ich siedem; najpierw krążyły bez ładu i składu, szukając komina termicznego, a później wystrzeliły na nim w górę aż miło, krążąc w zwartym okręgu coraz wyżej i wyżej... Muszę kiedyś sprawdzić w necie co to za wojownicza rybka i co to za dziwne ptaki...

Woda cieplutka, upał, słońce pali niemiłosiernie... Od kilku dni pływam w koszulce i kapeluszu.

Po objedzie słodkie lenistwo i spacer z żonką po okolicy; snujemy plany na jutro... może Sv. Nikole pieszo???

Wieczorem na tarasie z państwem "W" spożywamy kolację i na deser litrowy Prosek - smaczne miejscowe wino; choć to wino z winogron, to w smaku podobne do wina wyrabianego przeze mnie z żyta... Dziwne.

Aha, jeszcze czwarte cudo przyrodnicze, po tarasie "grasuje" modliszka. Modliszkę również widzę pierwszy raz w życiu.

Modliszka
Obrazek

Przed pierwszą kładziemy się spać. Temperatura zabójcza, na pewno ponad 25 st.C.


c.d.n.
Roxi
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5097
Dołączył(a): 06.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Roxi » 29.06.2010 07:55

Odezwę się jeszcze raz, ale muszę to naspisać- zdecydowanie jedna z moich ulubionych relacji :D
Katarinka
Croentuzjasta
Posty: 186
Dołączył(a): 13.05.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) Katarinka » 29.06.2010 09:30

Dziś odkryłam relację po kilkudniowej nieobecności na forum.
Czytam i czekam na cd.
Iza&Krzysiek
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 117
Dołączył(a): 10.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Iza&Krzysiek » 29.06.2010 23:39

świetna relacja :D super opisujesz Wasz pobyt :D
my na Hvar jedziemy dopiero w sierpniu uuuuuuuu :twisted: a dzieki Tobie już moge sie cieszyc tą piękną wyspą :D te malutkie miasteczka są
po prostu cudne :D :D

Serdecznie pozdrawiam i czekam na cd :D
Iza :)
miro.t
Globtroter
Posty: 55
Dołączył(a): 25.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) miro.t » 30.06.2010 01:54

Chciałoby się powiedzieć: "kończ Waść i ciekawość naszą zaspokój" :)
Rewelacyjna relacja, dzięki Tobie własnie zdecydowałem, że w niedzielę jednak wyjadę na podbój Hvaru.
Jadę z rodzinką w ciemno, dlatego chciałem zapytać czy znalezienie ciekawych kwater do wypoczynku może być duzym wyzwaniem??
CinnamonGirl
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1338
Dołączył(a): 08.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) CinnamonGirl » 30.06.2010 10:33

Super się czyta.. Spore skupiska lawerndy mijałeś nocną porą przy starej drodze Hvar-Stari Grad. Choć mogły jeszcze nie kwitnać bo jak ja tam byłam ok 23 czerwca to dopiero zaczynały nieśmiało.
Jakoś w tym roku wegetacja opóżniona, bo rok temu to o tej porze juz ścinali lawendę bo przekwitła.
maslinka
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14799
Dołączył(a): 02.08.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) maslinka » 30.06.2010 11:01

CinnamonGirl napisał(a):Spore skupiska lawerndy mijałeś nocną porą przy starej drodze Hvar-Stari Grad.

Najwięcej jest w okolicach miejscowości Brusje :D
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 30.06.2010 11:35

Spokojnie, spokojnie.... jeszcze dojdę i do lawendy :D

c.d.n.
Pik71
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 233
Dołączył(a): 02.07.2007
No ile można czakać ???

Nieprzeczytany postnapisał(a) Pik71 » 01.07.2010 21:35

Ziomal pisz bo w sierpniu jadę na Hvar.
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 01.07.2010 22:41

08.06.2010 r.


Rano w celu poprawienia mi nastroju budzi mnie sms z pracy z zapytaniem, czy jestem już w Polsce. Odpisuje po omacku: "nie piiii nie jestem pipi piiiiiiiiii (cenzura)!!!!!!!" Trudno, sms rozbudził mnie całkowicie; wstałem, wsiadłem w auto i pojechałem do sklepu po pieczywo, jajeczka i Karlovacko...

Przygotowuję żonie jajecznicę na śniadanko; siadamy na tarasie, jemy, podziwiamy lepki upał... Państwo "W" budzą się powoli...
Plaża.
Obiad.

Spacer na Sv. Nikole.

Pod kościół podjeżdżamy autem, lecz najpierw przed wyjazdem sprawdzam temperaturę - autko postawione w cieniu pokazuje 32 st.C.

Haha, spacer! O Jezu, cóż za szalony pomysł porywać się w taki upał na Sv. Nikole! Idziemy długo i siermiężnie w pełnym słońcu. Ale nic to, twardym trza być, a nie miętkim! Żal mi było małego Sz, który maszeruje na swoich króciutkich dziecięcych nóżkach.

Po wdrapaniu się prawie pod sam szczyt zauważamy... piękny parking.

Zdruzgotani podejściem w takiej temperaturze zaczynamy z żoną żałować, że nie wjechaliśmy za radą Pani Katarzyny autem. Choć w sumie to tak trochę żałujemy, a trochę nie żałujemy; jak by nie patrzeć satysfakcja - bezcenna. Ostatecznie vini vidi vici.

Widok z Sv. Nikole na cztery świata strony
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Po powrocie państwo "W" idą do Konoby na kolację, a my z żonką padamy na pysk.

c.d.n.
Ostatnio edytowano 01.07.2010 23:04 przez smer, łącznie edytowano 1 raz
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 01.07.2010 22:44

09.06.2010 r.

Pobudka 11.00. Śniadanie.

Państwo "W" planują plażę, my planujemy zaliczyć Sucuraj. Państwo "W" Sucuraju zaliczać nie planują, bo dla Sz. taka droga byłaby katorgą.

Nie wiem czy to upał spowodował, czy my przejrzeliśmy na oczy, ale wszędzie dostrzegamy bujne krzaki lawendy. Nawet na klombach koło naszego apartamentu pyszni się tego cała masa.

Obrazek

Sucuraj - jak by nie kombinować, to szukać tam nie ma czego. Oczywiście da się go odpowiednio zareklamować w folderach biur podróży, co niniejszym czynię:

Obrazek

Obrazek

niemniej naprawdę wygląda on tak:

Obrazek

Obrazek

Lody oczywiście oszukane, hehe...
Obrazek


Trasa na koniec wyspy pięknie pozawijana i widokowa, niemniej nie ma co gadać, sam Sucuraj nie zachwyca.

Wracamy. Przed tunelem Pitve jako pierwsi w kolejce stoją "świeżaki" z Polski na krakowskich blachach. Po czym poznaję że świeżaki? Ano po tym, że autko czyste, a przez tunel jadą 30km/godz. A czułem pismo nosem i kusiło mnie poprosić ich, żeby wpuścili mnie do tunelu przed sobą.

Wieczorem państwo "W" maszerują do Konoby, a nam się specjalnie nie chce, więc jemy kolację na tarasie i ogólnie rzecz biorąc zbijamy bąki.


c.d.n.
Ostatnio edytowano 01.07.2010 23:06 przez smer, łącznie edytowano 1 raz
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 01.07.2010 22:49

10.06.2010 r.

O 7.30 gospodarz robi nam pobudkę kosiarką spalinową; może i dobrze, bo nocka i tak nie przespana, było duszno, gorąco i na dodatek niemiłosiernie żarły komary.

Wstaję, jadę po chleb do sklepu, robimy śniadanie, ot, takie tam poranne krzątanie.

Po śniadaniu idziemy na plażę; woda cieplutka aż miło; wypływam jak zwykle daleko i długo, długo pływam (choć nie jestem dobrym pływakiem). Oj, podoba mi się ten Jadran, oj podoba. Można wypłynąć sobie cholernie daleko bez najmniejszego zmęczenia i strachu o utonięcie, bo woda prawie że sama unosi organizm na powierzchni. Można wypłynąć kilkaset metrów, położyć się na plecach, dryfować i marzyć, marzyć, marzyć...

Po południu maszerujemy na pożegnalny obiad do konoby.

Wieczorem maszerujemy na pożegnalne pływanie w morzu...

Wypływam, kładę się na plecach, rozluźniam wszystkie członki i marzę, marzę, marzę... Oj, jak cholernie żal wyjeżdżać! Mówiąc kolokwialnie, żal że aż dupę ściska!
Pewna myśl błąka mi się po głowie, a może by tak się zbuntować i nie wracać do brzegu?? Ehh...

Wracamy, wstępnie się pakujemy, płacimy za apartamenty...

Zielona noc. Z racji depresji końcourlopowej, jest to zielona noc bez ekscesów.

W myślach planuję trasę; oczywiście całej drogi na raz mi nie pozwolą zrobić, więc postanawiam zahaczyć o Plitvice.

c.d.n.
smer
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 291
Dołączył(a): 15.03.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) smer » 01.07.2010 22:51

11.06.2010 r.

Pobudka o 5.45.
Na niebie chmurki (mściwa satysfakcja).

Pakujemy tobołki do bagażnika i jedziemy do Starego Gradu. Ostatnie spojrzenie na południowy brzeg, ostatni przejazd tunelem... Ostatni zapach lawendy... No future!

O 7.45 odpływamy promem do Splitu. Nad nami coraz gęstsze chmury (kolejna mściwa satysfakcja). Lecz niestety, tych kilka chmur nie świadczy wcale o pogorszeniu pogody; chmury się rozrzedzają, upał panuje niemiłosierny (termometr w aucie pokazuje 34 st.C)

Dojeżdżamy do Plitvic, szukamy kwatery na jedną noc, spacerujemy... Jemy dużo lodów i pijemy dużo coli; Do parku biletów nie kupujemy, tam już byłem dwa razy i nie bardzo chce mi się kolejny raz... Robię jakieś fotki. Pomimo pięknej pogody i szumiących romantycznie drzew, myśli mimochodem same zbaczają w kierunku domu i (niestety) pracy...

Oj, żal za tym morzem, żal...

c.d.n.
Ostatnio edytowano 01.07.2010 23:32 przez smer, łącznie edytowano 1 raz
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
AD_2010_czerwiec_CRO_Hvar (fotorelacja) - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone