Albania-pierwszy raz...dla tych co...planują pierwszy raz

"Sol-Wagon" tak jak już wcześniej pisałem fajna relacja żadne bazgroły. Jak widać to prawda bo inni również są tego zdania. pozdrowionka i czekamy na cd.

jerry.ie napisał(a):Super , czytam i czekam na jeszcze . Byłem w tym roku pierwszy raz w Albanii i na pewno nie ostatni , za rok kolejna wyprawa . Co do turbiny to miałem takie szczęście że wróciłem z wojaży w sobotę a w środę się zatarła . Pozdrawiam

hahaaa. Szczęście to podstawa. Mojemu bratu przed wspólnym wyjazdem do Albanii i Czarnogóry rozsypała się skrzynia biegów automatyczna w Passacie. Naprawił, pojechaliśmy, przyjechaliśmy i po niespełna tygodniu urwał się pasek rozrządu (przedterminowo)

na czym to ja skończyłem? aaa, na pokazaniu szaty i trasy...
pierwszy dzień zwiedzania, a drugi pobytu, pierwszy dzień przypominam był dniem tranzytowym..

Jemy śniadanie wykorzystując dość "słabe" wyposażenie w obiekcie (co nam zupełnie nie przeszkadza); a mianowicie: butlę gazową z palnikiem czy też duży garnek. Znajdzie się jeszcze sitko, kilka talerzy, ze 2 szklanki, kubek, kieliszki:p Niestety zapomnieliśmy naszego fajnego turystycznego czajnika:/ Wodę na herbatę odmierzam do 2 szklanek i tak gotuję w garnku o pojemności pewnie z 10 litrów:p ledwie rozlała się na dnie, za to szybko wrze:p (dodatkowo jest pokrywka).
Wtyczka żelazka turystycznego też nie pasuje, więc żona wpada na pomysł żeby do prasowania (jej szat) wykorzystać gorący garnek z gotującą się wodą:p Powiem wam, że nawet działa:) Po chwili zaś garnek wykorzystujemy do gotowania parówek:)
Dużym plusem noclegu jest balkon z widokiem na morze, stolik i krzesełka. Śniadania i obiadokolacje więc prawie zawsze jemy na balkonie (za wyjątkiem jednego dnia w którym to musieliśmy wstać wcześniej i było po prostu jeszcze za chłodno, a nie chcieliśmy hałasować sąsiadkom). Nie ma dostępu do internetu.

wstaje dzień...w oddali chyba nawet Korfu:



budzi się też stara Himara (widok z kwatery):


Jadąc w sobotę wieczorem zauważyliśmy w Himare bankomat, chcemy więc tam się dostać. Na malutkim rondzie jadę pod prąd i po kilku metrach parkuję przed bankomatem. Niedziela, a wszystko otwarte, w tym punkt obsługi telefonii komórkowej. Wybieram jakieś grosze i w sklepiku naprzeciwko robimy drobne zakupy (pieczywo, napoje, coś słodkiego). W lodówce turystycznej przywieźliśmy z Polski zapakowanej próżniowo żywności. Ruszamy do Starego Qeparo.




Na zakrętach w prawo pokonywanych na trójce, a najbardziej na tych podczas zjazdów dobiega do mych uszu jakieś szumienie. Rozpoznaję ocieranie hamulców w przednim kole. Małżonka zaś twierdzi, że to z tyłu. Ale co ona tam może wiedzieć:p Zaczynam się niepokoić...

GPS mam wyznaczony do drogi dojazdowej, skręcam w lewo i jadę do góry spokojnie na pierwszym biegu bo trzęsie. Parkuję wreszcie gdzieś po lewej stronie (można bez problemu podjechać pod samo miasto) i robimy przechadzkę. Temperatura w okolicach 23-24 stopni. W sam raz. Zero turystów, mijamy tylko Clio I z parą francuzów uśmiechających się do nas:) Oj chyba wyglądamy na turystów:)

tam idziemy:


widoki z miasta:



widoki z drogi do miasta:



Po przyjściu do samochodu ubieram rękawiczki, ściągam koło i „psikam” środkiem do hamulców gdzie się da licząc że pomoże. Niby wszystko OK nic nie ociera.

Stare Qeparo, jedno z bardziej urokliwych miejsc jakie odwiedziliśmy w Albanii. W sierpniu też było pusto

Pozdrawiam
Asia

Z Qeparo wracamy w kierunku Himare, wstępując do Twierdzy Ali Paszy. Niestety jak ocierało to ociera (kto czytał uważnie ten wie co:p). Wstęp jak wszyscy wiedzą kosztuje 100 leka od osoby. Parkujemy przy restauracji po prawej stronie drogi. Z twierdzy schodzi wycieczka chyba szwedzkich emerytów, po chwili zostajemy więc zupełnie sami-możemy w spokoju podziwić widoki.

okolice parkingu przy restauracji:


widoki z twierdzy:




samą twierdzę wszyscy dobrze znają, nie prezentuję więc:p

Czas teraz na Starą Himarę. Turystów zero. Jesteśmy tylko my...można się położyć na ławeczce, popatrzeć w niebo, porozmyślać...a nawet zapalić grilla turystycznego, którego to zostawiłem w garażu w PL...:/
na tablicy informacyjnej jest napisane niby iż wstęp kosztuje 100 leka, ale nie wiem czego dotyczy dokładnie i na dodatek nikt nie zbierał...




Na tym kończymy pierwszy dzień zwiedzania Albanii, udajemy się "poszwędać" po plaży, pomoczyć nogi, na której są tylko nasze sąsiadki z pensjonatu.

Dzień 5 / 29 września

szata na dzisiaj:


trasa na dzisiaj / ok.210 km:

I ja się dosiadam do zwiedzania Albanii.Słyszałem że jest bardzo tanio możesz podawać ceny w restauracjach i sklepach i jaki jest przelicznik tych ichnich leków?.
Pozdrawiam
Czesiek

może tak, jest porównywalnie jak w Polsce, bardzo tanio to nie ma...
na szybko to np.:
dżem z fig 200-250 leka (większy słoik);
dżem z pigwy: 130 leka (mniejszy słoik);
2 x byrek + 2 cole + 2 desery lodowe: 1.000 leka;
pizza + 2 cole = 950 leka;
lody z automatu: 100 leka;

przelicznik wg strony NBP:
100 leka = 3,0395 zł;

No to już jestem w domu skoro ceny podobne jak u nas to jest ok.Znajomy zachwalał ze było taniej niż u nas ale jakoś nie chciało mi się wierzyć.

Acha jeśli możesz to podaj cenę noclegu.I przepraszam za nachalne pytania.

może taniej niż w sezonie w Zakopanem, Karpaczu czy Kołobrzegu - z tym się zgodzę;
generalnie w krajach bałkańskich (za wyjątkiem Grecji) po sezonie i przed pewnie wszędzie ceny podobne jak w Polsce na prowincji czy osiedlowym sklepie...

6 nocy dla 2 osób to aż 100 EUR...
pytaj o co tylko zechcesz...

No, to to się mi podoba tylko ta odległośc i trzeba będzie i tam depnąc.

widzisz, my mieliśmy tylko 5 dni do dyspozycji na miejscu i coś i tak udało się pooglądać:)

właśnie sprawdziłem; Rybnik-Ksamil / wjazd od Grecji
masz przez Grecję 1.807 km...jak nic 2 x 900...

Sporo cen jednak niższych niż w Pl.
Za kemping dla naszej 5os. rodziny w Pl w sezonie płacimy 80-100zł, nad morzem nawet ceny wyższe bywają. W Albaniu płaciliśmy od 40 do 80 zł (za 5 os.).
Za obiad w Pl. w nadmorskiej miejscowości ciężko się zmieścić w 100zł (za 5 dań + napoje), chyba że jakiś bar mleczny czy obiady domowe W Al. nigdy nie płaciliśmy więcej niż 100zł, zazwyczaj 60-80zł i nie były to najtańsze miejsca i dania.

Owoce i warzywa na straganach też tańsze.