napisał(a) labusm » 08.08.2019 12:28
Wtrącę swoje trzy grosze:
Skoro zjeżdżając z ostrej góry i hamując silnikiem samochód przyspiesza i trzeba jeszcze zredukować bieg , żeby mocniej trzymało ( jeśli jeszcze się da ) lub pomagać hamulcem nożnym oraz w przypadku , gdy zjazd nie jest stromy, przy którym hamowanie silnikiem powoduje spadek prędkości to również statystycznie jest możliwe, że istnieją takie górki , że hamowanie silnikiem i grawitacja się równoważą i samochód ani nie przyspiesza ani nie zwlania. Raczej nikt niczego tu nie odkrył wielkiego.
Oczywiście czasem też trzeba lekko musnąć pedał gazu , żeby wyrównać prędkość do oczekiwanej w danej chwili i zero zużycia nie jest już takim okrągłym zerem w tym momencie, co nie zmienia faktu, że kontrolując prędkość hamując silnikiem daje jakieś wymierne efekty w spalaniu. Takie jest moje odczucie, a nie jestem doktorem habilitowanym żadnej politechniki.
Oczywiście mogą być tacy, którzy będą mi udowadniać , że się mylę.
Jednakże z mojego stylu jazdy wynika, że hamując silnikiem, przewidując sytuację na drodze daleko przede mną i odpowiednio wcześniej zdejmując nogę z gazu i hamując silnikiem dojeżdżając do przeszkody jestem w stanie zmniejszyć znacząco zużycie paliwa.
I tu chcę przytoczyć przykład skody 1,4 TSI .
Z ponad 70 tys km średnie zużycie liczone z dystrybutora mam 6,03 l/100 km a zapewniam, że nie jeżdżę powoli. Kolega ma taką samą , robi takie same przebiegi i u niego widzę spalanie ponad 7l na 100km
Tylko jadąc z kolegą za pasażera mocno wku...wia mnie jego styl jazdy i wiele razy mu na to zwracałem uwagę. Mianowicie na 5 sekund kładzie nogę na gaz, auto lekko przyspiesza, po czym nogę z gazu zdejmuje na chwilę i tak w kółko, a głowa mi lata raz do przodu, raz do tyłu. Jeśli on tak jeździ cały czas to taki styl też może mieć na zużycie.
Mnie maksymalne zużycie z tankowania wychodziło niecałe 7 l zakładając , że cały czas wysoka prędkość autostradą. Natomiast jadąc np ode mnie z domu na lubelszczyznę objazdowo drogami krajowymi, wojewódzkimi, gdzie co chwilę są miejscowości nie da się spalić więcej niż te 6 l skodą. I tak przewczoraj zrobiłem takie turnee z Częstochowy do Zamościa, Lublina, Parczewa, Lubartowa i z powrotem przez Puławy i Kielce do domu około 900 km , razem średnie zużycie miałem 5,7l. I to dlatego też, że trochę jednak eską pojechałem szybko, więc wzrosło. Takimi drogami jak mamy, a nie mamy przecież już bardzo złych , gdzie co chwila trzeba zwalniać bo teren zabudowany lub jedzie konwój TIRów , których wyprzedzanie mija się z celem nie dam rady więcej spalić. A przypomina, że wolno nie jeżdżę.
Co do jazdy na tempomacie to się nie wypowiem autorytarnie, bo w Polsce rzadko używam, albowiem za bardzo nie mam gdzie, a nawet jeśli już , to po paru kilometrach trzeba tempomat wyłączać bo TIRY robią sobie wyścigi. Taki mamy klimat.