Toasty wznosiliśmy codziennie, okoliczności były sprzyjające i trunków nie brakowało.
Opowiem o dobrze zorganizowanej wycieczce, którą odbyliśmy w dniach 15-30 marca.
Pomysł wyprawy na własną rękę upadł w zarodku, mój kierowca odmówił zrobienia takiej trasy.
Wiem, koledzy byli, czytałam. Ale wyjazd poza Jukatan to wyższy stopień trudności, a przede wszystkim większe ryzyko. I nie mam tu na myśli tylko przestępczości pospolitej- oszustw, kradzieży, skorumpowanych urzędników i dorabiającej do niskich pensji policji.
Mogłam zrezygnować lub kupić wycieczkę. No i kupiłam.
Po fakcie stwierdzam, że nie była to zła decyzja- mieliśmy komfortowo i bezpiecznie. Sporo podróżujemy, ale tak dobrej opieki i sprawnej organizacji doświadczyliśmy po raz pierwszy. Zobaczyłam właściwie wszystko co miało zaspokoić mój apetyt na Meksyk.
Już 3 dni przed wylotem mieliśmy grupę na WhatsApp, dostaliśmy podpowiedzi w sprawie pakowania i mogliśmy zadawać pytania. Potem w ten sposób dostawaliśmy grafik na kolejny dzień i inne potrzebne informacje.
Pilotka Kasia leciała z nami, pilnowała nas nawet w czasie transferów na lotnisku.
Grupa była mała (17 osób) więc nawet przejazdy autokarem nie były uciążliwe, każdy miał do dyspozycji co najmniej 2 siedzenia.
Lecieliśmy KLM-em przez Amsterdam do Mexico City, z powrotem z Cancun tą sama trasą.
Po przylocie dokonaliśmy pierwszej wymiany waluty, 1 USD to 19 pesos.
Tak wyglądała trasa wycieczki.

.png)
Program robi wrażenie, będę śledził relacje.