napisał(a) Anai » 02.07.2012 13:46
Do restauracji wszedł żyd - skóra i kości, ubranie wisi na nim jak na wieszaku.
Podchodzi do stolika pana Szloubauma, człowieka słusznej tuszy, zajadającego się właśnie kaczką w jabłkach.
- Panie Szloubaum - zagaja grzecznie - Dzień dobry, pan wybaczy, ale umieram z głodu, czy byłby pan tak łaskaw i kupił mi coś do jedzenia? Od trzech dni miałem niczego w ustach!
- Panie Kon - odpowiada Szloubaum - ja oczywiście kupie panu coś do jedzenia, ale pan musisz najpierw dla mnie coś zrobić!
- Co?
- Pan się musisz napić wody! - rzekł Szloubaum i nalał ze dzbanka szklankę do pełna - Pij pan!
Kon posłusznie wypił szklankę wody. Szloubaum natycmiast napełnił naczynie i ponowił polecenie - Pij pan! Kon wypił drugą szklankę, trzecią, czwartą, piątą...
Gdy dzbanek był już pusty Szloubaum zapytał uprzejmie:
- Panie Kon, ja teraz kupię panu coś do jedzenia, na co miałby pan ochotę?
- Eee... - stęknął Kon - Nie, nie jestem w stanie jeść, nie przełknę ani kęsa...
- Ha! - tryumfalnie krzynął Szloubaum - bo panu się pić chciało, nie jeść!
