napisał(a) Janusz Bajcer » 19.02.2011 17:04
Kowalska się uparła, żeby ją Kowalski zabrał na dancing. Długo jej tłumaczył, że to bez sensu, że go to nie bawi, ale wreszcie ustąpił.
Poszli. Wchodzą do lokalu...
- Dzień dobry, panie Kowalski! - wita ich w progu portier.
Kowalska zdziwiona.
W sali podbiega natychmiast kelner.
- Dla pana ten stolik co zwykle?
Kowalska jeszcze bardziej zdziwiona. Mąż tłumaczy, że pewnie go z kimś mylą. Podchodzi kelner.
- Dla pana to co zwykle? A dla pani?
Kowalska zaczyna się wściekać.
Zaczyna się występ.
Striptizerka ma właśnie zdjąć ostatni element odzieży i pyta kto z sali pomoże jej w tym.
- Ko-wal-ski! Ko-wal-ski! - skanduje sala.
Tego już Kowalskiej było za wiele. Zerwała się i wybiegła z restauracji. Kowalski za nią.
Wsiedli do taksówki i jadą do domu. Kowalska całą drogę robi Kowalskiemu wyrzuty.
W końcu kierowca taksówki odwraca głowę i mówi:
- Wiesz co, Kowalski, takiej pyskatej tośmy jeszcze nie wieźli.