krutom napisał(a):Był na tym kongresie.
Do dziś jest w szoku.

...no cóż ...kongres kongresem ...ale jestem w szoku czy czasami elka21 nie była tam
Były sobie dwie zakonnice...
Jedna z nich nazywana była Siostra Matematyka (SM),
a druga znana była jako Siostra Logika (SL).
Wędrowały sobie z miasteczka do klasztoru. Idą, idą,,,,
Ściemnia się a one wciąż są daleko od klasztoru.
Raptem zaniepokojone zauważyły, że ktoś idzie za nimi:
SM: Czy zauważyłaś, ze śledzi nas jakiś facet od
trzydziestu ośmiu i pół minuty? Zastanawiam się, czego chce ?
SL: To logiczne. Chce nas zgwałcić.
SM: Oh, nie! W tym tempie dogoni nas w ciągu 15 minut! Co możemy zrobić?
SL: Jedyna logiczna rzeczą jaką możemy zrobić to oczywiście iść szybciej.
SM: Nie działa.
SL: Oczywiście, że nie podziałało. Ten facet zrobił jedyną logiczną rzecz. Również zaczął iść szybciej.
SM: Więc co powinnyśmy zrobić? W tym tempie dogoni nas w ciągu minuty.
SL: Jedyna logiczna rzeczą, jaka możemy zrobić to oczywiście rozdzielić się.
Ty pójdziesz tamtą drogą a ja tą. On nie może śledzić nas obu jednocześnie.
Mężczyzna postanowił iść za Siostra Logika.
Siostra Matematyka dotarła do klasztoru i zaczęła martwić się o Siostrę Logikę
Siostra Logika w końcu dotarła ..
SM: Siostro Logiko! Dzięki Bogu już jesteś! Opowiedz mi, co się stało!
SL: Wydarzyła się jedyna logiczna rzecz.
Mężczyzna nie mógł śledzić nas obu wiec poszedł za mną.
SM: Tak, tak! Ale co było później?
SL: Stała się jedyna logiczna rzecz. Zaczęłam biec najszybciej
jak potrafię, ale on również zaczął biec najszybciej jak potrafi.
SM : I?
SL: Stała się jedyna logiczna rzecz. Złapał mnie.
SM: Oh, biedactwo! Co zrobiłaś?
SL: Jedyną logiczną rzecz. Podniosłam moją spódnicę od habitu....
SM: Oh, Siostro! Co zrobił mężczyzna?
SL: Jedyna logiczna rzecz jaka mógł zrobić. Opuścił spodnie.
SM: Oh, nie! Co było potem?
SL: Czy to nie logiczne, Siostro?
Zakonnica z uniesioną spódnicą może
biec szybciej niż. facet ze spuszczonymi spodniami.
Na ławce w parku siedzi smutny facet, w ręku trzyma butelkę. Siedzi i patrzy w tę butelkę. Siedzi tak godzinę. Nagle do jego ławki podchodzi dresiarz, rozwala się obok, zabiera facetowi flaszkę, wypija jednym łykiem zawartość i beka potężnie.
Smutny dotąd mężczyzna zaczyna płakać.
- Stary, nie becz, żartowałem - mówi zakłopotany dresiarz. - Chodź, tu obok jest monopolowy, kupię ci nową flaszkę.
- Nie o to chodzi - tłumaczy mężczyzna. - Nic mi się nie udaje. Zaspałem i spóźniłem się na bardzo ważne spotkanie. Przez to moja firma nie podpisała kontraktu, więc szef mnie wywalił. Wychodząc z firmy, zobaczyłem, że ukradli mi samochód, więc wziąłem taksówkę do domu. Kiedy taksówka odjechała, zorientowałem się, że zostawiłem w niej portfel ze wszystkimi dokumentami. A w domu - co? W domu moja żona zdradza mnie z innym facetem! Postanowiłem więc popełnić samobójstwo. Przygotowałem sobie truciznę... i nagle przychodzi dureń, który mi ją wypija...