14 listopada 2024 (dzień czwarty)Tego dnia rozdzieliliśmy się z naszym towarzystwem. Oni postanowili pozostać w Playa de Las Americas i poplażować, a ja z Waldkiem pojechaliśmy zobaczyć słynny Loro Park. Z Playa de Las Americas można tam pojechać dwiema drogami, krótszą przez góry i dłuższą autostradami. Czas dojazdu tak jedną, jak i drugą drogą jest podobny.
Wybraliśmy trasę krótszą przez góry, więc początkowo jechaliśmy tą samą trasą co dzień wcześniej, gdy jechaliśmy do wioski Masca. Dopiero w Santiago del Teide nie skręciliśmy na wioskę Masca, lecz pojechaliśmy dalej główną drogą. Ta droga również jest świetna widokowo, więc jest co podziwiać, ale niestety zdjęć nie zrobiłam i nie wiem dlaczego.
Dopiero gdy dojeżdżaliśmy do Puerto de la Cruz zrobiłam kilka fotek.
Wyjeżdżając z Playa de Las Americas mieliśmy piękną pogodę, ale po przejechaniu na drugą stronę wyspy niebo zasnuło się chmurami i zrobiło się nieciekawie.
Gdy dojeżdżaliśmy w pobliże Loro Parku, zaczęliśmy wypatrywać jakiegoś miejsca na zaparkowanie. Przy wjeździe w
tą uliczkę stali ludzie zachęcający do wjechania w nią w celu zaparkowania auta. Wszystkie miejsca parkingowe wzdłuż głównej ulicy były zajęte, więc zdecydowaliśmy się wjechać. Zaparkowanie auta przy tej uliczce kosztowało nas 5 euro.
Zabraliśmy z samochodu potrzebne rzeczy i już na nogach poszliśmy do Loro Parku. Do przejścia mieliśmy 350 metrów, które pokonaliśmy w kilka minut.
Po wejściu na teren Loro Parku zorientowaliśmy się, że jest tam duży parking, na którym było sporo wolnych miejsc. No ale przecież nie będziemy się wracać po samochód, tym bardziej, że parkowanie na parkingu w Loro Parku jest płatne i kosztuje 7 euro.
Doszliśmy do kas biletowych. Nie było dużych kolejek, więc po chwili kupiliśmy w jednej z kas bilety za gotówkę (cena 42 € dla osoby dorosłej).
W kasie nie dostaliśmy mapy Parku, więc gdy zobaczyliśmy mapę na stojaku, to chwilę poświęciliśmy na zapoznanie się z nią, aby zorientować się, jak wygląda teren, który będziemy eksplorować.
Zaznajomiliśmy się z godzinami, w których odbywają się pokazy orek, delfinów, lwów morskich i papug, żeby o odpowiedniej godzinie dotrzeć do miejsc, w których się odbywają.
Potem ruszyliśmy dalej, przechodząc przez mostek nad obszarem wodnym, w którym pływa sporo kolorowych rybek.
Za mostkiem stały pracownice parku, które rozdawały mapki, więc dostaliśmy ją do ręki i już czuliśmy się pewniej. Bez mapki dotarcie do wielu miejsc byłoby trudne, bowiem teren parku jest spory i jest tam wiele zakamarków, których nawet mapa nie pokazuje.