Schodzimy coraz niżej kierując się ku grzbietowi górskiemu, na którym znajduje się kilka zabudowań wioski, a wśród nich kawiarnia, do której zmierzamy, bo bardzo nam się chce kawy.
Doszliśmy do lokalu, który ma dwuczłonową nazwę:
Bar Blanky, Casa Fidel.
Chwilkę musieliśmy postać w kolejce, więc w tym czasie przyglądaliśmy się towarom wystawionym na półkach.
Nasza kawa już się robi i zaraz dostaniemy swoje barraquido i ciasteczka. Kawa w cenie 2€, ciastka po 3€.
Usiedliśmy na tarasie i delektowaliśmy się tymi przysmakami w pięknym otoczeniu przyrody.
Zasłodzeni, bo i kawa i ciastko były słodkie (ale bardzo smaczne), poszliśmy na punkt widokowy znajdujący się na końcu wioski.
To gdzieś tutaj znajduje się wejście na szlak biegnący przez wąwóz Masca Gorge i prowadzący aż do oceanu.
Ale wejście na ten szlak jest limitowane i żeby się po nim poruszać należy kupić wejściówkę, powiązaną z biletem na przejazd z Santiago del Teide do wioski Masca w cenie 40,66 €. Więcej na temat możliwości wejścia na szlak można przeczytać
TUTAJ. Bardzo ważne jest to, że jeśli nie posiada się dowodu potwierdzającego dotarcie do wioski Masca transportem objętym biletem wstępu na szlak, to nie zostanie się na tren szlak wpuszczonym. Ciekawe, jaki jest ten dowód ?. Może kierowca ma pieczątkę, którą przystawia na bilecie ?. Ponadto obowiązkowo należy posiadać bilet na statek, którym po prejściu szlaku przepłynie się z plaży usytuowanej na końcu wąwozu Masca do Los Gigantos. Bilet ten należy zakupić stronie internetowej jednego z operatorów łodzi partnerskich, do której zostaniesz przekierowany podczas kupowania wejściówki do wąwozu Masca Gorge. Sprawdziłam u jednego przewoźnika i cena biletu wynosi 25 €. Dodatkowo z Los Gigantos należy już na własną rękę wrócić po samochód pozostawiony na parkingu w Santiago del Teide. Ponadto wejście na szlak jest możliwe tylko w piątki, soboty i niedziele. My nie mieliśmy możliwości wykupienia wejściówek, bo wszystkie terminy były już wyprzedane, więc pozostały nam tylko tęskne spojrzenia w kierunku wąwozu.







Na koniec pobytu w wiosce skusiłam się jeszcze na lody z kaktusa (w cenie 2€). Jest to bardzo zmrożony sorbet w czerwonym kolorze a jego lizanie trwa bardzo długo. Ponadto bardzo farbuje język na czerwono. Jego smak jest nieporównywalny z niczym, ale bardzo gasi pragnienie.