Kolejnym miejscem, do którego postanowiliśmy jeszcze zajrzeć tego dnia, była miejscowość La Orotava, stanowiąca jedną z głównych atrakcji turystycznych na Teneryfie. Historia powstanie tego miasteczka jest długa, więc nie będę jej opisywać. Ale dla zainteresowanych wstawiam link, pod którym można zapoznać się z
tłem historycznym powstania miasteczka La Orotava.
Jest to najstarsze miasto na Teneryfie, które pamięta jeszcze czasy kolonialne. Pomimo tego, że miasteczko jest niewielkie, to znajduje się w nim sporo atrakcji turystycznych. Można tutaj podziwiać pałace należące niegdyś do hiszpańskiej szlachty, zachwycać się pięknymi fasadami domów oraz urokliwymi kościołami. Urokliwe placyki oraz wąskie, brukowane uliczki zachęcają do spacerowania a parki i ogrody do odpoczynku wśród pięknej roślinności.
Jednak największą atrakcją, z której słynie La Orotava, jest świąteczna tradycja związane z Bożym Ciałem. Jest to układanie dywanów z kwiatów i kolorowych piasków z Teide, które przedstawiają motywy religijne. Dywany te ozdabiają trasę przemarszu procesji Najświętszego Sakramentu. Największy dywan układany jest na liczącej blisko tysiąc metrów kwadratowych powierzchni placu przed Ratuszem. Dywany te cieszą się ogromną popularnością i w okresie ich tworzenia do miasteczka przybywa sporo turystów, aby wziąć udział w tym wyjątkowym wydarzeniu. Niestety my byliśmy w nieodpowiednim okresie i nie mieliśmy możliwości zobaczenia tej atrakcji.
Spod dolnej stacji kolejki na Teide do La Orotavy jechaliśmy około godziny, więc dojechaliśmy tam przed godziną 17-tą. Niestety na miejscu straciliśmy jakieś 20 minut na szukanie miejsca do zaparkowania, o które jest tutaj bardzo trudno. Byliśmy już dosyć głodni, więc stwierdziliśmy, że musimy coś zjeść. Po zaparkowaniu samochodu ujrzeliśmy malutki lokal, więc zdecydowaliśmy się do niego wejść, bo szkoda nam było czasu na szukanie czegoś innego. Zamówiliśmy jakieś dania, które na zdjęciach w menu wyglądały ciekawie. Ale zanim je dla nas przygotowano, to wypiliśmy jeszcze kawę barraquito (1,80 €). Niestety była ona bez likieru, bo zamówiliśmy taką wersję, nie wiedząc wtedy, że ta kawa podawana jest w dwóch wersjach. No trudno, bez likieru też była bardzo dobra. Waldek wypił piwo (1,50 €) a ja dodatkowo zamówiłam jeszcze herbatę (1,60 €).

Danie główne (8,00 €) było ok, chociaż filet z kurczaka mógłby być bardziej miękki. Ale głodny zje, co mu podadzą. Nasi znajomi zamówili coś innego (ale już nie pamiętam co) i twierdzili, że było smaczne.
Zjedliśmy w miarę szybko i kilka minut przed 18-tą zaczęliśmy zwiedzanie miasteczka.
Najpierw udaliśmy się pod Kościół Iglesia de la Concepcion. Jest to piękny zabytkowy kościół, który przez miejscowych nazywany jest katedrą. Barokowo-neoklasycystyczna świątynia wyróżnia się piękną kopułą. W środku kościoła można obejrzeć kilka ciekawych kaplic, ołtarzy oraz wykonane z marmuru tabernakulum genueńskiego artysty Giuseppe Gagginiego.
Niestety o tej porze kościół był już zamknięty, więc nie mieliśmy możliwości zajrzeć do jego wnętrza.
Tuż obok kościoła znajduje się niewielki, ukwiecony Plaza Patricio Gracia, na którym rosną wielkie i mniejsze, piękne palmy.
Przy uliczce porzylegającej do tego placu bardzo ciekawie prezentowały się maleńkie, kolorowe domki.
Na placu zobaczyliśmy ciekawy pomnik - Hołd dla Twórcy Dywanów. Pomnik, który powstał w 1997 roku przedstawia tkacza dywanów układającego płatki kwiatów. Dywan, nad którym pracuje, stanowi szkic pierwszego dywanu, od którego powstała tradycja układania dywanów kwiatowych. Oryginał tego szkicu przechowywany jest do Casa Monteverde.