Ale zanim podano obiadek, łódź zatrzymała się przy rafie.
Więc nurkujemy:)
Sporo nas tu się znalazło, w większości to turyści z Rosji i Ukrainy, zresztą tak też było podobnie w hotelu Domina Makadi.
Woda cieplutka, krystalicznie czysta, piękne rafy koralowe, wśród nas pływał strażnik, który dbał o ich ochronę i kiedy stanęłam jedną nogą żeby poprawić maskę, zostałam skarcona
Po godzinie kąpieli wracamy na statek.
Małe zamieszanie, bo przeszukuje nasz i zakotwiczony obok statek straż.
Był jakiś problem bo załoga biegała pospiesznie donosząc im co chwila jakieś dokumenty i w sumie ta cała akcja przedłużyła się do godziny.
Przy okazji wylegitymowali mojego męża, który ponoć wygląda na tubylca... Byli bardzo opryskliwi ( dmuchał petem w twarz) i głośni.
Na szczęście narobili trochę dymu i odpłynęli.
Na obiad rybka, mięsko, makaron, ryż, mnóstwo sałatek i pieczywa. Do picia Egipska Coca Cola
Wcale się nie różniąca w smaku od naszej!
Powoli dopływamy do wyspy Paradise.
Statek zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów od brzegu, podpływa po nas mała łódź...jeszcze chwila i jesteśmy na miejscu.
Paradise to kolejny odcinek Parku Narodowego Egiptu.
No to hop.
Pięknie tu-chciałabym, żeby czas się zatrzymał....
A jakie boskie muszelki! Chowam kilka do swojej torebki
Zbliża się koniec naszego pobytu...
