Pociąg z Krakowa (via Katowice) do Rijeki i Splitu w 2022

naszastruga napisał(a):Polecę z 10 kg, wystarcza spokojnie jednej osobie. Ze świadomością, że formuła wyjazdu jest inna niż samochodem.

"Normalny" bagaż w pociągu? Ktos zabiera pociągiem bagaż jak samochodem że świadomością przeładunku pierdyliona toreb?

Uściślijmy, wystarczy Tobie, a nie każdemu. Na ile dni, na tydzień? I kto tu jest budżetowcem?
Ile to jest pierdylion toreb? A może nie ogarniasz jak spakować się do np. trzech podróżnych toreb na podwoziu?
I o jakim przeładunku piszesz, bo nie łapię?

Policzmy

Duża torba z kółeczkami i uchwytem może mieć 100L pojemności, spory plecak 50L , jakaś torba podręczna 10L

Przy dwóch osobach wychodzi jakieś 320L pojemności, czyli tyle ile ma bagażnik w przeciętnym aucie kompaktowym . Ilość toreb i plecaków razem 6 .

Moja astra kombi ma 500L bagażnika, po odliczeniu koła zapasowego zostaje pewnie trochę ponad 400

sito_zabrze napisał(a):Policzmy

Duża torba z kółeczkami i uchwytem może mieć 100L pojemności, spory plecak 50L , jakaś torba podręczna 10L

Przy dwóch osobach wychodzi jakieś 320L pojemności, czyli tyle ile ma bagażnik w przeciętnym aucie kompaktowym . Ilość toreb i plecaków razem 6 .

Moja astra kombi ma 500L bagażnika, po odliczeniu koła zapasowego zostaje pewnie trochę ponad 400

A co powiesz o czymś takim?
https://www.ogio.com/travel/rig-9800-tr ... 05202.html
Bardzo pakowna, tylko 123 litry.
I taka
https://prospot.pl/pl/p/Ogio-Torba-TERM ... H-95-L/235
Tylko 95 l.
Te dwie + jakiś plecak z dużą ilością kieszeni i przegródek (też Ogio) i podręczna torba żony ogarnęły wyjazd na 3 tygodnie.

Bravik napisał(a):

sito_zabrze napisał(a):Policzmy

Duża torba z kółeczkami i uchwytem może mieć 100L pojemności, spory plecak 50L , jakaś torba podręczna 10L

Przy dwóch osobach wychodzi jakieś 320L pojemności, czyli tyle ile ma bagażnik w przeciętnym aucie kompaktowym . Ilość toreb i plecaków razem 6 .

Moja astra kombi ma 500L bagażnika, po odliczeniu koła zapasowego zostaje pewnie trochę ponad 400

A co powiesz o czymś takim?
https://www.ogio.com/travel/rig-9800-tr ... 05202.html
Bardzo pakowna, tylko 123 litry.
I taka
https://prospot.pl/pl/p/Ogio-Torba-TERM ... H-95-L/235
Tylko 95 l.
Te dwie + jakiś plecak z dużą ilością kieszeni i przegródek (też Ogio) i podręczna torba żony ogarnęły wyjazd na 3 tygodnie.

Podałem średnie litrarze
Ale nie taki był cel . Chodzi mi o to że jadąc pociągiem we dwie osoby można zabrać praktycznie tyle samo ( w litrach , bo wagowo pewnie mniej ) co do bagażnika auta. Teraz pytanie , czy tyle można zabrać do samolotu ?

Zaraz się ktoś oburzy że to jak ciągnięcie przyczepy na plecach.... Mi zapakowanie całego bagażnika w aucie zajmuje 1,5h a rozpakowanie na miejscu 1h . Robiąc to w upale na miejscu jestem cały mokry. Nie wiem czy jazda walizeczką na kołkach nie jest przyjemniejsza

sito_zabrze napisał(a):Zaraz się ktoś oburzy że to jak ciągnięcie przyczepy na plecach.... Mi zapakowanie całego bagażnika w aucie zajmuje 1,5h a rozpakowanie na miejscu 1h . Robiąc to w upale na miejscu jestem cały mokry. Nie wiem czy jazda walizeczką na kołkach nie jest przyjemniejsza

Zasadniczo jazdy walizeczką nie było, bo w Wiedniu nawet nie zmienialiśmy peronu, a poza tym wiedeński Hauptbahnhof jest bardzo przyjazny turystom. Split to tylko krótki spacer z dworca na przystań, a w Starim Gradzie już na nas czekali z samochodem nasi gospodarze. To tylko kwestia ogarnięcia logistyki.

Bravik napisał(a):

sito_zabrze napisał(a):Zaraz się ktoś oburzy że to jak ciągnięcie przyczepy na plecach.... Mi zapakowanie całego bagażnika w aucie zajmuje 1,5h a rozpakowanie na miejscu 1h . Robiąc to w upale na miejscu jestem cały mokry. Nie wiem czy jazda walizeczką na kołkach nie jest przyjemniejsza

Zasadniczo jazdy walizeczką nie było, bo w Wiedniu nawet nie zmienialiśmy peronu, a poza tym wiedeński Hauptbahnhof jest bardzo przyjazny turystom. Split to tylko krótki spacer z dworca na przystań, a w Starim Gradzie już na nas czekali z samochodem nasi gospodarze. To tylko kwestia ogarnięcia logistyki.

O tym właśnie pisze
My żeby zapakować i rozpakować auto zrobiliśmy we dwoje po 10 rund, najpierw z 1 piętra w domu a potem z 2 piętra z apartmana. Po załadowaniu tego wszystkiego nadawałem się od razu pod prysznic

Bravik napisał(a):

Kiepura napisał(a):W ramach rozpoznania tematu trafiłem na artykuł w prasie czeskiej (zapewne sponsorowany przez RegioJet) zachwalający to połączenie. I przeczytałem masę komentarzy pod nim. Wydźwięk był podobny jak i w tej dyskusji. Spora grupa, raczej większość twierdziła, że takie połączenie nie jest dla nich atrakcyjne.

I tradycyjnie, podobnie jak na tym forum, najwięcej do powiedzenia mają ci którzy z tej formy podróży nie korzystali, albo co więcej, zupełnie ją negują.

Jak podchodzisz do restauracji i czytasz menu i jest a. drogo, b. potrawy Ci nie pasują to wchodzisz czy po prostu idziesz dalej.
Po to są pewne ogólnodostępne, obiektywne i prawdziwe dane by oceniać czy coś Ci pasuje czy nie.

sito_zabrze napisał(a):

Bravik napisał(a):

sito_zabrze napisał(a):Zaraz się ktoś oburzy że to jak ciągnięcie przyczepy na plecach.... Mi zapakowanie całego bagażnika w aucie zajmuje 1,5h a rozpakowanie na miejscu 1h . Robiąc to w upale na miejscu jestem cały mokry. Nie wiem czy jazda walizeczką na kołkach nie jest przyjemniejsza

Zasadniczo jazdy walizeczką nie było, bo w Wiedniu nawet nie zmienialiśmy peronu, a poza tym wiedeński Hauptbahnhof jest bardzo przyjazny turystom. Split to tylko krótki spacer z dworca na przystań, a w Starim Gradzie już na nas czekali z samochodem nasi gospodarze. To tylko kwestia ogarnięcia logistyki.

O tym właśnie pisze
My żeby zapakować i rozpakować auto zrobiliśmy we dwoje po 10 rund, najpierw z 1 piętra w domu a potem z 2 piętra z apartmana. Po załadowaniu tego wszystkiego nadawałem się od razu pod prysznic

Aha, czyli jak jadę pociągiem tj.:
pakuje bagaż (tj. te cztery torby) do taksówki,
wypakowuje z taksówki,
przechodzę na peron,
pakuje do pociągu,
wypakowuje z pociągu na stacji przesiadkowej,
pakuje do drugiego pociągu,
wypakowuje z pociągu,
przechodzę z bagażem na nabrzeże,
pakuje się z tym bagażem prom,
wypakowuje się z promu,
pakuje się do samochodu właściciela apartamentu,
wypakowuje się z samochodu do apartamentu,
to to jest pikuś, ale jak wykonuje tylko wyboldowane czynności (czyli jak jadę własnym samochodem) to jest piekło.
Przecież samochód nie generuje bagażu, no chyba że wozicie nowe opony na wszelki wypadek. Tak samo można się spakować do czterech toreb przy podróży samochodem.
Dla jasności gdybym z jakiś tam racjonalnych przyczyn wybrał podróż pociągiem (np. z chęci przeżycia przygody) wszystkie te czynności nie stanowiłyby dla mnie problemu. Ale nie twórzmy złudnego mirażu, że operacja bagażem w trakcie jazdy pociągiem jest bardziej komfortowa niż przy użyciu samochodu.

Dobra pożartowali, a teraz poważnie.

Bravik napisał(a):Wąskim gardłem jest chorwacka infrastruktura kolejowa. Brak elektryfikacji linii od Ogulina do Splitu, trasa uwarunkowana ukształtowaniem terenu, choć bardzo widowiskowa i malownicza, nie pozwala na rozwijanie dużych prędkości. Pisałeś, że pociąg z Zgrzebia do Splitu jedzie 6 godzin. Tak, ale tylko w przypadku dwuwagonowego chorwackiego odpowiednika "Pendolino". W pozostałych przypadkach jest to 8 godzin, niestety. Ale i tak warto. Pozdrawiam.

Drugim wąskim gardłem jest połączenie do Budapesztu. Dopóki nie będzie kolei do Piekiełka a Słowacy nie zmodernizują swoich linii będziemy z Krakowa jeździć przez Bratysławę albo Wiedeń. Albo używać dziewiętnastowiecznych przejść kolejowych przez Karpaty. Sprawa póki co beznadziejna.

Witam z Bydgoszczy.
Z zainteresowaniem przeczytałem gdzieś o połączeniach do Chorwacji, a o połączeniach z Polski przeczytałem na forum.
Jestem miłośnikiem kolei, niejedną trasę zaliczyłem, niejedną kuszetką jechałem, ale raz wiozłem samochód na wagonie... To były lata 98-00, gdy kursował "Tetmajer" z Gdyni do Zakopanego, ciągnący 2 wagony do przewozu aut. Pojechałem z kumplem do Gdyni, auto na wagon i na śpiąco do Zakopanego. Wtedy zrobiłem, to dla "zaliczenia" szlaku, niż z potrzeby.
Żeby było sprawiedliwie, to kocham też lotnictwo (2 lata latania na szybowcach) i lubię ciężarówki i autobusy, oby dwie "dyscypliny", także w ruchu międzynarodowym.

Tak się też złożyło, że wczoraj policzyłem dokładnie koszt dojazdu autem na wyspę Pasman: Wyszło 1385 zł w wersji na bogato (winieta Słowenia, tankowanie 2 razy na austriackiej tankszteli, przy autostradzie i prom x2).

Pomysł z pociągiem jest wyśmienity, ale...:
1: Musiałby jechać od Gdyni, albo od Warszawy, aby było w miarę blisko.
2: Musiałby ciągnąć kuszetki, aby zapakować auto. Mam 2 dzieci i jak zapakuje wszystkie pływadła gumowe, jedzenie (nie stać mnie na jedzenie co dzień w restauracji, a kupowanie jedzenia w sklepie też nie wychodzi ekonomicznie), to zajmuję 640 litrów bagażnika. Ciąganie tego, do autobusów, taksówek popsułby mi wypoczynek.
3: Musiałby zatrzymywać się gdzieś w centrum wybrzeża, aby dojazd nie zajmował pół dnia.
4: Musiałby kończyć bieg rano, bo szkoda dnia...
5: Musiałby być tani...
Co to znaczy tani? Koszt tej zabawy nie powinien być większy od 1500, może 1600 zł. Bo jak doliczę dojazd ( no i parking) do Wawy, Gdyni, już nie mówiąc o Krakowie, doliczę dojazd, przykładowo z Splitu, doliczę koszty biletów x 4 w te i z powrotem, koszty kuszetki, to podejrzewam, że interes średnio opłacalny...

Oczywiście można dolecieć, można jechać bez samochodu, ale padną trudne pytania: Tatusiu, czy zabrałeś pomarańczę do pływania, maskę i moje kredki..? Z żoną, kochanką, jak najbardziej wykonalne, ale z rodziną i tobołami- nie, dziękuję.

stachan napisał(a):A ja uważam, że jeszcze większe zainteresowanie byłoby gdyby reaktywować auto-kuszetki. Pamiętam jak w latach 90-tych pracowałem na wybrzeżu i korzystałem z tego środka lokomocji na trasach krajowych - około godziny 19-tej był wyjazd z Gdyni, w Katowicach byliśmy około 5-tej. Auto w wagonie samochodowym, ja w przedziale sypialnym. A kosztowało to niewiele więcej niż benzyna na tej trasie.
Obecnie, w dobie autostrad, może byłoby mniej chętnych, ale z pewnością jeden wagon więcej nie byłby aż tak wielkim problemem. Jednak ktoś uznał, że to przedsięwzięcie przestało być opłacalne. Natomiast mam głębokie przekonanie, że na trasie międzynarodowej np. do Chorwacji ten typ transportu byłby sukcesem. Sam korzystałbym, pod warunkiem, że koszt w obie strony nie przekroczyłby 2 tysięcy złotych.

auto-kuszetka.png

Ten z Pragi ciągnie lawety dla samochodów i motocykli. Mega sprawa, osobiście chętnie skorzystam, nawet mogę dojechać z Gdańska do Warszawy czy Krakowa, byle zabrać się pociągiem. Jak policzę koszty paliwa, winiet i noclegi po drodze, nie wydaje mi się, żeby pociągiem było drożej. Czekam z niecierpliwością .

SebastianM napisał(a):Ten z Pragi ciągnie lawety dla samochodów i motocykli. Mega sprawa, osobiście chętnie skorzystam, nawet mogę dojechać z Gdańska do Warszawy czy Krakowa, byle zabrać się pociągiem. Jak policzę koszty paliwa, winiet i noclegi po drodze, nie wydaje mi się, żeby pociągiem było drożej. Czekam z niecierpliwością .

Nie, nie ciągnie. Lory do przewozu samochodów i motocykli są w pociągu z Bratysławy i Wiednia.

Ok myślałem, że ten z Pragi .

SebastianM napisał(a):

stachan napisał(a):A ja uważam, że jeszcze większe zainteresowanie byłoby gdyby reaktywować auto-kuszetki. Pamiętam jak w latach 90-tych pracowałem na wybrzeżu i korzystałem z tego środka lokomocji na trasach krajowych - około godziny 19-tej był wyjazd z Gdyni, w Katowicach byliśmy około 5-tej. Auto w wagonie samochodowym, ja w przedziale sypialnym. A kosztowało to niewiele więcej niż benzyna na tej trasie.
Obecnie, w dobie autostrad, może byłoby mniej chętnych, ale z pewnością jeden wagon więcej nie byłby aż tak wielkim problemem. Jednak ktoś uznał, że to przedsięwzięcie przestało być opłacalne. Natomiast mam głębokie przekonanie, że na trasie międzynarodowej np. do Chorwacji ten typ transportu byłby sukcesem. Sam korzystałbym, pod warunkiem, że koszt w obie strony nie przekroczyłby 2 tysięcy złotych.

auto-kuszetka.png

Ten z Pragi ciągnie lawety dla samochodów i motocykli. Mega sprawa, osobiście chętnie skorzystam, nawet mogę dojechać z Gdańska do Warszawy czy Krakowa, byle zabrać się pociągiem. Jak policzę koszty paliwa, winiet i noclegi po drodze, nie wydaje mi się, żeby pociągiem było drożej. Czekam z niecierpliwością .

Też chętnie skorzystam, ale wątpię, aby nie było drożej. Dolicz sobie paliwo na dojazd z Gdańska, do Krakowa i z powrotem. Dodaj koszt dojazdu z pociągu, na miejsce docelowe. U mnie jeszcze gorzej, bo jadę na raz, bez nocowania.
No chyba, że bilety będzie można nabyć, długo przed dniem wyjazdu, za "przysłowiową" złotówkę, tak jak w Polskim Busie którego kierowcą byłem.

Bravik napisał(a):Nie, nie ciągnie. Lory do przewozu samochodów i motocykli są w pociągu z Bratysławy i Wiednia.

Bravik, a jest gdzieś jakaś strona, która pozwala na wyliczenie kosztów?

Jeszcze się upewnię: pociąg z Bratysławy lub Wiednia prowadzi auto-kuszety jadąc do Chorwacji?

AlbatrosPoland napisał(a):No chyba, że bilety będzie można nabyć, długo przed dniem wyjazdu, za "przysłowiową" złotówkę, tak jak w Polskim Busie którego kierowcą byłem.

Gdzie tam, bilet za złotówkę i zwrot 20% wydatków na wakacjach.

Napiszę tak , jak za całość 4 osoby + auto zapłacę w granicach 1000 PLN w jedną stronę, będę zadowolony. Nie bez znaczenia jest także amortyzacja samochodu. Przy dzisiejszych cenach dojazd do środkowej dalmacji kosztuje mnie około 800 PLN + nocleg 400 PLN to lekko licząc 1200 PLN w jedną stronę .