Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Po słonecznej stronie Alp: Słowenia, Istria i Płn. Dalmacja.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 04.10.2009 16:28

Kacper111 witam :)
Madziumka to fakt, że z maluchami podróżuje się trochę inaczej, czasami trzeba z czegoś zrezygnować... My zazwyczaj staramy się zwiedzanie przeplatać różnymi przyjemnościami dla dzieciaków: a to lody, a to plac zabaw... ;)

CD:

Dojeżdżamy do Bledu, a dokładniej na parking pod zamkiem. Parking jest bezpłatny. Do zamku można też się dostać wędrując znad jeziora ale nam się jakoś dzisiaj nie chce to po pierwsze a po drugie mamy jeszcze coć w planach na to popołudnie i moglibyśmy nie wyrobić się czasowo.

Przechodzimy więc przez pierwszą bramę:
Obrazek

Przed drugą bramą nabywamy bilety: normalny - 7euro, ulgowy - 3,5euro, Kajtek nie płaci. Wchodzimy na zamkowy dziedziniec.
Zamek jest bardzo ładny ale największe wrażenie robi jego położenie. Wznosi się majestatycznie na skale, 139m. powyżej jeziora, dzięki czemu roztacza się stąd wspaniała panorama na jezioro Bled z urokliwą wysepką oraz okoliczne góry. Jest przepięknie!!

Obrazek

Z góry można również podziwiać kąpiących się w jeziorze ludzi, akurat pod zamkiem jest wydzielone kąpielisko. Muszę przyznać, że wygląda tu super, takie malutkie postacie w krystalicznie czystej wodzie. Zdjęcie oczywiście nie oddaje efektu:

Obrazek

Spacerujemy chwile po zamkowym dziedzińcu:
Obrazek

Obrazek

Oglądamy zamkową kaplicę, chcemy też zobaczyć muzeum utworzone w części zamkowych pomieszczeń, w którym można się ponoć wiele dowiedzieć o historii zamku i całego regionu. Niestety najmłodszy podróżnik zwiedza muzeum w tempie błyskawicy, my przebiegamy za nim przez poszczególne pomieszczenia i oddychamy z ulgą, kiedy jesteśmy znowu na zamkowym dziedzińcu ;)

Na dolnym dziedzińcu jest kawiarnia, natomiast w części położonej wyżej mieści się restauracja. Czy nie miło byłoby zjeść obiad w takiej scenerii?

Obrazek

My niestety jesteśmy juz po obiedzie ;) Jest tu też uroczy sklepik z pięknie pachnącymi różnościam, można także zaoptrzyć się w wino, zresztą dokładną foto-relację z nalewania, korkowania i zakupu wina w zamkowej piwniczce znajdziecie w relacji Helen, którą serdecznie pozdrawiam :papa:

Obrazek

Obrazek

Na tym kończymy pobyt na zamku, wracamy na parkin i jedziemy na drugą stronę jeziora, niedaleko kampingu Bled. Tam zosatwiamy samochód na dość płatnym parkingu: po 14:00 3euro. i idziemy na przystań.
Chcemy dostać się na maleńką wysepkę na środku jeziora. Są dwie możliwości: albo zawiezie nas większa łódź albo połyniemy sami, my wybieramy drugą opcję. Wynajmujemy więc łódź w kształcie łabędzie (koszt 10euro za godzinę) i płyniemy w kierunku wyspy. Łukaszowi nienajlepiej się wisołuje ale z każdym machnięciem nabiera wprawy i po 15min. dobijamy do wyspy. Dzieci na szczęście są zaopatrzone w kapoki, bo muszę przyznać, że momentami trochę kołysało, przez co nie zrobiłam zbyt dużo zdjęć ;)

Widok na zamek z jeziora:

Obrazek

Szczęśliwie dobijamy do brzegów jeziora :)
Następnie wspinanmy się po 99schodach w stronę Kościoła Wniebowzięcia. Ponoć przyjeżdżają tu nowożeńcy i pan młody musi swoją wybrankę wnieść po tych schodach na górę... Ponieważ od naszego ślubu upłynęło już trochę czasu mój maż wnosi na górę naszego malucha ;)

Obrazek

Kościół Wniebowzięcia powstał w XVIIw. ale istnieją dowody, że piewsza świątynia na wyspie powstała już w IXw.

Obrazek

Nie oglądamy kościoła w środku (wstęp jest oczywiście płatny a my mieliśmy już dzisiaj dosyć wydatków, do tego z naszym amluchem bywa to czasami męczące...), nie mamy więc możliwości pociągnąć za sznury dzwonów, które ponoć spełniają życzenia. Zadowalamy się więc spacerem po wysepce i podziwianiem przepięknych widoków, szczególnie na położony na skale zamek, w którym niedawno byliśmy:

Obrazek

Obrazek

Trzeba wracać do naszego łabędzia, w końcu wypożyczyliśmy go na godzinę i nie mamy ochoty płacić kolejnych 10euro jeśli się spóźnimy. Schodząc po tych samych 99schodach mąż chcąc trochę nastraszyć starszaka, pyta: "Co jeśli ktoś wziął naszą łódkę i odpłynął?" Mikołajek niezbyt przejęty odpowida: "Nic. Jak ktoś zabrał naszą to my weźmiemiy kogoś innego..." ;)

Nasza łodka na szczęście stoi i spokojnie wracamy, tym razem mężowi wiosłowanie idzie znacznie lepiej :)

Oto nasza łódź, w tle wysepka z kościółem:

Obrazek

To ostatni punkt dzisiejszego programu, dzieciaki szybko usypiają a my spędzamy wieczór przed namiotem (jest bardzo ciepło) próbujemy słoweńskiego piwa Lasko, całkiem dobre ;)

CDN...
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 04.10.2009 16:30

Witaj Mallgola :papa: bardzo się cieczę, że jesteś :)
Jacek L
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 629
Dołączył(a): 10.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Jacek L » 04.10.2009 17:26

Fajna relacja - czekam na ciąg dalszy :D
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 05.10.2009 07:45

Fakt, bajkowa sceneria.
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 05.10.2009 09:01

Joasiu, jak się cieszę, że piszesz. Ja tyle czekałam na Twoją relację i spóźniłam się na jej początek... ;) . Miło zobaczyć znajome miejsca, widzę, że pogoda dopisała, super. Będę stałym gościem :) Pozdrawiam serdecznie.
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 05.10.2009 10:35

Jacek L, JacYamaha witajcie :)

Helen będzie jeszcze trochę znajomych miejsc ale też odwiedzimy kilka nowych ;)


Niebawem kolejny odcinek :lol:
LABUZKA
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 120
Dołączył(a): 09.01.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) LABUZKA » 05.10.2009 11:30

Bardzo fajna relacja.Ja też jeżdze z Vacansoleil i jestem zawsze bardzo zadowolona z kempingów które proponują.
Pozdrawiam Dorota
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 05.10.2009 11:49

Dzień 3.
27.sierpnia, czwrtek.


Kolejny dzień i znowu pobudka o barbarzyńskiej porze, dzisiaj włączamy dzieciakom bajki na laptopie i dzięki temu mamy dodatkową godzinkę snu 8) w końcu są wakacje ;)

Po śniadaniu oczywiście pakujemy się do samochodu i ruszamy, kierunek Stara Fuzina w okolicach jeziora Bohinj. Na początku jedziemy główniejszą drogą na Bohinjska Bistrice ale kawałek przed nią skręcamy w prawo w boczną drogę, droga jest niezwykle malownicza i znowu w każdej miejscowości jest niezwykle wąska i niemal ocieramy się o mury poszczególnych budynków ;)

Obrazek

Obrazek

Dojeżdżamy do Starej Fuziny i jedziemy dalej wg. strzałek prowadzących do Kanionu Mostanica. Na końcu drogi jest parking płatny, stoi parkometr, cena 1euro/godz. Dziwnie tak, tym bardziej, że idąc w góry nie do końca wiadomo ile będzie się wędrowało i trudno z góry to przewidzieć... :? Wrzucamy 5euro i dostajemy bilecik na 5godzin :)
Chcemy wyruszać, tylko którędy :?: Na parkingu jest wprawdzie tablica z mapą ale z niej zbyt dużo nie wynika, odchodzą stąd dwie ścieżki, żadna nie jest oznakowana... Widzimy, że rodzina z Francji, która przyjechała prawie równo z nami ma ten sam problem... W końcu wybieramy ścieżkę, która prowadzi bardziej w las i bardziej pod górkę... idziemy (Francuzi również idą tą samą drogą ;) ) Za jakieś 10-15 min. (tempo najmłodszego członka rodziny, który tym razem idzie "ham") docieramy do tablicy z informacją, że tutaj zaczyna się Kanion Mostanica i oczywiśccie jest też kasa ;) Cena biletów: norm. - 2euro, ulg. 1euro, do 4lat gratis.

Obrazek

Idziemy dalej ścieżką prowadzącą wzdłuż rzeki Mostanicy, raz z jednej, raz z drugiej strony. Na początku rzeka płynie daleko w dole, wydrążyła na tym odciku głęboki, wąski kanion, od patrzenia w dół niemal kręci mi się w głowie ;) Niestety ciężko zrobić dobre zdjęcie...

Obrazek

Stojąc na jednym z mostków widzimy grupę ludzi, która idzie kanionem w dole rzeki, to sie chyba nazywa kanioning:

Obrazek

Odkąd Mikołąj zobaczył ludzi idących w dole cały czas mówi, że wycieczka górą jest nudna i zupełnie nieciekawa i on by wolał iść tam, na dole... Obecaliśmy, że jak przyjedziemy tu za jakieś 10lat to pomyślimy nad taki rozwiązaniem ;)

Idziemy dalej, wąwóz jest coraz płytszy aż w końcu rzeka jest na naszym poziomie ale tutaj też jest bardzo ciekawa :) wydrążyła przeróżne formy skalne, beseniki, gdzieniegdzie maleńkie wodospady, do tego krystalicznie czysta woda i te kolory, cudo!!! :)

Obrazek

Obrazek

Kanion Mostanicy się kończy ale my idziemy dalej. Wiemy, że idąc dalej przez las dojdziemy do schroniska.
I oto i ono, Planinska Koca na Vojah:

Obrazek

Tutaj zaczyna się hala Voje:

Obrazek

Odpoczywamy chwile na ławce koło schroniska, są tutaj huśtawki więc chłopcy mogą się pobawić :)
Ruszamy dalej, na poczatku droga jest asfaltowa i prowadzi przez las, trochę później zamienia się w gruntową a las się kończy:

Obrazek

Obrazek

Hala Voje - szeroka, zielona, otoczona częściowo skalistymi, częściowo zielonymi górami... może trochę za dużo tu domostw i pasterskich szałasów, są wprawdzie niezwykle malownicze ale za dużo tu oznak cywilizacji. Jednak i tak bardzo nam się podoba. Brakuje tylko pasących się krów z dużymi dzwonkami na szyi ;) Idziemy do końca doliny, gdzie jest mały wodospad. Tuż przed wodospadem znajduje się klimatyczna, góralska hata, w której można coś zjeść.

Wodospad:
Obrazek

Bardzo przyjemna gospoda, na końcu hali:
Obrazek

Wędrujemy wprawdzie niemal po płaskim terenie, droga nieznacznie wspina się pod górę, jedynie w kilku miejscach jest troszkę większe podejście mimo to wszyscy czujemy sie już mocno zmęczeni. Fakt, od wyjście z parkingu minęły już chyba 3godz., do tego jest bardzo ciepło i słońce praktycznie cały czas grzeje. Od wodospadu wracamy tą samą drogą i praktycznie odrazu robimy sobie dłuższy postój.

Mały piknik w pięknej scenerii:

Obrazek

Chłopcy jedynie chwile zdołali usiedzieć na miejscu i pomimo, że przed momentem byli bardzo zmęczeni już biegają i gonią się po łące ;)

Obrazek

No ale czas ruszać dalej, w końcu mamy jeszcze spory kawałek do samochodu.

Mały wędrowca:
Obrazek

Hala Voje:
Obrazek

Co jakiś czas trzeba się ożeźwić prawdziwą górską wodą ;)
Obrazek

Wracamy dokładnie tą samą drogą więc znowu przechodzimy koło schroniska a następnie wzdłuż rzeki Mostaniki. W końcu schodzimy do parkingu, po 6 godzinach wędrowania. Czyli nie było nas godzinę dłużej niż na bileciku parkingowym ale na szczęście nikt tego nie sprawdzał ;) Wracamy na camping nieco okrężną drogą. Jedziemy najpierw do Ribcev Laz, następnie skręcamy w prawo w kierunku Ukanc i jedziemy wzdłuż jeziora Bohinj. Jedak dojeżdżamy jedynie do kościoła św. Ducha i stamtąd wracamy już na camping.

Kościół św. Ducha:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

No i minął kolejny dzień naszych wakcji, cdn... :)
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 05.10.2009 11:52

LABUZKA napisał(a):Bardzo fajna relacja.Ja też jeżdze z Vacansoleil i jestem zawsze bardzo zadowolona z kempingów które proponują.
Pozdrawiam Dorota


Witaj :)

My w tym roku niestety nie dokońca bylismy zadowoleni z ich usług i więcej chyba z nimi nie pojedziemy... :( Campingi były wprawdzie OK ale położenie namiotów nie do końca zadowalające. Ale o tym będzie dalej, bo w Słowenii było fajnie :)
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 08.10.2009 13:54

Dzień 4
28. sierpnia, piątek


Kolejny dzień, kolejny ciepły i słoneczny dzień :) Nawet Kajtul budzi się już trochę później, chyba przyzwyczaił się do naszego namiotowego domu :)

Po dwóch dniach spędzonych w okolicy czas ruszyć gdzieś dalej :lol:

Lesce leży tuż przy autostradzie, jedziemy nią kawałek w stronę garnicy ale nie planujemy jeszcze opuszczać Słowenii ani tym bardziej kolejny raz pokonywać długaśniego tunelu, zjeżdzamy więc z autostrady na Kranjską Gorę.
Jedziemy uroczą, szeroką doliną. Muszę przyznać, że bardzo fajnie jeździ się tutajeszymi drogami. Ich nawierzchnia wprawdzie nie jest idealna ale widoki rekompensują dziury i nierówności w drodze ;) Jest pięknie, górskie szczyty, czasami skaliste, czasami porośniete lasami, zielone łąki z tymi charakterystycznymi drewnianymi kratkami na siano, zadbane miejscowości, cudnie :!:

Dojeżdżamy do Kranjskiej Gory ale nie zatrzymujemy sie w miasteczku, jedziemy dalej w stronę przełęczy Vrsic. Droga zaczyna piąć się mocno w górę, zakręty stają się coraz ostrzejsze ale pewnie przez to, że w wiekszości jedziemy przez zalesiony teren droga nie robi wielkiego wrażenia.
Jak już pisała Helen zakręty na drodze prowadzącej na przełęcz są numerowane. Tuż koło zakrętu numer 8 stoi Rosyjska Kaplica, poswięcona rosyjskim żołnierzom poległym w czasie I wojny światowej.
Zostawiamy samochód na niewielkim parkingu przy drodze i idziemy obejrzeć kaplice.

Obrazek

Kapliczka jest maleńka ale na prawde urocza:

Obrazek

Ta kapliczka jest na dzisiejszej wycieczce pierwszym miejscem związanym z I wojną światową, będzie ich jeszcze kilka...

Tuż obok kapliczki jest źródełko a zawsze jak spotykamy gdzieś źródełka albo górski potok na szlaku okazuje się, że starszy synek jest baardzo spragniony i tak też było oczywiście i tym razem ;)

Obrazek

Wracamy do samochodu, pokonujemy kolejne zakręty (w sumie jest ich 25) i jesteśmy na przełęczy Vrsic na wys. 1611m n.p.m. Parkowanie na przełęczy (nawet przy drodze) jest płatne, płacimy więc panu parkingowemu 3euro i idzemy w stronę schroniska. Tam siadamy (lub kładziemy się) na ławczce i podziwamy widoki 8)

Obrazek

cdn ;)
Ania W
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1993
Dołączył(a): 29.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Ania W » 08.10.2009 14:09

Bardzo podoba mi się podróżowanie z Twoją Rodzinką. Tam, gdzie są dzieci zawsze mnie interesuje. A maluchy dzielnie pokonywały trasy. :-) Powiem, że Twoja relacja może byc dla mnie pewna inspiracją. :D
Zainteresowały mnie zabytki z czasów I wojny św.
Czekam na dalszy ciąg.....
helen
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2045
Dołączył(a): 08.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) helen » 08.10.2009 19:15

25 zakrętów... ech, jak sobie je przypomnę, a te następne, za przełączą, na dalszym odcinku tej szalonej drogi będą? Ich było jakoś więcej chyba nawet... czekam na dalszy ciąg i juz widzę, że wrócić musimy tym razem po Waszych śladach w niektóre miejsca.
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 08.10.2009 20:15

Asiu - właśnie dzięki Tobie odkrywam Słowenię :D A byliście w środku kapliczki? A zdjęcie macie?

pozdrawiam
:D
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 08.10.2009 20:17

Kapliczka była zamknięta i jakoś sobie nie mogę przypomnieć jak wyglądała w środku, może nie było widać... :roll:
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 08.10.2009 23:19

No, więc jesteśmy na przełęcz Vrsic. Jadą tutaj miałam przed oczami szwajcarską przełęcz Simplon (2005m n.p.m.), na której mieliśmy przyjemność być rok temu. Tam było raczej pusto i spokojnie, tu jest masa ludzi... i to na pewno trochę psuje. Ale i tak jest pięknie.
Kolejnym zaskoczeniem jest ilość rowerzystów, już po drodze cały czas mijaliśmy turystów na dwóch kołkach, jestem pełna podziwu, nawet naszej astrze łatwo się tu nie podjeżdżało ;)

Schronisko na przełęczy, rowerzyści i ich rowery :)
Obrazek

Moi chłopcy na ławeczce:
Obrazek

Widok z przełęczy:
Obrazek

Posiedzieliśmy, popodziwialiśmy, poleżeliśmy więc pora ruszać dalej ;) Oczywiście nie wracamy tą samą drogą tylko jedziemy w stronę doliny rzeki Soczy. Zjazd z przełęczy robi na mnie dużo większe wrażenie niż wjazd. Muszę przyznać, że momentami mocno trzymam się fotela co mocno bawi mojego męża ;) Ale mimo to pstrykam czasami jakąś fotkę:

Obrazek

W końcu pokonujemy 25 zakrętów (z tej strony też są numerowane) i robi się przyjemnie płasko J pojawia się też rzeka Socza. I tak sobie jedziemy piękną doliną, rzeka płynie tuż obok i kusi, żeby nad nią troszkę posiedzieć. Dwa kolejne fajne miejsca z możliwością zaparkowania samochodu dostrzegamy zbyt późno... a może to Łukasz za szybko jedzie... W końcu jest i przyjemne miejsce i mała zatoczka, gdzie możemy zaparkować, stajemy więc i idziemy na rzekę.

Obrazek

Miejsce urocze, rzeka ma niesamowity kolor wody jednak niestety jest lodowata. Chłopcy są trochę rozczarowani, mieli ochotę pomoczyć nóżki...


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

No, ale czas jest nieubłagany a my mamy dzisiaj zaplanowaną całkiem ambitną trasę, trzeba ruszać dalej... Kierunek: Bovec. Jednak kilka kilometrów przed Bovcem skręcamy w prawo i po chwili jesteśmy pod twierdzą Kluze.

Obrazek

Kajtul śpi więc ustalamy, że do twierdzy Łukasz z Mikołajkiem pójdą sami a ja zostanę. Samochód stoi przy drodze, w cieniu, otwieram okna i siadam na sporym kamieniu, na skarpie nad drogą. Muszę przyznać, że twierdza położona jest w przepięknym miejscu. Było to centrum stacjonowania wojsk austro-węgierskich, które zbudowały Kluze jeszcze w 1882r., w miejscu dawnej fortecy.
Po jakiś 15-20 minutach młodszy synek się budzi i w tym samym momencie wraca starszy z tatą. Mają mocno sprzeczne odczucia po obejrzeniu wnętrza twierdzy: tata mówi, że nic ciekawego natomiast syn jest zachwycony ;)

Jedziemy dalej, do Bovca. Bovec jest stolicą sportów ekstremalnych, co kawałek reklamy firm oferujących spływy pontonami, kajaki, kanioning, paralotnie itp. My jednak nie szukamy ekstremalnych doznań tylko okopów. Niestety w miasteczku nie znajdujemy żadnej informacji na ten temat... Spacerujemy więc chwile po miasteczku, jest całkiem przyjemne a przed wszystkim przepięknie położone...

Jedziemy spowrotem:

Obrazek

przypomniał nam się parking przy drodze jakieś 2 czy 3 km.. przed Bovecam, była tam jakaś tablica, stał autokar, może tam znajdziemy okopy? Jesteśmy na parkingu, oglądamy tablice... chyba to tutaj, choć nie wynika to jednoznacznie z tablicy informacyjnej, są na niej również zdjecia twierdzy Kluze... Idziemy ścieżką i znowu chyba w dobrym kierunku (brak strzałki) i w końcu (po jakiś 5min.) dochodzimy do tablicy z informacją , że to tutaj znajdują się okopy pod Bovcem - muzeum na świeżym powietrzu.

A oto i ono:
Obrazek

Obrazek

Starszak (miłośnik wojny i czterech pancernych...) jest zachwycony! Bunkry, umocnienia, kwatery oficerów, szczeliny strzelnicze, drut kolczasty... Tutaj podczas I wojny światowej znajdowała się linia frontu...

Okazuje się, że do bunkrów można wejść, jest jeden problem, tam jest ciemno. Łukasz wraca więc do samochodu, zostawił tam telefon, w nim ma latarkę (McGyver czy co ;) ) Zostaje z chłopcami sama, wchodzimy na niewielkie wzgórze, jest tu spory lej po bombie... Wrócił tata i zaczęli włazić z Mikołajem do bunkrów, ja kategorycznie odmawiam, zdecydowanie nie lubię takich ciemnych, ciasnych miejsc.

Obrazek

Obrazek


Spacerujemy około godziny po całym wzgórzu i wracamy do samochodu.

Kolejny punkt naszej wycieczki to, położony ok.20 od Bovca, Kobarid. Tutaj idziemy najpierw na kawę i lody. Następnie kierujemy się do Muzeum Wojny.

Obrazek

Również to miasteczko, uwiecznione w powieści Ernesta Hemingwaya "Pożegnanie z broniom", nierozerwalnie wiąże się z I wojną światową i okropnościami frontu Soci. Muzeum jest bardzo ciekawe, kupując bilety dostajemy nawet ulotkę informacyjną w języku polskim, dotyczącą stałej wystawy. Niestety z Kajtulkiem ciężko spokojnie wszystko obejrzeć i kolejny raz raczej przebiegamy przez kolejne sale wystawowe... szkoda, bo muzeum jest bardzo ciekawe.

Jeszcze przed wizytą w muzeum biorę z punktu informacji turystycznej kilka ulotek na temat atrakcji w regionie. Jedna z nich jest na temat Tolminskiej Kority. Tolmin to kolejne miasteczko na naszej dzisiejszej trasie, niestety jest już zbyt późno i nie mamy czasu aby zatrzymać się w miasteczku a tym bardziej oglądać tutejszych atrakcji. A szkoda, bo Tolminska Korita na zdjęciach wygląda bardzo ciekawie, przypomina trochę wąwóz Vintgar. Trudno, nie można zobaczyć wszystkiego...

Jedziemy dalej w stronę Mostu na Soci i ta miejscowość, ostatnia zresztą na dzisiejszej liście mocno mnie rozczarowuje. Przed wyjazdem trafiłam na piękne zdjęcia tego miasteczka, niestety w rzeczywistości nie jest tu tak ładnie... Jest małe jeziorko, mało ciekawa mieścina i niezbyt ładny most.

Obrazek

Ale znajduje się inna atrakcja , grupa Anglików, którzy z tego mostu skaczą do wody. I na pewno nie oni pierwsi, bo na moście jest specjalny podest, zbudowany właśnie w tym celu. Do tego tuż obok jest wysoka, drewniana konstrukcja, na której, jak wynika z powywieszanych reklam, odbywają się zawody w skokach.

Obrazek

Obrazek

Jedziemy dalej, wprawdzie nie mamy już w planach żadnych postojów ale przed nami jeszcze spory kawałek drogi, do tego jak się okazuje bardzo ciekawej drogi. Pnie się ona stromo w górę, do tego nie jest zbyt szeroka i nie ma bogatego pobocza... wydawało mi się, że po zeszłorocznej Szwajcarii i Korsyce jestem odporna na wąskie, kręte drogi, jednak po roku w miarę prostych dróg straciłam chyba tą odporność... Po jakimś czasie marzę, żebyśmy w końcu przejechali przez te góry i znaleźli się na naszym campingu ;) Mój mąz jednak nie podziela moich opinii na temat tej drogi, uważa, że jest super, przynajmniej mu się nie nudzi, wolałby jedynie mieć więcej koni pod maską, ehh ci faceci... :roll:

Ale musze przyznać, że droga jest bardzo ciekawa, co jakiś czas mijamy urocze wioski, w których droga zwęża się jeszcze bardziej, choć wydawało się to nie możliwe. Jeśli ktoś lubi takie atrakcje to polecam drogę miedzy Mostem na Soci a Bohinjską Bistricą.
Jak już mam całkiem dość wyjeżdżamy z lasu na polanę i naszym oczom ukazuje się taki widok:

Obrazek

Obrazek

Podziwiając go, stwierdzam, że zdecydowanie warto było tu wjechać, jest pięknie!!!

Zjeżdżamy do Bohinjskiej Bistricy a dalej droga jest już super płaska i pozbawiona zakrętów ;) Koło 20:00 cali i zdrowi wracamy na camping. W ten sposób zatoczyliśmy pętle dookoła Alp Julijskich i Triglavskiego Parku Narodowego.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Po słonecznej stronie Alp: Słowenia, Istria i Płn. Dalmacja. - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone