Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Po słonecznej stronie Alp: Słowenia, Istria i Płn. Dalmacja.

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 09.10.2009 09:11

helen napisał(a):25 zakrętów... ech, jak sobie je przypomnę, a te następne, za przełączą, na dalszym odcinku tej szalonej drogi będą? Ich było jakoś więcej chyba nawet... czekam na dalszy ciąg i juz widzę, że wrócić musimy tym razem po Waszych śladach w niektóre miejsca.


Bo zakretów wogóle było więcej a numerowane były tylko te o 180st ;)
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 09.10.2009 14:28

Joanna napisał(a):Chłopcy jedynie chwile zdołali usiedzieć na miejscu i pomimo, że przed momentem byli bardzo zmęczeni już biegają i gonią się po łące
:lol: :lol: też zauważyłam taką prawidłowość :lol: A tak w ogóle to macie bardzo dzielne i zaprawione w bojach Dzieciaczki. Widać, że wcześniejsze górskie wycieczki teraz procentują. :D :D

Uśmiałam się też, jak przeczytałam o tym rozdźwieku między Twoją reakcją na górską jazdę samochodem, a reakcją Twojego męża, który się cieszy, że w końcu jakaś akcja :D Skąd ja to znam :lol:

A co do Waszego szlaku, to nie sądziłam, że tyle tam wojennych atrybutów 8O

pozdrawiam serdecznie
:D
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 09.10.2009 21:38

Joasiu,
podglądałam Twoją relację bo od zwiedzenia Słowenii się zaczęła, a do Słowenii jako najbezpieczniejszego kraju byłej Jugosławii jako pierwszego wybraliśmy się w 2004. Mało zdjęć przywieźliśmy bo anologowe to były czasy, z tego i tak 4/5 to górskie wyjścia.


JoannaG napisał(a):Na pierwszy cel wybieramy wąwóz Vintgar, zdecydowanie obowiązkowy punkt podczas pobytu w okolicach Bledu.


Wybraliście drogę powrotną ponownie wąwozem i dlatego ominął Was jeszcze ostatni ważny punkt tej trasy wspaniały wodospad.

Fajne zdjęcia z trasy na przełęcz i pogoda dopisała. Niestety pogoda w górach jest bardzo ważna jak nie najważniejsza. Jest słoneczna pogoda są rewelacyjne widoki. :D
Wycieczki łodzią w Bledzie na wysepkę zazdroszczę, zrezygnowaliśmy bo czas nas gonił, a chcieliśmy zobaczyć wodospad. Zanim przejechaliśmy pół drogi pogoda się zupełnie sknociła i nie było już po co. Polał się wodospad z nieba.

Ostatnio przeczytałam o górskich jeziorkach, którego brzegi są porośnięte tojeściem. Jest to silnie trująca roślina. Nie wiem czy przez to jeziorka też są trujące. Skojarzyło mi się gdy zobaczyłam jak syn żłopie wodę z jeziora. Myślę, że jeżeli inni turyści nabierają wodę ze strumyka czy źródełka to woda jest bezpieczna. Z jeziorek - trzeba zachować jednak ostrożność. Ale myślę, że częściej na zapas niż z rzeczywistego powodu.
szczepciu
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 245
Dołączył(a): 02.10.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) szczepciu » 09.10.2009 23:10

Fajna relacja. Dla mnie szczególnie część o okopach, umocnieniach, bunkrach, bo I i II wojna światowa to moja pasja (szkoda, że tak mało zdjęć umieściłaś z ich zwiedzania).
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 09.10.2009 23:28

JoannaG napisał(a):...jesteśmy na przełęczy Vrsic na wys. 1611m n.p.m. Parkowanie na przełęczy (nawet przy drodze) jest płatne. 3 Euro..


8O 8O 8O
Noż by ich....! :twisted:
Tyle lat było free, ale w końcu postanowili i na tym zarobić.
Coś drogo się robi, najpierw te autostrady a teraz zaczyna być wszędzie szukanie opłat. :?
Zdecydowana większość przełęczy w Alpach nie jest płatna. A tu taki numer... :twisted: :roll:

Btw. Miło odwiedzić ponownie znajome miejsca na Twoich zdjęciach. Kiedyś Polak w Vintgarze czy na Vrsiciu to była rzadkość, a teraz jest to bardziej norma.
:)
Vrsić był moją pierwszą alpejską przełęczą i pierwszym testem na pokonywanie tak krętych serpentyn.
Za każdym razem jak tam jestem, wspomnienia odżywają i czuję oddech przeszłości.
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 09.10.2009 23:36

Lidio, Szczepciu, Fatamorgana witajcie :D


Lidia K napisał(a):
JoannaG napisał(a):Na pierwszy cel wybieramy wąwóz Vintgar, zdecydowanie obowiązkowy punkt podczas pobytu w okolicach Bledu.


Wybraliście drogę powrotną ponownie wąwozem i dlatego ominął Was jeszcze ostatni ważny punkt tej trasy wspaniały wodospad.


Doszliśmy do wodospadu za wąwozem Vintgar ale jakoś nie zrobił na nas wielkiego wrażenia i kiepsko wyszedł na zdjęciach. Może pod koniec lata jest mniej okazały :)


Lidia K napisał(a):Ostatnio przeczytałam o górskich jeziorkach, którego brzegi są porośnięte tojeściem. Jest to silnie trująca roślina. Nie wiem czy przez to jeziorka też są trujące. Skojarzyło mi się gdy zobaczyłam jak syn żłopie wodę z jeziora. Myślę, że jeżeli inni turyści nabierają wodę ze strumyka czy źródełka to woda jest bezpieczna. Z jeziorek - trzeba zachować jednak ostrożność. Ale myślę, że częściej na zapas niż z rzeczywistego powodu.


Jeśli chodzi o to zdjecie:

Obrazek

to był to górski potok :) Z jeziora raczej bym mu nie pozwoliła ;)
Fatamorgana
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6257
Dołączył(a): 08.09.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) Fatamorgana » 09.10.2009 23:56

Ten wodospad na końcu Vintgaru blednie w porównaniu z innymi słoweńskimi wodospadami, a wygląda jako tako jedynie przy wysokim stanie wody, także kto go pominie- wiele nie straci.
Przy okazji: Tolminka jest zaj..sta, ale:
- koryto i kanion sa bardzo wąskie (to jest właśnie wizytówką tego miejsca). Vintgar przy tym jest jak gigant.
- ok. połowy jest w głębokim cieniu, więc trzeba być o odpowiedniej porze (im później, tym gorzej), żeby dobrze widzieć i pstryknąć coś sensownego.
- nie wszystkie miejsca (w tym jak to zwykle bywa- te ze zdjęć w folderach!) są udostępnione do przejścia.
- nie tylko Tolminka jest w pobliżu. Jest jeszcze bardzo uroczy wodospad Kozjak, kończący pewien schowany w lesie i w skałach wąwóz przypominający na końcu jaskinię Ali Baby. Można tam wejść zawsze i darmo (no chyba że od niedawna stało się to, co na Vrsiciu...).

Btw. szkoda, że omineliście kilka fajnych miejsc leżących tuż przy trasie...
Niektóre wymieniłem już w temacie: "Słowenia, czyli przede wszystkim wodospady" w dziale Jak nie CRO to...

Pozdrawiam. :)
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 10.10.2009 08:59

Może i blednie jak się inne widziało. :( :?

Nie mam żadnego porównania do końca lata czy wiosny. Nam się nie podobały sterczące resztki czegoś może mostku :?:
A podobała się mgiełka - rozbryzganie kropelek wody spadającej wody na naprawdę sporą wysokość. Jeszcze powyżej powyżej tego co widać na zdjęciu 8O

Taki był w połowie września 2004.
Obrazek
Wodospad w wąwozie Vintgar.
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 10.10.2009 11:53

Fatamorgana napisał(a):Btw. szkoda, że omineliście kilka fajnych miejsc leżących tuż przy trasie...
Niektóre wymieniłem już w temacie: "Słowenia, czyli przede wszystkim wodospady" w dziale Jak nie CRO to...

Pozdrawiam. :)


Niestety ciężko zobaczyć wszystko co jest ciekawe w danym miejscu, rejonie szczególnie jak jest się z małymi dziećmi. Wycieczka zajęła nam i tak ok.10godz.... Jak już pisałam na poczatku relacji musieliśmy dokonać pewnych wyborów podczas tygodniowego pobytu w Słowenii, zawsze będzie po co wrócić, a wrócimy na pewno :)


Lidio to my chyba byliśmy po długiej suszy, bo wtedy (koniec sierpnia) wodospad wyglądał tak:

Obrazek
Lidia K
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3519
Dołączył(a): 09.10.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Lidia K » 10.10.2009 12:26

Fatamorgana napisał(a):Ten wodospad na końcu Vintgaru blednie w porównaniu z innymi słoweńskimi wodospadami, a wygląda jako tako jedynie przy wysokim stanie wody, także kto go pominie- wiele nie straci.


To ja już nie będę narzekać na lanie wody z nieba, przecież lanie jest potrzebne i widać jaki ma to wpływ na słoweński Vintgar. 8)

Joasiu, teraz nie dziwię się, że nie zrobił na Was wrażenia. Bo czym miał zrobić. Toż to strużka zaledwie spływa spokojnie. :(

JoannaG napisał(a):Niestety ciężko zobaczyć wszystko co jest ciekawe w danym miejscu, rejonie szczególnie jak jest się z małymi dziećmi.


Na czymś trzeba się skupić co też chłopców zainteresuje np militaria. Wam to świetnie wychodzi.
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 10.10.2009 13:05

Lidia K napisał(a):
Fatamorgana napisał(a):Ten wodospad na końcu Vintgaru blednie w porównaniu z innymi słoweńskimi wodospadami, a wygląda jako tako jedynie przy wysokim stanie wody, także kto go pominie- wiele nie straci.


To ja już nie będę narzekać na lanie wody z nieba, przecież lanie jest potrzebne i widać jaki ma to wpływ na słoweński Vintgar. 8)

Joasiu, teraz nie dziwię się, że nie zrobił na Was wrażenia. Bo czym miał zrobić. Toż to strużka zaledwie spływa spokojnie. :(



Dlatego nawet o nim zapomniałam pisząc relację ;)
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 16.10.2009 11:59

Dzień 5.
29.sierpnia, sobota.


No i mamy kolejny dzień. Rezydent vacansoleil zawsze koło namiotu-recepcji wywieszał prognozę pogody na następne dni. I ja przechodząc tamtędy poprzedniego dnia wieczorem zobaczyłam, że dzisiaj ma być deszcz... Wiadomo, że prognoza wcale sprwadzić się nie musi. Jeśli jednak tak by się stało, warto zaplanować ten dzień tak, żeby ewentualny deszcz zbytnio nam nie przeszkadzał... Postanawiamy więc wybrać się do słoweńskiej ukochanej czyli Lublany :)
Mamy cichą nadzieję, że może tam nie będzie padać a ewnetulane chmury zatrzymają się nad górami...

Muszę przyznać, że jadąc ulicami Lublany byłam bardzo rozczarowana :? jakieś takie smutne, szaro-bure miasto... fakt, że pogoda nie sprzyjała (ciemne chmury wisiały nad miastem) ale wydawało mi się, że stolica tego pięknego kraju będzie się lepiej prezentować... Wiem, wiem mały kraj, mała stolica ale to nie tylko o jej wielkość chodzi. Ponure blokowiska, stare, rozklektane autobusy... Jakbyśmy przenieli się do innego kraju... :? Może wjechaliśmy do Lublany od tej gorszej strony :?:

Ponieważ pogoda nie była najlepsza postanowiliśmy podjechać jak najbliżej zamku i od niego rozpocząć pozanwanie miasta. Niestety kiedy zaparkowaliśmy samochód lunęło i przez ponad pół godziny podziewialiśmy jedną ulicę zza zaparowanych szyb... ;)

Obrazek

Na szczęście w końcu ulewa przeszła i zosatał jedynie mały kapuśniaczek, mogliśmy ruszyć, oczywiście odpowiednio ubrani :)

Obrazek

Wspieliśmy się na zamkowe wzgórze, w sumie to można było tu wjechać samochodem ale po nudnym siedzeniu w samochodzie spacer dobrze nam zrobił.
Okazało się, że sobota to nie najlepszy dzień na zwiedzanie Lublańskiego Zamku ponieważ chyba wszystkie pary, które biorą ślub przyjeżdżają na zamek... i oczywiście wjeżdżając głośno trąbią. W okolicach zakowego wzgórza byliśmy ponad godzinę i widzieliśmy przynajmniej 5 młodych par :)

Zamek Lubliański nie zrobił na nas zbytniego wrażenia, mogę nawet powiedzieć, że nam się nie spodobał. Wygląda jakby ktoś poskładał go z różnych zamków, do tego z kilku epok, dodatkowo szpetny pawilon zosatał dobudowany w XX wieku... i chyba najbardziej się postarzał :roll:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Napewno warto się tu wdrapać (dla leniwych jest kolejka ;) ) aby podziwiać panoramę miasta i okolic. Najlepiej z zamkowej wieży, przynajmniej tak mi się wydaje, bo my przez kiepską pogodę zrezygnowaliśmy.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy do samochodu i jedziemy na drugą stronę rzeki, chcemy zaparkować jak najbliżej starego miasta. Okazuje się jednak, że parkownie w centrum nie jest łatwe, sporo jednokierunkowych ulic, mało miejsc do parkowania... dość długo krążymy zanim znajdujemy wolne miejsce, jest tego jednak jednen plus: właśnie od tej godziny (13:00 lub 14:00, nie pamiętam... :? ) nie trzeba już płacić za parkowanie :)
Idziemy więc w stronę Lubljanicy, przechodzimy przez Trg Francoske Revolucije, na którym stoi jedyny poza Francją pomnik Napoleona i docieramy do rzeki. Idziemy dalej Hribarjevo Nabrezje w stronę Potrójnego Mostu. Na szczęście już nie pada :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I tu muszę przyznać, że jak do tej pory byłam nieco rozczarowana Lublaną, tak teraz straówka mnie zachwyciła. Kamienice stojące po obu stronach rzeki i nadbrzeżne deptaki z letnimi kawiarenkami, do tego piekne mosty. Sama rzeka stanowi ciekawą galerię, nad wodą wiszą obrazy przedstawiające lustrzane odbicie, tak więc obraz można oglądać w rzece... :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Docieramy do Presernov Trg oraz Potrójnego Mostu i po raz drugi przekonujemy się, że sobota nie jest najlepszym dniem na zwiedzanie słoweńskiej stolicy. Na głównym placu odbywa się właśnie jakaś impreza, ustawione jest boisko, na którym rogrywany jest właśnie mecz koszykówki. Nie muszę dodawać, że wszędzie jest mnóstwo ludzi i niezłe zamieszanie... Nawet zdjęcia nie da się zrobić :(

Potrójny most:

Obrazek

Obrazek

Przechodzimy przez Potrójny Most, dwa razy ;) i idzemy dalej cały czas tym samym nabrzeżem :) Docieramy do Mostu Smoczego. Mikołaj trzma w rączce kawałek ciasteczka, którym ma przekupić smoki, żeby nas przepuściły. I nie wiem czy bardziej czuje ulgę czy rozczarowanie kiedy okazuje się, że smoki są z kamienia... ;)

Obrazek

Przechodzimy przez Smoczy Most i docieramy do targu. Tam w jednej z budek kupujemy hot dogi i burki. Burki okazują się strzałem w dziesiątke i choć w Chorwacji zjemy jeszcze niejednego burka ;) te są najlepsze podczas tych wakacji :)

Jest przepysznie!
Obrazek

Obrazek

Idziemy wzdłuż rzeki najpierw Adramic Lundrovo Nabrezje a następnie Cankarjevo Nabrezje.

Obrazek

Niestety zaczyna znowu padać... Nie idziemy więc już na Mestni Trg a można byłoby tam przejść choćby tędy:

Obrazek

Ruszamy w stronę samochodu. Przechodzimy prze Most Szewców i przez Novi Trg kierujemy się na Trg Francoske Revolucije, tuż obok jest nasz samochód.

I tak kończy się nasza wizyta w Lublanie, niestety ukochana Słoweńców była dzisiaj zapłakana... :( Przyznam, że czuje duży niedosyt, niestety pogoda nie pozwoliła na spokojny i nieco dłuższy spcer po mieście, do tego odbywająca się imperza i spore zamieszanie trochę psuły, nie było takiej atmosfery... Jednak mimio to Stare Miasto baardzo mi się podobało i mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli dłużej powłóczyć się wzdłuż rzeki oraz wąskimi uliczkami Starego Miasta, wypić kawę w w jednym z ogórdków przy brzegu i koniecznie iśc na targ na burka ;)
Żałuje też, że nie mogliśmy pospacerować po pięknym parku Tivoli, liczyłam, że po Satrym Mieście tam właśnie pojedziemy, jednak w deszczu to nie miało sensu...

Ruszamy w drogę powrotną ale oczywiście nie planujemy jechać prosto do Lesce. Chcemy zobaczyć po drodze dwa miasteczka. Pierwsze to Skofja Loka, która posiada najlepiej zachowane średniowieczne Stare Miasto w Słowenii. Niestety deszcz mocno pada, do tego Kajtul śpi więc jedynie rzucamy okiem przez szyby samochodu i jedziemy dalej, do Radovljicy.

Ponieważ deszcz jest dużo słabszy a Kajtul się obudził, parkujemy i idziemy w stronę głównego punktu Starego Miasta - Linhartov Trg. Plac nazwano od imienia najsłynniejszego człowieka pochodzącego z Radovljicy - XVIII-wiecznego słoweńskiego dramatopisarza Antona Tomaza Linharta.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kościół św.Piotra.
Obrazek

Główny plac jest uroczy i na pewno warto tu przyjechać, my niestety nie możemy spcerować, ponieważ po raz kolejny wygrywa deszcz. Idziemy do kawiarni na pyszne espresso i lody, mamy nadzieję, że przeczekamy deszcz. Nic z tego, niebo zaciągnięte szarymi churami i pada, pada, pada... Trudno, kierujemy się do samochodu. Na pożegnanie Radovljicy robię chłopaką zdjęcie z placem Linhartov w tle. Widząc to przechodzący obok Słoweniec proponuje, że zrobi zdjęcie nam wszystkim :) I zrobił ;)

Obrazek

Ale to nie koniec tego zapłakanego dnia...
Po powrocie do namiotu, zjedzeniu późnego obiadu (a może wczesnej kolacji...) stwierdzamy, że dłużej nie wytrzymamy z dzieciorami w namiocie :twisted: Zakładamy im kalosze, peleryny i idziemy na spacer po campingu. Camping duży, więc jest gdzie spacerować :) Idziemy nad rzekę, przechodzimy przez mostek i postanawiamy pobawić się w misie-patysie :lol:
Dla nieznających Kubusia Puchatka i jego zabaw wyjaśniam ;) zabawa w misie-patysie polega na wrzucaniu do rzeki patyków z jednej strony mostku i patrzeniu, który wypłynie pierwszy po drugiej stronie :)
Każdy ma swój patyk, ustalamy, że Kajtul rzuci pierwszy jako sygnał staru... Rzucamy i już mamy biec na drugą stronę mostku, kiedy widzimy, że Kajtul wrzuca również pluszowego pieska, którego trzymał w drugiej rączce... Ukochanego pieska Lola, którego wszędzie zabierał, z którym usypiał itp. Lolo popłynłą rzeką Savą, nie było szans go wyłowić, niestety :( Kajtul jak tylko zorientował się co zrobił strasznie się popłakał, rzem z Kajtulem płakał Misiek, potem ja również się popłakałam... nawet mąż miał mocno niewyraźną minę... I tak smutno skończył się ten deszczowy dzień.

Miejmy nadzieję, że jutro zaświeci znowu słońce...
sroczka66
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2566
Dołączył(a): 25.08.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) sroczka66 » 16.10.2009 14:09

Ojej, biedny piesek Lolo :cry:.

Przy czytaniu tej historii wróciły moje wspomnienia...
Lat temu ...naście podobna historia przydarzyła sie mojemu młodszemu synkowi.

Też "utopił" swoją ulubioną maskotkę (misia) w jakimś górskim strumyku. Też płakał, razem z nim jego starszy o trzy latka braciszek , no i mnie też łezka w oku się zakręciła...

Choć to już teraz "chłopy jak dęby", pamietają tą przygodę.

Pozdrawiam i czekam na słońce razem z Wami :D
kulka53
Weteran
Posty: 13338
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) kulka53 » 16.10.2009 19:22

Bardzo fajny odcinek Joanno :D

Przywołałaś wspomnienia pewnego wrześniowego dnia, równie deszczowego i ponurego jak ten pokazany przez Ciebie, kiedy to również wyruszyliśmy z podnóży gór na spotkanie ze słoweńską Stolicą.......

Z tego co napisałaś wynika, że w Ljubljanie niewiele się zmieniło, nadal przedmieścia są dość przygnębiające a starówka ładna. Zamkiem byliśmy chyba tak samo rozczarowani i tak samo z powodu deszczu nie weszliśmy na wieżę :D

Ale za to trafiliśmy do parku Tivoli, w którym znajduje się taki oto pałacyk:

Obrazek

A po drodze do Ljubljany zaglądnęliśmy też do zalanej deszczem Skofjej Loki:

Obrazek

Pozdrawiam
JoannaG
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 867
Dołączył(a): 08.11.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) JoannaG » 16.10.2009 23:10

Witaj Kulka :)
Czyli, że Lublana częściej bywa zapłakana... bardzo mi było żal parku i Skofji Loki no ale zazwyczaj tak to bywa, że nie można zobaczyć wszystkiego.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Po słonecznej stronie Alp: Słowenia, Istria i Płn. Dalmacja. - strona ...
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone