Małe i duże bałkańskie podróże :-)

kulka53 napisał(a):

Świetne !

"Boso ale w ostrogach !"



Pozdrawiam.

mariusz-w napisał(a):Świetne !

Prawda
Czasem coś ciekawego udaje się nam uchwycić

PS "32"




Ruszamy dalej

Dzień szósty, czwartek, 5 sierpnia c.d.

Główną drogą na południe przejeżdżamy niespełna 30 kilometrów, we wsi Motca (w której jak się okazało mieszkają duże ilości Cyganów) skręcamy na wschód. Przed nami główny cel na dziś, odwiedzimy miasto Jassy

Jassy, których historia zaczyna się w XIV wieku, od połowy wieku XVI przez kolejne 3 stulecia były stolicą państwa mołdawskiego. Przez krótki okres w połowie wieku XIX i w okresie I wojny światowej były nawet stolicą Rumunii. Obecnie są jednym z większych rumuńskich miast, liczącym około 350 tys mieszkańców. Do jego odwiedzenia zachęciły nas przewodniki, mimo, że musieliśmy nadłożyć nieco kilometrów zdecydowałem się umieścić miasto w naszym rumuńskim planie

Przed nami około 80 km drogi, najpierw drugorzędnej, ale w miarę przyzwoitej, potem w Targu Frumos wjeżdżamy na główną szosę łączącą Jassy z południem kraju, z Braszowem i Bukaresztem. Ruch jest spory, ale nie przytłaczający, a sama droga jest dość dziwna, taką jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się jechać . Oznaczono ją jako dwupasmówkę, ale pasy zewnętrzne są węższe, za to szersze od typowych poboczy, których z kolei wcale tu nie ma. No ale dzięki temu łatwiej wyprzedzać furmanki a i samemu nie przeszkadzać pędzącym do Jass co pewien czas "królom rumuńskich szos" . W miejscowościach, przez które przejeżdżamy, są oczywiście ograniczenia prędkości, ale raczej mało kto się nimi przejmuje . Pogoda nam sprzyja, tzn pod względem braku deszczu, upał bowiem panuje ogromny, niebo straciło aż swą niebieską barwę i jest prawie białe .

Oczywiście nie mieliśmy żadnej szczegółowej mapy miasta, jedynie przewodnikowe planiki centrum. Jednak kierując się za drogowskazami z napisem CENTRU, bez najmniejszego problemu zajechaliśmy tam gdzie chcieliśmy. Co ciekawe, nie było w Jassach żadnego korka, można nawet zaryzykować stwierdzenie, że było pustawo . Tak naprawdę właściwie w żadnym z rumuńskich miast w których byliśmy, nie musieliśmy tracić nerwów w korkach. Za to bardzo fajnym rozwiązaniem na każdych światłach są sekundniki odliczające czas do ich zmiany. U nas oczywiście są ogromne problemy z ich wprowadzaniem, a jest to rozwiązanie bardzo wygodne i godne naśladowania .

Udało się nam zaparkować samochód w bardzo dobrym miejscu, w bocznej uliczce odchodzącej od głównej miejskiej arterii w centrum, bulwaru Stefana cel Mare, w cieniu wielkich starych kasztanów i jakiegoś budynku. Około południa wyruszyliśmy na zwiedzanie Jass .

Pierwsze kroki skierowaliśmy do położonej nieopodal najwspanialszej cerkwi miasta, będącej jak się okazało w remoncie świątyni Trzech Hierarchów, powstałej wraz z kompleksem klasztornym w 1639 r. Niszczona i odbudowywana wielokrotnie budowla wciąż zachwyca bogatymi, zainspirowanymi sztuką wschodu ornamentami elewacji. Są one piękniejsze i ciekawsze niż wnętrze, dlatego nie przejęliśmy się zbytnio faktem, iż w w godzinach południowych cerkiew jest zamykana i do środka nie wejdziemy.

Nieco dalej, przy rozległym placu Piata Palat wznosi się ogromna, najbardziej reprezentacyjna budowla miasta, powstały w 1926 roku Pałac Kultury. Zbudowano go na miejscu XV wiecznego zamku władców Mołdawii. Nie jest tak potężny i piękny jak budapesztański Parlament, jednak to właśnie z nim jakoś się nam skojarzył . Obecnie mieszczą się tu m in. muzea.

Przed Pałacem Kultury stoi pomnik Stefana cel Mare.



Widok spod pomnika



Ten budynek to tzw. Casa Dosoftei, najstarsza zachowana świecka budowla w Jassach, zbudowana w 1677 r. Obecnie mieści się tu muzeum.

fotki z internetu





Pospacerowaliśmy trochę po okolicach Pałacu Kultury, którego części obecnie są w remoncie. Podeszliśmy też na jego tyły, gdzie miał znajdować się park. Teraz, zamiast parku była tam przeogromna dziura w ziemi, rozległa i głęboka , prawdopodobnie będzie tu powstawać jakieś nowoczesne centrum albo handlowe, albo raczej hotelowo-reprezentacyjne. Może ktoś z forum kiedyś odwiedzi Jassy, wtedy dowiemy się czegoś więcej .

c.d.n.

kulka53 napisał(a):Podeszła do nas niemłoda kobieta, gdy powiedzieliśmy, że jesteśmy z Polski zaczęła rozmawiać z nami po rosyjsku. Chciała by zrobić jej zdjęcie, potem za tę usługę zażądała pieniędzy .

Trzeba było wymienić podwojoną kwotę za usługę wykonania zdjęcia.

A Rasca - zacna...

Pozdrawiam,
Wojtek

kulka53 napisał(a):Za to bardzo fajnym rozwiązaniem na każdych światłach są sekundniki odliczające czas do ich zmiany. U nas oczywiście są ogromne problemy z ich wprowadzaniem, a jest to rozwiązanie bardzo wygodne i godne naśladowania .

O, i ja się pod tym też podpiszę To mówicie, że u nas są problemy z ich wprowadzeniem... ale że jak? u Was w mieście? w Polsce?

A tak poza tym - Lidio - gdzie Twój kociak? Pytam, bo to ulubiony forumowy awatarek Mai i jak Ona go przez przypadek zobaczy na ekranie monitora, zawsze słyszę "jaki to on milusi", "jakie ma plamki?" "i że drapie pazurkami kamyki "


pozdrawiam

kulka53 napisał(a): Niszczona i odbudowywana wielokrotnie budowla wciąż zachwyca bogatymi, zainspirowanymi sztuką wschodu ornamentami elewacji. Są one piękniejsze i ciekawsze niż wnętrze, ..........

Benedyktyńska praca ... i koronkowa robota !
Budzi szacunek ... za cierpliwość, dokładność i "rysunek".

Pozdrawiam.

Tymona napisał(a):To mówicie, że u nas są problemy z ich wprowadzeniem... ale że jak? u Was w mieście? w Polsce?

Wszędzie to jest i zdaje egzamin (przynajmniej tam gdzie jeździłem).
Gdzieś już to wprowadzali (nie pamiętam, w Brodnicy?). Chyba były jakieś próby w Warszawie, ale nie zdali egzaminu kierowcy.

Zdaje się, że takie same problemy są z przepisami, jak z wprowadzeniem żółtych pól, na których nie wolno zatrzymywać samochodu.

U nas tak jest, że wszystkim się wszytko podoba, ale nagle, jak coś wchodzi takiego,
to się okazuje, że mało komu to pasuje

Ciekawe, jak, oczywiście wiem, że minęło 20 lat, ale jednak w czasach Caucescu, chyba, nie wolno było kultywować jakichś religii w Rumunii?

Czyżby, tak jak w niektórych krajach postkomunistycznych nastąpił taki powrót, czy mylę się z tym Dyktatorem? A może traktował to jako ciekawostki turystyczne? Chociaż wątpię w tę turystykę w tamtych czasach.

Jakbym nie zobaczył na Waszych zdjęciach to nie podejrzewałbym o takie cudeńka Rumunii.

Franz napisał(a):Trzeba było wymienić podwojoną kwotę za usługę wykonania zdjęcia.

A Rasca - zacna...

Trzeba może było..... w sumie poradzilibyśmy sobie językowo....
Ale tupetu nam brakuje

A Rasca....cieszę się że Ci się podobała

Tymona napisał(a):To mówicie, że u nas są problemy z ich wprowadzeniem... ale że jak? u Was w mieście? w Polsce?

weldon napisał(a):Zdaje się, że takie same problemy są z przepisami, jak z wprowadzeniem żółtych pól, na których nie wolno zatrzymywać samochodu.

O jakie żółte pola chodzi to nie wiem, nie słyszałem o tym, ale co do sekundników podobno są jakieś problemy z przepisami, ich stosowanie nie jest w nich ujęte i dlatego nielegalne. W niektórych miastach próbuje się je zakładać i z tego co wiem przoduje w tym Wrocław gdzie jest ich zdaje się 18 . Jak dla mnie jest to świetne rozwiązanie, zwłaszcza wtedy, gdy nie bardzo wiemy jak za skrzyżowaniem jechać.... wtedy gdy wiem ile czasu będzie czerwone, mogę spokojnie rozłożyć mapę, lub jej nie rozkładać

weldon napisał(a):Ciekawe, jak, oczywiście wiem, że minęło 20 lat, ale jednak w czasach Caucescu, chyba, nie wolno było kultywować jakichś religii w Rumunii?

Tego nie wiem.... ale wydaje mi się że było tam podobnie jak u nas. Przynajmniej z tego co mogliśmy teraz zaobserwować, takie wnioski daje się wysnuć. Walki na śmierć i życie z cerkwią prawosławną chyba nie było, jak widać świątynie stoją i mają się dobrze, a teraz wiele z nich jest pieczołowicie odnowionych bądź odnawianych. Jak już wspomniałem, porównując z Albanią wygląda to znacznie lepiej . No i też powstają rumuńskie Lichenie

mariusz-w napisał(a):Benedyktyńska praca ... i koronkowa robota !
Budzi szacunek ... za cierpliwość, dokładność i "rysunek".

Prawda?
Całość trochę psują te rusztowania, no ale na taki czas udało się nam trafić..... Widoczne wschodnie wpływy to dzieło jednego z budowniczych, Ormianina który pochodził ze Stambułu. W całej Rumunii tylko jedna budowla może równać się świetnością z cerkwią trzech Hierarchów, to odwiedzona przez nas w czasie poprzedniej podróży cerkiew w Curtea de Arges.

Crayfish napisał(a):Jakbym nie zobaczył na Waszych zdjęciach to nie podejrzewałbym o takie cudeńka Rumunii.

Też jeszcze 2 lata temu nie miałem pojęcia ile bogactwa kryje w sobie ten kraj i nie rozumiałem ludzi zakochujących się w nim od pierwszego wejrzenia i na zabój. Teraz, mniej więcej to rozumiem.....

Pozdrawiam

kulka53 napisał(a):
W całej Rumunii tylko jedna budowla może równać się świetnością z cerkwią trzech Hierarchów, to odwiedzona przez nas w czasie poprzedniej podróży cerkiew w Curtea de Arges.

Nooo ... ale jednak tylko troszkę ... przynajmniej ze zdjęć, to Hierarchów jest zdecydowanie bogatsza w ornament.

Pozdrawiam.

Mariuszu,
obydwie cerkwie są pięknie ozdobione, ta z Curtea de Artes w czasach gdy powstawała miała przyćmić swoim blaskiem wszystkie inne. I w tamtych czasach ponoć tak było. Ale nam współczesnym gust się zmienił w stosunku do 16-stego wieku i też nam się bardziej podobała cerkiew trzech Hierarchów .

Tymona napisał(a):A tak poza tym - Lidio - gdzie Twój kociak? Pytam, bo to ulubiony forumowy awatarek Mai i jak Ona go przez przypadek zobaczy na ekranie monitora, zawsze słyszę "jaki to on milusi", "jakie ma plamki?" "i że drapie pazurkami kamyki "

Poddaję się, Maja przekonała mnie do chorwackiego kotka z wyspy Lastovo.

A tymczasem
pozdrawiam Maję i Ciebie
Lidia

Dzień szósty, czwartek, 5 sierpnia c.d.

Nieopodal Pałacu Kultury stoi wielki "nowoczesny" hotel.



Jest tu również bardzo stara, zbudowana w 1491 roku z inicjatywy Stefana cel Mare cerkiew św. Mikołaja, nazywana też cerkwią Pańską (Biserica Domneasca).