napisał(a) Sven » 09.01.2015 13:42
proszę
Wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski oraz prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz -– Waltz
Kozłowski uznał, że „fakt istnienia na tym obszarze późniejszych pochówków stanowi przesłankę uniemożliwiającą uznanie znajdujących się tam miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego za groby wojenne” (skan pisma prezesa IPN do ministra sprawiedliwości, w którym cytuje on fragmenty pisma wojewody opublikował na facebooku Wojciech Wybranowski z tygodnika „Do Rzeczy”). Kozłowski uniemożliwił w ten sposób uznanie całego terenu Łączki za obszar zbrodni komunistycznej –- gdyby tak się stało, w opinii prawników Instytutu uzyskiwanie zgód rodzin zmarłych, pochowanych nad „dołami śmierci” w latach 80 przestałoby być konieczne.
A której strony sceny politycznej poparcia pewna partia będzie po wyborach bardzo potrzebować i denerwować jej nie chce to wiadomo.
- "Coś mi mówi, że miejsce pochowania gen. Emila Fieldorfa „Nila” to jest jednak „Łączka”, a nie warszawski cmentarz przy Wałbrzyskiej"
— powiedział prof. Krzysztof Szwagrzyk podczas wykładu zorganizowanego przez „Młodych dla Polski”. Historyk odpowiadając na pytania słuchaczy przedstawił hipotezę postawioną na podstawie prac w kwaterze „Ł” cmentarza powązkowskiego. Według niej ekipie brakuje kilku metrów, aby dostać się do szczątków „Nila”
" Na „Łączce”, mogą to potwierdzić ci, którzy tam byli i ze mną pracowali, jest taki wyjątkowy obszar, który znajduje się blisko głównej drogi. To jest rząd pochówków, który już dziś jest dla nas w pełni znany. Są one umiejscowione pomiędzy dwoma blokami późniejszych grobów komunistycznych. Na początku tej linii leżał człowiek pochowany tam na początku grudnia 1952 roku. Potem jest z 10 grudnia 52 r., z 16 grudnia 52 roku, następny to pochówek z końca grudnia 1952 roku. Ostatnie szczątki, które udało się wydobyć to szkielet majora Bolesława Kontryma „Żmudzina” straconego w styczniu 1953 roku"
Historyk zwrócił uwagę, że Władysław Turczyński, ubek odpowiedzialny za grzebanie straconych w mokotowskim więzieniu bohaterów przynajmniej w tym rejonie zachował chronologię swoich działań i nie uczynił od niej żadnego odstępstwa.
" Nie ma pewności, ale jeżeli nic się nie stało, nie zmienił metody, to może być tak, że od szczątków gen. Emila Fieldorfa „Nila” dzieli nas trzy, może cztery metry, ale nie więcej. Bo wiemy, że pomiędzy zabiciem majora Kontryma a pana generała wykonano tylko kilka egzekucji"
— powiedział prof. Szwagrzyk.
Niestety, na razie nie da się potwierdzić tej hipotezy. Szczątki „Żmudzina” były ostatnimi, które można było wydobyć z kwatery „Ł” nie ruszając zbudowanych tam w latach 80-tych mogił komunistycznych aparatczyków. Według prof. Szwagrzyka pod „współczesnymi” grobami, w obecnej kwaterze „Ł II” Powązek znajduje się jeszcze co najmniej 90-ciu pomordowanych bohaterów niepodległościowego podziemia.
"Oni tam są, z całą pewnością, nawiercaliśmy teren między grobami, aż do muru, wszędzie wychodzą nam kości. (…) Jakimi metodami ich stamtąd wydobyć? Bo wiadomo, że trzeba to zrobić. Na razie nie jest to tylko problem organizacyjny, lokalizacyjny i naukowy. To problem polityczny i to trzeba wprost powiedzieć"
— dodał historyk. Powiedział także, że „wie, jak go rozwiązać, ale nie może tego publicznie powiedzieć”.