Grudniowa wizyta u Grgura Ninskiego

Śnieg nad Adriatykiem... rozwaliłaś system

Jakby te zdjęcia pokazać turystom chcącym się w tym roku latem wybrać do Dalmacji...

ziemniak napisał(a):Śnieg nad Adriatykiem... rozwaliłaś system

Dla nas to też była nowość

ziemniak napisał(a):Jakby te zdjęcia pokazać turystom chcącym się w tym roku latem wybrać do Dalmacji...

Jak na grudzień, śniegu było na szczycie raczej stosunkowo niewiele

maslinka napisał(a):

ziemniak napisał(a):Śnieg nad Adriatykiem... rozwaliłaś system

Dla nas to też była nowość

ziemniak napisał(a):Jakby te zdjęcia pokazać turystom chcącym się w tym roku latem wybrać do Dalmacji...

Jak na grudzień, śniegu było na szczycie raczej stosunkowo niewiele

W środkowej Istrii spotkaliśmy sytuację, jak dzieci bawiły się łachą śniegu pod lasem, widać, że specjalnie tam mama ich zabrała. Radochę miały taką jakby pierwszy raz widziały śnieg.

Maslinka przetarła zimowy szlak na Jurka Pierwsze Cro.plowe zimowe wejście/wjazd

te kiero napisał(a):W środkowej Istrii spotkaliśmy sytuację, jak dzieci bawiły się łachą śniegu pod lasem, widać, że specjalnie tam mama ich zabrała. Radochę miały taką jakby pierwszy raz widziały śnieg.

Bardzo możliwe, że tak było

te kiero napisał(a):Maslinka przetarła zimowy szlak na Jurka Pierwsze Cro.plowe zimowe wejście/wjazd

Pora przecierać kolejne szlaki Tym razem - Makarska zimą


Dzień 2 (27 grudnia, środa): Wieczorna Makarska

Dojeżdżamy do centrum Makarskiej i parkujemy na nabrzeżu. To wydatek 1 euro, do przeżycia Od pierwszych kroków widzę, że zimowa (poświąteczna) Makarska bardzo mi się spodoba:



Można kupić rybki prosto z kutra:




My jednak mamy dni szczelnie wypełnione zwiedzaniem i gotować w apartmanie nie zamierzamy.

Postrach "wyspiarskich" plażowiczów, czyli Makarski Jadran :



Teraz nie wygląda groźnie. Może dlatego, że z jego pokładu nie dudni muzyka.

Pozuję z pomnikiem turystów :



A potem idziemy zobaczyć lodowisko:



Zabawa trwa w najlepsze:




Małż na pobliskim straganie kupuje fritule, czyli minipączki. Niestety, nie mogę jeszcze dzisiaj skosztować słodyczy smażonych w głębokim tłuszczu , ale Małżowi bardzo smakują, choć stwierdza, że są bardzo słodkie. Jeśli on tak mówi, dla mnie mogłyby być nie do zjedzenia, ale i tak obiecuję sobie, że spróbuję, co ostatecznie mi się nie uda, bo w sylwestra będzie mały problem z ich zakupem...

Plac, na którym zorganizowano lodowisko, to Trg Tina Ujevića, na którym mieści się konoba Decima, w której kilkakrotnie jedliśmy, gdy "wpadaliśmy" do Makarskiej. Ostatnio było to chyba w 2012 roku i tyle też minęło od naszej ostatniej wizyty w miasteczku. Dzisiaj odkrywamy Makarską w zupełnie innej odsłonie

Lodowisko (chwilowo) pustoszeje:



a my idziemy dalej. Nawet bramy i przejścia są świątecznie udekorowane :



Docieramy na Trg Andrije Kačića, na którym "rozłożył się" główny adwentowy jarmark:



Od różnej maści "świecidełek" mogą rozboleć oczy :




ale w gruncie rzeczy bardzo nam się tu podoba W końcu świąteczne dekoracje mogą być trochę przesadzone, a nawet kiczowate. Pnie palm również zostały ustrojone w łańcuchy światełek :



Szopka - utrzymana w poważniejszym (tradycyjnym) tonie:



Podobnie jak w Trogirze, obok budek ze smakołykami jest dużo miejsc siedzących:



Zdjęcie z zajawki:



Rzut oka na plac ze schodów prowadzących do katedry św. Marka:



Bardzo przyjemnie to wygląda Małe miasteczko, a jarmark "na wypasie" Makarska pokazała, że umie w jarmarki Niestety, Małż prowadzi (Maździaka), ja jeszcze (ostatni dzień ) jestem na diecie, więc grzanego wina się nie napijemy. A tak pięknie pachnie...

Przynajmniej sobie pospacerujemy w przemiłych okolicznościach. Tekst świątecznej piosenki (chorwackiej wersji "Jingle bells" ) zawieszony nad uliczką:



Kolejny, pięknie udekorowany, zaułek:



Przysiadam na kawę z miśkami :



Ponownie wychodzimy na nabrzeże. Mijamy pomnik poświęcony obrońcom ojczyzny:



I podziwiamy widok na nocną Makarską:



Oczywiście musi być "tradycyjny" napis :



Spoglądamy na szczyt "Jurka". Niewiarygodne, że byliśmy tam zaledwie trzy godziny temu :



Na końcu falochronu zacumowała Voga:



W 2011 roku płynęliśmy stąd na Brač Vogicą, jej młodszą (czy raczej mniejszą ) "siostrą", która teraz funkcjonuje już wyłącznie jako kuter.

Powoli wracamy w stronę Maździaka. Mijamy pięknie udekorowany Hotel Porin:



i grzejących się przy ogniu ludzi:



Jutro w Splicie też usiądziemy przy takim ogrzewanym stoliku

Plan był taki, żeby przespacerować się jeszcze na półwysep św. Piotra, ale ostatecznie stwierdzamy, że na dziś mamy dosyć chodzenia i wrażeń. To był niesamowicie różnorodny dzień, pełen przygód i pięknych widoków Dostarczył nam również solidnej dawki adrenaliny i obiecujemy sobie, że jutro spędzimy czas spokojniej

Lodowisko to taka egzotyka. Jakby ktoś mi powiedział, że na wybrzeżu można pojeździć na łyżwach to bym chyba nie uwierzył.

Fajnie udekorowana Makarska.

Widzę, że trend w napisy miejscowości dotarł i do Chorwacji. Tu Makarska, a ostatnio, w którejś relacji, wiedziałam Jelsa (choć literki jakieś takie chude były).

Nie zwróciłem wcześniej na to uwagi, ale wychodzi na to, że jest to dobra reklama. Zdjęcia z ładnymi napisami trafiają w różne miejsca w internecie i pewnie na faciebuka @maslinka? i jest to praktycznie darmowa reklama. Jak byłem miesiąc temu w Panamie to w każdej miejscowości można było spotkać lśniące nazwy miejscowości.

ziemniak napisał(a):Jak byłem miesiąc temu w Panamie to w każdej miejscowości można było spotkać lśniące nazwy miejscowości.

To samo na Fuerteventura... Zaskoczyło mnie to...

Gratulacje za zimowego Jurka
Twoja grudniowa , nocna Makarska z lodowiskiem i rozświetlona świątecznymi iluminacjami bardzo mi się podoba , chyba przyszedł czas , żeby dać jej kolejną szansę posezonową . . .
Kawa z miśkami


Pozdrawiam
Piotr

Cudnie, my w tym znowu byliśmy w lutym. Trafiliśmy na 2 tygodnie cudownej słonecznej pogody. Od Splitu po Dubrownik. Boże Narodzenie w Chorwacji jeszcze przed nami. Pozdrawiam serdecznie

ziemniak napisał(a):Lodowisko to taka egzotyka. Jakby ktoś mi powiedział, że na wybrzeżu można pojeździć na łyżwach to bym chyba nie uwierzył.

Zastanawialiśmy się nad łyżwami w Splicie, ale ostatecznie stwierdziliśmy, że nie chce nam się jeździć w tłumie i tylko patrzyliśmy
Nie przepadam za jazdą na łyżwach, dla mnie to dość nudne

piekara114 napisał(a):Widzę, że trend w napisy miejscowości dotarł i do Chorwacji. Tu Makarska, a ostatnio, w którejś relacji, wiedziałam Jelsa (choć literki jakieś takie chude były).

Tak, w Splicie też mam zdjęcie z literkami Poza tym w Visie, tylko tam napis w nocy nie świecił.

ziemniak napisał(a):Nie zwróciłem wcześniej na to uwagi, ale wychodzi na to, że jest to dobra reklama. Zdjęcia z ładnymi napisami trafiają w różne miejsca w internecie i pewnie na faciebuka @maslinka?

Na mojego nie trafią, bo go nie mam

piotrf napisał(a):Gratulacje za zimowego Jurka

Dzięki!

piotrf napisał(a):Twoja grudniowa , nocna Makarska z lodowiskiem i rozświetlona świątecznymi iluminacjami bardzo mi się podoba , chyba przyszedł czas , żeby dać jej kolejną szansę posezonową . . .

U nas powrót po prawie 12 latach wypadł bardzo sympatycznie

helen napisał(a):Cudnie, my w tym znowu byliśmy w lutym. Trafiliśmy na 2 tygodnie cudownej słonecznej pogody. Od Splitu po Dubrownik. Boże Narodzenie w Chorwacji jeszcze przed nami. Pozdrawiam serdecznie

Cześć Helen. Dawno Cię nie widziałam. Pamiętam Twój zeszłoroczny zimowy Dubrownik. Może tym razem też się pokusisz o jakąś relację?
Również pozdrawiam

Dzień 3 (28 grudnia, czwartek): Płyniemy na Brač

Dziś zapowiada się kolejny słoneczny dzień. Zamierzamy skorzystać z pogody i popłynąć na naszą ulubioną chorwacką wyspę Prom, który nas interesuje, odpływa o 11:00, a my o 10:40 jesteśmy dopiero "na tyłach" Pałacu Dioklecjana



Znowu witamy się z Grgurem:



To miał być spokojny dzień, tymczasem musimy pędzić Złota Brama cała w gołębiach:




Na Perystylu mała grupa zwiedzających:



Czyżby pojawili się już "sylwestrowi" turyści?

Udaje nam się zgubić w Pałacu :



Ciekawe, czy zdążymy na prom... Trzeba biec Przez pośpiech pstrykam tylko jedno zdjęcie :



Bilety kupujemy "po drodze" w budce, po 4,25 euro (w obie strony). Marjan już na nas czeka :



Pakujemy się na sundeck i czekamy (bardzo krótko) na odbicie od brzegu:



Można też zająć miejsca w restauracji pod pokładem:



ale pogoda dopisuje (choć wiadomo - będzie trochę wiało), więc dla mnie nie ma to sensu.

Po raz pierwszy na promie nie jestem zmęczona całonocną jazdą. Dziwne uczucie

Dwie minuty po czasie odpływamy:



Oczywiście pstrykam bez opamiętania , chociaż mam setki zdjęć Splitu widzianego z pokładu promu.



Na Brač płyniemy po raz czwarty, poza tym dwa razy płynęliśmy stąd na Vis i raz na Šoltę

Petar Hektorović też właśnie wyruszył (na Issę ):




Powiedzielibyście, że to grudzień

Mijamy wzgórze Marjan (dotrzemy tam dopiero w sylwestrowe popołudnie):



oraz marinę:



Samotny biały żagiel :



Petar Hektorović na tle wyspy Čiovo:



Split zostaje za nami:




A my cieszymy się słońcem i bryzą Wypatrujemy też delfinów, ale niestety nie chcą się nam pokazać.

Po 50 minutach jesteśmy u wybrzeży Brača. Uśmiechamy się szeroko, widząc "nasz" Supetar:



Spomiędzy drzew wyłania się charakterystyczna budowla - mauzoleum rodziny Petrinović znajdujące się na miejscowym cmentarzu:



Ostatnio byliśmy w miasteczku 3,5 roku temu (w pandemicznym 2020). Spędziliśmy wtedy w Supetarze prawie 3 tygodnie i generalnie mamy mnóstwo wspaniałych wspomnień z nim związanych

Teraz też pięknie nas wita - słońcem i wrzaskiem mew :



W porcie zacumowała ładna jednostka:



Opuszczamy pokład Marjana:



Wyspa chwali się plażami z białymi flagami:



A my, bardzo podekscytowani, biegniemy, żeby odkryć Supetar w zimowej odsłonie

Blue flag są mi znane, się white


Kogoś poniosło.....

piekara114 napisał(a):Blue flag są mi znane, się white

Też mi się wydawało, że są "blue flags", ale już zgłupiałam

Co do tego drugiego , może chodziło o oceanbed (oceanbed and seabed ), że niby lepsze od łóżek "morskich" Czyste łóżka gwarantują
Chociaż to też bez sensu

Ja już nie wiem, jaki spec reklamę robił...
Ocean to morze...
Seabed (dno morskie) a może sunbed dobrze, że chociaż czyste



Aż mnie kusi w lipcu zajrzeć do lokalnego punktu it i zapytać się o drogę do "ocean"...