Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Baska Voda / Zavalatica

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010
Baska Voda / Zavalatica

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 28.07.2010 09:00

Witam forum po powrocie z wyjazdu 8)

Trasa:
Białystok wtorek 13.07 16.00 - Baska Voda 14.07 12.00
Baska Voda 17.07 11.00 - Zavalatica (Korcula) 17.07 16.00
Zavalatica 26.07 11.00 - Białystok 27.07 8.00

w sumie w Chorwacji 13 dni.

szczegóły i zdjęcia wkrótce - jak tylko ogarnę materiał z kamery.
na razie napiszę tylko że wyjazd rewelacja.
a to ja
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4755
Dołączył(a): 18.07.2003

Nieprzeczytany postnapisał(a) a to ja » 28.07.2010 11:59

Białystok ... znam :)
Korculę - niestety, wciąż nie ... :(
No, chyba że z relacji tambylców.

Więc ogarniaj na świeżo ( bo przecież minęło zaledwie 17 godzin od powrotu) i rozwijaj wątek :)

p.s. sądząc po czasie przejazdu "wyjazdowego" to nie nocowaliście nigdzie na trasie do Baskiej?

Pozdraviam z Białegostoku
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18196
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 28.07.2010 12:02

Kolejna relacja na gorąco 8) :D
Się dosiadam oczywiście :D
sysgone
Odkrywca
Posty: 74
Dołączył(a): 06.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) sysgone » 28.07.2010 18:44

I ja czekam z niecierpliwością :)
mojekp
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 237
Dołączył(a): 13.01.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) mojekp » 28.07.2010 19:34

czekamy, czekamy :lol:
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 03.08.2010 09:57

no to jedziemy...

Decyzja o ponownym odwiedzeniu HR zapadła w mojej głowie bardzo spontanicznie. Tak naprawdę nie miałem w tym roku żadnego pomysłu na urlop, chciałem po prostu z moją starszą córką Julką (9 lat) gdzieś się urwać na dwa tygodnie, w takie miejsce, które byłoby fajne i dla niej i dla mnie. Co prawda charakter mojej pracy w poprzednich latach nie pozwalał mi na całkowite oderwanie się od roboty, ale tym razem chciałem się odciąć jak najbardziej.
No i gdzie tu jechać? Może Litwa i Łotwa? Może objazdówka Francji, Szwajcarii? Grecja...? A może hotel 5* w Tunezji i mieć wszystko gdzieś?...

W HR już przecież byłem, 4 lata temu, 2 tygodnie na Hvarze w Starim Gradzie.
Zwiedziłem Hvar, Dubrovnik, Omiś. Nie lubię jeździć w te same miejsca...

Koniec końców - tydzień przed wyjazdem stanęło na Korculi. Zobaczymy czy jest faktycznie tak piękna i tak inna od Hvaru - jedynej wyspy chorwackiej którą jako tako liznąłem. Zobaczymy czy ten Proizd jest coś wart, czy plaże w zatokach korculańskich faktycznie są niepowtarzalne (tak, tak, czytałem relacje na cro.pl).

Założenie: jedziemy w ciemno na parę dni niejako "po drodze" na makarską a potem do zarezerwowanej przez net mety gdzieś na Korculi.

Wybieram Zavalaticę bo jest mniej więcej po środku wyspy. Rezerwuję w ciemno 8 noclegów po 24,50 euro z opłatami, pokój z klimą, łazienka, lodówka. Kuchnia mi nie potrzebna, i tak nie zamierzam nic gotować.

Piszą w komentarzach że gospodarze są ok. Pokój na zdjęciach nie robi najlepszego wrażenia ale nie zależy nam na luksusach. No cóż, zobaczymy na miejscu.


13.07.2010 Wyjazd

Nocować po drodze czy nie?... Problem setek turystów 8)

E tam, zobaczymy... Julka marudna nie jest, bierze swojego laptopa do samochodu (jako giercownia i bank video), ja do długich tras przyzwyczajony, samochód w miarę sprawny. Zobaczymy po drodze, najwyżej gdy się zmęczę to zatrzymamy się w jakimś motelu.

Wyjeżdżamy o 16 z Białegostoku. Cel - być w okolicach Breli następnego dnia koło południa.

Jadę. Sprawy służbowe zakończone, poprzekazywane... Wolna głowa.
Na drodze do Warszawy jak zwykle "zatwardzenie". Dużo ciężarówek, gorąco pomimo klimy, 32 stopnie. Tradycyjnie dopiero koło Ostrowi trochę luźniej.

W Warszawie jedziemy przez centrum. Pokazuję J naszą stolicę - rzadko ma okazję bywać w Warszawie. Mam nadzieję na brak korków - o dziwo mam rację, godzina 18 - całą Warszawę przejechałem w 20 minut. Jedynie jak zwykle w tunelu się blokowało.

Obrazek

Cały czas myślę nad trasą. Węgry czy Austria. W końcu - mając nadzieję na mały ruch - w końcu po to jedziemy w środku tygodnia - wybieram Czechy - Austrię - Słowenię.

Godz. 20.30. Przed Częstochową. Zaraz zaraz! - zapomniałęm kupić szkieł kontaktowych. Przecież nie będę cały czas chodził w okularach :cry:

Na szczęście przy głównej drodze w Częstochowie jest jakaś galeria. Są soczewki, uff. Nawet tuż naprzeciw wejścia. Siadamy w PizzaHut na kolację. Około 22 jedziemy dalej.

Nocna droga przebiega bezproblemowo, bez utrudnień drogowych.
Przejeżdżamy przez Cieszyn (J wciąż nie śpi - słuchamy muzyki). Kupuję winietki i pierwszego redbula. Na parkingu w samochodach śpią Niemcy.
W Ołomuńcu na końcu suszarka - słyszę na CB. Przejeżdżam - stoją na drugim pasie.
Mijam Brno (J wreszcie już śpi), czeska autostrada może nie jest najnowsza, ale pozwala na stabilną jazdę 140-150 km/h. Nagle w reflektorach widzę przeszkodę! Mijam leżącą sarnę na prawym pasie. Duża, jeszcze żyje. Ktoś musiał ją tuż przede mną potrącić. Na szczęście jadę lewym, szybszym. Przyzwyczajenie z naszych dróg. Gdybym jechał prawym, mogłoby się skończyć rozwaleniem samochodu :(
No i zmieniam zdanie o austradzie. Co to za autostrada, gdzie siatki, skoro sarny po drodze biegają ???

Po drodze Mikulov (widzę że to ciekawe miasteczko, spore casino i "20 neue madchen" 8) )
Austria - nudy. Jedzie się szybko i sprawnie. Mały ruch. Zwierząt na drodze brak. Okrążam Wiedeń. "trzymaj się lewej". "Trzymaj się lewej". W kółko to samo 8)
Zajeżdzam na stację w okolicach Leibnitz. Jest 4.30 rano. J wciąż śpi. Dnieje. Kupuję drugiego redbula. Na parkingu tłoczno, odpoczywa całkiem sporo ludzi - Polacy, Czesi, Niemcy. Mało kto śpi, większość pije kawę i rozprostowuje kości. Biegają małe dzieci.
Nie czuję się specjalnie zmęczony. 30 minut postoju i jadę dalej.

Słowenia. Postanawiam objechać mając w pamięci wskazówki z forrum. Zjeżdżam z autostrady jeszcze w Austrii, granicę mijam boczną drogą, potem Lenart. Jest 6.00 rano. Spory rych - miejscowi jadą do pracy.
Słońce wschodzi, podoba mi się Słowenia, nigdy ne byłem w tej okolicy. Przypomina nieco wschodnią Polskę, trochę Podkarpacie, trochę Mazury.

Obrazek

Obrazek

Ptuj - co za zakręcona droga przez centrum. Bez nawigazji mógłbym się zgubić. Jakoś dojeżdżam do nowego zdaje się mostu, wracam do końcówki autostrady. Zaraz Chorwacja! Ruch już jest trochę większy, głównie Polacy i Czesi.

Obrazek

Mijamy granicę - pani a potem pan pogranicznik macha ręką patrząc na polską rejestrację - nawet nie spojrzeli na dowody osobiste w mojej ręce.

Na boku stoją jacyś Niemcy. Czekają na sprawdzenie dokumentów. Hm...

Pierwsze tunele...

Obrazek

Godz. 8.00. Postój na stacji OMV. J dzwoni do babci - jesteśmy już w Chorwacji!

Po 15 minutach postoju jedziemy dalej. Mijam Zagrzeb, Split. Jest środa rano, ruch bardzo mały, 24 stopnie.
Mijam Sv. Rok - oho, już 28 stopni.
Godz. 11.30. Z autostrady zjeżdżam w Sestanovacu, jadę w dół do Breli (obowiązkowe zdjęcie w znanym wszystkim miejscu :oops: ).

Obrazek

Obrazek

Postanawiamy zatrzymać się na 3 dni do soboty w Baska Voda i dokładnie w południe wjeżdżamy do Baszkiej. Przejechaliśmy 1600 km z ogonkiem, średnia prędkość 91 km/h.

cdn.
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 14.08.2010 12:43

3 dni w Baskiej Vodzie

Dojeżdżamy do portu, płacę 15 kun za parking i rozglądam się za kwaterą. Już na wjeździe do miasteczka zaczepiają nas "naganiacze" proponując super kwatery za 75 euro, kilka metrów dalej pani z dzieckiem proponuje pokój za 45 euro. Drogo - liczę na coś tańszego.
Idziemy promenadą, pytam w barach o pokoje, barman kieruje nas do właścicielki jednego z domów z barem. Okazuje się że na 3 dni nic nie ma, dzwoni po znajomych - jest coś wolnego. Czekam na przyjazd kolejnego właściciela. Koniec końców ustalamy cenę na 110 euro za 3 doby. Niestety apartament daleko od plaży - ok. 500 m, praiwie przy szosie. Trudno, biorę, jestem zmęczony i nie chce mi się dłużej szukać.
Sam apartament czysty, kuchnia wydzielona na balkonie, łazienka stara ale czysta, tv sat i klima. Apartament od strony południowej, ale dość zacieniony dzięki głębokiemu balkonowi i dodatkowym drewnianym żaluzjom w drzwiach

widok z balkonu

Obrazek

po zainstalowaniu się w apartmanie 3 dni upływają nam głównie na plaży.
plaże w Baskiej Vodzie są bardzo zatłoczone. woda była ciepła acz nie krystaliczna. Dno żwirowo-kamieniste, choć można znaleźć fragmenty piaszczyste (przy skałkach na plaży po lewej stronie)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

podziwiamy piękne zachody słońca...

Obrazek

Julka miała trochę atrakcji typowo dziecięcych, spotykanych również nad naszym morzem, trampoliny czy kule wodne.

Obrazek

Uwaga - nie radzę parkować niezgodnie z przepisami, służby miejskie działają bardzo sprawnie. Samochód Bośniaka, który zaparkował przy kościele na miejscu dla niepełnosprawnych, zostaje w baaardzo sprawny sposób "zniknięty" :)

Obrazek

Chciałem też wypożyczyć skuter (250 kun/dzień) i z J wjechać na Sv. Jure. Niestety panienka z wypożyczalni bardzo mi to odradzała twierdząc że dziecka 9 lat nie mogę wozić i może się to skończyć mandatem :(

Tak więc w zamian fundujemy sobie parasailing (o dziwo J dała się namówić) 8)
Wrażenia niesamowite, ta cisza w powietrzu, widoki wybrzeża i plaż z góry.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

a potem znów plaża i odpoczynek w jednym z plażowych barów, przy Karlovacko (za 16 kun :x ), ale za to na huśtawce,pod trzciną i w obłokach zimnej pary wodnej serwowanej co minutę spod parasoli. luksusy panie :wink:

Obrazek

Wszystko fajnie, ale chcemy zobaczyć i poczuć trochę inną Chorwację, więc 3 dni na riwierze wystarczają nam w zupełności. Baska Voda jest fajna, są atrakcje, niezła plaża, pyszne tanie lody (6 kun), drogie piwo na plaży 8) , koncerty wieczorami ale... wystarczy.
17 lipca zwijamy się. Cel - Zavalatica na Korculi. Najlepsze dopiero przed nami 8)

cdn.
Ostatnio edytowano 14.08.2010 17:03 przez kor_nick, łącznie edytowano 1 raz
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 14.08.2010 17:01

a to ja napisał(a):Białystok ... znam :)
Korculę - niestety, wciąż nie ... :(
No, chyba że z relacji tambylców.

Więc ogarniaj na świeżo ( bo przecież minęło zaledwie 17 godzin od powrotu) i rozwijaj wątek :)

p.s. sądząc po czasie przejazdu "wyjazdowego" to nie nocowaliście nigdzie na trasie do Baskiej?

Pozdraviam z Białegostoku


nie nocowałem ani tam, ani z powrotem, w tamtą stronę 1640 km, do Polski z Korculi 1920 km. po prostu nie czułem potrzeby przerywania jazdy na nocleg. wystarczyły krótkie postoje.
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 19.09.2010 11:18

po 4 godzinach spokojnej jazdy z Baskiej Vody przez Ploce i Ston docieramy do Orebica. Krótkie oczekiwanie na prom, szybki przerzut do Korculi i po półgodzinie jesteśmy w Cara. Ładnie położona wioska, jedna z najstarszych na wyspie, sąsiaduje z winnicami uchodzącymi za najbardziej jakościowe na wyspie.
Skręcamy do Zavalaticy i znajdujemy naszą kwaterę.
Wita nas Tonci - właściciel wraz z rodziną, chlebem i domowym winem.
Poznajemy też innych mieszkańców willi - parę z Serbii, parę z Chorwacji, rodzinę ze Słowenii oraz dwie rodziny z Polski.
Tonci opowiada trochę o Zavalaticy, Cara i okolicy. Okazuje się że pracuje w pobliskiej winiarni. Żona Sonja, z pochodzenia Słowenka, zajmuje się domem, a dzieci (dorosłe dzieci 8)) w okresie wakacyjnym pomagają rodzicom w domowych obowiązkach...

widok z willi:
Obrazek

Obrazek

cytryny wielkości grapefruitów rosną przy domu:
Obrazek

Jeszcze tego samego dnia Julka poznaje siostrzenicę gospodarza Barbarę ze Splitu, która która spędza u wujka wakacje.
Obrazek

Po południu idziemy na najbliższą plażę Żitna (10 minut piechotką). Plaża niewielka, zatokowa, ładnie położona, ale nie robi na nas specjalnego wrażenia. Może dlatego że nie grzeszy czystością.
Wieczorem przy wspólnej międzynarodowej kolacji (obowiązkowo z wielką karafą wina) rozmawiamy o okolicy, o plażach, o życiu codziennym w wiosce.

Kolejny dzień wita nas temperaturą 31 stopni (o 8 rano!) i bezchmurnym niebem.
Postanawiamy poznać inne plaże Korculi.
Jedziemy w trójkę (z Barbarą) do Lumbardy. Parking przy plaży kosztuje 10 kun za cały dzień. Jest też konoba (piwo z tego co pamiętam 15 kun, tanie sandwiche, pizze).
Plaża w Lumbardzie jest piaszczysta, płytka, z wielkimi czarnymi głazami na dnie. Ale jest też dużo czystego, piaszczystego dna.

Obrazek

Patelnia. 36 stopni, słońce praży. Julce jakoś nie do końca się podoba. Szybka przekąska w konobie i jedziemy dalej.
Po drodze widzimy starówkę Korculi. Koniecznie trzeba tam zajrzeć ale to później...
Obrazek
Ostatnio edytowano 22.09.2010 19:18 przez kor_nick, łącznie edytowano 1 raz
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 22.09.2010 18:11

po południu przyjeżdżamy do domu, tzn. do Zavalaticy :)

Tonci pyta czy chę zobaczyć winiarnię od środka. W niedzielę - pytam? Tak, muszą z synem Antoniem wyładować cysternę z wodą z ciężarówki. Czemu nie. Z racji moich zawodowych zainteresowań nie odmawiam :)

Obrazek

Winiarnia w Carze produkuje praktycznie tylko 4 rodzaje wina, wszystkie to posipy, różnią się tylko klasą "materiału". Wydajność jedynej linii jaką mają to 1 mln. but./rocznie.
Najlepszy pod względem stosunku jakości do ceny jest dwuletni Posip mocno wytrawny, 13,8%, przeznaczony na lokalny rynek. Cena: w sklepie 75-80 kun, ja przywiozłem sobie karton po 55 kun/but.
Najlepsze wino jakie produkują to Posip na rynek USA, droższy i wytwarzany z ręcznie segregowanych winogron. Różnica w smaku minimalna.

Wracam i z Julką idziemy na wieczorny spacerek do portu (i do sklepu - otwarty również w niedzielę) .
To stateczek gospodarza, którym niedługo popłyniemy w dalekie rejsy:
Obrazek

Po powrocie zasiadamy do kolacji: domaca zupa, lokalna riba i wino. i trochę muzyki :)
Obrazek

Następny dzień - poniedziałek

Znowu 36 stopni. Czas poznać Pupnatską.

Obrazek

Obrazek

Naprawdę świetna plaża. Baćva jest bardziej kameralna, na tej natomiast - 3 razy większej - spotykamy sporo ludzi na plaży.
Co ciekawe, przy plaży są dwie konoby, jedna większa z prostą kuchnią chorwacką i druga, gdzie u młodego gościa wyglądającego na hipisa kupisz tylko napoje i ewentualnie kanapki :)
Obie konoby "kontrolują" swoje połówki plaży. Kasują za leżaki, parasole, a młody gościu dodatkowo za parking (ciekawe na jakiej podstawie :))
Tak więc polecam parkować przy drodze dalej,za wejściem na plażę, nie płacimy wtedy za parking.
Samo parkowanie to odrębna historia. Po 11.00 naprawdę trudno znaleźć wolne miejsce. Czasem parkowałem "na jajeczko" by tylko się zmieścić.

Niemniej tak jak inni forumowicze, przyznaję że Pupnatska Luka jest przefajną i najwygodniejszą plażą w tej części Korculi.


Wtorek.

W 4 rodziny pod komendą synów Tonciego (Antonio i Gabrijel) płyniemy na cały dzień na wodę. Odwiedzamy małe zatoczki i Pupnatską od strony morza. Cumujemy 50 m od brzegu i naprawdę fajnie spędzamy tam kilka niezapomnianych godzin. Czego chcieć więcej - dobre towarzystwo (pozdrawiam :)), idealna woda 26 stopni, słońce...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co ciekawe, woda z przekłutego jeżowca również nadaje się do picia (ma minimalne zasolenie).
Kasieńka
Odkrywca
Avatar użytkownika
Posty: 114
Dołączył(a): 19.03.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kasieńka » 22.09.2010 19:04

kor_nick napisał(a): ...Czas poznać Pupnatską...
Naprawdę świetna plaża. Baćva jest bardziej kameralna, na tej natomiast - 3 razy większej - spotykamy sporo ludzi na plaży....

Niemniej tak jak inni forumowicze, przyznaję że Pupnatska Luka jest przefajną i najwygodniejszą plażą w tej części Korculi.



Zadecydowanie potwierdzam: Pupnatska najlepsza do morskiego szaleństwa !
Bacvę zostawiamy dla miłośników wakacyjnej kontemplacji i lektury :wink:
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 22.09.2010 19:09

Środa.

Co by tu ciekawego zrobić... upał kolejny dzień z rzędu. Ani chmurki na niebie. Pamiętając relację oginioszki namawiam Julkę - popłyńmy na Proizd. Zapraszamy naszą przyjaciółkę Barbarę i ruszamy do Vela Luki.

Obrazek

Obrazek

Vela Luka to całkiem przyjemne miasteczko, tylko ma za mało cienia jak na taki upał 8) .
Poróż taksówką wodną na Proizd dostarcza wielu przyjemnych doznań wzrokowych. Płyniemy blisko brzegu zatoki, przybrzeżne wille z zejściami nad wodę robią wrażenie. Dopływamy do jedynego porciku na wysepce z przyjemnym barem.

Obrazek

Za budynkami odkrywamy trochę zapuszczone tory do gry w bole.

Obrazek

Później docieramy na plażę... Cóż mogę napisać. Tak wspaniałych plaż nie widziałem nigdy przedtem w Chorwacji. Brzegi z białych otoczaków, krystaliczna (najcieplejsza podczas naszego pobytu) woda, niewielu ludzi. Bosko. Do dziś widzę je przed oczami. Czysta natura.
Odwiedziłem trzy z nich, w tym FKK. Każda z nich ma swój urok. Są rewelacyjne. FKK nie filmowałem bo nie wypadało, choć były tam tylko 3 pary.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Żal było wracać...

Obrazek

Pod wieczór z Toncim jedziemy jego bolidem marki mini-morris z lat 70 8) (swoją drogą stare morrisy i renault 4 i 5 to bardzo popularne na Korculi pojazdy, coś jak u nas maluchy swego czasu) do Cary.
W sobotę i niedzielę odbędą się coroczne Dni Cary, będzie występ miejscowej orkiestry dętej, fastyn przy muzyce, a w niedzielę uroczysta msza za dobre zbiory w małej kaplicy przy winnicach i wieczorny koncert klarnetowy w kościele). Okazuje się że w orkiestrze gra i Antonio, i Gabrijel i Kristina, czy wszystkie dzieci naszego zacnego gospodarza :). I to właśnie Gabrijel na dodatek będzie występował w tercecie w niedzielę! Szkoda że w niedzielę musimy już wyjeżdżać...
Jedziemy by zobaczyć jak sobie radzą na próbie.

Obrazek

Obrazek

Nawet składnie im wychodziły utwory, zarówno hymn chorwacki, jak i marsze i utwory Abby.

A po powrocie na kolację Sonja przygotowała caaały gar muli. Julka oczywiście nie chciała nawet spróbować (choć jeża spróbowała :)).


Czwartek.

Po Pupnatskiej wieczorem jedziemy z Julką i Oskarem (nowo poznany kolega z Orzysza :)) z wizytą do Korculi.
Chodzimy po bardzo klimatycznej starówce, zwiedzamy kościółki, podziwiamy armaty i luksusowe jachty w porcie... a wszystko to przeciskając się i klucząc pomiędzy chyba tysiącami takich jak my 8O . W witrynach butików mozna spotkać naprawdę ładne rzeczy, aczkolwiek tanio tam nie jest.
Dominujące języki: czeski, węgierski i polski. W końcu znajdujemy cudem wolny stolik - czas na pizzę dla dzieci, sałatkę Marko Polo dla mnie i najdroższe w moim życiu piwo: Karlovacko za 26 kuna :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zmęczeni po 22.00 wracamy do Zavalaticy...

cdn.
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 22.09.2010 20:24

Piątek.

Co by tu ... 8)

No tak, z Zavalaticy roztacza się piękny widok na Lastovo, więc za 10 euro w międzynarodowej obsadzie gości Willi Sonja wyruszamy na całodzienny rejs w celu opłynięcia dokoła tej wyspy.

Żegnamy naszą wioskę...

Obrazek

Obrazek

i płyniemy, płyniemy, płyniemy... a Lastovo staje się coraz większe.

Obrazek

Pierwszy postój to mały porcik koło miejscowości Lucica. Cisza, pusta, spokój... Kilku miejscowych leniwie nam się przygląda spod domów... Klimat jak w "W samo południe" 8)

Po morskiej portowej kąpieli i krótkim odpoczynku w przyportowej konobie wyruszamy dokoła wyspy.
Brzegi są przeważnie niedostępne nawet z morza, skaliste i wysokie, bez żadnych plaż. Nie widać żadnych budynków za wyjątkiem starych instalacji wojskowych, urwiska wprost nad nami robią naprawdę duże wrażenie.

Obrazek

Cały północno-wschodni i wschodni brzeg sprawia wrażenie jakby tu cywilizacja jeszcze nie dotarła.
Dopiero po dłuższym czasie po skierowaniu się na południe widać zmiany - stara (bodajże z XVIII wieku) latarnia zbudowana jeszcze przez Austriaków góruje nad wysokim cyplem.

Obrazek

Odwiedzamy Skriveną Lukę, wyglądającą z wody na bardzo odosobnione miejsce.
Płyniemy dalej, tym razem na zachód. Brzegi stają się coraz łagodniejsze.
Na horyzoncie widać coraz więcej żagli.

Dopływamy do bardziej uczęszczanej części wyspy - koło Ubli.
Zatoka jest bardzo cicha i spokojna i naprawdę piękna. Cudowny kolor wody, zacienione brzegi. Sporo jachtów jak myślę znajduje tam schronienie gdy morze staje się zbyt niespokojne. No i można popatrzeć na zamkniętą bazę wojskową i schron dla łodzi wojennych.

Obrazek

Dopływamy do miejscowości Pasadur, która muszę przyznać zrobiła na mnie wrażenie.
Pięknie zagospodarowane brzegi, spokojne wody przesmyku, czyste nabrzeża, bardzo ładny i wysokiej klasy hotel nad brzegiem wraz z fajną restauracją (Tonci mówił że właścicielem jest Ukrainiec, co by się zgadzało bo kelner miał ma plakietce Jurij :lol: ). Przy hotelu prowadzono akrat kurs nurkowania, w Pasadurze można też wypożyczyć skutery wodne, jachty, quady i skutery.
Widać że jest to główna, ale jakże ładna, baza wypadowa na tę wyspę.
Baaardzo fajne miejsce.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z Pasaduru skierowaliśmy się z powrotem do Zavalaticy, dotarliśmy tam po 20. Opłynięcie Lastova zajęło nam cały dzień. Ale warto było 8)

cdn.
Aldonka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4237
Dołączył(a): 07.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aldonka » 22.09.2010 21:50

Fantastycznie się z Wami podróżuje.
kor_nick
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 754
Dołączył(a): 09.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) kor_nick » 24.09.2010 17:58

Sobota.

Już w piątek po pułudni usię rozwiewało, ale w sobotę od rana naprawdę nieźle duło. Temperatura spadła do rześkich 28 stopni. Jedziemy na Pupnatską i... no tak, woda zimna. Dzieciaki zaczynają ją omijać szerokim łukiem :)
W konobie zamawiamy cevapi. Bardzo dobre, dużo kruha, z tego co pamiętam 30 kun, więc cena nie jakaś powalająca.
Szybko wracamy do Zavalaticy - po co siedzieć na plaży jak nikt nie wchodzi do wody.
Resztę ostatnigo dnia na Korculi chcemy spędzić w Carze na festynie (z okazji dnia św. Jakuba).
Obiecuję Gabrijelowi że będę filmował koncert. Szkoda że nie możemy zostać do poniedziałku, wtedy moglibyśmy zobaczyć jego solowy występ w kościele...
Okazuje się jednak że gospodarze nie widzą problemu. Tylko nie ma miejsc w ich domu, nasz pokój zajmują jutro nowi goście.
Ale mają drugi, stary, rodzinny w Carze. Tam możemy przenocować i to gratis.
Nie wiem co powiedzieć. Dziękujemy i jedziemy do Cary.

widok z Cary na winnice:
Obrazek

spacerujemy sobie uliczkami miasteczka...

Obrazek

na uliczkach cisza i pusta. tylko koty chyłkiem przebiegają. większość mieszkańców jest już na boisku i czeka na występ orkiestry i zaproszonego zespołu ze Słowenii, który gra z playbacku coś co trudno nazwać, takie disco-slovo :roll:

Obrazek

potem koncert - hymn, marsze chorwackie i na końcu covery Abby. nawet fajnie im to wychodziło. Podobno ćwiczyli te utwory 2 lata.

Obrazek

Pełna trybuna mieszkańców i oficjeli z innych miejscowości (był nawet burmistrz Korculi) długo oklaskiwali orkiestrę.

Potem, gdy już było ciemno, zaczął się pokaz umiejętności tanecznych i choreograficznych słynnej w okolicy Kumpaniji złożonej z mieszkańców Cary, Pupnatu, Smokvicy i innych miejszych okolicznych miejscowości.

Obrazek

Panowie z szablami zą bardzo zgrani, maszerują i tańczą prawie dwie godziny, inscenizując w ten sposób różne ważne zdarzenia w histowii wyspy i całej Chorwacji. Takie zespoły są bardzo popularne i lubiane przez Chorwatów i rywalizują ze sobą na festiwalach.

Niestety Julka skarży się że jej zimno (duje i duje, a wieczorny wiatr staje się coraz chłodniejszy, więc nie oglądamy całego występu i wracamy do Zavalaticy.

Niedziela

Rano jemy wspólne śniadanko i niespiesznie pakujemy się aby zwolnić pokój. Znow jedziemy na plażę ale woda jest jeszcze zimniejsza. Łapię trochę słońca na i tak już spalowe plecy (któregoś wieczora przy kolacji musiałem zdejmować koszulkę i Sonja okładała mi plecy jakimś miejscowym wywarem z kopru i czegoś jeszcze). To skutek nie nasmarowania pleców pierwszego dnia w Baskiej Vodzie... :oops:

Po południu po wcześniejszym obiedzie (cała rodzina wybiera się na drugi dzień festynu) pakujemy się do samochodu.
Sonsja z córką przygotowała na festyn trzy wieeelkie tace kanapek z prsutem. Inne gospodynie podobno robią tak samo. Nie do końca orientujemy się po co to wszystko ale jedziemy do Cary do drugiego domku.
Po zainstalowaniu się na nocleg idziemy do centrum do kościoła. Sam kościół w carze jest wiekowy, ale wieża ma dość nowe okładziny z piaskowca co psuje trochę efekt wizualny. Za to przed kościółkiem rosną niesamowite 500-letnie drzewa cyprysowe.

Nie gustuję w muzyce klasycznej ale naprawdę podobało mi się. Nigdy nie przypuszczałem, jadąc do Chorwacji, żę wyląduję o 22 wieczorem w małym kościółku i będę słuchał Mozarta w wykonaniu dwóch miejscowych gości i gościnnie występującej pianistki ze Splitu (i to podobno bardzo dobrej) :).

Obrazek

Tonci stał obok mnie i z dumą patrzył na syna :lol:

Po koncercie chcieliśmy iść już spać ale nie było o tym mowy. W pobliskim "parku miejskim" a właścicie pareczku zaczęły się śpiewy starych dalmackich pieśni, pałaszowanie kanapek zastawiających kilka stołów i picie miejscowego wina w ilościach hmm.. odpowiednich. :lol:

Niesamowite klimaty 8)

Wróciliśmy bardzo późno do naszego nowego domku.

Poniedziałek - powrót

Rano szybko się spakowaliśmy zamierzając tylko zajechać do Zavalaticy i pożegnać się z Toncim, Sonją i ich rodziną (no i z Barbarą i Oskarem oczywiście).
Szybko nie ruszyliśmy jednak w drogę bo Sonja nie wyobrażała sobie abyśmy nie zjedli śniadania.
Od Gabrijela dostałem jego płytę DVD z koncertem solowym. Tonci sprezentował mi jeszcze butelkę swojego wina (dodatkowo kupiłem od niego 6 butelek bo wino naprawdę ma pierwszorzędne) i butelkę travaricy ziołowej.
Od Sonji dostaliśmy jej domowe wyroby: litra oliwy i słoiczek slanej riby.
Czas już bylo się pożegnać. Julkę ledwo oderwałem od Oskara :)
Wróciliśmy tą samą drogą jak przyjechaliśmy.

Obrazek

czyli przez Peljesac, Ston do autostrady i przez Słowenię, Austrię i Czechy do Białegostoku.
Na prom w Korculi wjechaliśmy o 12 w południe, a o 8 rano po 1925 km jazdy zajechałem po dom. Powrotna droga bez korków i niespodzianek :)

I to już koniec.
Poznaliśmy dwie różne Chorwacje, każda z nich ma swoje zalety 8)
Następna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Baska Voda / Zavalatica
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone