Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

ANEGDOTY Z RÓŻNYCH STRON

Wycieczki objazdowe to świetny sposób na zwiedzenie kilku miejsc w jednym terminie. Można podróżować przez kilka krajów lub zobaczyć kilka miast w jednym państwie. Dla wielu osób wycieczki objazdowe są najlepszym sposobem na poznawanie świata. Zdecydowanie warto z nich korzystać.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 05.02.2013 21:44

no przeca sie nie rozerwe :wink: :lol:

Wiecie co Wam powiem..moja ostatnia przygoda w Chorwacji tak tu pasuje, ze chyba bede musiala ''duplikat'' tu podeslac.. :lol:

(tyle ,ze to dopiero mocno..''pozniej''..)
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 05.02.2013 21:59

:wink: :wink: :wink:



...to cekomy na tom łopowieść :wink: :wink: :wink:



...Rysio i Jżejbo tyz myśle 8O :wink: :wink:


:papa:
Rysio
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13045
Dołączył(a): 23.07.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) Rysio » 05.02.2013 22:17

Toć :wink:
Basiulinek
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4400
Dołączył(a): 10.07.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Basiulinek » 05.02.2013 22:24

Skoro tu tak wesolo,to tez Wam cos opowiem :)

Rok 1990. Moj T. wyruszyl w pierwsza podroz z dzikiego wschodu na dziki zachod :)
Podroz dluga....... meczaca....... autokarem.
Dotarl do Augsburga , zadzwonil z budki (komorek nie bylo ;) ) do znajomych.
Katka wytlumaczyla mu jak ma dojsc na przystanek tramwajowy - taka wielka petle.
Wyjasnila rowniez,ze tam wlasnie beda zolte automaty,w ktorych kupuje sie bilety.

T. przyjal do wiadomosci i swietnie radzil sobie w wielkim miescie :)

Doszedl na Königsplatz,znalazl automat,wrzucil 2 marki - bilet kupiony.
Szybko namierzyl tramwaj,wsiadl i ............. tu zaczal sie problem...
Jak to cholerstwo skasowac? Po raz pierwszy spotkal sie z elektronicznym kasownikiem (a nie takim "z wajcha").
Ale goopi nie jest - podejrzal u innych jak to robia i ...... dal rade :)
Tylko pani obok dziwnie na niego patrzyla...
A on niezle sie namordowal,zeby ten bilet precyzyjnie w kasowniku umiescic ;)

Dojechal na miejsce,Katka wyszla mu na spotkanie. Radocha,powitanie.......
Potem padlo pytanie "Dales rade z tym biletem??"
"Oczywiscie!" - odparl T. z duma w glosie.
"A pokaz jaki kupiles" - Katka na to.

T. siegnal do kieszeni i pochwalil sie swoim zakupem.

Katka ............. padla ze smiechu! :lol:












T. kupil .............................. znaczek pocztowy!!!!!!!!!!!! :mrgreen:
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 05.02.2013 22:43

dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 06.02.2013 00:23

Kowal38 napisał(a)::wink: :wink: :wink:



...to cekomy na tom łopowieść :wink: :wink: :wink:



...Rysio i Jżejbo tyz myśle 8O :wink: :wink:


:papa:

Ja też
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 06.02.2013 03:53

dobrze ..sprobujemy co wyjdzie..

Historie opowiedzial znajomy anglik, kiedy zaczelismy rozmawiac o ..trudnym wieku dojrzewania mlodziezy(zeby mnie pocieszyc, ze moje problemy to...''pikus'')

Jego syn, majacy wowczas lat siedemnascie, poprosil ktoregos dnia Petera czy moze isc na Sylwestra do knajpki z kolegami.
Ojciec odparl, ze owszem ale pod warunkiem, ze zalatwia sobie przywozke i odwozke(bo bylo to 15 kilometrow od domu i on nie ma zamiaru o drugiej w nocy wstawac!).
Syn na warunek sie zgodzil, przyrzekajac, ze ojciec kolegi ich do domu odtransportuje.

Wszystko ustalone..syn i ojciec zadowoleni.
Sylwester nadszedl..syn na impreze pojechal a Peter pare minut po polnocy polozyl sie spac.
(Klucz od domu syn mial..wiec wszystko ok).

Ojciec pograzyl sie w blogim snie.Smacznie mu sie spalo kiedy to zadzwonila komorka.
Wkurzony, ze ktos go po nocy budzi zerknal na telefon no i wyswietlilo mu sie ze to synek sie do niego ''dobija''(druga w nocy???!!!)
Peter wielce podenerwowany pyta o co chodzi.
A zdenerwowal sie jeszcze bardziej kiedy to syn oznajmil mu, ze nie ma jak z kolegami wrocic do domu, bo..''cos tam cos tam''...i tata musi po niego przyjechac.

Coz bylo robic..
Przemyl twarz zimna woda coby sie rozbudzic...
Rad nie rad ubral sie w pospiechu i pojechal, klnac i zlorzeczac na czym swiat stoi na gowniarza.
Gdyby jeszcze syn trzezwy byl..ale ..ledwo mogl sie z nim przez telefon zgadac...znaczy ..pobalowali niezle.

Kilometr od knajpki widzi cztery postacie idace krokiem ..bardzo niestabilnym ...srodkiem jezdni.
Na ten widok wkurzyl sie juz dokumentnie.
''Glupie szczeniaki! Toz ktos moglby ich potracic...
Bezmozgowce''-pomyslal Peter i uzywajac niemalze wszystkich rodzaju przeklenstw zatrzymal sie coby ich do auta wpakowac.

Syn jednak udaje ''hojraka'' i obrazonym tonem mowi, ze :''laski nie potrzebuje''(a obrazil sie bo go ojciec niezle przez telefon zwyzywal).

To dopiero Petera wkurzylo.
-Wsiadaj gowniarzu i to juz ! I wy tez!-to mowiac otwarl wszystkie drzwi samochodu coby szybciej ich zapakowac .

Syn z dwoma innymi poslusznie wsiedli, bo to juz nie byly przelewki ..Widzieli wszak, ze ojciec nie zartuje.Pomimo zamroczenia bezblednie ocenili stopien zdenerwowania Petera.

Jeden chlopak jednak opiera sie i mowi:
-Prosze pana ..ja sobie pojde..
-Gdzie do jasnej cholery se pojdziesz???-wrzeszczy rozezlony ojciec-pakuj dupe do auta ale to juz!

Kolega jednak twardo obstaje pzry swoim ze :
-Naprawde nie trzeba..ze to klopot....

Tego juz bylo za wiele Peter wyszedl z siebie ..zlapal go za fraki i mowi:
-Wsiadasz czy nie bo jak ci..prz....yloze to sie nie pozbierasz.
Wreszcie to poskutkowalo.
Kolega potulnie zajmuje miejsce w aucie.

Zaczyna sie odwozenie gowniarzy..
Najpierw jednego..(ktory mieszkal 5 kilometrow od domu Petera).
Potem drugiego(dwie miejscowosci dalej)..

Niezle juz zmeczony ojciec warczy do syna;
-a tego trzeciego kolege gdzie mam zawiezc?!

Syn otwarl oczy i wybelkotal;
-Nie wiem!
-Jak to nie wiesz??? Nie wiesz gdzie twoj kolega mieszka????-ryknal Peter i powoli zaczely sie w nim jakies mordercze instynkty wyzwalac..

Syn popatrzyl najpierw na kolege..potem na ojca i belkotliwie mowi:
-Nie znam go! On nie byl z nami..

Ojciec popatrzyl na syna badajac czy sobie zartow glupich nie robi a potem zwrociwszy sie do kolegi drze sie:
-To co ty robisz w moim aucie???!!!

Chlopak niezle juz wystraszony odpowiada:
-Przeciez mowilem panu , ze nie trzeba i ze sobie pojde...-a Peter przerywa mu drac sie zas :
-To po cos wsiadl???!!!
-No jak mialem nie wsiasc kiedy pan zagrozil ze mi ...przylozy...ze strachu ...wsiadlem....


-Dobra...skoro juz cie tu dowiozlem to ...gdzie jest twoj dom...?!-zapytal Peter z westchnieniem,ze pol nocy przez syna jezdzi jak glupi...w dodatku nie soje dzieci wozac..
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 07.02.2013 22:20

Hejka :papa: papa:



...nie dajmy się uśpić antkowi i ujcowi :papa:


...byjmy sobą.... :hut: :wink: :wink:


..głosujmy za wolnością! :papa:... .. :papa:



Pamela i Kazo :papa: :papa:
Ostatnio edytowano 08.02.2013 10:31 przez Kowal38, łącznie edytowano 1 raz
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 07.02.2013 23:26

Hejka :papa:

...sorr Dżej że w Twoim wątku .. lecz musiałem to wyrwać z mojej wątroby :wink: :wink:

... myślę że jeszcze myślę :wink: :wink:
:papa: :hut:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 08.02.2013 00:09

Taki ten watek mój, jak i Wasz. Tworzymy go razem i razem się smiejemy.
A że musiałeś coś wyrzucić z watroby , to potrafimy to uszanować.
JBo
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 08.02.2013 01:22

......bo gdo bedzie pisoł wesołe humorki i anegdoty :?: :wink: :wink:


:wink: :papa: :hut:
Ostatnio edytowano 08.02.2013 10:40 przez Kowal38, łącznie edytowano 1 raz
Kowal38
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1104
Dołączył(a): 16.04.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Kowal38 » 08.02.2013 01:29

Hejka :papa:


..nastąpiła mała korekta 8O .. po wczorajszej "flaszce" :wink: :roll: 8O

..do następnego razu :wink: :wink:


:papa: :hut:
PabloX
Mistrz Ligi Mistrzów UEFA
Avatar użytkownika
Posty: 1727
Dołączył(a): 20.05.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) PabloX » 10.02.2013 01:37

agapi napisał(a): Historie opowiedzial znajomy anglik (...)


Pewien Anglik - którego znałem z tego, że dzień w dzień był stałą ekspozycją przy barze w hotelu w Sharm El Sheikh - pod wpływem podziwu po tym, jak przeżyłem pijaństwo z pewnym Rosjaninem (hehe, fajnie było, o Wadimie chyba też opowiem), naopowiadał mi różności, ale najbardziej podobała mi się taka:

Słuchaj, Paul (to do mnie) - nie znoszę tego egipskiego jedzenia i tego ich alkoholu w ramach all inclusive (choć mi się wydawało, że jakoś znosił - siedział przy barze, kiedy szedłem na śniadanie, i kiedy z niego wracałem, i tak do późnej nocy, chyba nonstop - jakoś dawał radę), więc któregoś dnia taksówką pojechałem do Naama Bay, w angielskim pubie zjadłem kolację jak w domu, wypiłem 10 porządnych angielskich piw i wróciłem zadowolony z życia. A rano jak się przebudziłem, to pół dnia rzygałem.

Niby nic niezwykłego, każdy by haftował po 10 angielskich piwach, ale najlepsza była konkluzja:

K... Paul, to egipskie żarło i ich podły alkohol tak mnie wykończyły!

:mrgreen:
dżejbo
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 329
Dołączył(a): 17.08.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) dżejbo » 02.04.2013 11:56

CHORWACKA KOLACJA

Wieczorem idziemy na kolację do gospodarzy. Założyłem nawet koszulę, ale kołnierzyk obciera mi opaloną szyję. Po kilku ruchach mam ślady na szyi, jakby dopiero co żona próbowała mnie udusić. Svjetana jeszcze nie ma, bo obrabia winnicę. Zjawia się po chwili i zasiada za stołem jak prawdziwy chorwacki maczo, w podkoszulce na ramiączka. Nieogolona gęba upodabnia go do archetypicznego bohatera filmów o jugosłowiańskich partyzantach. Odstawia do kąta kałacha, granaty odkłada na paterę z owocami.
Proponuje na wstępie po kieliszku rakii. Mocna, staram się nie chuchać w kierunku palącej się świeczki, żeby pożaru nie wzniecić, jak to przydarzyło się kiedyś jednemu Krakusowi pijącemu jak smok.
Kolacja przyzwoita, ale bez fajerwerków. Duży stół wielkości kortu tenisowego stwarza konieczność podawania sobie półmisków z potrawami. Dobrze, że rozgrzałem się w domu, bo szykuje się całkiem ciekawy pojedynek w deblu POLSKA – CHORWACJA.
Margita serwuje po przekątnej cevapcići, ja przechwytuję i odpowiadam kabanosami, co nam zostały od przyjazdu. Svjetan atakuje z flanki pljeskavicą, chytrze dla zmyłki wlewając białe wino do szklaneczek, do tego frytki i sałatka z pomidorów i ogórków. Ewa zgłasza podwójny błąd serwisowy i prosi o chwilę przerwy. Margita podbiega do siatki i skraca dystans puszczając podkręcany talerz z karkówką z grilla. Startuję jak rakieta, by odebrać i zagrać chytrego returna. Niestety, pośliznąłem się na podstępnym ogórku leżącym pod stołem i spóźniłem o ułamki sekundy. To wystarczyło, by danie minęło moją wyciągniętą rękę.
Punkt dla Chorwacji.
Na ten bezprzykładny i niczym nieusprawiedliwiony akt agresji odpowiadamy kiełbaską myśliwską robioną z tuczonych piwem i golonką dewizowych myśliwych. Posyłam ją wysokim lobem. Svjetan próbuje ją dosięgnąć, niestety, wychyla się na krześle za bardzo
do tyłu i zwala z łoskotem na ziemię. As serwisowy. Publiczność szaleje, ale krótko, bo dzielny Chorwat zbiera się nawet dosyć szybko. Lekko oszołomiony pogryza polską wędlinę i jest bezradny w obliczu naszego kontrataku. Zyskujemy przewagę.
Teraz następuje szybka wymiana zakąsek.
Pomidor – ogórek.
Ogórek – papryka.
Papryka – oliwki.
Svjetan słania się na krześle, widać po nim pierwsze oznaki zmęczenia. Jednak trzyma się dzięki niesamowitemu doświadczeniu. Podziwiamy nienaganną pewność w ruchu nadgarstka, ten gest i płynność w nalewaniu wina.
Nagle twarz S. krzywi bolesny grymas.
To odezwała się stara kontuzja - ból przy przechylaniu butelki, dolegliwość znana w niektórych kręgach jako łokieć winiarza.
Wykorzystuję jego chwilę słabości, skracam dystans i zmuszam go do słuchania o moich sukcesach w produkcji wina z naszych kwaśnych działkowych winogron. Wtem S. zbiera siły, uśmiecha się chytrze i znienacka wyciąga butelkę czerwonego. I to jakiego! Poemat smaku i bukietu. Nogi mi się lekko ugięły, czoło zrosił pot. Ale nie daję tego po sobie poznać i z twarzą pogodną jak niebo nad Adriatykiem, wytaczam artylerię w postaci butelki z Krupnikiem.
Ha! Mam cię bratku.
S. wypija ostrożnie, mruży oczy i cmoka mrucząc ...med... med.. Dziwi się, że taki mocny.
- Jak to mocny - U nas piją to dzieci w przedszkolach do herbatników na podwieczorek –
A potem roztaczam wizję polskiej tysiącletniej tradycji warzenia alkoholu z miodu i cukru.
Nawet rok bitwy pod Grunwaldem -1410- zawiera w sobie ukrytą informację o pędzeniu bimbru, który dodał animuszu polskim chorągwiom. Wzmianka o walkach z Niemcami powoduje błysk w oku Svjetana.
Zgrabnie przechodzę do nalewek z wiśni, derenia, żurawiny i malin, a wtedy nieoczekiwanie z odsieczą mężowi przybywa Margita, nalewając, wydobytą nie wiadomo skąd, domową wiśniówkę. Słabe to było, może ze 20%, ale smaczne i pozbawiające koncentracji. Gospodyni wykorzystuje to podle. Wyskakuje w górę i rąbie z woleja dziwnym trunkiem, nazwanym „mrtina”. Nie wiem, co to było, bo nie mogliśmy znaleźć właściwych odpowiedników w naszym słowniku. Mocne zagranie, nie bez problemów je przyjęliśmy. Jeśli nawet przegramy, to w dobrym stylu.
A potem atmosfera oklapła, bo przyszła rodzina Włochów. Wczasowicze, jak i my.
Jacyś tacy grubi, kluchowaci.
Ona cała we wstążkach (tagliatelle) i kokardkach (farfalle), w uszach kolczyki – świderki.(fusilli). On ledwo mieści się dżinsy rurki (cannelloni), obszarpane na dole z wiszącymi nitkami (capellini). Za to córka przeciwnie – cienka jak spaghetti, spódnica w kolorze szpinaku, piersi jak dojrzałe pomidory, na nich naszyjnik z muszli (conchiglioni). Apetyczna, sprężysta, można rzec al dente.
Mecz stracił tempo. Dekoncentracja zupełna, wzrok nieustannie błądzi po włoskich pagórkach. Rozmowa też już nie taka, z gospodarzami mówiłem mieszanką prasłowiańską (polski, rosyjski, czeski, słowacki i trochę chorwackiego) a tu z Włochami próbuję dogadać się moją kulawą angielszczyzną. Oczywiście bardzo głośno, żeby mnie dobrze zrozumieli. Ewa ucisza mnie co chwila i w końcu parska śmiechem, podczas mojej opowieści o wspólnych korzeniach, bulwach i kłączach w postaci warzyw, które przywiozła do Polski królowa Bona Sforza. Zwłaszcza burakach, mówię z naciskiem, spoglądając znacząco na Włocha.
Svjetan ziewa, żegnamy się więc, dziękując za miły wieczór. Myślę, że wynik morderczego pojedynku można uznać za remisowy. Na miękkich nogach wracamy do szatni tj pokoju.
Za rok rewanż.
Włosi też jutro wyjeżdżają. Pasta mañana, makaroniarze. Laku noć. Dobranoc.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 01.05.2013 19:51

:o 8O Łooo żesz, ale wąteczek. Tak się chichram, że aż wzmożonego ciśnienia dostałam. Leceeee... ale zaraz wracam :lol:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Relacje wielokrajowe - wycieczki objazdowe



cron
ANEGDOTY Z RÓŻNYCH STRON - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone