Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Znowu Zavalatica...

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
piotrulex
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5194
Dołączył(a): 17.06.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrulex » 03.02.2011 11:59

agnieszka-bg napisał(a):"Przydługi wstęp" ...


Swietna relacja

Wygladasz na 101% kobiete a czyta sie jakby pisal to ktos z jajami :)

Gratulacje
a_nula
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 219
Dołączył(a): 13.09.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) a_nula » 03.02.2011 15:54

piotrulex napisał(a):
majeczka napisał(a): ... Mojito; o orzeźwiającym, delikatnym smaku. Mięta, brązowy cukier, limonka, woda sodowa i oczywiście rum Bacardi... :lol:


My w tym celu uprawiamy w domu miete w doniczkach :)


o, my tez, pieprzową, tylko jakoś się skubana przyjąć nigdy nie chce, no i jest przymus aby szybko ją spożyć w sposób jedyny i słuszny :D nawet maszynkę do kruszenia lodu posiadamy :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 17:14

Oj, moi drodzy, Wy tu gadu gadu, a ja głos straciłam!

Najbardziej cieszy się S.

Ale pisać i czytać mogę :wink:

Iwonko witaj.

Piotrulex czasami mam wrażenie, że powinnam je mieć, choć w pełni identyfikuję się ze swoją płcią.

Dziękuję Wam za pochwały.

A jeśli chodzi o miętę, to zeszłego lata, z jednej gałązki mięty, rozrosło mi się niemal pole. Jak chwasty. Lubczyk też.

Natomiast jedyna celowa uprawa (oprócz trawnika)- pietruszka, kiedy tylko wzeszła, została potraktowana przez S płynem na chwasty, bo nie spodziewał się po mnie zainteresowania uprawą roślin.

Skończyłam więc z rolnictwem.
Bea.ta
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 29091
Dołączył(a): 09.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Bea.ta » 03.02.2011 17:41

agnieszka-bg napisał(a):Oj, moi drodzy, Wy tu gadu gadu, a ja głos straciłam!

Najbardziej cieszy się S.



spokojnie, niech się nie cieszy za bardzo - w końcu głos odzyskasz ;)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 18:13

I zacznę wydawać dyrektywy :lol: :lol:
oginioszki
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 229
Dołączył(a): 27.06.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) oginioszki » 03.02.2011 18:58

Aga ty szczęściaro :)
Tobie się udało wrócić do Zavalaticy mi niestety nie :(
ale przynajmniej oko popieszczę i po chichram się przy Twojej relacji
pozdrawiam imienniczko :)
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 19:34

8.09.10 - kompletnie nie pamiętam, co robiliśmy...amnezja


"Do widzenia"- 9.09.10

Ostatni dzień w Zavalaticy.
Zaczynamy pakowanie, powoli, niespiesznie.

Gospodarze co rusz wpadają do nas a to z rakiją, a to z winkiem, a to z oliwą z oliwek.

Potem zamawiają gdzieś pizzę i wszyscy rozsiadamy się na naszym tarasie, opychamy pizzą prosto z kartonów i rozmawiamy.

Po raz kolejny notujemy swoje nr telefonów, maile.
Moje imię w notesie Milenki wygląda następująco AN JEŻKA. Śmiejemy się.

Gospodyni nagle zrywa się z krzesła,puka w głowę i pędzi na dół.
Wraca z ...piżamką Antka,której zapomnieliśmy w zeszłym roku.

Nocne ubranko nie było pierwszej młodości, więc nawet o nim nie pomyśleliśmy. A tu przed nami wyprana, wyprasowana, w miejscach, gdzie były przetarcia,obszyta i artystycznie zacerowana piżama.


No i kto miał takich gospodarzy?

Potem sprzątamy apartament, choć Jako cały czas oponuje, twierdząc że jest czysto, szczerząc nieco przerzedzone zęby i sugerując,że można jeść z podłogi.
Wzywamy Milenę, żeby zerknęła, czy wszystko w porządku - ta się obraża i twierdzi, że ma zaufanie do swoich przyjaciół.

Po chwili woła nas na kawę i częstuje owocami, których w życiu nie jadłami i nie pamiętam ich nazwy,ale wyglądały jak strąki wysuszonej fasoli. Słodkie, ale trudne do obróbki gębowej, bo strzelają jak chitynowy pancerzyk.

Nadchodzi wieczór. Żegnamy się z naszymi Chorwatami, sąsiadami Chorwatów, paniami ze sklepu, naszymi Czechami i w drogę!!!!

O północy odpływamy promem z Korculi do Orebica, potem przez Peljesac
do Jadranki.

Postanowiliśmy, że tam, gdzie górki,zakręty i przepaście prowadzi S, a na autostradzie ja.

Powinnam spać, ale przypominam sobie, jak jechaliśmy do Dubrownika przez półwysep i jakie urwiska i przepaście mijaliśmy, więc wytrzeszczam oczy jak idiotka, serce wali mi jak młotem adrenalina uniemożliwia zmrużenie oka.

Wpadamy na Jadrankę - przejeżdżamy bez przeszkód przez kawałek BiH - bez przeszkód, bo na granicy stoi kilka "rozpakowanych" do blach samochodów. Kontrola.

Myślę, że chodzi o papieroski, bo w Neum bardzo tanie, ale nie wolno dużo przewozić.

Potem zatrzymuje nas niesamowity widok. Ciemną, bezksiężycową noc co chwila rozświetla błyskawica.

W oddali malują się niesamowite obrazy. Ciężkie chmury, góry, zarysy wysp, miasteczek pojawiają się i znikają. Pięknie, ale my w tamtą stronę jedziemy!

Czy zawsze musimy "płynąć"?

Niebo gwieździste nad nami (prawo moralne w nas - tak mi się jakoś skojarzyło filozoficznie), przed nami złowrogie chmury, wokół żywego ducha.

Mijamy monumentalne wiadukty - budowę autostrady.
Czuję się trochę jak w nierealnym świecie Mordoru. Tuż przed bitwą z ukrytymi orkami.

Uff, ładnie było, ale wyobraźnia zdecydowanie mniej mi pracuje na autostradzie.

Zamieniamy się z S.

Prowadzę. Autostrada pusta. Od czasu do czasu z naprzeciwka błyskają światła jakiegoś samochodu - zbliżają się jak ufo, więc wyobrażam sobie, że jedzie po naszej stronie i na pewno się zderzymy.

S śpi. Spokojnie oddycha. Nie wiem, że też on może tak spokojnie spać.

Mijamy masyw Biokovo.

I ... zaczęło się.

Urwanie chmury. Koła nie trzymają się drogi. Płyną sobie. Błyskawice oślepiają, wycieraczki zbędne, bo i tak nie nadążają.

Kulam się do jakiejś stacji benzynowej. Rozmyte światła sugerują w przybliżeniu, gdzie skręcić. 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O 8O .

Wyłączam silnik. No nic, śpimy. Trochę duszno, bo nie można uchylić okna.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 20:01

Witajcie Ognioszki

Może nadrobicie zaległości w tym roku, bo my, niestety, mamy w tym roku kocioł maturalno - studencki. :roll:
renatalato
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 4919
Dołączył(a): 04.05.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) renatalato » 03.02.2011 20:59

No i proszę załapałam się na "błyskawiczny" powrót do domu :wink:

Świetna relacja, nieźle się obśmiałam :lol:, szczególnie jak zrobiłaś sobie wycieczkę "gównianym" autem pod górkę.........ja tam wolę w Cro być pasażerem :lool:

A nie pływałaś w kółeczku ?...........tak mi się coś .....ten no, przypomniało, chyba że pomyliłam ubiegłoroczne relacje....... :?
majeczka
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 3842
Dołączył(a): 04.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) majeczka » 03.02.2011 21:29

agnieszka-bg napisał(a):Majeczko miłego wypoczynku! Jedziesz gdzieś czy ferie w mieście?


Dziękuję Aga... :D

Właśnie próbuję wykaraskać się z przeziębienia, które mnie dopadło... W czasie ferii i nieco po nich w tym roku niestety tylko Świeradów; dysponują tam jednak świetną gondolką i całkiem niezłymi trasami narciarskimi, a z Poznania jest całkiem niedaleko...
Ja oczywiście mogę tylko pomarzyć, ewentualnie pospacerować po Zdroju, promenadzie, lub hali spacerowej, bez żadnego wysiłku, rekonwalescencja w moim przypadku trochę potrwa... :cry:

... myślę, że wbrew ukazanym faktom to nie jest koniec Twojej relacji...?
...hmm, znając Ciebie wiem, że nas jeszcze zaskoczysz... :D

Agnieszko do dzieła... :papa:
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 22:00

Ruszamy. Niebo się przeciera, świta.

Kierujemy się tym razem na Słowenię, bo przed nami Jaskinie Skocjańskie!

Docieramy do nich około 10. Kupujemy bilety i czekamy aż zbierze się odpowiednia grupa turystów.

Korzystamy z przestronnych łazienek,by się odświeżyć.
Na parkingu zjadamy śniadanie (ostatnie kawałki pszennego kruha).
Kawka, herbatka.

Restauracja na miejscu serwuje kanapki po 5 euro, więc omijamy ją szerokim łukiem.
Mały zabija czas na placu zabaw.
Obrazek

Obrazek
Obrazek

W końcu przychodzą dwie młode przewodniczki i prowadzą nas drogą przez las ku wejściu do skocjanskiej jamy.

Obrazek

Przy wejściu dzielą nas na grupy włosko-angielską i słoweńsko- niemiecką.
W sumie wszystko nam jedno - wybieramy mniej liczną.
Kamera naładowana do czerwoności, aparat też.

A tu pani mówi, że nie wolno fotografować ani filmować.

Uuuu. No cóż wieszam ciężką maszynerię na szyi. Pasek wżyna mi się w skórę przy każdym kroku.

Tuż przed nami młodzi Niemcy nieskrępowanie fotografują, błyskając co rusz lampą.

Przewodniczka wymownie tłumaczy PO NIEMIECKU, że nie jest ślepa i prosi o niefotografowanie.
Wstydzę się, bo stoimy tuż za winowajcami, tylko, że to mnie dynda u szyi ogromny aparat, a Niemiec trzyma swoją idiotkamerę za plecami dziecka.

W końcu ich wyprzedzamy i możemy skupić się na monstrualnej jaskini, jej przygniatającym ogromie i pięknie.

Początkowo mijamy niższe, podświetlone, z łagodnie zaokrąglonymi stalagmitami, stalaktytami i stalagnatami komory.

Potem, do naszych uszu dociera coraz głośniejszy szum, w powietrzu wyraźnie unosi się mgiełka, jest chłodno.
I jest!

Niesamowitej wielkości jaskinia. W dole huczy podziemna rzeka, nad głowami ogromna przestrzeń i kamienne sklepienie, jak w gigantycznej katedrze Matki Ziemi.

Idziemy tuż przy skalnej ścianie, potem kładką wiszącą na wysokości wieżowca nad przepaścią. W dole kłębi się woda.

Jest niesamowicie.

Zwiedzałam różne jaskinie (grotołazem nie jestem, więc tylko te komercyjne w Polsce czy Anglii, np. w Cheddar), ale tak przytłaczającego piękna nie dotykałam.

Zachęcam! Z całego serca!
Tuż przed wyjściem z jaskini słyszymy piski licznego stada nietoperzy - nie widzimy ich.

Tu wolno robić zdjęcia.



Obrazek



Potem zostajemy w tyle i oglądamy ten cud natury.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po jakimś czasie udajemy się do windy.....której już nie ma. Pojechali bez nas.

Na całe szczęście, przewodniczka doliczyła się, że zginęli jej turyści.
Zjechała po nas specjalnie. Przeprosiliśmy, pośmialiśmy się razem, podziękowaliśmy i w długą!

Nach Gratz.

Oekotel w Gratzu ma o tyle ciekawe położenie, że w pobliżu są sklepy spożywcze i przemysłowe oraz jakieś drobne knajpki, więc można zjeść obiad, kolację czy zrobić zakupy na drogę bez wsiadania do samochodu.


Powitała nas niemiła baba-jaga, nie udostępniła Internetu, w pokoju, mimo że rezerwowaliśmy dla 3 osób w tym 1 dziecko, były tylko 2 wąziutkie kołderki (takie na 90-100cm), więc któreś z nas było w nocy odkryte ( w poprzek wystawały nogi od kolan), a wrześniowe noce do ciepłych w Austrii nie należą.

Ale co tam. Pies ich trącał.

Powędrowaliśmy do sklepów.
Nakupiliśmy żytnich,sojowych i innych ciemnych bułeczek.
Szynkę, kiełbaski i wszystko, czego nam przez ostatnie 2 tygodnie brakowało.

Potem w pokoju rzuciliśmy się na zakupione jedzenie jak stado wilków.

I lulu.

Rano śniadanie i do domu.

Mamusia przywitała nas w progu.

W tym roku obcięła mi tylko firanki ( w zeszłym wykosiła cały żywopłot z bluszczu), choć powtarzałam,że podobają mi się takie leżące artystycznie na podłodze. Ale co tam. Raz w roku u nas mieszka.... I w zasadzie miła jest, jak na teściową, to nawet bardzo miła....
Spokojny człowiek jestem.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 03.02.2011 22:04

Renatolato masz świetną pamięć.
Tym razem kółeczka nie używałam. Raczej się nie moczyłam, bo i po co, skoro nie było mi za gorąco? :lol: :lol: :lol:
Majeczko pozdrawiam serdecznie.
kaszubskiexpress
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14582
Dołączył(a): 12.04.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) kaszubskiexpress » 03.02.2011 22:32

jaskinie kuszą, kuszą i jakoś zawsze nie po drodze :D :oops:
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 04.02.2011 08:46

agnieszka-bg napisał(a):...Po chwili woła nas na kawę i częstuje owocami, których w życiu nie jadłami i nie pamiętam ich nazwy,ale wyglądały jak strąki wysuszonej fasoli. Słodkie...



Może to był szarańczyn
Obrazek
www.szkolnictwo.pl

Po chorwacku - Rogač.
Użytkownik usunięty

Nieprzeczytany postnapisał(a) Użytkownik usunięty » 04.02.2011 10:10

Nie może - na pewno Jacku!

To było to!
Teraz mogę sobie poczytać, co zjadłam, jak nadałeś temu odpowiednią nazwę.

Dzięki, pozdrawiam.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Znowu Zavalatica... - strona 8
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone