napisał(a) Biało-czerwony » 21.10.2009 12:11
20.09.2007 r.
Poseł orze, jak może (Tomasz Markowski, PiS)
O tym, że Markowski fikcyjnie zameldował się w Bydgoszczy i dlatego dostał z Sejmu dotację na mieszkanie w Warszawie, napisaliśmy wczoraj w bydgoskim dodatku "Gazety". - Ten artykuł jest wyborczą manipulacją. Znamienne, że ukazuje się po konferencji prasowej, na której krytycznie mówiłem o Antonim Mężydle i Radosławie Sikorskim, którzy opuścili PiS i przeszli na stronę PO - oburzył się Markowski.
Poseł ziemi kujawsko-pomorskiej - choć urodzony warszawiak - sześć lat temu zameldował się w obskurnej kamienicy w Bydgoszczy, ale nigdy tam nie zamieszkał. Meldunek dał mu status posła zamiejscowego. A posłowi zamiejscowemu - bez stałego meldunku w stolicy - przysługuje mieszkanie w Domu Poselskim przy Sejmie lub comiesięczna dopłata 2 tys. zł na warszawską kwaterę. Przez sześć lat daje to 144 tys. Złotych
- Korzystam z tej dopłaty - przyznaje Markowski. I nie wypiera się, że meldunek w Bydgoszczy jest fikcyjny: - Zameldowała mnie formalnie właścicielka kamienicy, która jest sympatyczką PiS.
Ponure podwórko czynszówki przy końcu ul. Gdańskiej. W głębi opuszczona piętrowa oficyna. Na parterze zapuszczone mieszkanie, w oknach zamiast firan zwisają foliowe worki. Widać, że od dawna nie ma gospodarza. Tu właśnie zameldowany jest poseł Markowski, szef bydgoskiego PiS.
- U nas na podwórku taka szycha? - Tadeusz Józefiak żwawo przerzuca węgiel z wielkiej hałdy do małych wiaderek. - Coś się chyba panom pomyliło.
- Poseł Markowski. Nie widział pan w telewizji?
- A jasne, że go znam. Ale bym się dał pokroić, że tu go nigdy nie było. A mieszkam w tej bramie od urodzenia.
Józefiak krzyczy do kolegi wychylającego się z okna na piętrze: - Ty, słyszałeś? U nas podobno ten poseł mieszka, od Kaczyńskich.
Sąsiad się śmieje: - Tu na parterze? A który poseł by w tej budzie siedział? Oni lepsze mają.
Markowski: - Rzeczywiście, nie mieszkam tam ani nie przebywam. Gdy przed sześciu laty trafiłem do Bydgoszczy, żeby kierować PiS, chciałem w ten sposób podkreślić, że jestem na dobre związany z tym miastem.
Właścicielka kamienicy przy Gdańskiej Anna Góralczyk: - Pan Markowski został zameldowany w moim lokalu, chociaż w nim nie mieszka. Nie płaci czynszu, bo i za co ma płacić? Kiedyś zameldowałam go na jego prośbę. To wszystko, co mam do powiedzenia.
Poseł bywa w Bydgoszczy sporadycznie, wpada na dzień lub dwa, żeby zorganizować konferencję prasową albo spotkać się z partyjnymi podwładnymi. Jego życie toczy się w Warszawie, tam mieszka z rodziną. W stolicy ma też 46-metrowe mieszkanie, które wykazuje od lat w oświadczeniu majątkowym.
Ale gdyby w nim się zameldował, straciłby prawo do comiesięcznej dopłaty z Sejmu.
Poseł tak to wczoraj tłumaczył agencji PAP: - Naprawdę nie mam swojego mieszkania. Rodzice kiedyś wykupili na mnie mieszkanie, ale ja miałem dostać je po ich śmierci. Mama zmarła, ojciec żyje. O swojej sytuacji poinformowałem Kancelarię Sejmu i uznano, że nie ma przeszkód, bym korzystał z kwatery i otrzymywał dopłatę.
Prof. Piotr Kruszyński z UW jest innego zdania: - Jeżeli poseł Markowski rzeczywiście nie przebywa w tym mieszkaniu ani w żaden inny sposób nie jest w stanie udokumentować dłuższego pobytu w Bydgoszczy w lokalu, w którym jest formalnie zameldowany, to dopuścił się przestępstwa polegającego na wyłudzeniu publicznych pieniędzy.
Politycy PiS bagatelizują. - Według mojej wiedzy Tomasz Markowski mieszka w Bydgoszczy. Skoro "Gazeta" twierdzi, że tak nie jest, będziemy to wyjaśniać - mówi poseł Marek Suski, rzecznik dyscyplinarny klubu PiS.
O naszych ustaleniach poinformowaliśmy też lidera kujawsko-pomorskiego PiS Wojciecha Mojzesowicza. - Aż mi się nie chce wierzyć w to, co opowiadacie - minister nie kryje zdziwienia. - Może to prasowa insynuacja. Przecież za takie postępowanie nawet z partii można być usuniętym.
Poseł Markowski nazwał nasze ustalenia polityczną prowokacją i zapowiedział pozew do sądu.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Epilog:
19.08.2009 r.
Tomasz Markowski skazany za lewą kasę
Były bydgoski poseł PiS ma zwrócić Kancelarii Sejmu 138 tys. zł wraz z odsetkami za nienależnie pobrane ryczałty na mieszkanie - zadecydował we wtorek sąd.
- Od każdego posła należy oczekiwać odpowiedzialności wobec wyborców i podatników - powiedziała sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie Anna Błażejczyk, uzasadniając wyrok. Markowski nie był obecny na jego ogłoszeniu.
Sprawę ujawniła "Gazeta" w 2007 r. Mieszkaniec Warszawy Tomasz Markowski w 2001 r. zameldował się fikcyjnie w Bydgoszczy, żeby mógł pobierać z Kancelarii Sejmu co miesiąc 2 tys. zł refundacji kosztów wynajęcia lokalu w stolicy. Dotacja ta przysługuje jedynie parlamentarzystom przyjezdnym.
Śledztwo prokuratury potwierdziło nasze zarzuty. Proces Markowskiego ruszył w kwietniu. Kancelaria Sejmu domagała się zwrotu kwot pobieranych w latach 2001-2007. Były poseł bronił się, że to pracownicy kancelarii wprowadzili go w błąd, sugerując, że może zwrócić się o przyznanie ryczałtu.
Wyrok sądu nie jest prawomocny.
Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz