Uwaga-zmiana przepisów ruchu drogowego w Czechach

w przepisie jest chyba alternatywa 12 lat lub 150 cm dlugosci

My jedziemy przez Zwardoń, tak na wszelki wypadek. Od dziś omijam Czechy szerokim łukiem.

slawek66 napisał(a):w przepisie jest chyba alternatywa 12 lat lub 150 cm dlugosci

Tylko,że polskie foteliki z atestem są do 36 kg. Dziecko nie ma 12 lat, ma 145 cm. wzrosty i waży 40 kg. Jak ma jeździć wg. kodeksu????
Konia z rzędem temu kto to rozwiąże.

mysle ze problem rozwiazuje podkladka pod siedzenie bo najwazniejszy jest poziom pasow bezpieczenstwa po zapieciu przez dziecko tak zeby nie przechodzil przez szyje a przez klatke piersiowa bo sam jade za 2 tyg przez czechy i nie wyobrazam sobie mojemu 10 letniemu synowi kupowac fotelika w ktory musialbym go wbic mlotem pneumatycznym......aby wygodnie siedzial i pasowal.Zreszta nie ma takich fotelikow na naszym rynku no chyba ze czescy geniusze karpat cos wymyslili.......Na wszelki wypadek biore podkladke pod tylek i jazda.

Pozdrawiam i tak NAS NIEDOGONIAT PEPIKI.

Te podkładki mają atest do 36 kg.

Pozdrawiam i tak NAS NIEDOGONIAT PEPIKI

mnie nie będą mieli okazji gonit bo tam nie pojadę

A tak ps. od ubiegłego roku coś mi się zdaje że wogóle nie mogę do papików wjeżdżać bo mi nocą migło na 110 km/h kawałek za Brnem a miałem prawie dwa razy więcej

Podkładki to chyba nawet u nas nie spełniają wymogów fotelika, a w informacji było tak : bezwarunkowo do 12 lat

Skoro maja homologację, a mają, to widocznie spełniają. Też mam podobny dylemat, mój syn jest dość długi i raczej trudno będzie wsadzić go w fotelik. Kupowanie zresztą fotelika na jeden wyjazd zupełnie mi się nie usmicha, rozważam ewentualnie zakup specjalnie dla przyjaciół z południa fotelika styropianowego. Kosztuje takie cóś okolo 40peelenów i ma atest. A mały i tak zapięty będzie normalnymi pasami. Tylko do sklepu musze się z nim wybrać co by długość sprawqdzić w warunkach bojowych.

byłem we wtorek w czechach - pytałem o kamizelki i podobno wcale nie trzeba mieć (polski celnik powiedział, że nie ma mowy o kamizelkach)

a motocykle nadal bez winiet

Z dzisiejszej Gazety Wyborczej:
"Nowy, niezwykle surowy kodeks drogowy wzbudza wściekłość czeskich kierowców

Czeskie władze wprowadziły nowy, niezwykle ostry kodeks drogowy. Za przekroczenie dozwolonej prędkości o co najmniej 40 km/godz. kierowca zapłaci od 700 do 1,4 tys. zł. Wyprzedzanie w niedozwolonym miejscu kosztuje 1,4 tys. zł, a za jazdę pod wpływem alkoholu kierowca może zapłacić do 7 tys. zł.
Oprócz tego czeska policja po raz pierwszy przyznaje teraz znane już w Polsce punkty karne. W Czechach prawo jazdy odbierane będzie jednak już po 12 punktach, a nie jak w Polsce dopiero po 21. Tabela wykroczeń jest tak surowa, że stracenie prawa jazdy nie stanowi większego problemu - 6 punktów można zarobić choćby za cofanie w niedozwolonym miejscu.
Na ulgowe traktowanie nie mogą liczyć kierowcy zagraniczni. Jeżeli w rejestrze prowadzonym przez policję okaże się, że cudzoziemiec ma już na swoim koncie 12 punktów, to automatycznie dostanie zakaz jazdy po czeskich drogach na dwa lata, a policja zabierze mu prawo jazdy, które odeśle do kraju jego pochodzenia.
- Podczas pierwszych dziewięciu dni obowiązywania kodeksu liczba wypadków spadła o 30 proc. w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. Liczba ofiar śmiertelnych spadła aż o 67 proc. - twierdzi policja.
- Wcześniej mandaty były bardzo niskie i nie zniechęcały skutecznie kierowców do łamania przepisów. Policjanci nie mogli też odbierać prawa jazdy. Wprowadzając system punktowy, kierowaliśmy się doświadczeniami dziesięciu państw UE - mówi "Gazecie" Viktor Meca z ministerstwa transportu w Pradze.
Czescy kierowcy są jednak wściekli. - Kodeks szykanuje kierowców, kary są zbyt wysokie - pisze Robert Vasziczek, twórca strony internetowej www.chcetezmenu.cz, na której kierowcy opisują swoje doświadczenia i tworzą petycję do rządu o zmianę kodeksu.
- Na razie jesteśmy zadowoleni ze zmian. Za pół roku przeprowadzimy badania i zastanowimy się nad ewentualną nowelizacją kodeksu - zapowiada rząd."

Wlasnie wrocilem z cro jadacz przez czechy, jechalem w nocy w jedna i w druga strone i nie widzialem zadnego radiowozu, wiec nie ma co straszyc ale ostroznosc trzeba zachowac

ArekOpole@30 napisał(a):Pewnie rozpętam burzę, ale uważam że jazda na światłach cały rok jest bardzo słuszna. Polemizować można jedynie ze światłami w mieście ale poza terenem zabudowanym to bezwzględnie powinno się jeździć na światłach. W starym aucie (poldek) swiatła były włączone nonstop (jak w szweckich autach he he) teraz jednak muszę wyłączać "z palucha"

Zgadzam się w 100%!!!
W mieście światła niekoniecznie przez cały rok, ale poza terenem zabudowanym jak najbardziej. Nie jestem jakimś starym wygą samochodowym i mam stosunkowo mały staż za kółkiem, ale chyba każdy kierowca przyzna, że w lecie samochód jadący z naprzeciwka z włączonymi światłami jest o wiele wcześniej widziany i bardziej widoczny niż samochód bez włączonych świateł.
Bez względu na brak nakazu od dłuższego czasu jeżdżę poza miastem z włączonymi światłami.
Może już nie jeden cymbał drogowy zaniechał wyprzedzania na żyletę widząc z daleka światła mojego samochodu.
Według mnie to ma sens.

http://motoryzacja.interia.pl/news?inf=772399 w kraju się nie umiał gość dogadać - będziecie w Czechach walczyć o swoje prawa

Pietrek07 napisał(a):Podkładki to chyba nawet u nas nie spełniają wymogów fotelika, a w informacji było tak : bezwarunkowo do 12 lat

no właśnie...wkrótce wyruszam do Cro, najprawdopodobniej przez Czechy... mam 10-letniego syna - wzrost 136 cm, w Polsce jeździ na tzw. "poddupniku" ( podkładka) ..... czy ja mam w końcu kupować fotelik, po to tylko żeby śmignąć przez Czechy?! Paranoja!!! Pepiki jak coś już wymyślą, to koniec...!!!

My ominiemy CZechy przez Słowacje albo Niemcy, ten przepisy to paranoja.