consett0805 napisał(a):.....Czy on by się tobą martwił gdybyś zapukał w środku nocy ze szukasz apartamentu a u niego komplet? No może z dzieckiem na ręku lub kuzyn czy szwagier miał by wolne miejsca. W innym razie wątpię, już dwa razy miałem do czynienia gdzie sąsiad Chorwat - Chorwat jeden drugiemu nie pomoże nawet gdyby wiedział że u sąsiada są wolne miejsca.
Zdecyduj sam.
Jeżdżę w ciemno i bardzo często mi się zdarza, że jak ktoś nie ma u siebie miejsca, próbuje pomóc kierując do sąsiadów, czyli są to doświadczenia znacząco różne od Twoich.
Kiedyś w Orebicu, pytam gospodarza o nocleg w okolicach skrętu z głównej dorgi na przeprawę promową. Odpowiada, że u niego nie ma miejsa, ale chwyta za telefon i zaczyna wydzwaniać po znajomych. Po piątym czy szóstym telefonie jest mi już niezręcznie bo przecież wydaje kasę za komórkowe rozmowy w moim imieniu , dziękuję mu za fatygę i zaczynam odchodzić.
On jeszcze raz wydzwania w jakieś miejsce i mówi: "Poczekaj podrzucę Cię tam autem, bo nikt nie odbiera tam telefonu, a pewnie mają miejsce na 3 osoby"
Idzie na tyły domu, wyjeżdża zdezelowaną Renówką 5 i pakujemy się z synem do auta (po drodze śmieje się z nas, że nie potrafimy zamknąć drzwi "bolidu" uruchamiane wiszącym sznurkiem

). Dojeżdżamy na miejsce: vis a vis głównej plaży przy wjeździe do Orebica, czyli przejechaliśmy ponad kilometr

Zostawia nas znajdując fajne miejsce i już go nie ma. Zdążyłem tylko podziękować i zapewnić, że zrewanżuję się polskim piwem.
Oczywiście po 2 dniach od zainstalowania się, wrzuciłem czteropak Żywca do reklamówki i w porze sjesty zasuwam z podziękowaniami. Przychodzę na miejsce, chata pootwierana, nikogo nie ma, pytam głośno o właściciela i wreszcie zza rogu kucy wychodzi nasz wybawiciel w kłopocie. Na mój i Żywca widok robi taaakie oczy

. Jeszcze raz dziękuję, on także.
Byliśmy w Orebicu 2 tygodnie, jeszcze kilka razy spotykam go przypadkowo na ulicy, pozdrawiamy się serdecznie....
Rozpisałem się sporo, ale chyba warto było to opowiedzieć w tym wątku...czy nad Bałtykiem mogło mi się coś takiego przydarzyć

....szczerze wątpię - ale też i nie wykluczam
To może skrajny przypadek uprzejmości i chęci pomocy, ale tak jak powiedziałem na wstępie, rozpytywania po sąsiadach i telefony do znajomych zdarzały mi się bardzo często.
Pozdrav