Dziś miałem zaszczyt obserwować ciekawą historię, przygodę z Hestią.
Nasi znajomi z innego miasta przybyli do Krakowa na komunią (w rodzinie) Hondą CR-V zakupioną w zeszłym roku (prod. 2008) i ubezpieczoną w Hestii (AC + Assistance).
Gdy już wybierali się do domu okazało się, że nie da się wyłączyć zaciągniętego hamulca ręcznego i samochód nie może ruszyć. Próbowaliśmy na wszelkie sposoby - nie udało się. Wajha pozostawała uparcie w pozycji zaciągniętej - samochód był zupełnie unieruchomiony. Nota bene znajomi jechali z 15 miesięcznym dzieciakiem i wiekową teściową (to tak na marginesie).
Więc wykonali tel. do Hestii z prośbą o pomoc. Najpierw sporo czasu zajęło wytłumaczenie pani z Hestii na czym polega problem. No, bywa... Wreszcie pani zajarzyła i zaczęło się... Znajomi prosili o w miarę szybką interwencję, więc po ok. 1,5 godz zjawiła się laweta (centrum Krakowa). Kilka lat temu gdy padła mi Omega (chłodnica) w środku gór Serbii (okolice Cestnije) mój ubezpieczycie przysłał mi pomoc z lawetą w nie całe 40 min (była to sobota).
A więc pan przyjechał, popatrzył, coś tam poszarpał i po chwili stwierdził, że nie zna się właściwie na tych autkach (nie musiał) i nie potrafi z tym nic zrobić. Stwierdził, że może zlawetować, ale odpowiedzialność za ewentualne uszkodzenie samochodu (ciągnięcie na zablokowanych kołach) muszą wziąć na siebie właściciele. Gdy znajomi stanowczo zaoponowali, po dłuższej ostrzejszej wymianie zdań pan zadzwonił do "firmy" i po dłuższych debatach stwierdził, że "firma" może przysłać lawetę z takim widłowym wózkiem, ale że też "firma" nie bierze odpowiedzialności za ewentualne uszkodzenia!... Gdy znajoma poprosiła, by pan napisał to co powiedział na piśmie i podpisał, to pan stanowczo odmówił. Po kolejnych debatach i telefonach do "firmy" wreszcie się zgodził i opisał swoją "diagnozę" i niemożność naprawy ani zlawetowania autka.
W między czasie znajomi zaczęli wykonywać telefony do Hestii, by uzgodnić dalsze postępowanie. Tym razem pan z Hestii powiedział, że nie wie co w tej sytuacji począć, a na sugestię czy może np. autko zastępcze by przysłali a jutro np. kogoś z serwisu do odblokowania autka, pan stwierdził, że chyba taka opcja nie jest przewidziana.. chyba.. ale on dokładnie nie wie.. że dziś niedziela i nie ma osób, które by wiedziały, a on tylko udziela informacji!!! Osłupienie!!! I koniec rozmowy. Gdy znajoma powiedziała, ze napisze skargę na Hestię, pan grzecznie podał swoje dane i powiedział "proszę bardzo"...
Potem jeszcze kilka telefonów i wreszcie ktoś inny z Hestii zasugerował, by zadzwonić na tel. awaryjny (ponoć ich firmy). Tam z kolei zasugerowano by próbować załatwić sprawę z Hondą, bo przecież auto jest na gwarancji!
W końcu poruszając niebo i ziemię teściowa znalazła jakichś znajomków z Hodny, którzy z kolei wyrwali z niedzielnych pieleszy swoich znajomków z Wieliczki (dealer Hondy), którzy przyjechali i "po znajomości" w 15 minut odblokowali hamulec. To znaczy odłączyli linkę, bo okazał się, że padła wajha, którą się zaciąga hamulec i polecili stawić się w servisie Hondy. Znajomi pojechali bez problemów i bez ręcznego do domu z mocnym postanowieniem podania Hestii do sądu lub przynajmniej narobienia porządnego dymu.
Cała akcja trwała ok. 4 godzin!!!
Po prostu - Polska!
Strach się bać! Pomyśleć, że mogłoby coś podobnego człowieka spotkać gdzieś za granicą, gdzie nie ma znajomków, gdzie są kłopoty językowe itp. Brrrr...
pozdrawiam i radzę wypisać się jak najszybciej z tej bandyckiej firmy (wcale nie najtańszej) i przy zawieraniu umowy z ubezpieczycielem sprawdzić bardzo szczegółowo wszelkie hipotetyczne sytuacje. Szczególnie dotyczące Assistance
pozdro

.png)
.png)
.png)
.png)