Ale od początku to będzie tak: wyjechaliśmy w cztery osoby VW Golfem z Polski ok 3.00 (Grudziądz) mając na pokładzie Brygidę -nico marudną panią z GPS (pożyczonego), która pięknie poprowadziła nas do przejścia w Letenye (dalej nie było mapy, ale po co- auostradą gnaliśmy jak tylko Golfik dał radę. Wieczorem byłiśmy w Karlowaczu, gdzie nocleg po 10 EU tuz przy szosie. Dużo ogłoszeń z "sobe" a nawet spotkaliśmy napisy "pokoje". Rankiem ruszyliśmy spowrotem autostradą (pozazdościć!!!) aż się nam skończyła definitywnie. Szok przezyłam podwójny- tunel Mała Kapela, Św. Roch ponad 5 km (dobrze, że mąż chłop co się nie bał), a dwa- wyjazd wprost na widoki z morzem (witaj Jadranko, kocham Cię!!!). Koleżanka całą tę drogę wciskała głowę w swojego chłopa, ja już nie! Taka qrcze jestem dzielna
a dzielny małżonek prowadził nas w CRO.
Do Slano dojechaliśmy ok. 15.30 troszkę poszukaliśmy i hop, zaliczyliśmy obiadek (domowy ze słoika), spacer do sklepu, drobne zakupty i ziuuuuuuu do Jadranki, wierzcie lub nie, ale się wzruszyłam, cudownie jest wrócic do CRO po 5 latach (moje poprzednie wrażenia sa na stronie w relacjach
to widok z tarasu
Głównie zajmowaliśmy się byczeniem na plaży i popijaniem smacznego winka
ale robiliśmy tez piesze i samochodowe wycieczki. O których wkrótce opowiem - o ile znajdą się chętni do czytania (?)
plaża koło domku
mam nadzieję, że te widoki zachęca do odwiedzenia Slano
z wieczornego spaceru
Ponieważ jestem dumna posiadaczką syberyjskiej kotki Axli każdy spotkany kot (i pies) był przeze mnie ( i mojego mąża) zaczepiany
a ten był wyjątkowo dorodny (full wypas) i do tego niespotykanie beżowy
Podczas jednego ze spacerów poznaliśmy Krystynę - Polkę, która wyszła za mąż za fajnego Chorwata- Miszę. Zrobili dla nas przyjęcie , na którym serwowano m.in. sałatkę ze złowionej przez panią domu ośmiornicy
(pycha!)
U Krystyny tez są pokoje do wynajęcia z dostępem do kuchni na tarasie za domkiem, zaiteresowanym podam namiary na UWAGA-TO JEST MÓJ ADRES MIALOWY, NIE KRYSI!!! adres e-mail widoczny tylko dla zalogowanych na cro.pl , ona jest nieco zakręcona, ale to wspaniały człowiek!
Przywiozłam z CRO niespotykany prezent (od Krysi) -taka małą palmę (ale w całkiem dużej donicy), a Danka dotała do ogrodu mnóstwo sadzonek przeróżnych roślin! Misza obwózł nas swoją mała łódką po całej zatoce,a Krysia pokazywała jak sie łowi hobotnicę ( na czerwonego kraba z plastiku z haczykami), śpiewalismy tez na całe gardła piękne, polskie piosenki, niekoniecznie o morzu

.png)
.png)
.png)
.png)









.png)




.png)
.png)