napisał(a) ja natka » 18.12.2008 20:14
Późną jesienią po parku przechadzał się ojciec z synem. Nagle zauważyli że pod kupką liści się coś rusza. Kiedy je odgarnęli zobaczyli małego jeżyka. Pomyśleli że nie przeżyje zbliżającej się zimy, zrobiło im się go szkoda wiec zabrali go do domu. Tam go nakarmili, napoili i przygotowali ciepłe miejsce do spania. Ale jeżyki jak to jeżyki na zimę zasypiają. Gdy nastała wiosna jeżyk się przebudził. W pewnym momencie na plecach wyrosły mu skrzydła, na środku głowy wielki róg i jeżyk odleciał. I w tym momencie stało się jasne że to nie był jeżyk tylko jakieś ch*uj wie co.
-----------------------
Tatuś tłumaczy synkowi zasady urozmaiconego pożycia seksualnego. Gestykuluje, miota się po podłodze, wygina niewidzialną partnerką na wszystkie strony, obrazowo ze szczegółami przedstawia każdą możliwą i niemożliwą pozycję. Synek tymczasem siedzi skulony w fotelu, czerwony jak burak, uszy mu płoną, rumieńce wypełzły na buzię, głowę coraz bardziej wtula w ramiona, jeszcze trochę i zemdleje. W końcu udaje mu się przerwać tę orgię rozszalałemu rodzicowi i mówi: - Ale tatusiu, przestań już, proszę! Mówiłem Ci, że mam jutro w szkole historię, wiesz wojny, zabory i takie tam, a Ty miałeś mi tylko wytłumaczyć co to jest najeźdźca!
------------------------------
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe butki. Szarpie się, męczy, ciągnie...
- No, weszły!
Spocona siedzi na podłodze, dziecko mówi:
- Ale mam buciki odwrotnie...
Pani patrzy, faktycznie! No to je ściągają, mordują się, sapią... Uuuf, zeszły! Wciągają je znowu, sapią, ciągną, ale nie chcą wejść...
.. Uuuf, weszły!
Pani siedzi, dyszy a dziecko mówi:- Ale to nie moje buciki....
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy. Odczekała i znowu szarpie się z butami... Zeszły!
Na to dziecko :
-...bo to są buciki mojego brata ale mama kazała mi je nosić.
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała, aż przestaną jej się trząść, i znowu pomaga dziecku wciągnąć buty. Wciągają, wciągają..... weszły!.
- No dobrze - mówi wykończona pani - a gdzie masz rękawiczki?
- W bucikach.
------------------------------
Dwóch narkomanów gotuje kompot w wielkim garze. To jeden zamiesza chochlą, to drugi... Nagle jeden pyta:
- Ty, a co by było, jakbym ja sobie ten cały gar naraz zapodał?
- Weź przestań. Poszłaby ci krew z uszu, z oczu, a na twarzy pojawiłyby ci się krwawe ślady.
- Taki mocny towar?
- Nie, tak bym ci tą chochlą wpier*olił...
--------------------------------
Wściekły upał, duchota w zatłoczonym autobusie, a tu jakiś facet puścił bąka. Obrzydliwy smród!
Ludzie zaczynają się burzyć:
- Co za chamstwo! Jak można w takim ścisku! Żadnego szacunku dla innych!
- KTO TO ZROBIŁ?!
Nikt się oczywiście nie przyznaje. Jeden z pasażerów deklaruje, że znajdzie winowajcę. Wyciąga długi kawał sznurka i prosi, żeby wszyscy chwycili go prawą ręką. Sznurek rozwija się, wędruje po autobusie zygzakami, żeby dotrzeć do wszystkich, wszyscy łapią go prawą ręką.
- No jak, wszyscy trzymają sznurek prawą ręką?!
- Taaaaak!
- Ten, kto puścił bąka, też?!
- Tak...
----------------------------------
Młody ksiądz po lekcji religii skarży się przełożonemu, że nie rozumie
młodzieży:
- Tak dziwnie mówią: spoko, nara.
Na to ksiądz przełożony:
- Ksiądz młody a nie dzisiejszy, spoko to spokojnie, nara to narazie itp. Musi ksiądz mówić ich językiem to łatwiej zrozumieją.
Następnego dnia młody ksiądz wchodzi na lekcje religii i mówi:
- Pochwa.