Szumawa - ktoś był (Holasovice)

Pudelek napisał(a):co do herbu to, z tego co pamiętam, to nie był Kozak, ale głowa zabitego Turka, którego dziobał kruk - rodzina chyba się zasłużyła podczas wojen z Osmanami

Brzmi bardziej prawdopodobnie jakkolwiek osełedec ma ewidentnie mołojecki

Zamek Hluboka należał do 1948 do książąt Schwarzenberg.
Obecny minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej Karel Schwarzenberg jest w prostej linii potomkiem księcia o tym samym imieniu i nazwisku, który były kuzynem
naszego księcia Józefa Poniatowskiego
Poniatowski nazywany był Pepi lub Pepiczek, bo miał czeską mamusię, hrabiankę Kiński.
Schwarzenbergowie deklarowali czeską narodowość, choć przywędrowali z głębi Austrii.
W "nagrodę" za ich patriotyzm komuniści im zabrali wszystko, takjak polskim Habsburgom z Żywca

należy tutaj nadmienić, że Schwarzenbergowie odzyskali po 1989 część swoich dóbr. Habsburgowie czy raczej Altenburgowie z Żywca nie odzyskali nic, jedynie łaskawie księżnej Marii miasto wydzielło mieszkanie bodajże w dawnej kręgielni. Różnica w postępowaniu władz czeskich i polskich jest widoczna nawet w tym przypadku

Z tego co wiem, cos tam odzyskali od skarbu państwa po długim procesie.

W Czechach zwrócono właścicielom ziemskim kilkadziesiąt procent ziemi i zamków w naturze, czyli np. Karel Schwarzenberg odzyskał zamek Orlik, ale Hluboka jest państwowa i Czeski Krumlov też

chyba nie aż taki długi, bo Orlik to odzyskał już w 1992 roku. podejrzewam, że większej ilości pałaców czy ziem nie byliby prywatni właściciele w stanie utrzymać... ale np. nie zwrócono ogromnego grobowca Schwarzenbergów Třeboňu, co jest bulwersujące, bo to rodzinne mauzoleum!

Lednice napisał(a):Zamek Hluboka należał do 1948 do książąt Schwarzenberg.
Obecny minister spraw zagranicznych Republiki Czeskiej Karel Schwarzenberg jest w prostej linii potomkiem księcia o tym samym imieniu i nazwisku, który były kuzynem
naszego księcia Józefa Poniatowskiego
Poniatowski nazywany był Pepi lub Pepiczek, bo miał czeską mamusię, hrabiankę Kiński.
Schwarzenbergowie deklarowali czeską narodowość, choć przywędrowali z głębi Austrii.
W "nagrodę" za ich patriotyzm komuniści im zabrali wszystko, takjak polskim Habsburgom z Żywca

Z kolei Poniatowski mało co nie został Austriakiem jednak ostatecznie zdecydował się na zostanie polskim bohaterem narodowym O jego powiązaniach ze Szwarzenbergami nie wiedziałem ale pewnie mi umknęło bo gdzieś o nim ostatnio poczytywałem (jest 250 rocznica urodzin więc trochę informacji się pojawia).

To jak zącząłem opis wejścia na Plechy dziś trochę więcej zdjęć z wspomnianej, 21 km trasy:

Z miejscowości Jeleni (jest parking, w sezonie chyba płatny) niebieskim szlakiem wzdłuż kanału - a jakże - Szwarzenberskiego. Służył on przez lata do spławu drewna:







Po kilka kilometrach dość monotonnego spaceru wreszcie w górę, najpierw zielonym, a potem żółtym szlakiem (można odbić w pewnym momencie bezpośrednio nad Pleśne Jezero).





Od około 1150 m wokół szlaku łąchy śniegu, w pewnym momencie już nie do ominięcia. Prawie jak na lodowcu





Szczyt - no cóż - sprawił nieco przygnębiające wrażenie zwłaszcza że widoczność była taka sobie. Sporo uschłych drzew - nie wiem czy z powodu braku ingerencji człowieka (Czesi chwalą się że znaczny fragment lasu jest pozostawiony naturze) czy dokładnie przeciwnie...

Zejście szlakiem żółtym/zielonym z drugiej strony Pleśnego Jezera. Ciekawsze, ale też trudniejsze z uwagi na łachy śniegu i znacznie większy spadek. W pewnym momencie dość efektowny punkt widokowy na jeziorko i niemal pionową, bardziej wysokogórską z tej strony ścianę Plech.







Wspomniany już pomnik Adalberta Stiftera - autriackiego pisarza i pedagoga:





Jeszcze w paru miejcach dośc ładne widoczki na polodowcowe jezioro i w pewnym momencie szlak ginie w lesie by zakończyć się nad jego brzegiem.











Dalsze zejście ponownie monotonne, asfaltową, kilkukilometrową drogą przez las, kończącą się na parkingu w pobliżu Jeleni.





Pozdrowienia

na zdjęciach sprzed kilku lat widać, że Plechy są jeszcze zadrzewione - prawdopodobnie wiatr albo katastrofa ekologiczna. I faktycznie widać róznicę w podejściu do lasu - po czeskiej stronie granicy drzewa stoją, po austriackiej i niemieckiej cięli te powalone na potęgę

No właśnie zaintrygowała mnie ta sprawa - przyszło mi do głowy że może szkodniki ('naturalny' las w samym środku uprzemysłowionej Europy to chyba tylko piękna teoria ) ale faktycznie las zniszczony po obu stronach granicy więc może jednak wiatr (?). A może jedno i drugie?

Ps. Czesi swoją wersję Białowieży (wydzielony fragment lasu wyłączony z ingerencji człowieka) mają też nieopodal Lenory i nazywa się Boubinski Prales.

Aha, żubrów nie ma

Nieopodal Lenory ludzie też nie ma, to bezludne okolice

E, trochę chyba jednak przesada. Ośrodków noclegowych kilka w okolicy jest, ludzi na szlakach faktycznie niewiele ale termin przedsezonowy był. Po pierwszym maja już na parkingach kasować nie zapominali Nawet linia kolejowa jest

No, prawie bezludne.
Mają swój urok, spory urok.

Ładne fotki, gratulacje