Sarajewo + Bałkańska pigułka + Grecja + Korsyka+Cypr + Elba

te kiero napisał(a):Również chętnie podpatrzę na ten kierunek, planując tamten kierunek zastanawiałem się czy nocleg w centrum Segedyna czy bliżej Roszke. Jeszcze się zobaczy.

Wybierz Segedyn. Do granicy jest przysłowiowy "rzut beretem". Miasto warte zobaczenia na jeden dzień.

Pozdrawiam

Kolejny poranek przywitał nas pięknym słońcem. Jeszcze wtedy nie przeczuwaliśmy, że będzie to jeden z gorszych podczas naszego wyjazdu. Z Segedyna do granicy jest niedaleko.

Pełni entuzjazmu wyjechaliśmy w dalszą drogę. Plan był taki, aby dojechać na riwierę olimpijską w Grecji i zatrzymać się na kempingu Stolos, zachwalanym na forum przez "Steftesa". Żałujemy, że Serbia dopuszczała tylko tranzyt przez ich kraj ze względu na pandemię, bez możliwości noclegu. W przeciwnym razie zatrzymalibyśmy się w Novim Sadzie na jeden dzień.

Na długo przed granicą z dala zobaczyliśmy ogromny korek. Końca nie widać. Na nasze nieszczęście była to sobota, gdzie chyba wszyscy Niemcy o odmiennym kolorze skóry wybierali się na wakacje do swoich rodzin. Chyba do Turcji ??, Albanii ?? kto to wie. Ogólny chaos, wpychanie się na siłę w kolejkę. Czas mijał, a my poruszaliśmy się do przodu po kilka centymetrów

Robiło się coraz bardziej upalnie, nie do wytrzymania. Tak spędziliśmy w korku około 6 godzin, masakra jakaś... Mieliśmy już dość tego dnia, a przed nami długa droga. Przez Serbię na szczęście przejazd bez problemów, na granicy SRB i MCD tylko godzinka czekania. Oczywiście sprawdzanie certyfikatów covidowych. Przy wjeździe do Gr już płynnie i ponownie kontrola szczepień.

Do kempingu zajechaliśmy po północy. Na szczęście przywitał nas właściciel, który jeszcze nie spał, udało się nam. Znalazł nam miejsce, szybko rozłożyliśmy namiot, prysznic i spanie. Ten dzień był wyczerpujący.

Kemping Stolos znajduje się prawie przy samym morzu. Większość miejsca zajmują stałe, duże namioty, gdzie chyba przebywają stali goście przez dłuższy czas. Kemping z całym zapleczem sanitarnym, sklepem i kawiarnią. W oddali widać pasmo górskie Olimp. Plaża jest ładna, piaszczysta.

Kolejny dzień to leniuchowanie na plaży, poprzedni dzień był wyczerpujący ...

Pchanie się w wakacje, zwłaszcza w weekend, na przejście autostradowe w Roszke (bo - jak rozumiem - tam było przekraczanie granicy) to błagalna prośba o wielogodzinny przymusowy postój...

Pudelek napisał(a):Pchanie się w wakacje, zwłaszcza w weekend, na przejście autostradowe w Roszke (bo - jak rozumiem - tam było przekraczanie granicy) to błagalna prośba o wielogodzinny przymusowy postój...

Potwierdzam. Zdarzało się podróżować w weekend w innym czasie i nie było tak źle. Roszke w sierpniowe weekendy odradzam.

Nabraliśmy sił po długiej drodze. Nasz następny cel to dojazd do portu w Rafinie. Potem promem na wyspę Andros.

W radio podają informację o rekordowych upałach i pożarach w Grecji. Los sprawił, że jesteśmy w tym czasie właśnie tu. Jest faktycznie upalnie. lubimy ciepło, ale temperatura powyżej pewnej wartości jest uciążliwa w drodze. W pobliżu Aten komputer w samochodzie pokazuje 44.5 stopnia, klimatyzacja chodzi na pełnych obrotach. Po drodze widzimy lokalne połacie po wypaleniu traw.

W Rafinie ruch z promami, jedne odpływają drugie na odwrót. Na pierwszy prom nie ma już miejsc dla samochodu, kupujemy na następny za trzy godziny. Dopłyniemy na Andros przed wieczorem, a tak nie lubimy. Ale nie ma innego wyjścia.

Dlaczego Andros ? Gdy byliśmy tydzień na Tinos to po drodze prom przypływał do portu w Andros. Wtedy padł pomysł, że musimy odwiedzić tą wyspę. Będzie do kompletu z Tinos i Mykonos, na których byliśmy.

Jak zawsze zamieszanie przy wjeździe na prom, ustawianie samochodów na styk. Ale najważniejsze, że płyniemy...tak jak sobie zaplanowaliśmy. A, że na wyspie czekała nas niespodzianka to napiszę w następnym wpisie

To hop i dawaj następny odcinek

No to hop

Dopływamy przed wieczorem do Andros. Dużo ludzi wysiada na wyspie. Udajemy się na jedyny kemping. Ktoś z recepcji wychodzi do nas i mówi .... NIE MA MIEJSC NA KEMPINGU ... ... i pozamiatane...

To pierwsza taka sytuacja na kempingach w Grecji. Zawsze na wszystkich był luz i duża ilość miejsc. Prosimy żeby gdzieś nas upchał bo to wszak tylko mały namiot i dwie osoby. Mówi, że to wytyczne w pandemii i pomiędzy namiotami ma być przepisowa odległość. Są kontrole i nie chce ryzykować. W normalnych warunkach przed pandemią nie było by problemu z kwaterunkiem.

Robi się ciemno, a my zastanawiamy się co robić... Nie ma wyjścia, trzeba poszukać kwatery na szybko. Chyba Andros nas nie chce . Port Gavrio nie wygląda ciekawie więc poszukamy w miejscowości Batsi. Już przy wjeździe do miasta widać tłumy ludzi, łatwo nie będzie coś znaleźć. Zostawiamy samochód i idziemy szukać. Wszystkie kwatery zajęte, a jak coś wolne co ceny zawrotne. Niestety to wyspa i drogi powrotnej nie ma w tym dniu. Wizja noclegu w samochodzie przybliża się dużymi krokami

Po godzinie szukania udaje się nam znaleźć pokój na dwie noce. O cenie nie będę pisał, bo wiadomo ....

Najważniejsze, że już możemy spokojnie odpocząć. Wychodzimy wieczorem na rekonesans miasteczka. Typowa cykladzka zabudowa tak jak lubimy, białe domki i tętniące wieczorem taverny. Tak to w skrócie wyglądało. Cieszymy się pobytem, jutro mamy cały dzień na zwiedzanie wyspy.

Wycieczka po Andros

Mamy cały dzień na zwiedzanie wyspy. Kierujemy się do Hory. Upał jest niemiłosierny, to jedne z najgorętszych dni w tym sezonie. Krętymi drogami dojeżdżamy na miejsce. Nie widać dużego ruchu zwiedzających, pojedyncze osoby. Być może przez ten skwar.

Hora prezentuje się bardzo ładnie. Wyjątkowo nie jest to typowa cykladzka zabudowa białych domków z niebieskimi oknami. Przeplatają się też różne style od średniowiecznych do neoklasycystycznych

Przez wąskie uliczki dochodzimy do głównego placu, przy którym znajduje się charakterystyczny mostek kamienny łączący ruiny zamku na skałce z resztą wyspy. Za skałką chowa się charakterystyczna latarnia morska. Była ona pierwszą „automatyczną” latarnią morska w Grecji, która nie wymagała obsługi światła przez latarnika. To częsty widoczek na pocztówkach z Andros. Na głównym placu znajduje się pomnik nieznanego marynarza, a tuż za nim muzeum morskie.

Na dole miasta znajduje się piaszczysta plaża. Skorzystaliśmy z chłodnej kąpieli, trochę odpoczęliśmy i ruszyliśmy dalej na obiad. Przy głównym deptaku jest kilka tavern. W drodze powrotnej pojechaliśmy na jedną z plaż na wyspie gdzie spędziliśmy popołudnie. Wieczorem oczywiście spacer po naszej miejscowości, która wieczorem ożywała i nabierała nowych barw. To był dobry dzień. Rano czekał nas wyjazd w dalszą drogę promem. Planowaliśmy być cztery dni na Andros, ale z przyczyn niezależnych musieliśmy skrócić nasz pobyt. Być może jeszcze kiedyś tu wrócimy bo wyjątkowo nam się tu podobało/

Kilka fotek z Andros















































































Nasz kolejny cel ... Peloponez i Kemping Posejdon Beach

Kolejny dzień. Przenosimy się na Peloponez. Pierwotny pomysł był taki, aby spędzić dwa dni w Atenach, ale przy tym upale odpoczynek w mieście to zły pomysł ... odpuszczamy.

Docelowo jedziemy na kamping Posejdon Beach. Miejsce fajne, kamping częściowo zaciemniony i zadaszony, położony nad plażą. Dużo miejsca, małe obłożenie. Znajduje się trochę na uboczu, ale za to otrzymujemy ciszę i spokój Polecamy

Spędzamy tam trzy dni na błogim lenistwie. W ostatnim dniu jedziemy zwiedzać Nafplio

Odwiedzamy Nafplio. Stare miasto z tradycjami i twierdzą na górze. Będąc w okolicy warto odwiedzić to miasto.

Przy porcie znajduje się darmowy parking, gdzie można pozostawić samochód.

Taka mała dygresja ...

To co mi się podoba w Grecji to darmowe parkingi praktycznie w każdym mieście. Będąc np. we Włoszech nie spotkałem się z tym. Na każdym kroku chcą człowieka przysłowiowo "wydoić" .

Spędziliśmy w Nafplio parę godzin. Wieczorem miasto zaczęło ożywać, a lokalne taverny zapełniały się ludźmi.

Wieczorem na kampingu powietrze zaczęło się robić mętne i czuć było zapach lekkiej spalenizny. Rano było widać na powierzchniach kawałki spalonych traw. Pomimo tego, że pożary nie występowały w pobliżu nas, wiatr przyniósł jednak namiastkę tego, co mieliśmy zobaczyć dnia następnego. Planowaliśmy zwiedzić Półwysep Mani, jednak musieliśmy zmienić nasz kierunek ...

Piękne zdjęcia
Co do pożarów - w ubiegłym roku zmieniły wiele scenariuszy wakacyjnych . . .

husband napisał(a):To co mi się podoba w Grecji to darmowe parkingi praktycznie w każdym mieście. Będąc np. we Włoszech nie spotkałem się z tym. Na każdym kroku chcą człowieka przysłowiowo "wydoić" .

Na Półwyspie Iberyjskim takim miejscem jest Portugalia , o Hiszpanii tego nie napiszę


Pozdrawiam
Piotr

piotrf napisał(a):Piękne zdjęcia
Co do pożarów - w ubiegłym roku zmieniły wiele scenariuszy wakacyjnych . . .

husband napisał(a):To co mi się podoba w Grecji to darmowe parkingi praktycznie w każdym mieście. Będąc np. we Włoszech nie spotkałem się z tym. Na każdym kroku chcą człowieka przysłowiowo "wydoić" .

Na Półwyspie Iberyjskim takim miejscem jest Portugalia , o Hiszpanii tego nie napiszę


Pozdrawiam
Piotr

Portugalia jest od dawna w naszych planach. Samochodem to jednak trochę daleko, ale jest to do zrobienia ... Potrzeba tylko wicej czasu urlopowego

Kolejny dzień podróży.

W planach jest zwiedzanie Półwyspu Manii. Planujemy się zatrzymać na jednym z dwóch kampingów zlokalizowanych w okolicy. Kamping Gythion lub Meltemi.

Zbliżając się do celu widzimy coraz więcej pogorzelisk. Najgorzej było niestety w okolicach kampingów. Wioska zlokalizowana przed naszymi kampingami była całkowicie spalona. Po raz pierwszy widzieliśmy takie spustoszenie wyrządzone przez ogień. Spalone domy, samochody i gaje oliwne. Pożar musiał być chyba niedawno bo jeszcze widać było tlące się ogniska. Wszechobecny dym i ludzie, którzy starali się oddalić niebezpieczeństwo. Największy ruch był przy lokalnej, małej stacji benzynowej. Spycharki odpychały wypaloną część zimie od zbiorników. Bardzo przykra sytuacja. Dziwnie się czuliśmy przejeżdżając przez wioskę, widząc ludzi, którzy stracili swoje domostwo.

Dojeżdżamy do pierwszego kampingu Gythion. Jest pusty. Pogorzelisko kończy się tuz przed nim. Chyba wszyscy opuścili kamping w obawie przed pożarem. Udajemy się dalej do następnego Meltemi. Tu jest trochę więcej ludzi. Myślimy co dalej, czy warto ryzykować ? Z ogniem nie ma żartów, wystarczy lekki wiatr i ogień może ponownie dotrzeć do kampu.

Powiem szczerze, że po tym co widzieliśmy czuliśmy lekki strach. Postanawiamy, że odpuszczamy. Manii musi poczekać, nie będziemy kusić losu. Na szybko szukamy następnego kampingu. Najbliższy jest trochę oddalony, będzie trzeba dołożyć trochę drogi.

Dojeżdżamy do Kampingu Kalogria. Nie był w planach, ale w sumie nie wyszło źle. Znajdował się on nad ładna plażą Stoupa i Kalogria. Wzdłuż plaży znajduje sie mała osada. Planujemy jeden nocleg.


Coś na ząb







Plażą ładna, aczkolwiek komercyjna. Miejscowość bardzo popularna wśród turystów.

Gdy 10 lat temu (jak ten czas szybko zleciał) objeżdżaliśmy Peloponez, na plaży Stoupa zatrzymaliśmy się na krótką kąpiel. Ludzi we wrześniu było sporo, jak na kurort przystało. Pewnie dlatego, plaża zbyt dobrego wrażenia na nas nie zrobiła... Miała jednak ten plus, że był tam prysznic , co przy naszych "bagażnikowych" noclegach bardzo się przydało