Re: Rower. Kondycję buduje i paliwa nie potrzebuje.
napisał(a) meeg » 29.12.2013 09:43
bluesman napisał(a):Witam w imieniu wszystkich chyba pasjonatów

Dzisiaj ok. 56 km N. Sącz-Przehyba Schronisko i nazad

z czego 1,5 km prowadzenia roweru po lodzie i śniegu + potworny wiatr w twarz ale warto było

Z powrotem trzeba było baaardzo uważać na lodzie. Nie zawsze rower jechał tam gdzie chciałem

hm.. twenty niner powiadasz ? jakoś nie mogę się zdecydować

26 jednak mi wystarcza

jest jeszcze 27,5

Dziękuję za miłe powitanie
29er u mnie wygrywa zdecydowanie. W tym roku miałam okazję pojeździć na różnych rowerach i 29 i 26. I w moim przypadku 29er zdecydowanie zwyciężyły - pojeździłam trochę na focusach ravenach. Być może mój wzrost ma tutaj znaczenie, a może tylko marketing namieszał w mojej podświadomości - ale fakt faktem, że jeździło mi się na nich naprawdę świetnie

Na 27,5 nie jechałam - więc nie wiem - jednak czy to aby nie taki półśrodek? Taki wariant ostrożny? Myślę, że tutaj trzeba zaryzykować na całego i będzie ok. Niestety budżet mam ograniczony więc na szaleństwa sprzętowe nie mogę sobie pozwolić, obecnie wybieram pomiędzy specialized crave expert i ktm ultra race. Co z tego wyniknie zobaczymy
A wracając do wczorajszej jazdy - też musiałam podprowadzać trochę za Rąblowem - ale u mnie było masakryczne błotko i mega koleiny w wąwozie rozjeżdzonym przez off-roadowców i endurowców. Kumpel założył sliki na koła i dopiero miał wesoło

U nas wiaterek był niezbyt duży, silniej wiało tylko na pagórkach. W sumie bardzo miłe 65 km zrobiliśmy w interwałowym klimacie. Kilka mocniejszych podjazdów w tutejszych wąwozach i kilka zjazdów - czasem balans za siodełkiem bo stromo było. Może góry to nie są ale jak ktoś tu jeździł to wie o czym mówię

. Najbardziej w tyłek dał mi tradycyjnie już podjazd "miejski" w Kazimierzu od rynku ul. Zamkową do ul. Góry - może nie jest bardzo stromy, ale te wystajace i śliskie kocie łby, po których koło tańczy i ślizga się w miejscu. Podjazd ciągnie się przez kilometr bez żadnego zluzowania - gdy jechałam kiedyś po raz pierwszy wówczas widząc kolejny zakręt po minięciu baszty myślałam sobie - o to już na pewno będzie koniec ... a za zakrętem dalej pod górkę i dalej za kolejnym. Za to na górze jest zawsze satysfakcja, że pokonało się swoje słabości

a każdy kolejny podjazd już nie jest taki straszny

Dziś spokojna trasa w kierunkach Bychawy i Zakrzówka - w sumie zobaczymy - na co pozwoli czas i pogoda, która niestety dziś już się psuje. Dzień też już krótki więc dużo kilometrów raczej nie pokonamy, ale dobre i to
