Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Primosten po raz kolejny - czyli wakacje 2007

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
j23
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1004
Dołączył(a): 22.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) j23 » 20.08.2007 14:13

o Rogożnicy zapomnij, nie jest to miejsce przyjazne dla rodzin z małymi dziećmi, plaż prawie nie ma, apartamenty są daleko od morza, lepiej rozważ Stupin ,jak nie Primosten, miejscowość leży nad małą zatoczką ,do plaży kilka metrów, cisza, spokój. cena 30€ możliwa
Na płwyspie przy hotelu Zora nie ma apartamnetów, te są w większości po drugiej stronie.
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 21.08.2007 17:38

Niestety kończy się okres wakacyjnego luzu i mam teraz tyle pracy, że brakuje trochę czasu na pisanie - stąd brak "codziennych aktualizacji".

Hunterze! Wklejaj zdjecia! Są przecudne i aż miło je pooglądać! :P

Moniko. Miasta na wybrzeżu Chorwacji są całkowicie różne od tych w Polsce. Jeśli jedziesz we wrześniu to będzie już w miarę cicho i spokojnie. Plaże z łagodnym zejściem są, a apartamenty - poszukaj czegoś w nowej części we wrześniu nie bedzie chyba większego problemu. Głowa do góry i będzie dobrze.

Wtorek to dzień tego złowieszczego pogorszenia aury. Nad ranem budzą mnie odgłosy zbliżającej się burzy - jeden grzmot, potem drugi. Nie są jednak zbyt intensywne i nawet deszcz szumiący za oknem wydaje się traktować Primosten trochę ulgowo. Wstaję około 8. Po deszczu nie ma już śladu, tylko po niebie suną szare chmury. Nie jest to jednak zbita powłoka, a poszarpane grupy obłoków, co chyba zwiastuje niebawem słoneczko. Poprzedniego dnia postanowiliśmy pójść na spacer w kierunku latarni znajdującej się na końcu wzgórza za Primostenem. Jest dość ciepło i bardzo parno - woda, która "spadła z nieba" odparowuje momentalnie. Bierzemy aparat i w drogę.

ObrazekObrazek

Schodzimy ze starówki, mijamy targ i oczywiście pytam o figi. Jest jeszcze w miarę wcześnie i może tym razem się uda. Niestety po deszczu nie ma owoców i podobno będą dopiero za dwa dni! No to już chyba jakiś pech totalny! :evil: Pojechać do Cro i nie skosztować fig! Dla mnie figi to chyba najlepsze owoce pod słońcem, a ich brak to męczarnia zmysłów.

Idziemy dalej - teraz wzdłuż brzegu w kierunku przystani statków wycieczkowych i kutrów. Za przystanią ścieżka biegnie dalej cały czas wzdłuż brzegu, który tutaj wcina się dość głęboko w ląd. Zatoczka jest bardzo spokojna, woda bardzo płytka a wzdłuż całego nabrzeża cumują rybackie łódeczki - taki sielski widoczek. Po lewej stronie pną się w górę domy - wszystkie znajdują się na skalistym zboczu komponujacym się doskonale z zielenią piniowych drzewek. Moją uwagę zwracają niektóre ogódki - agawy i opuncje wystające ze skał, wspomniane wyżej pinie poprzeplatane z kwitnącymi oleadnrami i bugenwillami. Super to wyglada. :D

Tymczasem słońce coraz śmielej wygląda zza chmur i teraz robi się naprawdę gorąco. Docieramy do końca zatoczki - powyżej przed nami widać wiadukt na jadrance - my idziemy w prawo ścieżką w kierunku zburzonego kompleksu hotelowego. W tym miejscu zatoczka jest tak płytka, że widać doskonale ryby pływające w wodzie. Dno ma rdzawy kolor. Skręcamy w prawo. Przechodzimy przez starą bramkę i idziemy pod lekką górkę po wyślizganych kamiennych płytach chodnikowych. Teraz morze jest niżej pod nami - idziemy przez zaniedbany piniowy lasek, który kiedyś zapewne spełniał funkcje hotelowego parku. Tutaj dopiero słychać prawdziwy koncert "skrzek", czyli cykad. Śmieję się, że nadają w stereo, ale to chyba jest system 5.1 albo 7.1 - dookoła skrzekot o takim natężeniu, że nic innego nie słychać. Fajnie - uwielbiam ten jazgot - zawsze kojarzy mi się z urlopową sielanką.

Przez pnie starych pinii prześwituje niesamowity błękit morza. Jesteśmy po drugiej stronie tej głęboko wciętej zatoczki - woda jest płytka i prześwituje skaliste dno. Przy brzegu stoją pozostałości po potężnych słupach do cumowania. Ścieżka po której idziemy też lata świetności miała zapewne przed wojną. Powyrywane płyty, zdezelowane pozostałości po koszach na śmieci i tylko zieleń ma się dobrze zmieniając dawny park w dziko zarośnięty las. Nagle las się kończy i przed nami rozpościera się mała plaża z kamyczkami i częściowo żwirkiem o bardzo łagodnym zejściu do wody. Słońce już świeci na całego i plaża jest pełna ludzi. Najwięcej jest rodzin z małymi dziećmi bo morze w tym miejscu jest płytkie a dno łagodne. Jakiś maluch nabiera piach do wiaderka i buduje z niego coś w kształcie zamku. Plaża z każdej strony jest osłonieta drzewami piniowymi i innej maści roslinnością. Jest wręcz idylliczna - na przeciwko widok na stary Primosten - niesamowicie lazurowa woda, zapach pinii... i ... na tym kończy się bajkowa kraina... Z tyłu w gąszczu zieleni walają się śmieci - miejsce dzikie i nikt tutaj nie sprząta czego skutki trudno przeoczyć. :( Jest o dziwo jeden duży wór na śmieci zawieszony na obręczy - ale z tego wora aż kipią śmieci. Szkoda, że bajkową urodę tego miejsca można zaprzepaścić brakiem podstawowego wydawałoby się instynktu do sprzątania po sobie. Niestety niektórzy turyści (a raczej chyba pseudoturyści) :evil: :evil: , nie znają zasady, że co się przyniesie to trzeba ze sobą zabrać a nie wyrzucać w krzaki... Taki obrazek widziałam parę lat temu na plaży Jaz pod Budvą w Czarnogórze i jakoś do tej pory na tą myśl mnie odrzuca...

Plaża nie jest zbyt długa, kończy się kolejną zburzoną bramką prowadzacą do dalszej części parku. Teraz roślinność jest dużo rzadsza i niższa. Z prawej strony widać skaliste wybrzeże porośnięte przez inne fajne roślinki. Tutaj zaczynają się też "obrazki naturystyczne".

Obrazek

Po lewej widać budynki hotelu. Nie wiem co to za hotel. Kiedyś wyczytałam, że w Primosten było kilka kompleksów hotelowych - Zora, Raduca, Slava i z drugiej strony miasta Marina Lucica. Podejrzewam, że to właśnie pozostałości tego hotelu teraz ogladamy. Szkoda, że jest to takie opuszczone, pozostawione losowi miejsce. Być może po wojnie są problemy z prawami własnościowymi do niego? W każdym razie sama lokalizacja, mimo iż oddalona od centrum jest bardzo malownicza. Roślinność coraz bardziej się przerzedza i wychodzimy na kolejną plażę.

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Tutaj skałki ustępują miejsca drobniutkim kamyczkom. Wejście do morza również bardzo łagodne. Niestety z tyłu problem śmieci też istnieje chociaż tutaj już chyba w mniejszym stopniu, albo te zielone kępy roślin go zagłuszają. "Plecy" plaży to droga, która odchodzi od hotelu i którą ci bardziej wygodni podjeżdżają samochodami. Idę na skałki popatrzyć na wodę. Aż roi się tutaj od krabów, jeden nawet sporych rozmiarów, chowa się przede mną pod wodę i rozpościera w geście obronnym szczypce.

Obrazek

Mój mężuś już trochę wymięka od marszu w upale i pogania mnie strasząc, że zaraz wróci. Idziemy dalej kamienistą drogą. Po minięciu plaży jesteśmy wreszcie u podnóża tego wzgórza które kończy się latarnią. Jeszcze kawał drogi przed nami, a jest tak upalnie i parno, że zaraz zdejmę bluzkę bo już jestem cała mokra. Teraz po lewej stronie, na zboczach wzgórza ciągną się pod sam szczyt drzewka oliwne poprzeplatane figowymi i winoroślą babić. Nie wiem jakim cudem one tutaj rosną! Wszędzie skały i kamienie, tylko gdzieniegdzie ktoś podsypuje je ziemią tworząc takie swojego rodzaju ogródeczki tarasowe. Wchodzę do takiego kamienistego ogrodu i robię sobię zdjęcie przy powykręcanym drzewku oliwnym. Sprawdzam przy okazji czy może figi tutaj już podojrzewały, ale i tu spotyka mnie zawód...

ObrazekObrazekObrazek

Idziemy więc dalej - po prawej morze cudownie lazurowe, poniżej kilka takich bardzo intymnych miejsc o zakamuflowanych zejściach, gdzie pomiędzy skałkami opalają się naturyści. Widoki na Primosten i jachty z tego miejsca są iście widokówkowe. Robię chyba jakąś setkę zdjęć, a i tak po przejściu dwudziestu metrów stwierdzam, że jeszcze muszę utrwalić kolejne ujęcie. Mario mnie pogania, bo nadal przed nami kawał drogi, a jeszcze wrócić trzeba.

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Teraz droga skręca w lewo za naszpikowanym skałami brzegu, prowadząc do kolejnej łagodnej plaży. ta jednak jest "płytsza" od poprzedniej i kamienie są trochę większe. Ze względu na odległość "od tłumów" większość plażowiczów to naturyści. Teraz przed nami już ostatni odcinek. Droga biegnie teraz prosto wzdłuż skalistego brzegu. Po lewej stronie widać takie dziwne tunele - oczywiście jestem szalenie ciekawa co to jest, ale nie zamierzam sprawdzać co ukrywają.
Nagle droga lekko skręca w lewo i okazuje się, że jesteśmy już u celu. Do latarni jeszcze nie podchodzimy - najpierw idziemy trochę dalej aby zrobić kilka zdjęć tej części wybrzeża. "Skrzeki" nadal głośno dają znać o swojej obecności. Dźwięk jednej dochodzi z drzewka oliwnego przy drodze. Podchodzę do niego i staram się skupić na tym, z którego miejsca dochodzi skrzekot. Wzrokowo nie mam szans na dostrzeżenie cykady - bo to mistrzynie kamuflażu, ale czego nie zobaczę to na pewno usłyszę i po chwili ją mam! Moje uszne radary zrobiły swoje. Teraz powolutku podchodzę do gałęzi i robię kilka zdjęć. Cykada zwietrzyła niebezpieczeństwo bo przestała brzęczeć, ale już mi się nie schowa. Jest już na wyciągnięcie ręki. I wtedy ogarnia mnie ciekawość - czy można tego owada złapać? Szybki ruch dłonią i już ją trzymam. Niestety ona też ma refleks - poruszyła się tak szybko, że zdezorientowana puściłam rękę i odfrunęła.

Teraz wracamy do latarni, chodzimy po skalistym brzegu niesamowicie "poszatkowanym" przez rozbijające się tutaj fale. Morze wcina się długimi rękawami w skały tworząc takie małe strumyki w szczelinach. Słońce padające w te miejsca zmienia je w czarujące oko i duszę zjawiska. Próbuję zrobić zdjęcia ale niestety nie odwzorowałam tych cudownych pobłyskujacych odcieni.

ObrazekObrazek

Zaraz za latarnią jest wciętę w skałę miejsce, taka odludna ukryta dla oczu wydrążona "zatoczka" dla dwojga. Dla mnie cudowne miejsce i chyba najpięknięjsza "plaża" w okolicy. Pośrodku głaz z karłowata pinią, z tyłu skały, a nad nimi las piniowy. Bajecznie.

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek

Chodzimy jeszcze po skałach przy latarni i wracamy tą samą drogą. Można iść jeszcze dalej - być może aż do Mariny Kremik, ale dłuższą wycieczkę lepiej zorganizować na rowerach - trasa w jedną stronę (co prawda ślimaczym tempem), zajęła nam dwie godziny.

ObrazekObrazekObrazek
Obrazek

W drodze powrotnej znowu co chwila słychać moje ochy i achy i znowu robię mnóstwo fotek, a mój mąż już nie ma siły.

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Wreszcie docieramy do miasteczka i tutaj taki fajny obrazek - stojąc przed "miejską bramą" na łączniku wyspy z lądem, od strony zachodniej biją o brzeg "bałwaniaste" fale i wieje wiatr. Natomiast od strony wschodniej cisza i spokojne morze.
Wracamy do apartamentu - na zegarze jest koło drugiej, więc korzystając z pogody idziemy jeszcze na plażę.

Pozdrawiam i idę wreszcie do domu :) , bo zostałam po pracy, aby to napisać.
:papa:
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107697
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 21.08.2007 18:22

meeg napisał(a):Pozdrawiam i idę wreszcie do domu :) , bo zostałam po pracy, aby to napisać. :papa:


Meeg-Pszcółka Maja :lol: to ja skocze po tort :wink:
Hunter
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 339
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hunter » 21.08.2007 23:43

meeg napisał(a):Wreszcie docieramy do miasteczka i tutaj taki fajny obrazek - stojąc przed "miejską bramą" na łączniku wyspy z lądem, od strony zachodniej biją o brzeg "bałwaniaste" fale i wieje wiatr.


meeg! To dlaczego nie pstryknełaś fotki :?:
Obrazek
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107697
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 22.08.2007 00:08

Torcik był dla meeg ,a dla Huntera duże piwo :lol:

Obrazek
Ostatnio edytowano 22.08.2007 08:10 przez Janusz Bajcer, łącznie edytowano 1 raz
koltonek
Globtroter
Posty: 57
Dołączył(a): 07.06.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) koltonek » 22.08.2007 07:42

meeg dzięki za ten opis. Właśnie w tym roku chciałem sprawdzić co jest po tamtej stronie Primostenu i już wiem, że warto tam iść. Tylko nie wiem czy damy rade z naszą 18-sto miesięczna pociechą. Ale opis extra jak i cała relacja.
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 22.08.2007 10:12

Januszu skąd wiesz, że już niedługo mam urodziny? Tylko nie wiem czy na torciku liczba świeczek się zmieści... :twisted:

Hunterze - nawet gdybym zrobiła fotkę to i tak daleko byłoby jej do Twojej - a tak uzupełniasz doskonale moje braki :D
A zdjęcie mistrzowskie!

Teraz słówko do Koltonka - nie wiem czy z maluchem zrobicie tak długi spacer - raczej nie polecam, bo upał daje się we znaki i mimo iż kamienista ścieżka nie sprawia większych problemów, to dla dziecka jest zdecydowanie zbyt uciążliwa. Myślę, że możeciecie spróbować dojść do pierwszych dwóch plaż.
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107697
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 22.08.2007 10:27

http://cro.pl/forum/viewtopic.php?t=14170&start=0

Nie wiedziałem, że urodziny się zbliżają - torcik był za pracowitość (pozostanie w pracy, aby napisać cd. relacji) :lol: :papa:
Hunter
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 339
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hunter » 22.08.2007 11:37

meeg napisał(a):
A zdjęcie mistrzowskie!


W tym przypadku do mistrzostwa daleko. Według mnie fatalnie wykadrowane (za dużo ciemnego w dole kadru). Nie skorygowałem tego w aparacie a w programach do obróbki biegły nie jestem :(

Teraz z innej beczki. "Obywatelka" Primosten :lol:

Obrazek
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 22.08.2007 16:50

Fajna mewa Hunter - ja "upolowałam" takie

Obrazek

A w zdjęciu fali liczy się uzyskany efekt podświetlonych kropli wody, a to że dół ciemny - można go obciąć i będzie miodzio. :D

Natomiast Drogi Januszu - braki w datach urodzenia postaram się jak najszybciej uzupełnić - bo te świeczki trzeba przecież ustawić. :wink:

A teraz dokończenie dnia.

Na plaży jesteśmy do piątej. Wiatr się zmaga i fale coraz śmielej zalewają moją matę. Siedzę trochę w wodzie "bujając się" w rozkołysanym morzu. Fajna zabawa, niestety jestem trochę zmęczona po tych dzisiejszych spacerach, a skakanie we wzburzone morze wymaga trochę większego zaangazowania sił. Czas jednak mija błyskawicznie i wracamy do domu. Idąc uliczką od strony morza aż nas kołysze od wiatru, nawet gorąca już nie odczuwamy. Mnie wkurzają włosy, które jak zwykle mam w oczach, ustach, nosie i ogólnie na całej twarzy. :twisted: Non stop muszę je odgarniać. Woda rozbijająca się o skały oddaje mnóstwo soli, która momentalnie osadza się na wszystkim. Wreszcie totalnie padnięci, dowlekamy się do apartamentu. Teraz kąpiel i padaczka na łóżko. Na plaży pod naszym balkonem fale z hukiem rozbijają się o skały, a cała gromadka ludzi ma przy tym świetną zabawę. Inni, trochę mniej odważni patrzą się z wysokości uliczki na zabawę tych w falach. Ja też wychodzę po chwili drzemki na taras popatrzeć na rozkołysane morze. Robię też kilka zdjęć ale w porównaniu do cudów Huntera moje są dość kiepściutkie. :(

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Także drogi Hunterze jeśli możesz to uzupełniaj moje niedoskonałości. Przed zachodem słońca zaczynają zbierać się obłoki, a słońce koloryzuje je w niesamowity sposób. Gdzieś od strony południowej na otwartym morzu podświetlona na różowo smuga drobnego deszczu czaruje moje oczy, po chwili kolejna taka smuga pojawia się od strony zachodniej. Nad nami na razie nie pada, ale wiatr znacząco ochłodził powietrze i jest dość rześko. Mario, który dołączył do mnie robi zdjęcia zachodzacego słońca. Ja oglądam jeszcze pogodę, aby sprawdzić jutrzejsze notowania, ale po dzisiejszym w sumie ciepłym i słonecznym dniu jestem dobrej myśli. W Polsce taką pogodę określa się mianem wyśmienitej.

Idziemy na spacer do miasteczka (ja oczywiście chcę pochłonąć kolejną pizzę). A tutaj niespodzianka - wiaterek poczyna sobie tak dobrze, że zrobiło się chłodno! Ludzie nawet jakieś kurtki pozakładali na siebie o zgrozo. Ja w krótkich spodenkach i bawełnianej tunice też trochę zaczynam odczuwać zimne powiewy. Ale jestem twarda - nie będę zakładać kurtki na urlopie - co to to nie :evil: ! Wchodzę w największy tłum na promenadzie - tutaj robi się ciepło. Za nami idzie dwóch młodych chłopaków - turystów z Polski. Idą i komentują, a my "wredoty" mimowolnie słuchamy tych wszystkich wywodów i czasem aż trudno się powstrzymać od śmiechu. Dwójka śledzi nas z uporem maniaka - my na półwysep hotelowy - oni za nami, no trudno siadamy na ławce, bo głupio tak podsłuchiwać.
Moje twarde postanowienie, że nie będę się ciepło ubierać przegrywa z wiatrem i wracamy do domu bo zaczynam powoli "obrastać" w gęsią skórkę. Resztę wieczoru spędzamy już w naszym apartamencie i oczywiście na tarasie.
Hunter
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 339
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hunter » 22.08.2007 23:54

meeg napisał(a): Robię też kilka zdjęć ale w porównaniu do cudów Huntera moje są dość kiepściutkie. :(


Skromność przez ciebie przemawia meeg. Zdjęcia świetne. I podobają mi się te reporterskie serie. :D

Tym razem dokleję takie:
Obrazek
Marcin29
Croentuzjasta
Posty: 279
Dołączył(a): 10.08.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Marcin29 » 23.08.2007 00:49

Meeg ja tez zawitalem do Primosten tydzien temu.Bylo ekstra, jak zawsze :wink:
Obrazek
meeg
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1225
Dołączył(a): 17.06.2002

Nieprzeczytany postnapisał(a) meeg » 23.08.2007 15:10

No to daję dalszą część.

Środa wita nas porannymi chmurkami i dość silnym wiatrem, który szybko robi z chmurkami porządek! Idę ze śniadaniem na taras, a tutaj wieje jak na polu w listopadzie. U mnie znów gęsia skórka. Jestem typem gorącolubnym i taki chłodny wiaterek nie sprawia mi wielkiej przyjemności. Na dodatek jest tak silny, że musimy schować do apartamentu wszystkie krzesełka bo "latają" po całym tarasie. :twisted: Chmur już praktycznie nie widać - zatrzymały się nad lądem i chyba już nie zamierzają wracać nad wybrzeże. Zastanawiamy się czy iść dzisiaj na plażę w nasze "basenowe" miejsce - wiatr jest naprawdę silny i fale na pewno zalały nasze legowiska. No to może pójdziemy na jedną z ustronnych plaż, które mijaliśmy poprzedniego dnia w czasie pieszej wycieczki - tam wiatr nie byłby tak dokuczliwy, a niektóre miejsca ukryte w skałach całkiem ciekawe. Tylko ta odległość...

Decyzja zapada i pakujemy niezbędne rzeczy, aby zbyt dużo nie dźwigać. Wychodzimy z domu i idziemy nie przez rynek, tylko uliczką wzdłuż morza. Mijamy wygrodzony, taki "morski brodzik", przy którym właśnie obierane są ryby. Poniżej w wodzie istne kłębowisko "ryb - kanibali" 8O które wyrywają sobie kawałki patroszonych ryb. Rzucają się na mięso jak piranie - a jest ich tak dużo że jedna skacze po drugiej. Aż strach się skaleczyć i wejść do wody z takimi rybkami - jeszcze zagryzą człowieka i oskubią do samego szkieletu! :twisted: :wink: I z przekrwionymi oczami też do wody nie wolno chyba skakać - bo jak potem z pustymi oczodołami chodzić.... :twisted: :wink:

ObrazekObrazekObrazek

Od strony zachodniej i północno - zachodniej wiatr jest naprawdę silny, natomiast po minięciu targu idąc wzdłuż wschodniej części primosteńskiego wybrzeża praktycznie wcale go nie czuć. Woda gładka jak tafla jeziorka. W tej części miasta ciągnie się plaża z drobnymi kamyczkami wykorzystywana głównie przez rodziny z dziećmi gdyż nie ma tutaj skał i wszędzie jest łagodne zejście. Niestety samochody parkujące "na plecach", ulica z tyłu i bliskość portu eliminują dla mnie wypoczynkową atrakcyjność tego miejsca. Niektórym nie przeszkadzają jednak takie szczegóły - właśnie mijamy ludzi którzy leżą w cieniu dużego kosza na śmieci!!! 8O :? Przysłowiowa szczęka mi opada!

Mijamy trajekt, potem tą wcinającą się w ląd zatoczkę i wchodzimy na teren parku przy zrujnowanym hotelu. Przy jednym ze starych słupów cumowniczych "zaparkował" dość duży jacht żaglowy. Muzyka o bałkańskim brzmieniu rozbrzmiewa z niego na znaczną odległość. Idziemy dalej bo dzisiaj szukamy bardziej ustronnego zakątka. Mijamy pierwszą plażę, potem drugą i teraz idziemy wzdłuż skałek u podnóża górki. Widzimy jedno fajne miejsce, ale nie mamy pojęcia jak tam zejść - ścieżka wydaje się zbyt stroma i początkowo nie ryzykujemy tylko szukamy dalej. Docieramy do ostatniej długiej plaży, ale tutaj już praktycznie wszystkie fajniejsze miejsca są zajęte.

Chodzimy jeszcze po skałkach ale tutaj nie znajdujemy fajnego zejścia do wody. Wracamy do ścieżki wiodącej pomiędzy skałki, która początkowo wydawała nam się zbyt stroma. Okazuje się, że to złudzenie - jeden dłuższy krok, lekkie przytrzymanie się i jesteśmy na plaży. Miejsce jest naprawdę fajne. Podłoże kamieniste z każdej strony otoczone przez skały, które są nachylone w takim kierunku i tak wypolerowane przez fale, że można się na nich opierać jak na leżaku. Do wody schodzi się po kamyczkach, które powoli opadają na skaliste podłoże. Jeżowce są na głębokości około 2 metrów - czyli wchodząc do wody nie ma strachu, że gdzies nieopatrznie zawadzi się o nie np. kolanem. Na razie morze jest spokojne tylko lekko faluje, a fale załamują się wcześniej przed brzegiem, na który dociera już tylko spieniona woda. Widok mamy wprost na Primosten, od południa na otwarte morze, z tyłu natomiast na plaże przy hotelu.

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek

Rozkładam matę, kładę się i zaczynam przerzucać kamienie wybierając muszelki. A tych muszelek nawet trochę tutaj jest, do tego całkiem spore i nawet niepopękane :) . Zbieram je dla chrześnicy i po chwili jest mi na tyle gorąco, że idę do wody. Początkowo powoli się zanurzam, ale po chwili wydaje mi się, żę woda jest dzisiaj cieplejsza od powietrza. W morzu czuję niesamowicie przyjemne ciepło, :P które niestety po wynurzeniu wiatr skutecznie ochładza. Fale stają się coraz większe i nawet takie lekkie bałwanki zaczynają się tworzyć, dlatego niestety muszę wyjść aby ratować swoją matę przed zagarnięciem przez morze. Mężuś leży niewzruszony trochę dalej, a mnie zatapia!

I znów plażowanie i po chwili kąpiel w Jadranie - ogladam tutejsze dno, ryby jeżowce. Biała skała ciągnie się tutaj na dłuższej przestrzeni nakrapiana jeżowcami niczym skrzydła biedronki. Dzięki takiemu podłożu woda ma niesamowicie lazurowy kolor. Jest naprawdę fajnie, tym bardziej, że teraz fale są coraz większe i z hukiem rozbryzgują się o skalisty brzeg. Przenosimy swoje maty w głąb plaży częściowo na skałki, ale i tak nas co chwila skrapia słona bryza. Sól jest po prostu wszędzie - nawet husteczki higieniczne które leżą w otwartej kieszonce plecaka, są całe w soli! Ręczniki zesztywniały, a nasze ciała bez dostępu do prysznica pokrywa biała powłoka solna. Nie robimy prawie wcale zdjęć, bo aparaty mogłyby potem dostać "solnej czkawki", a jeszcze trochę chcemy ich podczas tego urlopu poużywać. Za to widoczność jest bardzo dobra - widać wyraźnie nawet oddalone skaliste wyspy.

Na dzień dzisiejszy zapowiadano przelotne opady deszczu. Nad nami jednak czyste niebo a chmury pietrzą się niewzruszone nad lądem. Wydaje mi się, że od południowej strony rozbudowuje się wyż i na mój prosty kobiecy rozumek ten zapowiadany przelotny deszcz raczej nas nie skropi. Okazuje się, że moje przewidywania potwierdza prognoza na HRT. A odnośnie nazewnictwa w języku chorwackich - ogladam prognozę i słyszę ciklona i anticiklona! Szok - cyklony będą szaleć!!! :twisted: A właśnie w taki sposób tutaj określa się wyże i niże - ciklona (nie znam pisowni ale tak jest w wersji mówionej) to niż, a anticiklona - wyż. Na mapie odpowiednio są oznaczane wielkimi literami C i A.

Jeśli jestem przy pogodzie to znaczy, że siedzimy już w domu i jest godzina ósma wieczorem. Tego wieczoru idziemy oczywiście do miasteczka, spacerujemy tą całą plątaniną uliczek, zatrzymujemy się w knajpce na rogu rynku. W ramach spaceru (jakby po całym dniu mało nam było) chodzimy też uliczkami w nowszej części miasteczka. I tutaj znowu trafiamy na nastoletnich krasomówców z Polski. Co słowo to k..a. "Moja stara k..r ..., mój stary k...a"... Brak słów... Aż szkoda rodziców takich latorośli, ale Ci zapewne nieznają słownictwa swoich pociech. Mario nie wytrzymuje i zwraca uwagę. Chwila ciszy i tekst "Co się k..a czepiasz?" Chyba mają rację - nie ma sensu się czepiać, bo tutaj już chyba nic nie jest w stanie pomóc...
Wracamy do domu, aby na tarasie dokończyć w milszej atmosferze ten wspaniały dzionek.
Hunter
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 339
Dołączył(a): 22.02.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Hunter » 23.08.2007 23:34

Zawsze zastanawiam się czy meeg pisze podczas pobytu w Cro jakiś pamiętnik :?:

Przecież parę tygodni po powrocie, człowiek nie może pamiętać tylu szczegółów. :roll: 8O
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107697
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 23.08.2007 23:55

Widocznie meeg ma jako patronkę boginię pamięci - Mnemozynę. :wink: :lol:

" W mitologii greckiej Mnemozyna to najpiękniejsza z bogiń, co potwierdza fakt, że kochliwy Zeus spędził więcej czasu w jej łożu niż z jakąkolwiek inną kobietą ziemskiej czy boskiej proweniencji. W ciągu dziewięciu dni i nocy ojciec bogów spłodził z Mnemozyną dziewięć Muz, opiekunek poezji miłosnej i epickiej, muzyki, tańca, komedii i tragedii. hymnów (pieśni), historii i astronomii. A więc u Greków połączenie energii sprawczej (Zeus) z pamięcią (Mnemozyna) zrodziło ludzką kreatywność i wiedzę."

źródło: Sekrety pamieci - warto poczytać :la:
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży



cron
Primosten po raz kolejny - czyli wakacje 2007 - strona 7
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone