Re: Povlja - Ticja Luka czyli sentymentalny powrót na Brać
napisał(a) Mikromir » 26.07.2015 21:55
I am back...
Wróciłam, Stasiek... z Povlji wróciłam... z zatoki Tičja Luka... z Brdanjaka 43 konkretnie...
...
...
...
Ale nie lękaj się.
Groźba bycia ściganym przez 4 rodziny z nożami rzeźniczymi w dłoniach zawisła nad Tobą tylko jednego dnia. W dniu przyjazdu do Povlji. Za to aż cztery razy...

Każda rodzina bowiem zaliczyła te same momenty zawahania i wątpliwości. Osobiście zignorowałam pytanie męża przy skręcie w prawo za kościołem:
Ale ty wiesz co robisz?... No jasne, że wiedziałam - już tam byłam przecież - na google street view, i to nie raz.

Bezbłędnie też wskazałam kolejny zakręt w lewo.
Ale wszyscy, dokładnie wszyscy po kolei z pewną nieśmiałością i jakby niedowierzaniem

skręcaliśmy w to miejsce:
...tylko po to, aby po chwili zwątpić zupełnie w słuszność obranej trasy tutaj:
Na tym rozdrożu niektórzy dzwonili do poprzedników z pytaniem:
Co teraz?! Inni - jak ja - wysiadali z samochodu i upewniwszy się, że bez kwadratowych kółek w lewo raczej się nie da:

wybierali jedyną opcję jaka została, czyli koło słupka postawionego na drodze.
...Ale przy drugim przejeździe nawet ten słupek miał już swój niepowtarzalny urok:
...ponieważ
miejsce było naprawdę fajne, a dom suuuper.
Widok z balkonu sprawił, że odwołałam wszelkie groźby karalne kierowane wcześniej pod Twoim adresem:
Nasze już odstresowane samochody cieszyły się także pięknym widokiem:
Zaś między nimi a nami była wiadoma droga...
...której z oczywistych względów staraliśmy się nie nadużywać...
Zatem mimo wszystko rzec muszę:
Dziękuję Ci Staśku serdecznie za pomoc - było rewelacyjnie!
P.S. Szczególne podziękowania za pomoc w podjęciu decyzji także dla
anakina.