DZIEŃ 2 - 3 LIPCA 2021 c.d.Ostatnie sto kilometrów do celu to trasa nad samym Adriatykiem. Widoki cudne, z górnej półki
. I to dosłownie, bo jedziemy w sumie taką wyasfaltowaną półką skalną ponad morzem.
Mijamy prawie ukończony most na Pelješac,
a za niedługo wjeżdżamy na nadmorski skrawek Bośni.
I nie mogę tu powiedzieć- przejeżdżamy, bo na wyjazd musimy czekać prawie godzinę stojąc w korku
. Trochę szkoda, bo wychodzi na to, że kolejny dzień prawie cały jesteśmy w trasie. Ale cały czas podziwiamy to, co za oknem.
Wreszcie znów jesteśmy po chorwackiej stronie. W oddali obiecujący widok na mury w Stonie.
I wreszcie Perła Adriatyku.
Gdy ją mijamy, piszę do właścicielki apartamentu, że dojeżdżamy. A skoro dojeżdżamy to pora na kilka słów o naszej miejscówce. Najpierw wyjaśnię, że w przeważającej większości wolę rezerwować noclegi przez serwisy typu booking, ponieważ tam mogę się spodziewać konkretów. No i ja nie znoszę negocjować, nawet jeżeli mam przez to stracić
. Nasze noclegi rezerwowałam w styczniu, z możliwością odwołania chyba do końca czerwca, za supercenę ciut poniżej 50 euro. Po ostatecznym kliknięciu i pokazaniu się dokładnego adresu okazało się zresztą, że to miejscówka którą odwiedził niejeden forumowicz (na Braće Radića)
. Położona na piętrze więc z balkonem i widokiem na morze. Moja rezerwacja została od razu zaakceptowana, przy czym właścicielka odpisała mi, że miałam szczęście z tą super ceną, bo nie zaktualizowali jeszcze cen na sezon letni. Nie wiedziałam, co miałam na to odpowiedzieć, więc odpowiedziałam thank you and see you!
Tydzień przed naszym przyjazdem, dostałam wiadomość, że muszą nas przenieść na parter (z tarasem), gdyż w planowanym pokoju nastąpiła awaria. I cóż ja miałam na to odpowiedzieć tydzień przed wyjazdem?
Aż tak bardzo ten widok na morze nie jest mi potrzebny, no w każdym razie nie jest to priorytet. Nie przepadam za parterami, ale trudno, może być
. Dojechaliśmy więc do Mlini, a ściśle mówiąc jest to pogranicze Mlini i Srebreno.
Rodzina się zbiera, a ja macham do właścicielki.
Apartman jest bardzo ok, jest czysto, wyposażenie jest, klima i wifi jest. Trochę ciasno dla czterech osób, ale tego byłam świadoma.
Był więc mały zgrzyt, ale tylko taki malutki.
Po wprowadzeniu się idziemy na krótki spacer nad Jadran, od którego dzieli nas tylko ulica i park.
Można zejść po jednych z kilku tras schodami
lub okrężną drogą w parku, mijając restaurację Puntizela.
My doszliśmy na plażę Mlini, która wizualnie mi się najbardziej podobała.
Jak się potem okaże, nie tylko mnie
. Całkiem przyjemny deptak ciągnie się przez całe przybrzeżne Mlini i Srebreno.
Jest tu naprawdę sympatycznie i przez cały nasz pobyt, może z wyjątkiem plaż, nie jest tłoczno.
Co nie oznacza, że były pustki.
Po takim rozpoznaniu wracamy na nasz parterek bez widoku na morze.