Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Paryż raz jeszcze.

Francja produkuje ponad 1 500 rodzajów serów. Francuzi są odpowiedzialni za stworzenie metrycznego systemu miar i wag w 1793 roku. Francja nie jest ojczyzną croissanta - to ciasto pochodzi z Austrii. Kipferl – przodek croissanta, który narodził się w wiedeńskich kawiarniach w XIII wieku – był oryginalnym porannym słodyczem w kształcie półksiężyca.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 21.11.2010 21:55

morgana napisał(a):weldon, ależ mu zazdroszczę...

Ja też ... :evil:

Siostra mu się po latach znalazła.
Przyrodnia :D
morgana
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 519
Dołączył(a): 19.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) morgana » 21.11.2010 21:57

Kurka, to muszę pogrzebać może w drzewie genealogicznym ;) .
Grzegorz Ćwik
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1343
Dołączył(a): 12.11.2005

Nieprzeczytany postnapisał(a) Grzegorz Ćwik » 22.11.2010 01:04

slapol napisał(a):Janie, o nim chyba nie zapomnisz :?:
Sorry za wklejkę...

Obrazek


Całe nekropolium jest niesamowite. Ale Grób Morrisona jest jedyny, kultowy, i tak na prawdę, mając w głowie całą polską historię tego miejsca, 4 lata temu odbyliśmy z żoną krucjatę do Pere Lachaise. Przepiękny słoneczny dzień, mapa cmentarza w reku, a pierwsze kroki skierowaliśmy do grobu Dzimiego. Potem spacerując smętnie pośród pomników pamięci, sławy i chwały, okazało się, że jedynym grobowcem, którego pilnował policjant na cmentarzu był koszmarnie brzydki, bo taki jest, odrapany, a jak niepowtarzalny z uwagi na jego zawartość, grób Morrisona.

Jasne że smutno, Pozdrawiam. :cry: :cry: :cry: . Grzegorz.
Vjetar
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 45308
Dołączył(a): 04.06.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Vjetar » 22.11.2010 08:44

morgana napisał(a):...i biegusiem do św. Magdaleny...


...a tuż obok jest polski kościół - zajrzałaś? (może Ty masz jakieś zdjęcia z tego miejsca).
morgana
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 519
Dołączył(a): 19.03.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) morgana » 22.11.2010 09:41

Niestety, nie było szans na poszukiwanie czegokolwiek... Tak mocno akurat się rozpadało, że autokar podjechał po nas pod samą Magdalenę.
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 22.11.2010 09:50

tu fotka z tamtego roku

Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

"Mógłbym umrzeć w katastrofie lotniczej. To byłaby dobra forma odejścia. Nie chcę umierać we śnie albo ze starości. Chcę poczuć jak to jest."

James "Jim" Douglas Morrison



jest jakaś nieokreślona - magia w tym miejscu

pozdrav. dla fanów i nie tylko :wink:
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 22.11.2010 16:20

Aleście się rozhulali beze mnie. :lol: Bardzo mnie to cieszy, że tak świetnie dajecie sobie radę. :D


morgana napisał(a):Strasznie nam brakowało możliwości wyjścia wieczornego na uliczki paryskie... Ale i z tym sobie poradziliśmy :mrgreen: .


Obrazek



Niby jest to jakiś ekwiwalent, ale.... :wink:
Taki dopalacz zapewnia przynajmniej kolorowe sny.

:lol:
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 22.11.2010 16:59

Witam Cię Grzegorzu. Miło, że tu zawitałeś. :D

Widzę, że Morrison wzbudzał i wzbudza dalej spore emocje. Gdzieś tam w relacji ustosunkowałem się (dość zdawkowo zresztą) do tego zjawiska kulturowego. Ciekawe, w jakich proporcjach do jego legendy przyczyniły się z jednej strony względy stricte muzyczne, a z drugiej cała ta otoczka: filozofia, styl bycia etc. Ja tego drugiego elementu nie biorę pod uwagę, bo z nim nie sympatyzuję. Patrząc od strony muzycznej był niewątpliwie artystą. Ale wśród artystów odsetek ludzi zachowujących się... hm... nieortodoksyjnie :wink: jest dużo wyższy niż wśród całej populacji.

adamk3 napisał(a): "Nie chcę umierać we śnie albo ze starości. Chcę poczuć jak to jest."

James "Jim" Douglas Morrison



Myślicie, że coś poczuł?
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 22.11.2010 17:10

weldon napisał(a):
Siostra mu się po latach znalazła.
Przyrodnia :D


W Paryżu? To bardzo ciekawe. Po tylu latach?

Mojej (rodzonej zresztą) nie musiałem szukać. Już prawie 40 lat siedzi w tym Paryżu. :D


Jacek S napisał(a):...a tuż obok jest polski kościół - zajrzałaś? (może Ty masz jakieś zdjęcia z tego miejsca).


Bardzo ciekawe miejsce, szczególnie w latach 80-tych. Odnoszę wrażenie, że względy religijne nie były tu najważniejsze. Miejsce spotkań Polaków, skrzynka kontaktowa, wielka tablica ogłoszeń przeróżnych. Zawsze koczowały tam grupki naszych rodaków.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 22.11.2010 18:23

jan_s1 napisał(a):Po tylu latach?

Podobno wyjechała w latach sześćdziesiątych ub.st. i kontakt się urwał.
Teraz zaplanowała powrót do Polski, więc się odezwała po latach.

Zostawia sobie mieszkanie w Paryżu, więc, nie powiem,
wiążę z tym pewne nadzieje ... :D
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 23.11.2010 10:21

jan_s1 napisał(a):
adamk3 napisał(a): "Nie chcę umierać we śnie albo ze starości. Chcę poczuć jak to jest."

James "Jim" Douglas Morrison



Myślicie, że coś poczuł?


Zależy ile zażył :cry:

pozdrav.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 23.11.2010 10:36

adamk3 napisał(a):
jan_s1 napisał(a):Myślicie, że coś poczuł?


Zależy ile zażył :cry:


Oficjalnie?:

Przez 36 lat obowiązywała oficjalna wersja śmierci charyzmatycznego gwiazdora. Opowiedziała ją francuskiej policji dziewczyna Morrisona, Pamela Courson, a stróże prawa uwierzyli. Oto 3 lipca 1971 r. Pamela i Jim byli w kinie, potem wrócili do swego mieszkania przy Rue Beautreillis. Zjedli kolację, Pamela zmywała, Jim oglądał film. Potem położyli się do łóżka, aby przed snem posłuchać muzyki z płyt. W nocy Jim Morrison wstał. Czuł się źle, postanowił wziąć gorącą kąpiel. Dziewczyna znalazła przyjaciela martwego w wannie. Francuski lekarz Max Vassille skwapliwie uznał to za "śmierć z przyczyn naturalnych", jako że piosenkarz cierpiał na poważne dolegliwości żołądka i ataki astmy. Nie przeprowadzono sekcji zwłok.

Nieoficjalnie? (UWAGA: drastyczne i mało przyjemne):

We wczesnych godzinach 3 lipca 1971 r. w podziemnej dyskotece w oparach narkotyków i alkoholu bawiło się ok. 500 gości, w tym 24-letnia Marianne Faithfull, która niedawno zakończyła romans z Mickiem Jaggerem. Około godziny pierwszej przyjechał Jim Morrison. Gwiazdor zajął ulubione miejsce przy barze, zamówił butelkę wódki, pił także piwo. Nie przypominał już przystojnego młodzieńca z plakatu.

Prowadził wyniszczający tryb życia.

W Paryżu przybrał na wadze tyle, że nie rozpoznawali go przyjaciele. "Jim powoli popełniał samobójstwo. Był w tak złym stanie, że doktor, który go badał, myślał, iż ma 57 lat", opowiada Sam Bernett.

Morrison przyszedł do klubu, aby jak zawsze kupić heroinę dla Pameli. Na parkiecie roiło się od dilerów. I tym razem lider Doorsów bez trudu nabył narkotyk od dwóch młodych handlarzy pracujących dla Jeana de Breteuila, francuskiego playboya, zaangażowanego w narkotykowy biznes. Około godziny drugiej Jim Morrison z towarem zniknął w toalecie. 30 minut później jeden z klubowych gości powiedział zaniepokojony: "Ktoś zamknął się w kabinie i nie wychodzi". Na polecenie Bernetta ochroniarz wyważył drzwi. Oczom zebranych ukazał się przerażający widok. Słynny rockman w amerykańskiej wojskowej kurtce i w butach jeździeckich z francuskiego regionu Camargue, których nigdy nie zdejmował, siedział na sedesie z głową między kolanami. Twarz była szara, z lekko rozchylonych ust spływały piana i krew.

"Przez kilka sekund patrzyliśmy na nieruchome ciało. Zelektryzował nas ten okropny widok. Pełen temperamentu wokalista The Doors, odlotowy i przystojny chłopak z Kalifornii, leżał teraz bezwładny jak szmata w toalecie nocnego klubu", napisał Bernett. Przybyli zrozumieli, że Jim wdychał heroinę - nie wstrzykiwał, zawsze bał się igieł. Bernett wezwał znajomego doktora, stałego klienta klubu. Lekarz jakoby fachowo zbadał ciało, odchylił głowę Jima, podniósł powieki, zajrzał do ust, przyłożył ucho do piersi, obejrzał zadrapania na ciele i stwierdził zgon, będący zapewne wynikiem zawału serca. "Doktor nie był głupi, mówił o śmiertelnym przedawkowaniu", wspomina Bernett.

Tu jednak pojawiają się wątpliwości. Jeśli lekarz był klientem klubu, z pewnością znajdował się pod wpływem alkoholu (w Circus abstynenci raczej nie bywali). Czy mógł w ciągu kilku sekund postawić diagnozę?

Nagle zjawili się dwaj dilerzy, którzy sprzedali Jimowi heroinę. Powiedzieli, że rockman tylko stracił przytomność, a oni udzielą mu pomocy. Podnieśli ciało z toalety i zanieśli je korytarzem do sąsiedniego klubu Alcazar. Prawdopodobnie stamtąd przewieźli ciało samochodem do apartamentu Morrisona. Tam włożyli Jima do wanny pełnej gorącej wody, być może w nadziei, że powróci do życia (był to znany sposób ratowania tych, którzy przedawkowali heroinę). Bernett twierdzi, że chciał wezwać policję i pogotowie do klubu, ale stanowczo sprzeciwił się temu przedstawiciel właściciela lokalu: "Powiedziano mi, że skoro przyjaciele Jima chcą go zabrać, to my nie mamy z tym nic wspólnego. Niczego nie widzieliśmy, niczego nie słyszeliśmy, trzymamy gębę na kłódkę! OK? To najlepsze, co możemy zrobić, aby uniknąć skandalu", napisał Bernett.

Osoby, które widziały, co się stało, musiały złożyć przysięgę, że zachowają milczenie. Przysięgła także Marianne Faithfull. Od tej pory nie wymieniła ani razu imienia Jima Morrisona. Sam Bernett twierdzi, że na wieść o śmierci wokalisty Doorsów Marianne i Jean de Breteuil natychmiast wyjechali do Casablanki. De Breteuil wkrótce potem zmarł na skutek przedawkowania narkotyków. Faithfull dotrzymuje przysięgi do dziś.

Pamela Courson ułożyła swą opowieść o śmierci ukochanego - bez okropnych faktów, alkoholu, narkotyków i agonii w toalecie. Policja chętnie uwierzyła, aby uniknąć kłopotliwego śledztwa. Paryskie organy sprawiedliwości starają się szybko kończyć dochodzenia dotyczące zgonów sławnych cudzoziemców. Przykładem jest śmierć księżnej Diany.

Pamela Courson nie na długo pozostała strażniczką pamięci swego kochanka. W 1974 r. narkotyki zabiły także ją.


Te rewelacje opisał Sam Bernett, w 1971 r. menedżer nocnego klubu Rock and Roll Circus - w wydanej w 2007 roku po francusku książce "The End: Jim Morrison".
Mimo, że Stephen Davis, autor biografii "Jim Morrison, Life, Heath, Legend", uważa, że ta historia nie jest prawdziwa,
ale potwierdził ja Patrick Chauvel, renomowany fotograf wojenny, który w 1971 r. miał 19 lat i niekiedy pomagał przy barze.

Ale, tak na prawdę, to Wielu fanów rockmana twierdzi, że obecnie nie ma już znaczenia, w jakich okolicznościach umierał poeta i muzyk. Morrison miał 27 lat, był charyzmatyczny, szalony, dziki. I taki pozostanie na zawsze.

I taki pozostanie na zawsze ...
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 23.11.2010 10:49

weldon napisał(a):
adamk3 napisał(a):
jan_s1 napisał(a):Myślicie, że coś poczuł?


Zależy ile zażył :cry:


Oficjalnie?:

Przez 36 lat obowiązywała oficjalna wersja śmierci charyzmatycznego gwiazdora. Opowiedziała ją francuskiej policji dziewczyna Morrisona, Pamela Courson, a stróże prawa uwierzyli. Oto 3 lipca 1971 r. Pamela i Jim byli w kinie, potem wrócili do swego mieszkania przy Rue Beautreillis. Zjedli kolację, Pamela zmywała, Jim oglądał film. Potem położyli się do łóżka, aby przed snem posłuchać muzyki z płyt. W nocy Jim Morrison wstał. Czuł się źle, postanowił wziąć gorącą kąpiel. Dziewczyna znalazła przyjaciela martwego w wannie. Francuski lekarz Max Vassille skwapliwie uznał to za "śmierć z przyczyn naturalnych", jako że piosenkarz cierpiał na poważne dolegliwości żołądka i ataki astmy. Nie przeprowadzono sekcji zwłok.

Nieoficjalnie? (UWAGA: drastyczne i mało przyjemne):

We wczesnych godzinach 3 lipca 1971 r. w podziemnej dyskotece w oparach narkotyków i alkoholu bawiło się ok. 500 gości, w tym 24-letnia Marianne Faithfull, która niedawno zakończyła romans z Mickiem Jaggerem. Około godziny pierwszej przyjechał Jim Morrison. Gwiazdor zajął ulubione miejsce przy barze, zamówił butelkę wódki, pił także piwo. Nie przypominał już przystojnego młodzieńca z plakatu.

Prowadził wyniszczający tryb życia.

W Paryżu przybrał na wadze tyle, że nie rozpoznawali go przyjaciele. "Jim powoli popełniał samobójstwo. Był w tak złym stanie, że doktor, który go badał, myślał, iż ma 57 lat", opowiada Sam Bernett.

Morrison przyszedł do klubu, aby jak zawsze kupić heroinę dla Pameli. Na parkiecie roiło się od dilerów. I tym razem lider Doorsów bez trudu nabył narkotyk od dwóch młodych handlarzy pracujących dla Jeana de Breteuila, francuskiego playboya, zaangażowanego w narkotykowy biznes. Około godziny drugiej Jim Morrison z towarem zniknął w toalecie. 30 minut później jeden z klubowych gości powiedział zaniepokojony: "Ktoś zamknął się w kabinie i nie wychodzi". Na polecenie Bernetta ochroniarz wyważył drzwi. Oczom zebranych ukazał się przerażający widok. Słynny rockman w amerykańskiej wojskowej kurtce i w butach jeździeckich z francuskiego regionu Camargue, których nigdy nie zdejmował, siedział na sedesie z głową między kolanami. Twarz była szara, z lekko rozchylonych ust spływały piana i krew.

"Przez kilka sekund patrzyliśmy na nieruchome ciało. Zelektryzował nas ten okropny widok. Pełen temperamentu wokalista The Doors, odlotowy i przystojny chłopak z Kalifornii, leżał teraz bezwładny jak szmata w toalecie nocnego klubu", napisał Bernett. Przybyli zrozumieli, że Jim wdychał heroinę - nie wstrzykiwał, zawsze bał się igieł. Bernett wezwał znajomego doktora, stałego klienta klubu. Lekarz jakoby fachowo zbadał ciało, odchylił głowę Jima, podniósł powieki, zajrzał do ust, przyłożył ucho do piersi, obejrzał zadrapania na ciele i stwierdził zgon, będący zapewne wynikiem zawału serca. "Doktor nie był głupi, mówił o śmiertelnym przedawkowaniu", wspomina Bernett.

Tu jednak pojawiają się wątpliwości. Jeśli lekarz był klientem klubu, z pewnością znajdował się pod wpływem alkoholu (w Circus abstynenci raczej nie bywali). Czy mógł w ciągu kilku sekund postawić diagnozę?

Nagle zjawili się dwaj dilerzy, którzy sprzedali Jimowi heroinę. Powiedzieli, że rockman tylko stracił przytomność, a oni udzielą mu pomocy. Podnieśli ciało z toalety i zanieśli je korytarzem do sąsiedniego klubu Alcazar. Prawdopodobnie stamtąd przewieźli ciało samochodem do apartamentu Morrisona. Tam włożyli Jima do wanny pełnej gorącej wody, być może w nadziei, że powróci do życia (był to znany sposób ratowania tych, którzy przedawkowali heroinę). Bernett twierdzi, że chciał wezwać policję i pogotowie do klubu, ale stanowczo sprzeciwił się temu przedstawiciel właściciela lokalu: "Powiedziano mi, że skoro przyjaciele Jima chcą go zabrać, to my nie mamy z tym nic wspólnego. Niczego nie widzieliśmy, niczego nie słyszeliśmy, trzymamy gębę na kłódkę! OK? To najlepsze, co możemy zrobić, aby uniknąć skandalu", napisał Bernett.

Osoby, które widziały, co się stało, musiały złożyć przysięgę, że zachowają milczenie. Przysięgła także Marianne Faithfull. Od tej pory nie wymieniła ani razu imienia Jima Morrisona. Sam Bernett twierdzi, że na wieść o śmierci wokalisty Doorsów Marianne i Jean de Breteuil natychmiast wyjechali do Casablanki. De Breteuil wkrótce potem zmarł na skutek przedawkowania narkotyków. Faithfull dotrzymuje przysięgi do dziś.

Pamela Courson ułożyła swą opowieść o śmierci ukochanego - bez okropnych faktów, alkoholu, narkotyków i agonii w toalecie. Policja chętnie uwierzyła, aby uniknąć kłopotliwego śledztwa. Paryskie organy sprawiedliwości starają się szybko kończyć dochodzenia dotyczące zgonów sławnych cudzoziemców. Przykładem jest śmierć księżnej Diany.

Pamela Courson nie na długo pozostała strażniczką pamięci swego kochanka. W 1974 r. narkotyki zabiły także ją.


Te rewelacje opisał Sam Bernett, w 1971 r. menedżer nocnego klubu Rock and Roll Circus - w wydanej w 2007 roku po francusku książce "The End: Jim Morrison".
Mimo, że Stephen Davis, autor biografii "Jim Morrison, Life, Heath, Legend", uważa, że ta historia nie jest prawdziwa,
ale potwierdził ja Patrick Chauvel, renomowany fotograf wojenny, który w 1971 r. miał 19 lat i niekiedy pomagał przy barze.

Ale, tak na prawdę, to Wielu fanów rockmana twierdzi, że obecnie nie ma już znaczenia, w jakich okolicznościach umierał poeta i muzyk. Morrison miał 27 lat, był charyzmatyczny, szalony, dziki. I taki pozostanie na zawsze.

I taki pozostanie na zawsze ...


jakieś źródło :?: chyba, że to twoje :wink:

pozdrav.
weldon
Legenda
Avatar użytkownika
Posty: 39917
Dołączył(a): 08.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) weldon » 23.11.2010 10:58

adamk3 napisał(a):jakieś źródło :?: chyba, że to twoje :wink:

pozdrav.

Nie pamiętam. Nie moje, bo przecież cytuję. Jakiś opis tej książki Bernetta.
Skopiowałem.

A wierzyć, nie wierzyć ... Nadal są dwie wersje, a ponadto, kogo to ... :lol:
jan_s1
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 5432
Dołączył(a): 08.01.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) jan_s1 » 23.11.2010 13:31

weldon napisał(a): Jakiś opis tej książki Bernetta.
Skopiowałem.



Trafiłem kiedyś na inne źródło (nie pamiętam już jakie), które podaje zbliżony przebieg wypadków. Ale masz rację - nie ma co tego roztrząsać - lepiej posłuchać Doorsów.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Francja - France

cron
Paryż raz jeszcze. - strona 25
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone