Maslinka na Long Island ;)

maslinka napisał(a):

Habanero napisał(a):Piękna zima i fajne slalomki.
Czy aby nie za ciężkie dla takiej drobniutkiej dziewczyny ?

Czy za ciężkie? W sensie, że do noszenia? Jakoś dam radę

Głównie chodziło mi o noszenie, bo w Twoje umiejętności nie wątpię .
....
Jeżdżę od lat na slalomkach(od ponad 20 lat jestem instruktorem PZN) i są to cholernie ciężkie narty, pomimo tylko 155 cm .
Jakoś daję radę , ale moja żona miałaby już problem z przetransportowaniem ich pod wyciąg.
Sprawdziłem Twoje atomy i to jednak nie są slalomki, tylko allroundy ,a to robi istotną różnicę w wadze .
Bardzo dobry wybór Agnieszko i życzę wspaniałego szusowania .
.....

Co do doboru sprzętu narciarskiego, to nie chodzi o to, że tylko faceci potrafią i mogą jeździć na wymagających nartach.
Przy wyborze nart carvingowych w odróżnieniu do tradycyjnych,oprócz umiejętności i wzrostu ,bierzemy pod uwagę również wagę narciarza .
Narty z grupy racing slalom nie są polecane osobom ważącym mniej niż 60 kg.

Race: Jak sama nazwa wskazuje, to narty dla osób które lubią ostrą, szybką jazdę po stromych, przygotowanych trasach. Cechują się dużą wagą, stabilnością i dobrą kontrolą toru jazdy. Wymagają jednak dużego nakładu siły oraz dobrej techniki jazdy. Dzielą się na narty: slalomowe (dzięki małemu promieniowi idealne do wykonywania wąskich, szybkich skrętów, dobrze trzymają się na lodzie) i gigantowe (dłuższe i mniej taliowane, utrzymują stabilność w skręcie o dużym promieniu).

Zwróć uwagę, od jakiej wagi narciarza, Head poleca swoje racing slalom
Czytaj więcej: https://www.narty.pl/tresc-artykulu/art ... -nart.html

Stąd było moje, już nieaktualne pytanie.

Habanero napisał(a):Bardzo dobry wybór Agnieszko i życzę wspaniałego szusowania .

Dzięki

Habanero napisał(a):Co do doboru sprzętu narciarskiego, to nie chodzi o to, że tylko faceci potrafią i mogą jeździć na wymagających nartach.

Wiem, że Tobie o to nie chodziło Dlatego napisałam na końcu, że zebrało mi się na dłuższą refleksję nie pod wpływem Twojego pytania, a rozmowy z panem sprzedawcą, który zdawał się sugerować właśnie coś takiego, a która to rozmowa właśnie mi się przypomniała w związku z tematem.

Habanero napisał(a):Zwróć uwagę, od jakiej wagi narciarza, Head poleca swoje racing slalom
Czytaj więcej: https://www.narty.pl/tresc-artykulu/art ... -nart.html

Dlatego race'ów bym nie kupiła. Zresztą jeśli chodzi o grupę A, moja waga i wzrost są w różnych rubrykach tej tabelki

Pozdrav

Aga to tak jak u mnie..... Jakbym miała się sugerować tą tabelką to bym musiała jeździć na nartach mojego wzrostu lub większych A tak będę w tym sezonie jeździć na narach po synu 135 cm, podobno będzie mi łatwiej, bo ja tak rekreacyjnie spokojnie jeżdżę, co by nie spotkać się GOPR'owcami....

piekara114 napisał(a):Aga to tak jak u mnie..... Jakbym miała się sugerować tą tabelką to bym musiała jeździć na nartach mojego wzrostu lub większych A tak będę w tym sezonie jeździć na narach po synu 135 cm, podobno będzie mi łatwiej, bo ja tak rekreacyjnie spokojnie jeżdżę, co by nie spotkać się GOPR'owcami....

Pewnie łatwiej
Ja mam teraz całkiem długie - 157 cm (przy wzroście 163), ale już się przyzwyczaiłam


Praca, praca, teraz Święta i znowu pełno roboty , ale jeden odcinek uda mi się jeszcze wrzucić w całym tym szaleństwie


4 sierpnia (sobota): Plivsko jezero

Wyjeżdżamy z Jajców. Twierdza na wzgórzu widziana z drogi:



Lubią tu chorwacką drużynę :



Jedziemy w stronę Plivskiego jezera. Kiedyś mieliśmy w planach zatrzymać się na tym campingu:



Wydawało mi się, że znajduje się on nad samym brzegiem jeziora, ale tak dobrze nie jest. Trudno mi powiedzieć coś więcej na temat campu, bo nie przekroczyliśmy jego bramy. Zamiast tego udaliśmy się w stronę młynów.

Plivsko jezero to tak naprawdę dwa górskie jeziora utworzone przez spiętrzone wody rzeki Plivy - Malo i Veliko Plivsko Jezero. A małe młyny wodne (Mlinčići), których jest około 20, pochodzą jeszcze z czasów osmańskich. Piękny widok:



Woda jest przejrzysta:



Tutaj już trochę mniej :



Jesteśmy właśnie nad Małym Plivskim Jezerem.

W tym momencie miałam lekkie obawy, ale psiaki okazały się przyjazne:



Chodzimy drewnianymi kładkami pomiędzy młynami:



Urocze są te małe domki "przycupnięte" nad wodnymi kaskadami:




Można się poczuć jak Guliwer :




Wstęp na teren młynów jest, póki co, bezpłatny, ale sądzę, że to tylko kwestia czasu, jak ogrodzą to miejsce i zaczną sprzedawać bilety.



Do tego młyna można zajrzeć:



i zobaczyć cały mechanizm do mielenia zboża:



Dookoła, na trawie, porozkładały się całe rodziny; trwa sobotni piknik:



Powoli opuszczamy to ciekawe miejsce:



Ostatni rzut oka na Mlinčići:



i podjeżdżamy kilka kilometrów dalej, na parking nad Velikim Plivskim Jezerem. Co tu się dzieje! :



Jeden wielki festyn!

A my przyjechaliśmy tutaj głównie w celach konsumpcyjnych (dosłownie!), bo nagle sobie przypomnieliśmy, że oprócz śniadania jeszcze nic dzisiaj nie jedliśmy

Jak jest tyle ludzi, muszą być jakieś restauracje. Knajpek z napojami jest sporo, ale zjeść można tak naprawdę tylko w dwóch lokalach. Jeden z nich (o nazwie Plaža) przypada nam do gustu ze względu na ładne położenie - nad samą wodą, a nawet na wodzie, na pomoście:



z miejscem na pocałunki :



Niestety, okazuje się, że restauracja właśnie przestała przyjmować zamówienia Za kilka godzin mają wesele i kuchnia będzie się od teraz zajmować wyłącznie gotowaniem dla biesiadników.

Próbujemy w drugim lokalu - restauracji hotelu Plivsko Jezero. Ta sama sytuacja - również wesele No to mamy pecha! Gdybyśmy zaczęli od jedzenia, a zostawili sobie oglądanie młynów na później, wszystko by się udało. No ale kto mógł to wiedzieć

Ratujemy się bułkami z czekoladą, które Małż kupił dzisiaj w travnickiej piekarni i spacerujemy jeszcze chwilę nad jeziorem:




Tej pani spod hidżabu wystaje markowa torebka :



Tak mi się wydaje, chociaż ja się na markowych torebkach nie znam

Jedna z knajpek:



Całkiem sympatyczna, ale dostępne są tutaj tylko napoje i to wyłącznie bezalkoholowe. Żałujemy, że "spóźniliśmy się" do restauracji Plaža, bo tam, oprócz jedzenia, serwowali również piwo

Opuszczamy Plivsko jezero i jedziemy dalej w poszukiwaniu jedzenia Mijamy stragany z pirackimi płytami :



oraz panią z tobołkiem na plecach:



Prawdziwa Bośnia! Pravi Balkan!

O tym, gdzie w końcu udało nam się zjeść - w następnym odcinku

Ciekawe te młynki
Zapisałam w notatniczku na przyszłość

Rzęsisty deszcz padający od rana 1 września 2014r zmienił nam plany i nie dojechaliśmy ostatecznie nad Plivsko; dlatego z chęcią obejrzałem.
Następnym razem jak będę w tamtym rejonie wybiorę ten Camp.

Śliczne te młyny - prawie domki krasnoludków

travel napisał(a):Ciekawe te młynki
Zapisałam w notatniczku na przyszłość

Prezentowały się bardzo malowniczo

te kiero napisał(a):Rzęsisty deszcz padający od rana 1 września 2014r zmienił nam plany i nie dojechaliśmy ostatecznie nad Plivsko; dlatego z chęcią obejrzałem.
Następnym razem jak będę w tamtym rejonie wybiorę ten Camp.

Opinie ma raczej dobre, ale jak dla mnie, mógłby być położony bliżej jeziora.

beatabm napisał(a):Śliczne te młyny - prawie domki krasnoludków

No tak Urocze!

Twój odcinek to bardzo miły akcent przed świętami, poprawiający humor.

pomorzanka zachodnia napisał(a):Twój odcinek to bardzo miły akcent przed świętami, poprawiający humor.

W takim razie bardzo cieszę się Szkoda tylko, że trzeba było ten humor poprawiać

Życzę Wszystkim spokoju, radości, miłości i ciepła rodzinnego z okazji Świąt oraz spełnienia marzeń, zwłaszcza tych podróżniczych, w nadchodzącym roku.

Maslinka

Zdrowych i wesołych Świąt!

Ciekawy ten miniskansen z wiatrakami .

Nefer napisał(a):Ciekawy ten miniskansen z wiatrakami .

W ogóle ciekawa ta bośniacka część. Tylko z tym piwem to tragedia

Maslinko, tyle czasu mnie tu u Ciebie nie było (jak i na całym forum), więc musiałam trochę nadrobić zaległości. Cieszę się, że to jeszcze nie koniec, choć zbliża się wielkimi krokami. Przynajmniej w końcówce na bieżąco będę.

Co do tak dużej ilości psów, to wcale Ci się nie dziwię, że miałaś lekką obawę przejścia obok nich. Ja co prawda bardziej wolę psy niż koty, ale chyba też wśród tych drugich czułabym się bezpieczniej.

A z kolei co do Pań w hidżabach, to zawsze jestem pełna podziwu dla nich, że nawet w upałach są w stanie w nich chodzić. Ponoć są one uszyte z jakichś specjalnych materiałów przepuszczających powietrze, no ale mimo tego są czarne i zakrywają dosłownie wszystko!

Pozdrawiam i czekam na kolejny odcinek Twojej zbliżającej się ku końcowi relacji