A więc szukamy kwatery. Priorytety? Dwa pokoje, kuchnia, klimatyzacja. Mile widziany widok na morze. No i cena. Odwiedzamy kilka nieźle położonych domów, na których widnieją szyldy "Apartmani" i... No, tanio nie jest. Przy promenadzie 80 euro, ale bez klimy. Trochę dalej od plaży 100 euro. Potem kilka nieudanych podejść, nie ma miejsc. Już nawet poszedłem szukać po drugiej stronie głównej drogi, dalej od wody. Na szczęście Adam z Agą znajdują ciekawą ofertę. 50 euro za dzień. Kilka razy pytamy, czy to na pewno za 4 osoby, w końcu dwie uliczki dalej żądano stówy. Tak, za 4. No to jesteśmy - dosłownie - w domu.
Opiszę krótko kwaterę, gdyby ktoś kiedyś. Jak trafić? Przy głównej drodze, około 200m za sklepem Studenac, po lewej stronie (jadąc od Stonu), przy szyldzie informującym o sprzedaży wina Dingac znajduje się "Jasminka". Cztery piętra, na parterze właściciele, wyżej kilka apartmanów i parę sobe (bez kuchni). Nam w udziale przypadają dwa pokoje. Jeden - z kuchnią, na pierwszym piętrze, z klimatyzacją i satelitą, z widokiem na Sv. Iliję. Drugi - piętro wyżej, bez klimatyzacji, kuchni i TV, za to z widokiem na morze. Nietrudno się domyślić, że większym powodzeniem cieszy się... ten drugi! Morze za oknem przebija klimę, kuchnię, satelitę i widok na Sv. Iliję razem wzięte, w końcu przybywamy z południa Polski - gór nam nie brakuje, za to morza... Adam ma chrapkę na ten pokój, na szczęście udaje mi się go spacyfikować. W swej przebiegłości i błyskotliwości używam mocnego argumentu: "To ja się poświęciłem, to ja prowadzę, to ja będę skazany na tortury umiarkowania w piciu, niechże przypadnie mi choć ten ochłap w postaci marnego widoku na Adriatyk". Poskutkowało . Tej samej sentencji próbowałem też używać, kiedy trzeba było pozmywać czy posprzątać, już z mniejszym skutkiem. Na parkingu ok. 10 aut, w tym ze 3 na polskich blachach. Wjazd na parking wymaga doświadczenia lub/i... hmm, parkingowego. Dość trudno się "złożyć" przy wjeździe, za to przy wyjeździe kompletnie nie widać, czy jakiś pojazd właśnie nie nadjeżdża główną drogą. Dlatego przydaje się pomoc. Duży kryty taras, murowany grill, wielkie szyszki na podpałkę, drzewka cytrynowe. W piwnicy sklepik, w którym można kupić wino, travaricę, lozę, rakiję, likiery (właściciele domu mają własną winnicę, gdzieś koło Janjiny).
Kiepska jakość, ale księżyc odbijający się w morzu to niecodzienny widok
Po rozpakowaniu się ruszamy coś zjeść i na plażę. Stołujemy się w knajpie niedaleko słynnej lodziarni. Cevapcici, lignje przene lub na zaru, kieliszek maraschino lub prosku i Karlovacko - boska kompozycja oferująca rozkosze podniebienia i nozdrzy. Potem szukamy plaży. Udajemy się najpierw na Trstenicę. No cóż, szału nie ma. Sporo ludzi to i sporo petów, poza tym w wodzie masa igieł i małych szyszek z rosnących tuż przy plaży drzew. Wieczorny długi spacer promenadą w kierunku Loviste przekonuje, że w poszukiwaniu takich naprawdę pięknych plaż trzeba będzie pojeździć... Za to widok na oświetloną Korculę jest cudny. Zmęczenie podróżą sprawia, że trzeba wcześniej się położyć. Trzeba nabrać sił, jutro szukamy plaży.
Trstenica
Kąpać się można też tuż przy deptaku