Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Istria wiosną i jesienią

Nasze relacje z wyjazdów do Chorwacji. Chcesz poczytać, jak inni spędzili urlop w Chorwacji? Zaglądnij tutaj!
[Nie ma tutaj miejsca na reklamy. Molim, ovdje nije mjesto za reklame. Please do not advertise.]
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 08.05.2008 21:27

caal - z opisu wynika, że jechaliście tzw. istarskim ypsilonem

Na tym ypsilonie są dwa pobory opłat: za przejazd tunelem Ucka jadąc od Rijeki do Poreca, Rovinj i Puli oraz za przejazd przez most Mirna jadąc od Buje do Poreca, Rovinj i Puli.

Opłaty za tunel i most

Pozostałe odcinki są bezpłatne - opłaty dotyczą jazdy tam i z powrotem.(przez tunel i most)
Ostatnio edytowano 09.05.2008 00:14 przez Janusz Bajcer, łącznie edytowano 1 raz
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 08.05.2008 23:59

Dziekuje Januszu :) wiem przynajmniej jak sie ta droga nazywa.
Faktycznie bramkę widziałam jedną, a w okolice tunelu nie dotarłam. Natomiast po tej drodze jeździłam wielokrotnie bez opłat juz i tak sie zastanawiałam cóż to za zwierzę :)
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 09.05.2008 00:12

Na dobranoc dla "caal" aby wena nie uciekła :wink: Noći istarske :papa:
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 09.05.2008 00:19

Bardzo mi się miło słucha :)
Wena ma nie uciekać Januszu? Kiedy jeszcze wcale nie przyszła :( A powinna, bo przecież prawdziwie magiczne miejsca, ich opis dopiero przede mną :twisted: A pisze mi się okropnie, ciężko i topornie, jak z przyslowiowego kamienia :( no ale może jak się wyśpię po raz pierwszy od powrotu to mnie najdzie?
Leszek Skupin
Weteran
Posty: 14062
Dołączył(a): 23.09.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) Leszek Skupin » 09.05.2008 09:24

I ja czekam na dalsze odcinki... a nawet w najlepszej rodzinie się zdarza ;) chodzi mi o to śniadanie o 7 rano. Tylko ten kto nic nie robi nie popełnia błędów, ale ten kto się nie uczy na własnych błędach - jest niereformowalny i z takimi sobie daję spokój ;)
adamk3
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1282
Dołączył(a): 31.05.2006

Nieprzeczytany postnapisał(a) adamk3 » 09.05.2008 10:32

caal napisał(a):Bardzo mi się miło słucha :)
Wena ma nie uciekać Januszu? Kiedy jeszcze wcale nie przyszła :( A powinna, bo przecież prawdziwie magiczne miejsca, ich opis dopiero przede mną :twisted: A pisze mi się okropnie, ciężko i topornie, jak z przyslowiowego kamienia :( no ale może jak się wyśpię po raz pierwszy od powrotu to mnie najdzie?


Niektórzy forumowicze jak Ty droga Caal powinni pisać książki lub przewodniki - :!:

jest super a podobno wena nie nadeszła :wink:

Serdecznie pozdrawiam i czekamy z niecierpliwością
ziomek
Croentuzjasta
Posty: 428
Dołączył(a): 15.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziomek » 09.05.2008 10:47

caal - u nas na podbeskidziu można taką kapuchę kupić oczywiście nie całą głowę ale liście kiszone całe
a tak na temat to dzięki kapuście zaznaczam swoją obecność i czytam z zaciekawieniem
Pozdrawiam :lol: :o :lol: :o
Tymona
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2140
Dołączył(a): 18.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tymona » 09.05.2008 10:52

caal napisał(a):Wena ma nie uciekać Januszu? Kiedy jeszcze wcale nie przyszła :( A powinna, bo przecież prawdziwie magiczne miejsca, ich opis dopiero przede mną :twisted: A pisze mi się okropnie, ciężko i topornie, jak z przyslowiowego kamienia :( no ale może jak się wyśpię po raz pierwszy od powrotu to mnie najdzie?


eeetam, trochę koloryzujesz :)

A może w chwilach niemocy twórczej pomoże zaklęcie:
"Muzo! Natchniuzo!
Tak Ci końcówkuję z niepisaniowości
natreść mi ości u uzo." :D :smo:

papa
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 09.05.2008 12:03

Leszku, zgadzam się z Tobą, tak więc się nie czepiam tego malutkiego potknięcia, tak je odnotowuję dla porzadku wyłącznie :)

Adamk3 dzieki :) jak juz siadam do pisania to tak sobie czasem myślę, że fajnie byłoby napisać coś większego. Ale to raczej mrzonki bo moja wiedza jest zbyt mała i niestety cierpię na brak źródeł :(

Ziomek, jak dla mnie to jest wiadomość dnia. Pouczysz mnie oczywiście gdzie to kupić? Bo tak mi zasmakowało, że gotowa jestem zrobić takie gołąbki, tym bardziej, że czytałam kiedyś ciekawy przepis na to cudo (niestety brakuje mi tu ikonki z cieknącą z ust sliną)

Tymona, nie koloryzuję, nawet nie kokietuję, jakbym miała natchnienie to bym juz była w połowie relacji :twisted:
ziomek
Croentuzjasta
Posty: 428
Dołączył(a): 15.02.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) ziomek » 09.05.2008 12:25

kiedyś na targu warzywnym w Żywcu natknęłam się na to cudo :?:
Pani powiedziała,że to na gołąbki jakież było moje zdziwienie 8O
ale teraz widzę,że pani miała rację :!:
pozdrawiam
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 09.05.2008 14:39

caal napisał(a):(niestety brakuje mi tu ikonki z cieknącą z ust sliną)

Jest cieknąca ślinka

Obrazek

(zapożyczona z forum ogrodniczego) :lol:

U nas jest taka: :P
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 09.05.2008 20:04

Niedziela 27.04

Wyspani, zadowoleni, nakarmieni ruszyliśmy podziwiać Rovinj, bajkowy na pocztówkach okazał się też bajkowy w rzeczywistości.
W Rovinju nie ma jakichś szczególnych, światowej klasy zabytków, on sam w sobie jest takim zabytkiem. Miasto szczęśliwie ominęły wojenne zawieruchy zachował się więc jego oryginalny nietknięty współczesnością układ. Tak się tworzył, budował, nadbudowywał wzwyż i rozbudowywał w szerz i ten proces trwa od wieków. Nieskażony i nienaruszony. A efekt jest oszałamiający.
Mam okropny szum informacyjny, wszystkie dostępne mi źródła różnią się między sobą co do informacji o wczesnych fazach tego miasta, ale jakoś to w sumie postaram się połączyć i streścić. Na początku była sobie wysepka, miejsce dogodne, naturalnie obronne, wody obfitujące w ryby, klimat doskonały i tak zaczęło się tutaj osadnictwo. Każdy coś stworzył i zbudował, a że miejsca było mało, to budowano jedno nad drugim. Na szczycie wzgórza z czasem zbudowano fort czy też kasztel, ten typ zabudowy nazywa się akropolem i taki też charakter ma serce Rovinja, jego najstarsza część. Miasto niegdyś było otoczone murami obronnymi. Ich pozostałości są widoczne od strony północnej, bo to na nich nadbudowano tak fascynujące dzisiaj, jakby wyrastające z morza domy. Efekt jest szalenie malowniczy, tym bardziej, że kamieniczki są pokryte kolorowymi tynkami. Na niektórych tynki wypłowiały już, ale mam szczerą nadzieję, że z czasem i te szare sierotki zostaną odnowione.
W różnych okresach istnienia miasta zwiększała się liczba jego mieszkańców, w czasach zagrożeń chroniła się tutaj ludność z okolic. Ludzi przybywało, a miejsca nie, więc zaczęto dobudowywać kolejne pietra domów, i dlatego niektóre z nich są naprawdę wysokie, kilkupiętrowe. W XVII w., z powodu panującej w okolicy zarazy, miało miejsce ostatnie takie gwałtowne zwiększenie liczby mieszkańców. Nie było już jak budować, wiec zaczęto dzielić pomieszczenia, zagęszczać się w istniejących już domach. Każda rodzina w wydzielonych dla siebie pomieszczeniach miała co najmniej jeden komin – stąd Rovinj określa się czasem jako miasto kominów. Te kominy w większości się zachowały i stanowią oryginalną XVII wieczną ciekawostkę.
Jakoś od XVI w Rovinj zaczął się rozbudowywać na stałym lądzie, poza wyspą. Gdy w wieku XVIII zniknęły zagrożenia zewnętrzne, zasypano przesmyk dzielący obie części miasta i w takim właśnie kształcie możemy je dzisiaj podziwiać. Jego obecny charakter i wystrój to głównie barok i sporo renesansowych elementów. Początkowo, jako miłośniczka epok i stylów starszych odczułam pewien żal, że tak to wszystko co starsze prawie bez śladu przeminęło. Ale żal był tak krótki i ulotny, że jakby go wcale nie było. Bo Rovinj jest zjawiskiem i bez zastanawiania się nad tym co zachowane, a co nie, należy go podziwiać i kontemplować jako harmonijną całość.

Już z drogi dojazdowej widać charakterystyczną dzwonnicę kościoła św. Eufemii dominującą nad najstarszą częścią Rovinja.
Obrazek Obrazek
Nie sposób zabłądzić, sama droga poprowadzi do portu po prawej stronie, przy nabrzeżu o nazwie Valdibora. Jest tu duży parking, zatłoczony, ale można się wcisnąć, z reguły płaciłam od 20 kun w górę, zależnie od czasu oczywiście. Malownicza jest sama ulica wiodąca wzdłuż morza do starówki. Są tu sympatyczne knajpki, stragany i mnóstwo turystów. Wyszło mi to zdjęcie średnio, ale bardzo mi się spodobały kwitnące wzdłuż ulicy, nieznane mi z nazwy drzewa
Obrazek
Im bliżej starówki, tym piękniejszy widok
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
I tak, na początek weszliśmy nie zachowaną brama Valdibora do wewnątrz miasta. Jest to gmatwanina uliczek, pasaży, placyków, schodów. Uliczka w którą wchodzi się z tej własnie strony biegnie wokół całej dawnej wyspy i tak, obeszliśmy starówkę dookoła.
Obrazek
Ten czerwony budynek po prawej stronie to pieczołowicie odnowiony XVII wieczny pałac, znajduje się w nim elegancki hotel Angelo d’Oro, czy ja musze pisać, że ten hotel szalenie mnie kusi?
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Po drugiej stronie miasta, na murach u podnóża kamienic znajduje się mnóstwo różnego typu uroczych knajpek
Obrazek
I jeszcze kilka detali, z jednym z rovinjskich kominów włącznie. Trudno tu niekiedy robic zdjęcia bo bardzo jest wąsko
Obrazek
Obrazek

Dotarliśmy w końcu do portu św. Katarzyny i tu zrobiliśmy sobie ogromną przyjemność – opłynięcie Rovinja oraz kurs pomiędzy otaczającymi go wysepkami. Cała przyjemność kosztowała nas 100 kun od głowy, warto. Gorąco polecam. Stateczek nazywał się Orsera i były chwile grozy bo nie wiadomo było czy uzbiera się wystarczająca ilość chętnych. Ale szczęśliwie jakoś się uzbierało 8 osób. Przy okazji, pamiętając porady zawarte w wątku ogólnym co ciekawego na Istrii zaczęłam dopytywać się o rejs do kanału Limskiego. Niestety tez pojawił się warunek – jakaś minimalnie opłacalna ilość osób. Umówiliśmy się więc wstępnie na wtorek, ale bez pewności, że przedsięwzięcie dojdzie do skutku. Bardzo sympatyczny był i szyper i jego pomocnik. Pomocnik częstował dobrze dorobioną miodem i cytryną rakiją, określając ją mianem grapy. Szyper opowiadał o oglądanych miejscach i o Rovinju w ogóle. Wyspę św. Katarzyna położoną naprzeciwko portu kupił jakiś austriacki bogacz, jest tam luksusowy hotel, poza tym winnice. Bardzo się to szyprowi nie podobało i powtarzał wielokrotnie, że do niczego nie jest to Rovinjovi potrzebne.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Po rejsie, lekko głodni na nabrzeżu św Krzyża znaleźliśmy miłą knajpkę, tuż nad wodą. A wybór był trudny, bo knajpek całe mnóstwo. Zupa rybna, której ceny nie pamiętam (oczywiście obiecałam sobie, że będę notować, oczywiście obietnicy nie dotrzymałam) ale około 20 kun, a następnie sałatka z ośmiornicy. Sałatka doskonała, przyrządzona inaczej niż w Dalmacji, bez ziemniaków, za to z kaparami, stanowczo wersja istryjska bardziej mi odpowiada. Sałatka 45 kun, zapamiętałam, jadłam kilka razy. Ceny jeśli chodzi o ryby i inne dary morza, przystępne, jedynie homar drogi, ceny od 400 do 460 kun za 1 kg. Po przekąsce, znowu stary Rovinj.

Ten element umieszczony w ścianie maleńkiego kościółka bardzo mnie intryguje i dręczy. Dręczy bo strasznie mnie wkurza niedoinformowanie. To są ewidentnie ręce. Tylko czemu i co mają symbolizować? Natychmiast przychodzą mi na myśl popularne w wielu miejscach opowieści o tym, jak przed wiekami rozumiano zakaz konkurencji. Ano bardzo prosto i w sumie dość tanio, mistrzowi, który wybudował coś oszałamiającego wystarczyło wyłupić oczy lub uciąć ręce. I już była pewność, że podobnej budowli w innym miejscu nie wzniesie. No tak, kościółek uroczy, ale na miły Bóg nie aż taka perła, żeby zaraz architekta ćwiartować.

Obrazek

Wiem, odkryłam czemu ja nie mam weny. Otóż mam, ale opuszcza mnie natychmiast gdy zaczynam wklejać zdjęcia. Zrobiliśmy ich mnóstwo i teraz jak mam wybierać co wkleić to natychmiast mnie ogarnia marazm i frustracja. Inna sprawa, że mam w nich bałagan, wrr. Dokończę jutro, jutro dokleję i dopiszę, najpierw chyba muszę nad tym materiałem zapanować.

Januszu ikonka ze ślinką jest smakowita i oddaje w zupełności moje nastawienie do istryjskiej kuchni
dangol
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 12744
Dołączył(a): 29.06.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) dangol » 09.05.2008 22:24

caal napisał(a):Wiem, odkryłam czemu ja nie mam weny. Otóż mam, ale opuszcza mnie natychmiast gdy zaczynam wklejać zdjęcia. Zrobiliśmy ich mnóstwo i teraz jak mam wybierać co wkleić to natychmiast mnie ogarnia marazm i frustracja. Inna sprawa, że mam w nich bałagan, wrr. Dokończę jutro, jutro dokleję i dopiszę, najpierw chyba muszę nad tym materiałem zapanować.


To co to będzie, jak wena się przy wklejaniu fotek nie ulotni? Przecież już jest wspaniale 8) - Rovinj opanował moje zmysły :hearts: i najchętniej jak najszybciej chciałabym tam się pojawić i podążać Twoim śladem :roll: uliczkami z kolorowymi domkami...

caal napisał(a):Wyszło mi to zdjęcie średnio, ale bardzo mi się spodobały kwitnące wzdłuż ulicy, nieznane mi z nazwy drzewa
Obrazek


Najprawdopodobniej to te same drzewa, którymi w kwietniu zachwycałam się w Maroku: Obrazek
Drzewko nazywa się jacaranda i pochodzi z Brazylii i Argentyny, skąd "przywędrowała" w ciepłe rejony trochę bliżej nas. W centralnym Maroku sporo ulic w miastach jest nią obsadzonych 8) , teraz w pełni rozkwitu wygląda to niesamowicie. Jak już dotrę w mojej relacji do miejsc, w których były najpiękniejsze okazy jacarandy, to coś wkleję... A na razie można sobie popatrzeć TU- bo aż takich pięknych zdjęć ti jednak nie mam :( .
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 09.05.2008 23:42

caal napisał(a):W Rovinju nie ma jakichś szczególnych, światowej klasy zabytków, on sam w sobie jest takim zabytkiem. Miasto szczęśliwie ominęły wojenne zawieruchy zachował się więc jego oryginalny nietknięty współczesnością układ. Tak się tworzył, budował, nadbudowywał wzwyż i rozbudowywał w szerz i ten proces trwa od wieków. Nieskażony i nienaruszony. A efekt jest oszałamiający.


Wojenna zawierucha na szczęście nie dotarła na Istrię - nie było na niej żadnych działań wojennych.
caal
Croentuzjasta
Posty: 432
Dołączył(a): 22.03.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) caal » 10.05.2008 00:05

Dangol, to nie są jacarandy, jakkolwiek podobne, to jednak coś innego. A tak btw o Maroku gdzieś napisałaś :?: :!:

Januszu, może powinnam konkretniej, ale miałam tu na myśli wojny swiatowe, zwłaszcza tą II.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Nasze relacje z podróży


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
Istria wiosną i jesienią - strona 3
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone