Dwa lata temu w sierpniu Chorwacja wpadła mi do głowy nagle i znienacka...podczas przeglądania aukcji na All..., zasugerowałam się zdjęciem apartamentu i opisem, cena to 39 eurosów za mieszkanko dla 3 osób, z łazienką, kuchnią i klimą. Miejscowość Ribarica, opisana jako cicha, spokojna z własną plażą
No to szybkie ustalenie trasy (przez Węgry) i w droge...
Zajrzeliśmy do Budapesztu, nie wstawiam zdjęć bo w necie jest sporo. Zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia i od tamtej pory byliśmy tam jeszcze 4 razy
Ale nocleg był bliżej granicy - w Zalakaros. Tu dodaję zdjęcie, dla porównania później z apartamentem chorwackim. Cena za cały domek 27 euro...jak jakaś "gupia" nie wzięłam namiarów, ale trafiłabym teraz bez problemu. Zalakaros, to jak określił mąż, taki Ciechocinek z basenami termalnymi, właściwie nic ciekawego, sami "starzy Niemcy" i miejscowi mówiący tylko po węgiersku. Ale na nocleg mieszkanko idealne i chyba tanie...Tak na oko ze 70 metrów, osobna sypialnia, wszystkie sprzęty, ąz żal było wyjeżdżac dalej bo "okoliczności przyrody" ładne.
Ruszylismy dalej w drogę i wreszcie upragniona Croatia...

Droga do Karlobagu o mały włos nie doprowadziła do rozwodu...Nie jestem panikarą, ale...cały czas syczałam, zwolnij...zwolnij

Syn przybrał barwę kiwi

Na miejscu (jakieś 4km za Karlobagiem) ukazało sie coś...Ribarica. Trudno to nazwać wsią, może raczej letniskiem Chorwatów. Domek koło domku, plaża to oczywiście betonik, jeden sklep jedna knajpa w hoteliku (drogie zarcie, średnie smakowo) i...finito. Ludzi sporo, na tych plazach siedzieliśmy sobie na głowie....Jednak najlepszy był APARTAMENT
Tu kuchnia, jedna szafka, mało sztućców, no i kuchnia była w "salonie"
W tel widac "drugi salon" czyli łóżko i szafa oddzielone szmatą...
Łazienki, która też była w salonie obok kuchni litościwie nie zamieszczę
Apartament miał w całości może 18 metrów, klima "właśnie wysiadła" (nie wiem skąd wysiadła, bo nie było jej wcale

) a telewizor...jak widać nie istniał...
Gospodarze jacys tacy zdystansowani, mało rozmowni, od razu zażądali kasy za całość i zniknęli pod nami w swojej suterenie.
Plaza, pod wieczór wyludniona
Nie no, skłamałabym jakbym powiedziała, ze brzydko...ale, jakoś inaczej to sobie wyobrażałam.
Generalnie Ribarica jest...trudno określić dla kogo, rozrywek żadnych, knajp zero, spacer odpada. Bo trzeba iśc drogą główną, gdzie brak pobocza, można jedynie dojechać do Karlobagu, poczta,apteka, trzy markeciki, pięć knajpek, dość ładne uliczki i kosciółek i to wszystko...Na jakieś 45 minut obskoczenia
Za to nie powiem, widoki piękne. Po jedne stornie Velebit, po drugiej widać łysy PAG...
Mąż już następnego dnia udał się na ryby, no i tu nastąpił dramat...ale o tym jutro bo mam gości za chwilę
