Trasa: Piekary Śląskie-Cieszyn-Czadca-Żilina-Bratyława-Wiedeń-Graz-Mureck-Lenart-Ptuj-Zagrzeb-Sibenik-Marina.
Odległóść: ok. 1200 km, ale wystarczy jeden objazd lub przebudowa i kilometry rosną.
Czas: godz. 02:50 wtorek 07.07.2009r. -> godz. 18:30 tj. ok 15,5 godz. ; powrót godz. 05:15 środa 22.07.2009r. -> 19:45 tj. 14,5 godz. Trasa Cieszyn-Sibenik i Sibenik-Cieszyn przez Żilinę, to bite 10 godzin jazdy i ok. 2 godziny postojów. Reszta to dojazdy do docelowego miejsca pobytu i zależą też od natężenia ruchu.
Postoje: nasze ok 2,5 godz., ale częste, by dać odetchnąć mózgowi psychicznie, na 10-20 minut, jeden postój 45 minut, jednakże proponuje robić postoje wg uznania, ilości kierowców, dnia czy nocy, itp. wersji mnóstwo. Droga powrotna to dłuższe śniadanie na trasie i obiad na stacji paliw.
Drogi: bardzo dobre, na większych zjazdach szosy są opisane (napisy na drodze).
Opłaty drogowe: wninieta słowacka 9,90 euro na 1 miesiąc, winieta austryiacka - 2 winiety po 10 dni - 2 x 7,70 euro, w Chorwacji płaci się za przejechane kilometry autostradą, trasa od granicy do Sibenika to 2 opłaty 27 kun do bramek Zagrzebie + 148 kun do bramek Sibenika.
Paliwo: po przeliczeniu to ceny były zbliżone do tych w Polsce. Nie tankować na ostani moment, lepiej dotankować połowę i mieć spokój.
Płatności: można za wszystko zapłacić kartą visa, żadnego problemu więc tak też czyniliśmy.
Czy potrzebna klimatyzacja w aucie?: używaliśmy klimy na trasie, choć nie jechaliśmy w ekstremalnych warunkach pogodowych (temp. wysoka i brak jakiegokolwiek powiewu wiatru), ustawiliśmy ją na 21,5st.C, gdy na zewnątrz było maksymalnie 27,8 st.C i to już na Chorwacji, ale tylko dlatego, że jechaliśmy w czasie, gdy w całej europie była niepogoda i ulewne deszcze. Ma to zastosowanie tylko do momentu przejazdu pod najdłuższym tunelem (ok. 6km), za nim już inny klimat. Na miejscu jeździliśmy w różnych kierunkach i nie używaliśmy klimatyzacji, wieje tu przyjemny wiatr.
Wymagania po drodze: apteczka, zapasowe żarówki dla auta, kamizelki odblaskowe w ilości stosownej do ilości osób podróżujących, (zielona karta i paszporty dla tych, którzy planują wycieczkę do Dubrovnika)
Może się przydać: ubezpiecznie kosztów leczenia za granicą, latarka, scyzory, mapa, gps, jeśli nie bierzecie laptopa by zgrać zdjęcia z aparatu to dodatkowa karta pamięci, sandały które nie rozkleją się w wodzie, dobre okulary przeciwsloneczne zwłaszca dla kierowcy, jakieś urządzenie odtraszające komary w nocy (sporadycznie się zdarzają, ja kupiłem na miejscu zestaw na wymienne wkłady), filtry przeciwsłoneczne, krem nawilżający po opalaniu, wentylator w razie braku klimy w pokoju, sprzęt do snurkowania, nasza wódka, laptop z jakimiś filmami (o tv w kwaterach można zapomnieć, chyba że to jakiś apartament de lux), info że HR nie jest w UE i tu płaci się za nawet za odebraną rozmowę i sms, mapa terenu wydrukowana np. z gogle, gdyż niektórych ulic nie ma na mapie drogowej, jakaś książka do czytania, PSP lub GameBoy dla dzieciaków, zabawki pływające na wodzie, lornetka, rozdzielacz do prądu (najlepiej przedłużacz), pudełka na pożywienie,
Z żywności warto zabrać: ser żółty w kostce, suchą kiełbasę, w słoikach sosy do makaronów i ryżu oraz w słoikach pulpety, gołąbki, fasolkę po bretońsku itp. Zbyt duże zapasy pożywienia się szybko pują, a lodówki w pokojach są małe.
Kurs euro w terminie 07-22.07.2009r.: przeciętnie 1euro = 7,25 kuny
nasze auto to: mazda 6, poj. 2 litry, benzyna, spalanie: od 7,2 - 7,9 na trasie do Chorwacji, w terenie górzystym więcej, na równinach mniej. Na miejscu na drogach lokalnych komputer pokładowy pokazywał 6,9, a normalnie w aglomeracji śląskiej to ok. 9,8. W Chorwacji nie ma niepotrzebnych postojów na światłach, gdyż w strefa nadbrzeżnej ich nie ma, jedynie w większych miejscowościach. Reasumując to jazda po chorwackich dorgach jest tańsza niż po polskich.
Dlaczego ta tarsa?: ponieważ:
- przez Czechy przejeżdzamy bez opłat, niewielki odcinek,
- na Słowackiej granicy jest kiosk i tam możemy kupić winietę na Słowację i dwie winiety 10 dniowe na Autrię tj. łącznie na 20 dni, w Słowacji jedziemy praktycznie autostradami i drogami szybkiego ruchu,zdarzają się przebudowy. W zależności od natężenia ruchu na drodze do Cadcy może być trochę wolno, jest tam most przez który przejeżdżają na przemian ciężarówki, jest ograniczenie do 34ton, oraz wolniej przejazd przez miasto Povazska Bystrica, w Bratysławie mijamy granicę z Austrią. Winiety warto mieć, w środę było pełno Słowaciej policji z laserowymi miernikami prędkości, więc max 130 i ograniczenia na znakach. Na końcu autostrady w drodze powrotnej Słowacy zrobili zwężenie i sprawdzali zjeżdżające pojazdy z autostrady czy mają winietę.
- w Austrii nawet nie wjeżdżamy do Wiednia, gdyż mijamy go bokiem obwodnicą w kierunku na Graz, a następnie kierujemy się na Słowenię drogą na Maribor.
UWAGA: w tym momencie można zadać sobie pytanie, czy warto zapłacić w Słowenii 30 euro na 1 miesiąc za krótki odcinek autostrady, który jest potrzebny aby dojechać do miejscowości Ptuj. Jedna wczasowicz, który przekleił winietę z innego auta i pojechał kawałkiem autostrady, został zatrzymany i zapłacił mandat 150 euro kary, więc wy wybieracie trasę. Myśmy wybrali przjście graniczne Austria-Słowenia w miejscowości Mureck, czyli z autostrady w Austrii trzeba, kilka kilometrów od granicy ze Słowenią zjechać na Vogau, Spielfeld, a następnie na Mureck, przejechać z małym mostek nad rzeką i jesteśmy w Trate na Słowenii.
- w Słowenii wg naszego wariantu jedziemy początkowo przez małe miejscowości wiejskie obsiane polami kukurydzy. Płatna autostrada na Maribor pozwala urwać prawdopodobnie jakieś 25-30 minut. Nie mniej jednak obie trasy schodzą się w miejscowości w okolicy miejscowości Lenart, chyba że ktoś pojedzie inną trasą od Mariboru. Następnie na Ptuj, a dalej już do granicy z Chorwacją w kierunku na Zagrzeb. Tu ważna uwaga, w Słowanii wasze GPS będą szaleć, a to trwających robórt budowlanych na drogach. Oznakowanie jest bardzo dobre za dnia i napewno nie będzie problemów.
Na wyjeździe ze Słowenii i wjeździe do Chorwacji przechodzimy dwie kontrole paszportowe lub kto nie ma to dowód osobisty. Chorwacja nie jest jeszcze w UE jednakże ma podpisaną umowę międzypaństwową, że nie trzeba mieć paszportu (chyba że dziecko) i Zielonej Karty, chyba że będziecie się wybierać przez BiH do Dubrownika.
- w Chorwacji wjeżdżamy na autostradę w kierunku na Zagrzeb, pobieramy tylko kwitek na pierwszej bramce i jedziemy paredziesiąt kilometrów, małe tunele, na wyjeździe można zapłacić kartą visa, czyli oddajemy kwitek z pierwszej bramki wg instrukcji obrazkowej na bramce, w drugi otwór wtykamy naszą visę, która spędza tam parę sekund, otrzymujemy potwierdzenie opłaty i ruszamy dalej. Oczywiście autostradą, potem kierujemy się na Split, więc mijamy bokiem Zagrzeb i znów bramka, tu bierzemy kwitek wjazdu. Teraz jazda cały czas po autostradzie w stronę gór, max. 130 km/h, pod którymi przejedziemy tunelami, a najdłuższy ma ok. 5780 metrów. To magiczna bariera. Za górami jest inna pogoda, więc co dzieje się z pogodą przed górami, to po drugiej stronie tunelu może odejść w zapomnienie. Nasza trasa kończyła się w miejscowości Marina, więc wg instrukcji musieliśmy zjechać z autostrady w miejscowości Sibenik, tam dokonujemy opłaty na bramce, też można kartą visa i jechać do miejsca docelowego, my jakieś 40 km drogami lokalnymi. Te 40 km pozwala nacieszyć się za dnia widokami małych miejscowości widzianych z góry, więc taka uwaga jaką usłyszałem od ludzi, którym zachciało się tras widokowych pojechali na Zadar, aby przejechać nadbrzeżem w okolice Trogiru bo Marina leży ok. 14 km od Trogiru, po 3 godzinach jazdy wrócili na autostradę
Urlopowicze: w większych ośrodkach wypoczynkowo-turystycznych na 100 losowo wybranych obywateli tego świata w tym rejonie ok. 40 osób to Polacy
Sklepy i ceny: hmm... jeśli ktoś był w Polsce w sklepie samoobsługowym jak Biedronka, Żabka, Lidl, to można zauważyć że towary na półkach różnią się, ceny droższe ok. 1-4 zł na towarze. Różnice pomiędzy sklepami są niewielkie. Mięso, drób, kiełbasy i ryby są tu towarami drogimi, choć wydaje się, że jakościowo lepszymi. Warto ze sobą zabrać jakieś wędliny oraz jedzenie słoikowe jak pulpety, gołąbki, flaczki itp. Tego tu nie zauważyliśmy. Warto zabrać naszą wódkę, jednak nie warto taszczyć zgrzewek piwa, gdyż ceny są porównywalne. Owoce morza jak kraby i ośmiornice jako mrożonki są o wiele tańsze niż u nas. Byliśmy przejazdem w Lidlu w Sibeniku i ceny oraz towary bardzo zbliżone jak u nas w Lidlu, niektóre produkty nawet mają opisy po polsku, więc o jedzenie możecie być spokojni. Za każdy większy sklepowy zakup płaciliśmy kartą visa. W Trogirze znajduje się duży i dobrze zaopatrzony market.
Ceny przykładowe zaokrąglone, gdyż tu nie wydają końcówek, ani się o nie nie proszą, jedynie kartą visa płacicie co do grosza.
Coca-cola 2 lity - 14 kun ; Piwo 0,5 litra - 5-12 kun (+kaucja za butelkę 3 kuny) ; Woda mineralna gazowana 1,5 litra - 5-8 kun ; Cheb - 5-12 kun ; Herbata 20 torebek - 10 kun ; Soki 1 litr - 6 - 14 kun ; Jajka 10 sztuk - 14 kun ; Masło kostka 250g - 9 kun ; Banany 1 kg - 9 kun ; Ser gouda paczkowany 200g - 9 kun ; Sos tatarski 330g - 14 kun ; Sos Uncel Bens 350g - 17 kun ; Gumowe buty do morza - 36 kun ; Kakao Nesquik 200g - 12 kun ; Ice Tea 1,5 litra - 10 kun ; Arbuzy - 3-5 kun ; Zupy w torebkach instance - 5-9 kun ; Ocet - 6 kun ; Dżem truskawkowy - 14 kun ; Papier toaletowy 6 sztuk - 7 kun ; Makaroy 500g - 4-8 kun ; Ser Brie (trójkąt) 60% - 17 kun ; Rogaliki 7 Days 200g - 14 kun ; Mleko 3,8% 1 litr - 7 kun ; Kraby (mięso) paczka mrożonka 250g - 9 kun ; Ośmiornice - paczka mrożonka 500g - 10 kun (promocja=akcija) ; papierosy Mallboro paczka - 5 euro ; pizza w lokalu 35-55 kun ; lazzagne - 45-55 kun ; za sok w lokalu 0,2 l. kupicie litr soku w sklepie.
Frycowe za niewiedze trzeba płacić, myśmy swoje zapłacili, jednak tego nie żałujemy. Ci co już tu byli wcześniej, to przyjeżdżają samochodami z bagażnikami dachowymi. Jak zaczyna się wyładunek auta, to odnosi się wrażenie, że przyjezdny prowadzi mały sklep spożywczy i zrobił zaopatrzenie. Brak wystarczającej ilości żywności dla 4 osobowej rodziny na 2 tygodnie ma i swoją dobrą stronę. Warto czasem skosztować miejscowych potraw i produktów. Nabiał i pieczywo są bardzo dobre.
Jeśli ktoś zaplanował sobie biesiadowanie w jednym miejscu przez 2 tygodnie, picie alkoholu, siedzenie przy garach i gotowanie dla całej rodziny, przeliczanie cen, to lepiej dobrze się zastanowić nad wyprawą do odległej Chorwacji. To nie kraj tanich cen. Temperatura robi swoje, a organizm potrzebuje płynów. Na jedzenie poszło nam sporo kasy, ale byliśmy wolni turystycznie
Lokale: Kawiarenek i knajpek jest na pęczki, ceny turystyczne, gdyż na tym tu zarabiają. Tak jak za dnia plaże należą do naszych rodaków, tak wieczorami plażowicze są wzorowymi spacerowiczami. Panujące ceny w lokalach robią swoje. Nie ma co ukrywać, można sobie w czasie urlopu pozwolić na jakiś wyskok do knajpki, ale nie co wieczór. Ceny nie dla przeciętniaka. Zazwyczaj Polacy jedzą pizze (jedna z najtańszych potraw). Tu trzeba mieć głęboką kieszeń. Np. kufelek 0,3 litra browca w lokalu to wydatek 12-18 kun, zupa 15-22 kun, pizza 45-50 kun, lazania 50 kun (warto spróbować), ryba ok. 150-220 kun, talerz specjalności dla 4 osób to 480-650 kun. Podałem przykładowe ceny w lokalach. Niekiedy ceny w plażowej kawiarence są wyższe od restauracyjnych. Opisy są w języku chorwackim, angielskim, niemieckim i innym dodatkowym. Po polsku w mało którym lokalu jest menu.
Apartamenty (pokoje) i ceny: to już bywa różnie i przeróżnie, można mieć widok na otwarte morze, zatokę lub na góry, w zależności gdzie położony jest dom, w którym wynajmujecie pokój. Ogólnie to ceny szacują się w wysokości ok. 60 euro + - 10 euro. Uliczni zatrzymywacze proponują ceny w wysokości 60 euro, jednak podróżujących z dziećmi nie stać na sprawdzanie za każdym razem komfortu pokoju i jego lokalizacji. Myśmy mieli zarezerwowane 3 miesiące wcześniej. Ważne jest by oferowany apartament posiadał niezależne miejsce parkingowe dla waszego auta, jakiś mini plac na zabawy dla dzieci, gdyż nie będą tam same przy tej rotacji turystycznej. Pokoje położone bliżej wody są chłodniejsze i wilgotniejsze. Nie będę się tu rozpisywał o apartamentach, bo po prostu zabrakło by miejsca na inne informacje. Okazyjnie sprawdziliśmy ceny na campingu 2,5 km od Primosten, których koszt dla 4 osobowej rodziny (auto+przyczepa+4osoby+media) przekracza koszt dobrze wyposażonego pokoju apartamentowego. Ta ewentualność zostaje dla miłośników takich wakacji, bądź obieżyświatów na 2-3 dni. W Vinisci proponowali 40-45 euro za 14 dni, jednak komfortu nie sprawdzaliśmy, a i jako baza wypadowa odpada.
Plaże: plaża na wakacjach z dziećmi to ważna sprawa. Niektóre ośrodki i miasteczka turystyczne o to zadbały, przygotowały plaże pod turystów, wysypane są jasnymi drobnymi tłuczonymi kamykami, jednak trzeba zdać sobie sprawę, że to nie plaża nad polskim morzem gdzie idzie się kilometrami po piasku i obserwuje zachód słońca. Tu plaże są kamieniste i surowe, woda czysta, więc widać co się kryje pod jej poziomem. W zatoczkach nie ma wysokich fal więc łatwiej sobie poradzić z zejściem, natomiast na otwartym Adriatyku to już trzeba ostrożnie wybrać miejsce plażowania i kąpieli wodnych. Zresztą jest to nie do opisania i trzeba to zobaczyć. Konieczne jest posiadanie odpowiedniego obuwia do wody (do nabycia na miejscu ok. 36 kun), mogą być nawet sandały na rzepy, które nie rozkleją się w wodzie. Osobiście tylko w tym początkowo schodziłem do wody, potem w zależności od dna już bez obuwia, jednak zdarzały się poharatania stóp. Sprzęt do snurkowania przydaje się, nie jest to rafa koralowa, ale przynajmniej wiadomo gdzie nogę postawić i poobserwować żyjątka wodne. Pontony, materace itp. można nabyć na miejscu, ceny podobne jak u nas. Najczystsze plaże z krystalicznie czystą to te tzw. dzikie gdzie są skały.
Pogoda: wstajecie rano, patrzycie w niebo i myślicie sobie "... dobrze że dziś będzie trochę chmurek to przynajmniej skóra odpocznie..." jeszcze dobrze nie zjecie śniadania, a niebo jest błękitne jak na obrazku. W czasie naszego pobytu początkowo wieczory były chłodne, za dnia od morza wiał chłodny przyjemny wietrzyk, co pozwalało wytrzymać podczas plażowania, po paru dniach wrócił prawdziwy Chorwacki skwar, który w ciągu godziny może spiec na czerwono niejedną bladą skórę. W 10 dniu pobytu wiatr, że głowę ma urwać chmury deszczowe, ale jakoś za dnia jeszcze się nie zdarzyło aby padał deszcz.
Filtry słoneczne: jeden z forumowiczów napisał, że trzeba sobie zafundować kilka seansów na solarium i zdecydowanie jest to najlepszy sposób by ochronić skórę przed palącym słońcem w tym rejonie. Jakby to powiedzieć, jeśli jest ktoś w stanie zabronić dziecku brodzić i pluskać się w słonej wodzie to pewnie zostanie przez malca znienawidzonym rodzicem na wczasach. Wodoodporność tych filtrów polega chyba na tym, że nie spłukują się pod wpływem ochlapania kogoś małą ilością wody, jednak jak tu nie wejść do tak ciepłego słonego morza. W tej wodzie siedzi się dłuuuuugi czas, a filtr zostaje po prostu zmyty i tyle. Trzeba dzieciaki pilnować i smarować je ponownie. Niekiedy popołudniowy spacer do sklepu po napoje chłodzące bardziej da się we znaki niż leżenie plackiem. Nas spaliło w ciągu kilkunastu minut w drodze do sklepu, za 3-4 dni skóra i tak zejdzie jeśli słońce tak was dopadnie.Sprawa jest prosta, albo pielęgnacja skóry od samego początku albo kąpiele w morzu na całego, po których wychodzi z morza jak różowa pantera, chyba że dobry filtr i biesiadowania na brzegu, aż do nabrania ochronnej brązowawej barwy.
Co zwiedziliśmy:
Marina: - to miejscowość, w której mieliśmy apartament. Typowa miejscowość przejazdowa, dobra baza wypadowa w przróżne miejsca. Wtajemniczni chorwatomaniacy uważają, że tylko na tydzień i faktycznie, po tygoniu pobytu okoliczne rejony będą opanowane. Czyli najlepiej rozplanować sobie 2 tygodnie. Jednakże Marina do miejscowość, w której cumują wodniacy, można więc zrobić sobie spacer po miejsowości. Ceny jak na całej dalmacji nie są niskie jeśli chodzi posiłki w restauracjach nadmorskich. 4-ro osoba rodzina, 2+2 musiała by zotawić w lokalu ok. 200 zł na jedno posiedzenie (posiłki + napoje). Każdy przeciętny Polak potrafi liczyć, w związku z czym biesiadne wieczory należą do bardziej zamożnych narodów. Są tu dwie plaże jedna za miasteczkiem na przeciwko portu jachtowego, a druga w drodze na Trogir i ta zdaje się być lepsz, gdyż po przeciwnej stronie ulicy jest sklep.
Trogir - ok. 14 km od Marina, w kierunku na Split, blisko, parkingi płatne w kwocie od 5 - 15 kun za godzinę, można też trafić szczęśliwie jakieś bezpłatne wolne miejsce, ale to już łut szczęścia bądź wczestna godzinna poranna. Ogólnie Trogir turystyczny to kilka uliczek na wysepce, nabrzeżny deptak przy starym mieście z przystanią luksusowych jachtów, targ, zabytkowa część miasta, Kastel Kamerlenego - dawny obiekt fortyfikacji miejskiej, wejściówka po 15 kun ale chyba od osoby dorosłej ponieważ za dzieci nie pobrali opłaty, zwiedzanie jakieś max. 20 minut, trzeba dotrzeć na basztę zrobić parę fotek i dalej w dorgę. Kilka ciasnych uliczek i malutkie placyki usiane kawiarnymi stoliczkami. Tak jak w dzień kawiarenki świecą pustkami, a ludzie szukają cienia, tak wieczorem jest prawdziwy wysyp społeczności turystycznej. Każda kawiarenka i lokal jest inny i ma swój klimat. To nie bary szybkiej obsługi. Trogir wieczorem trzeba zaliczyć. W Trogirze jest targ, a ceny za ten sam produkt różnią się nawet 5 kuna, więc trzeba pochodzić i poszukać. Widok rodaków targujących się ze sprzedawcą o 1 kuna jest żenujący, udają i oszukuą, że to ich ostatnie pieniądze i czy mogą płacić w euro, jak słyszą cenę w euro, to od razu znajdują się kuny. Kantory są prawie co kilkadziesiąt metrów. Wieczorem trzeba koniecznie zaliczyć wycieczkę do Trogiru, nie to samo miasto co za dnia.
Primosten - ok. 20 km od Marina, w kierunku na Zadar, miejscowoś typowo turystyczna, w poszukiwania odpowiedniego parkingu zjeździliśmy tamtejsze uliczki, w których w obecnym czasie przebiegały remonty, natomiast część nadbrzeżna granicząca bezpośrednio z plażą obfituje w lokale usługowe różnego typu. Jest tam też market handlowy, w którym zapatrzyliśmy się w pożywienie na plażę. Znajduje się w Primosten mała wypa do której dojazd jest dorogą asfaltową. Na szczycie wysepki jest kościółkek i cmentarz. Widok przedni warto ruszyć w tą stornę. Poniżej na maleńkim rynku można coś przekąśić, myśmy wzieli 2 pizze oraz lazzagne, całkowity koszt to 145 kun, potem lody po 5 kun od kulki, sprzedawca dzieciakom wykonywał z lodów różne ludziki i dokładał jakiś gratis, wybraliśmy po 2 kulki, jednak ciężko było je zjeść gdyż kulki byly naprawdę ogromne. Spędziliśmy tam cały dzień zaczynając od plaży w centrum turytyczno sportowym, dopiero później posiłek i lody. Przy centrum sportowo-wypoczynkowym parking kosztował nas 5 kun za godzinę.
Narodowy Park Krka - jakieś 70 km od Marina drogami lokalnymi do miejscowości Lozovac, droga prosta jak po nitce, przed parkiem mnóstwo miejsca na parkowanie, zakup biletów w cenie 95 kun od dorosłego , 70 kun od dziecka w wieku od 7 do 14 lat, czyli w naszym przypadku to 330 kun, niecałe 50 euro, płatność kartą. Autobus krętą serpentyną zwozi nas w dolinę na trasę pieszego zwiedzania wodospadu Skradinski buk. Tutaj nie wiem zbytnio co Państwu napisać, czy cena jest wprost proporcjonalna do oferowanej oferty, no nie wiem, widoki ładne, obejście po kładkach i dróżkach to niecała godzina. Myśmy spędzili tam ok. 4 godzin, a to dlatego, że braliśmy kąpiele przy wodospadzie. Ogólnie to trzeba pojawić się ok. godziny 10.00 by na 11.00 lub 13.00 załapać się na rejs statkiem po rzece, jednakże to za dodatkową opłatą w zależności od wybranej wycieczki. Nie skorzystaliśmy, więc nie napiszę komentarza na ten temat. Warto zabrać jakieś napoje dla dzieci, gdyż ich cena na miejscu jest sporo wyższa. W drodze powrotnej zahaczyliśmy o Lidla w Sibeniku.
Vinisce - ok. 7 km od Marina, choć po lini prostej to tylko skok przez górę
Split - ok. 35 km od Marina, nie ma co ukrywać jest to duża miejscowość jak na tereny nadmorskie. Część turystyczna, to okolice pałacu Dioklecjana, z którego mało co zostało, choć to za dużo powiedziane. Stare mury wtopione zostały w nowsze zabudowania, a parterowy poziom starego miasta, to czysta komercja, sklep przy sklepie i caffe bar przy mini restauracji. Za dnia bawiliśmy tam 6 godzin, a to tylko dlatego, że wspinaliśmy się na wieżę widokową Pałacu Dioklecjana, spacerowaliśmy miejskimi uliczkami, którymi turyści się nie przechadzają, posiłkowaliśmy się w nadmorskiej portowej kawiarence. Dreptaliśmy w różnych kierunkach, tam gdzie było ciasno i niepowtarzalnie. Parkowaliśmy w okolicach strefy centrum nadbrzeżnego za 6 kun od godziny i nie martwiliśmy się o pojazd. Przeszliśmy także nabrzeże portowe celem sprawdzenia, jakbyśmy chcieli zrobić sobie podróż wodną do Dubrownika i z powrotem. Nie ma takich rejsów w ten sam dzień. Jest rejs, który może nas zawieść tam o godz. 7.00 we wtorek, a zabrać w niedzielę o godzinie 16.00 i jest to w cenie dla 2+2 rodziny w wys. ok. 650 kun, czyli jakieś niecałe 200 euro. Tylko, gdzie się tu podziać przez te 5 dni
Rogoznica - ok. 13 km od Marina w kierunku na Sibenik. To typowo turystyczna mieścina z dużym portem jachtowym. Centrum handlowym dla wodniaków. Jest gdzie spacerować gdyż mają przygotowane dróżki spacerowe, nie są one długie jednak są. W tej miejscowości można zobaczyć zachód słońca. Plaże usiane w całej miejscowości. Atrakcje turystyczne dla dzieci i dorosłych. Sporo kawiarenek i restauracji, a także sklepy spożywcze dobrze wyposażone. Jeśli ktoś zamierza wypocząć w jednym miejscu to Rogoznica jest jak najbardziej warta polecenia. Jest tam też wysepka, na której jest zainstalowany nadajnik CroNet, jest widok z góry jest na całą okolicę, nie jest to naga skalna góra lecz obrosnięta sosnami piniami. Jeśli chodzi o miejsce wypoczynku w tym rejonie, to warto tu zostawić swoje pieniądze za pokoje.
Wycieczka do Krzyża na wzgórzu - ok. 33 km od Marina, z czego ok. 8 km to podjazd pod górę. W zależności od pogody widok na Adriatyk i wysepki. W dole widać Nowy Kastel. Aby tam dojechać trzeba przejechać za Trogir w kierunku na Split, w okolicach miejscowości Kastel kierować się w lewo na Radosic, Lecevica. Jednak w takie upały jakie tu panują w lipcu widoczność jest ograniczona z powodu pary unoszącej się nad wodą. Odnosi się z góry jakby wyspy były pogrążone we mgle. Drugim razem nam się udało, gdy jechaliśmy na Makarską, wjechaliśmy ponownie na szczyt, gdyż widoczość była znakomita a widoki przecudne. Lornetka widokowa zapewne się przyda, gdyż tego czego nie widać gołym okiem można odkryć przez szkiełko. Pojawiają się wysepki małe i masywne olbrzymy. Wodniaków nie sposób zliczyć, od małych łódek poprzez okazałe jachty do wypasionych łodzi motorowych. Można rozpocząć wędrówkę do tzw. "Orlego gniazda" znak na szlak pokazywał przypuszczalny czas 2 godz. 20 minut, nie sprawdzaliśmy czy podołamy
Wycieczka statkiem i piknik rybny - tej wycieczki nie można nie zaliczyć, inaczej napisze, kto nie korzysta to taniej nie popłynie. Jeśli jedziecie od strony Marina do Trogiru, zaraz za zjazdem na Trogir jet Hotel Medena. Tam o godz. 10.00 odpływa łódź, ale po kolei. Po okolicznych plażach maszeruje sobie starzy gość Antonio, który pokazuje kolorowy katalog na wycieczkę w rejs statkiem, w ramach którego jest fish piknik. Siedzi także wieczorem na targu w Trogirze. Początkowo myśleliśmy, że to jakiś naciągacz, ale nasi rodacy opowiadają to i owo. W związku z czym dowiedzieliśmy się, że naprawdę warto i było warto. Można zapisać się u tego powiedzmy akwizytora rejsu i mieć pewne miejsce lub tak jak my podjechać pod Hotel Modena, zostawić auto na parkingu, który jest bezpłatny (nie na parkingu hotelowym) i dodreptać przez hotel na plażę skąd odpływa większość rejsów. Nabywa się bilety w cenie: dorosły 160 kun, dziecko 80 kun. Plan wycieczki jest następujący: ~10.00 statek odpływa, płynie niecałą godzinę na wyspę Solta. Tam pobyt do godziny 12.30, na zwiedzenie wyspy nie ma szans, zbyt mało czasu, zresztą w taki upał to wręcz wyczerpujące, można zaliczyć okoliczny sklep koło przytanku autobusowego i nabyć napoje w przystępnych cenach. Następnie znów rejs ok. godzinki, gdzie od razu po zejściu z łodzi maszerujemy na piknik rybny. Ryba prosto z wędzarnika, do tego sałatka z białej kapusty i pieczywo. Napoje to miejskie czerwone wino, woda mineralna, kompot, kawa. Można najeść się do syta ile brzuch pomieści ryb tyle można wciągać
Makarska - ok. 90 km od Marina, parking przy samym pasażu kosztuje 10 kun od godziny, w pozostałej strefie 8. Trzeba mieć drobne, gdyż tu obowiązują parkomaty. Nie będę się rozpisywał na tym, że miasteczko jest położone pomiędzy górami a morzem, bo nie o to chodzi, a właśnie tak jest :p. Ten kto tu przyjeżdża chce zobaczyć jak góry wchodzą do morza, urwiska skalne pokazywane na filmach, na których śmiałkowie robią wymyślne loty do morskiej toni. Tutaj to zobaczycie, jednak nie z plaży, trzeba przejść za port, z którego odpływają promy i podążyć za hotel Osmejava, za tym hotelem jest ścieżka, która w tym czasie była oznakowana jako szlak niebieski. W pewnym momencie zaliczyliśmy nawet owych śmiałków skaczących ze skarpy do wody, nie było w czasie lotu ekwilibrystycznych wyczynów, ale zwykły skok z tej wysokości to już coś. Działo się to przy maszcie z łopoczącą na wietrze flagą Chorwacji. Myśmy podążyli dalej szlakiem, w końcu przeszliśmy na ścieżkę deptakową, z dwójką dzieci niby bezpieczniejszą, ale i tak po drodze można zrobić sporo fantastycznych ujęć zdjęciowych. Nie wiem ile przeszliśmy, ale licząc w czasie to w jedną stronę jakieś 30 mintu, a potem zawróciliśmy. Zaliczyliśmy ryneczek na Makarskiej, miejscowe uliczki, których jest niewiele. Na rynku, patrząc na obiekt sakralny na tle gór, można odwiedzić po lewej na dole lodziarnie (nie wiem jak oni to robią, ale lody mają wyśmienite), a następnie po lewej powyżej sklep samoobsługowy "K" (nazw nie wymieniam gdyż globalizacja w mgnieniu oka zmieni ich nazwę), aby napoić całą rodzinę
Dubrownik - choć na mapie to 280 km, to z tego co opowiadali urlopowicze, którzy tam pojechali, czas dojazdu 4-6 godzin, powrotu 5-6 godzin. Te dwie godziny dojazdu to w zależności, o której się wyruszy. Należy startować ok. godz. 6.00, aby zrobić czas 4 godzi (no nie wiem czy to prawda, zwierzenia podróżnika) i doczepić się miejscowemu "na ogon". Zwyczajem zwiedzania miasta jest obejście go po murach fortyfikacyjnych. Koszt od osoby dorosłej to 50 kun, dziecko 30 kun. Trzeba sobie zdać sprawę, że zwiedzanie w dzień, gdy wszytko ładnie widać jest nie lada wyzwanie przy panujących w tym czasie upałach. Znawcy twierdzą, że Dubrownik najlepiej zaliczyć w maju lub wrześniu. Myśmy nie wybrali się w tamtym kierunku, choć chęci były wielkie. To nie wycieczka dla rodziny z 2 dzieci, które nic z tego nie mają, oprócz wyczerpującego dreptania. Zresztą ci co byli to mówili, że uliczki wyglądają jak w Trogirze i Splicie tylko jest ich więcej. Efekt dopiero można zobaczyć w nocy, więc kto jest blisko niech korzysta, reszta bractwa musi się zadowolić tym czym zdoła.
Reasumując: jeśli ktoś chce zwiedzać Dalmację na wysokości od Sibenika po Split, to zdecydowanie wystarczy mu tydzień czasu. Urokliwe miejscowości wypoczynkowe są za Sibenikiem do Trogiru. Potem powinny nastąpić przenosiny w górę bądź w dół mapy. Jeśli ktoś wybiera się do Chorwacji po raz tak jak my, to myślę że powyższe wiadomości mogą się przydać.
pozdrawiam
Piotr Gajewski

.png)
.png)
.png)
.png)
.png)
.png)