napisał(a) Rysio » 07.08.2007 10:14
2 panów w knajpie na Hvarze, w wieku lat około 55-60, złote kety i sygnety, hawajskie koszule rozpięte do pępka, pora obiadowa, drze czerwone przepite mordy do kelnera, młodego Chorwata w białej koszuli i czarnej kamizelce "cwaj biyr młody". Miałem ochotę podejść i za te czerwone mordy wyciągnąć ich z knajpy i w tyłki nakopać ... ale okazałbym się takim samym chamem jak oni. Przeprosiłem kelnera kiedy podszedł do nas po zamówienie w imieniu rodaków, do których wolałbym się nie przyznawać. No cóż, taki u nas system, że pieniądze nie idą w parze z kulturą, a na warzywniaku i zwiędłej marchewce można się nieźle dorobić
Co jeszcze ... Dobar dan, to taka odznaka życzliwości, szczególnie w małych chorwackich wioskach, którą słyszy się wkoło. Będąc już tam kilka razy, przyjąłem ten zwyczaj do swojego porządku dnia, i jak gadam, źle czy dobrze, wchodząc do sklepu, knajpy czy idąc po prostu ulicą uśmiecham się i klepie te swoje "dobar dan" do wszystkich napotkanych ... Polacy najczęściej nie odpowiadają

, ale ja i tak się lepiej czuję i Chorwaci odwzajemniają się serdecznością na każdym kroku. Może dlatego nie mam problemów, że pomidorów nie doważyli, że winogrona zepsute i drogie i że na stacji sprzedali 70 litrów ropy do 55 litrowego baku o czym tu czasem czytam. Właściciel kwaterki za friko rybki smaży i przynosi ze swojskim winem i zaprasza do stołu, chłopak czy dziewczyna w warzywniaku dorzuca za friko 3 pomidory gratis już po zważeniu i skasowaniu a Pani sprzedawczyni w spożywczym daje córci za friko lizaka. Przecież to takie proste i tak mało kosztuje, a tak wiele wnosi do naszego życia urlopowego i nie tylko
