Zapomniałem o wycieczce sobotniej
Został mi jeszcze najważniejszy z punktów podróży.
Przepiękny zameczek w
Oporowie.
Co prawda kierując się męskim gps'em, znaczy się:
"po co się pytać, skoro wiem lepiej", trochę zbłądziłem i wylądowałem na cmentarzu.
Cmentarz był bajer, a znajdujące się tam groby robiły wrażenie.
Pochowani tam byli ludzie urodzeni w XVIII wieku
Jedna z pań, które akurat na cmentarzu były, wskazała mi więcej grobów
Orsettich - dawnych właścicieli tych ziem. Myślała, że tylko ich szukam,
tym czasem tam było sporo starych i ciekawych nagrobków.
Później już było z górki. Okazało się, że mijany przeze mnie park, jest właśnie
parkiem okalającym zamek.
Bliższe informacje o posiadłości możecie znaleźć na przykład
tutaj
Wstęp kosztuje 8.00 .-, robienie zdjęć 10.00 .-, ale warto.
Warto też przejść się po parku, często służącym jako plener zdjęć ślubnych.
Mnie już trochę czas gonił, poza tym, zostawiłem samochód przy bramie głównej,
czyli najdalej położonej od zamku, wiec spacer miałem tak czy siak.
Lekko spóźniony, starając się niezbyt łamać przepisy jechałem juz po rodzinę, gdy wpadł mi jeszcze w oczy ładnie położony kościółek w
Suserzy albo Suserzu, jak kto woli.
Wbrew temu, co było napisane na plakatach na murze nie udało mi się wejść,
nie tylko do środka, ale nawet na teren, ale, przy okazji, miałem przyjemność
obejrzeć położony obok kościoła, przepięknie ozdobiony i wymalowany budynek.
Żałowałem trochę, bo nie udało mi się zajrzeć do dość ciekawie wyglądającego
kościoła w Oporowie, ale kręcił się tam tłum ludzi. Zdaje się, że akurat
ślub był i latanie po kościele z aparatem wydawało mi sie być niestosownym.
Nic, Oporów "zaliczony", przynajmniej wiem ile czasu będę musiał poświecić, jak przyjadę tu drugi raz.