Czerwiec 2014 – Primośten subiektywnie i niezwykłe Kuterevo.

Vesna my bylismy w Zatoglav na przeciwko mieliśmy Rogoznice, do której wieczorkiem jeździliśmy pospacerować, na lody czy dmuchańce dla dzieci, miasteczko całkiem fajne, z portem, gdzie można kupić ryby, knajpkami, gdzie pewnego wieczoru szukaliśmy miejsca, aby zjeść kolacje ale na urlop wybraliśmy wioskę nieopodal, gdzie była cisza i spokój

Trevia - tak, to właśnie są miśki z Liki, niedźwiedzi sierociniec mieści się ok. 15 km. od Otoćaca. Ale o tym będzie na końcu

W takim razie czekam na opis i wskazówki dojazdu, bo o sierocińcu czytałam kiedyś i obiecuję sobie, że jak kiedyś wrócimy nad Jeziora Plitwickie to odwiedzę miśki

Rogoznica na pierwszy rzut oka nie podoba nam się – co jest dla mnie zaskoczeniem, bo w necie i w relacjach Forumowiczów wyglądała nieźle. Szybka decyzja... jedziemy dalej – a raczej cofamy się – do Primośten.

Zrobiliście dokładnie tak samo jak my w 2010

Fajna plaża jest przy opuszczonym hotelu (patrz mój avatar ), miejskie omijamy szerokim łukiem

Witam
Zasiadam do czytania i podziwiania .Trochę jestem zszokowany bo raczej ludzie maja dobre opinie na temat Primośtenu z chęcią więc poczytam Wasze uwagi.
Pozdrawiam

giba0909 napisał(a):Ja chodziłem na plaże koło niedokończonego hotelu. Tam fajnie, mało ludzi.

Czyli gdzie, w okolice Poratu? Tam jakoś nie dotarliśmy, może szkoda. I trevia też o tej plaży pisze... no cóż, mówi się trudno!

Kontynuujemy zatem naszą wycieczkę I docieramy do Primośten - parkujemy, wysiadamy. A Primośten… to oczywiście Raduća i jej plaże. Tu czeka nas małe rozczarowanie: nie ma przejścia z Małej Radućy na Wielką Radućę. Sprytnie połączone i ciągnące się przez cały półwysep budynki hotelu Zora skutecznie uniemożliwiają spacery z jednej plaży na drugą (chyba że naokoło lub u wejścia na półwysep). Szkoda. Plaże jako takie wydają się być OK, to znaczy oferują sporo miejsca (można wybrać najdogodniejsze) i tłum czerwcowych turystów jakoś się po nich rozłazi. Samo Primośten – na pierwszy rzut oka takie sobie. Nijakie, bez klimatu. Przynajmniej w naszym subiektywnym odczuciu Mało palm, a ja tak lubię palmy!

"Jak daleko na Makarską Riwierę?", pyta małżonek. Oj, kawałek drogi. Dzieci już szaleją, bo chcą nad morze! No i to (niestety?) przesądza sprawę – ruszamy na poszukiwanie kwatery. Oczywiście jak najbliżej plaży… Jednak - kolejne rozczarowanie - większość miejscówek jest pozajmowana... Trafiamy do pani, która wprawdzie nie ma wolnych miejsc, ale kieruje nas do swojej znajomej, podobno 400 metrów dalej, też przy plaży, tylko innej – o ile jesteśmy w stanie zrozumieć po chorwacku. No dobrze...

Pani wiezie nas swoim samochodem gdzieś na koniec świata i ostro pod górę. A jej znajoma oferuje nam mieszkanie z dwiema sypialniami, na drugim piętrze, za 55 euro, albo na pierwszym z jedną sypialnią za 40 euro. Tanio jak barszcz, tyle tylko że, jak stwierdza moja druga połowa: "Tutaj to jesteśmy w d…!" (czytaj: wszędzie daleko! ) I do tego te schody na piętro – z maluchami i bambetlami wspinać się po nich? Słabo... Pytamy o najbliższą plażę, czy dobra dla dzieci, i otrzymujemy odpowiedź (w tonie lekko oburzonym), iż Primośten słynie z tego, że tutaj wszystkie plaże są dobre dla dzieci! Cholera, jesteśmy tak wysoko i tak daleko od centrum, że nawet nie chce nam się męczyć dzieciaków i iść oglądać tej plaży… może źle robimy? Może byłoby pięknie? Ale ze względu na potomstwo musimy mieć w pobliżu sklepy, knajpy… Wracamy w okolice Radućy.

I wreszcie jest! Domek przy ulicy Raduća, wprawdzie z parteru nie widać morza (chyba że się stanie na ławce, hehe), ale brak pięknego widoku rekompensuje wielki taras.

Widoczki z tarasu:




Do plaży niedaleko (właściwie najbliżej jak udało się znaleźć), do city również, a jednocześnie nieco na uboczu, z dala od gwaru miasteczka. Pokój dzienny z rozkładanym wielkim łóżkiem (będzie dla dzieci), aneks kuchenny i przestronna 3-osobowa sypialnia z wyjściem na taras. Zmieściłoby się 5 osób. Z jednej strony blisko do ulicy, ale budynek jest tak położony, że ta ulica nie przeszkadza. 60 euro za dobę – jak do tej pory najwyższa stawka. Nie zdecydowaliśmy się na najtańszą miejscówkę, to weźmiemy najdroższą... Apartament jest nowiutki, wynajmowany pierwszy rok. Nie wiem jak to się stało, że nie mam żadnych zdjęć wnętrza...



Rozdziewiczamy wszystko, począwszy od materaca na łóżku jeszcze w folii, kończąc na zaklejonej taśmą krojarce do żółtego sera (zacinam się nią w palec, hehe!). Czajnik, garnki, deska do krojenia – widać że całe wyposażenie jest nowiutkie, nie używane. Później okaże się, że ściany apartamentu są grube i sąsiadów nie słychać - co istotne, bo nad nami mieszkali bardzo sympatyczni Ślązacy z 2-latkiem... zapewne równie krzykliwym jak nasze 3-latki - ale nie mieliśmy okazji się o tym przekonać, poza chwilami kiedy młody przebywał na balkonie

Tak więc z miejscówki jesteśmy bardzo zadowoleni







CDN.

Z przykrością informuję zainteresowanych, że niestety nie mam namiaru na kwaterę Nie znam ani adresu, ani nazwiska babeczki która nam wynajmowała apartament. Biję się w piersi

Po przyjeździe i rozpakowaniu bagaży uderzamy do city. Konzum zatłoczony i ze słabym asortymentem (a może po prostu towar szybko schodzi przy takiej ilości klientów i nie nadążają uzupełniać? turystów jest naprawdę sporo!). Piekarnia daleko. Naprzeciwko piekarni stragany z owocami i warzywami – to lubimy! - wszystko tam świeżutkie i smaczne. A jedna ze "straganiarek" to też mama bliźniąt, więc nasze mają u niej specjalne względy Poza tym knajpy, kramiki z różnościami. Kulka lodów po 7 kun, jakby ktoś pytał. Duuuża kulka. Znikoma ilość chodników, a ruch spory. Wszędzie pełno samochodów, motorów, skuterów! Nie przekonuje nas do siebie to Primośten, oj nie. Ale zobaczymy co będzie dalej.






W niedzielę rozpoczynamy dzień od plażowania. Ludzi na Radućy jest mnóstwo (na litość bogów, co tutaj musi dziać się w szczycie sezonu?!), więc wędrujemy nieco dalej wzdłuż Małej Radućy w poszukiwaniu większej ilości przestrzeni. Pogoda jest jak najbardziej zadowalająca i cieszymy się, że nie zdecydowaliśmy się na czerwiec nad Bałtykiem (początkowo była i taka opcja), bo tam ponoć zimno nieźle daje w kość






Wieczorem obchodzimy naokoło cały półwysep, który nie robi na nas wielkiego wrażenia. Widoki takie sobie, budynki hotelu Zora też nie najpiękniejsze. Ech!



CDN.

Całkiem fajny apartman, może wezmę kiedyś namiar, bo w tych rejonach jeszcze nie byłam. A tyz piknie

edit: teraz doczytałam, że namiaru nie ma... ale jest pinezka na mapie, znajdę se na google

ten skwerek nam się podobał w Primostenie taki "mały park" w środku miasta

Witam. Fajna relacja.
Ja byłem w Rogoznicy w 2013 roku. I ogólnie bardzo mi się podobało , może z wyjątkiem zbyt dużej ilości turystów na plażach.
Pozdrawiam.

Wróciliśmy z Primosten kilka dni temu, więc czytam z ciekawością. Miasteczko bardzo nam się podoba, chociaż na dłuższy pobyt zapewne byłoby męczące ( my byliśmy trzy dni ). Plaża jest bardzo ładna, mimo że "sztucznie" zrobiona, miejsca było sporo, a bliskość lasku sprawia że każdy znajdzie coś dla siebie.

Następny wyjazd do Cro planowany jest właśnie do Primośten, więc zaczynam śledzić relację prosząc o większą ilość zdięć

załapałam się jeszcze na początek, więc dosiadam się i czekam na dalszą część

Z przyjemnością obejrzałem i przeczytałem relację z Primośten. Wracają wspomnienia z 2012r

A jak to wyglądało kiedyś........

Taaa, duże zmiany zaszły, teraz w łazienkach są kabiny albo przynajmniej zasłonki i już cycka się nie zobaczy - 8min31sec