Przystajemy tutaj skuszeni wyszukaną nazwą

.

Nie rozpoczęłam jeszcze dobrze lektury zawieszonego menu, kiedy w wejściu stanął starszy pan i zaczął serdecznie zapraszać do środka. A że dobrze mu z oczu patrzyło to się długo nie opieraliśmy

. Zresztą naprawdę głodni już byliśmy.
Zdjęcie owego pana z facebookowego profilu
Grotta Azzurra 

Wizyta w Grotta Azzurro okazała się jednym z najsympatyczniejszych doświadczeń kulinarnych na Sycylii, chociaż na wejściu miny mieliśmy zdaje się nie tęgie

. Już sam wystrój budził lekki niepokój

. Ale, ale, przecież nie ocenia się książki po okładce...

Ledwo zajęliśmy miejsca, a właściciel postawił nam na stole litrową butelkę wina

. Butelkę wielokrotnego użytku, bo wino rozlewane we własnej piwniczce.
Konsternacja, ale pan z uśmiechem zachęca, żeby spróbować, a jak nie będzie nam smakowało to nie musimy płacić

. Zaglądam do menu, rewelacja

litr wina za 3,50 euro.
(tyle to dzień wcześniej płaciliśmy za kieliszek.) Paweł polewa, a ja kontynuuję lekturę menu. W zasadzie całe to menu można by nazwać
wszystko za 3,50, bo taka cena widnieje niemal przy każdej pozycji. Tylko arancini jest po eurosie.
Degustujemy wino. Jest dobrze

, już wiemy, że w Grotta Azzuro trochę zabawimy

.
Właściciel ma swoją winnicę i wraz z synami prowadzi rodzinny biznes. Musi być dumny z siebie, familii i interesu, bo na ścianach wisi trochę fotografii.

Zamawiamy talerz antipasti, arancini i po makaronie. Nic wyszukanego, jedzenie jest proste, ale bardzo smaczne, czujemy się trochę jak u
nonna 
. Kiedy już wyczyściliśmy talerze właściciel przynosi nam na deser talerz z figami i opuncjami. Miło

. Nie bardzo mamy już miejsce na cokolwiek, ale okazji do spróbowania po raz pierwszy owoców opuncji nie możemy przepuścić. (fanami nie zostaliśmy

).
Regulowanie rachunku do tej pory wspominamy z rozbawieniem.
Z kuchni wychodzi
nonna, siada przy stole i zaprasza nas do siebie. Z szuflady wyciąga bloczek, kalkulator, pieczątkę i rozpoczyna wypełnianie rachunku. Od razu wiadomo, kto w tej rodzinie trzyma kasę

. I chociaż rachunek zaczyna się od coperto
(euro albo półtora od osoby), a kończy pozycją
servizio 10% to kwota do zapłaty i tak wywołuje u nas szerokie uśmiechy.
W doskonałych humorach wracamy do pokoju.



