Istria - bez kajaka i bez cykad ;)

Franz napisał(a):Jeśli kiedyś zechcesz być bliżej natury, to mogę Ci polecić ukryte skarby Istrii.

Pozdrawiam,
Wojtek

Dziękuję za link Myślę, że kiedyś skorzystamy.

daniel1961 napisał(a):Miło było przypomnieć sobie niektóre miejsca, szczególnie Park Brijuni i Rovinj
Tradycyjnie fajna relacja.
Pozdrawiam

Dzięki
Tak jak przypomniała niżej Gusia - Ty zdobyłeś Brijuni kajakiem To była Przygoda! My tym razem poprzestaliśmy na wycieczce zorganizowanej. Kajak na przełomie kwietnia i maja to jednak kiepski pomysł, nie lubię być ochlapywana zimną wodą
Ale jeśli kiedyś będziemy na Istrii latem, na pewno trochę pokajakujemy

Marsallah napisał(a):Szukałem czegoś na tych Twoich zdjęciach, żeby się do tego Rowinia przyczepić, ale nie udało mi się

Nie ma za bardzo do czego
Ewentualnie do liczby turystów

kibic hr napisał(a):Tak czytam relację i oglądam zdjęcia z tych istryjskich zakątków,że ja -miłośnik Baskiej Vody i ogólnie riwiery makarskiej -już sobie profilaktycznie zabukowałem 4 noclegi w okolicy Fazany na przyszły rok. Wypadałoby wreszcie tam pojechać i przekonać się samemu jaka jest ta Istria.

Warto się przekonać i zobaczyć na własne oczy

marco156 napisał(a):Co roku jestem na Istrii i za każdym razem odkrywam coś nowego. I myślę, że przez wiele kolejnych lat co roku mój pobyt będzie podzielony po równo między Istrię i Dalmację

Mimo bardzo intensywnego zwiedzania miałabym tam co robić jeszcze przez kilka pobytów

daniel1961 napisał(a):Małżonka z koleżanką zastanawiały się nad zwiedzaniem wyspy w wersji zorganizowanej, ale jak zobaczyły te małe "łupinki" którymi miałyby płynąć to szybko zrezygnowały. Niespełna metr od linii wody do burty to było zdecydowanie za mało.

Ja z kolei wolę małe, kameralne jednostki i takie staramy się wybierać, jeśli decydujemy się na fishpicnic. Rozumiem jednak, że nie każdy jest oswojony z wodą i "łupinki" mogą wywoływać lęk...


2 maja (środa): Rovinj (Rovigno) - część czwarta i ostatnia

Kręcimy się po porcie. Takiego kadru jeszcze nie było:



Nie obejdzie się też bez widoku Rovinja z tej strony. Chyba mój ulubiony :



I domy, tym razem nie schodzą bezpośrednio do morza, bo "po drodze" są jeszcze tarasy restauracji:



Pięknie by było zjeść obiad w takich okolicznościach:



ale już przecież jedliśmy

Podziwiamy średniowieczną bramę Św. Krzyża odnowioną w XVI wieku:



ale przejdziemy ostatecznie przez inną - bramę św. Benedykta z XII wieku:



A na placu zaraz za nią stoi urokliwy kościółek św. Benedykta z XIV wieku:



Tuż obok natomiast ułożyli się mali mieszkańcy Rovinja :



Kotów w tym mieście jeszcze nie widzieliśmy, pewnie chowały się przed słońcem. No to teraz są - do wyboru, do koloru Który bardziej słodko śpi? :




Drzemkę ucinają sobie w idealnym miejscu, tuż obok baru Mačak :



Zostawiamy kotki w spokoju, niech sobie śpią i idziemy dalej, pod schnącym praniem :



przez różne zakamarki:



W pewnym momencie czujemy na sobie wyraźnie czyjś wzrok...



Świdrujące spojrzenie :



Jedna z uliczek:



prowadzi nas do najładniejszej, moim zdaniem, części starówki.



W bramie, pod arkadami - ołtarz z Matką Boską:




To przejście kojarzy mi się z Zagrzebiem i Kamienną Bramą, w której również można podziwiać obraz Maryi.

Ta część miasta robi na mnie ogromne wrażenie. Zresztą zobaczcie sami niesamowicie klimatyczne uliczki i budynki:






Pora już jednak wyjść z tego labiryntu zaułków. Znów jesteśmy na nabrzeżu, obok wielkiego parkingu i oglądamy pomnik ofiar wojny i faszystowskiego terroru:



I jeszcze po raz ostatni - Rovinj w wersji z kwitnącymi drzewami:



i z Jadranem :



Powoli opuszczamy to piękne miasto. Myślę, że zwiedziliśmy je dość dokładnie, jak na 4 godziny, które tu spędziliśmy. Oczywiście można by więcej i bardziej szczegółowo, ale my już tylko marzymy o relaksie na plaży we Vrsarze...

Niewątpliwie Rovinj jest perełką istryjskiego wybrzeża. Tu trzeba być! Mam nadzieję, że nieprzekonanych (do tej pory) zachęciłam choć trochę do wizyty w mieście św. Eufemii

agata26061 napisał(a):Inspirację właśnie zdobyłam, ale zobaczymy jak będzie z jej zrealizowaniem

Cieszę się, że Cię zainspirowałam

Katerina napisał(a):To są schody vis a vis tych na Twoim zdjęciu..., jak też nasza miejscówka do której wchodzi Małż i widok z okna o poranku

Piękną miejscówkę mieliście

Katerina napisał(a):W tej konobie po lewej na zdjęciu (niżej) jedliśmy, ale nie pamiętam co ,bo kelner przez cały czas opowiadał nam - całkiem ładną polszczyzną jak to jeździ do znajomych do Katowic na mecze i koncerty Znał całą ligę - pierwszą , drugą( i nie wiem ile ich tam) piłkarską, nawet Arkę Gdynia Był zachwycony Polską

To jest zawsze miłe trafić na takiego zachwyconego Polską kelnera My spotkaliśmy takiego w Milnej na Braču

tomekkulach napisał(a):Kto mojego kota teleportował do Rovinj
Ja siem pytam?

Wskoczył nam (po drodze ) do bagażnika

Widzę, że Twój kot lubi się przytulać do ptaszków Pewnie tylko tych z kamienia

tomekkulach napisał(a):I tak też wyglądacie

Dzięki
Ale do włoskiego filmu to musiałabym się trochę opalić Już niedługo

CROnikiCROpka napisał(a):Widzę, że lubisz najbardziej Rovinj z tej samej perspektywy, co ja

Trudno mi było się zdecydować, ale to chyba jest ta perspektywa


2 maja (środa): Plażowanie i wieczór we Vrsarze

Wracamy do Vrsaru, szybka zmiana garderoby i ruszamy na plażę:



Po drodze spotykamy piękną zieloną jaszczurkę:



Pierwsze w tym roku plażowanie odbędzie się na miejskiej plaży, która jest całkiem ładna:



Trzeba to uczcić puszką Pilsnera Zdjęcia brak

Te dziewczyny najwyraźniej też coś świętują :



Plaża w drugą stronę:



Nad nią znajduje się beach bar, a właściwie restauracja, bo można tu zjeść nawet rybę.

Zbieramy się na odwagę, żeby wejść do wody... W końcu wchodzi tylko mój mąż. Ja odwlekam ten moment, aż w końcu słońce chowa się za chmurami i już w ogóle nie mam ochoty na kąpiel Co się odwlecze... Jeszcze wejdę do Jadranu podczas tego wyjazdu

Mąż czyta, a ja nie mogę się skupić (zawsze tak mam przez kilka pierwszych dni na plaży w Cro), zbyt wiele pięknych rozpraszających widoków Idę więc na spacer z aparatem i oglądam kolejne plaże. Ta jest przyzwoita:



choć nasza lepsza. Kawałek dalej - beton i pusty basen :



To już część campingu Orsera, na którego teren właśnie weszłam. No to skoro już tu jestem, zrobię rekonesans na ewentualną przyszłość Teren jest ładny, w większości zacieniony i zielony (wiosna na Istrii!):



Ceny w maju są bardzo przyzwoite (wyszło mi koło 80 zł za naszą dwójkę), ale w sezonie - kosmiczne

Wracam powoli na plażę, do męża. Wspomniany beach bar/grill restaurant Vala:



Jest dość późno, więc zbieramy się na kwaterkę. Tam prysznic i przygotowania na wieczorne wyjście

Zanim jednak pójdziemy na kolację, pospacerujemy trochę uliczkami Vrsaru. Spotykamy znowu mojego ulubionego lokalsa przypominającego mi gościa z Komižy :



Pomnik z czerwoną gwiazdą, czyli jugonostalgia once again:



W kościele św. Marcina właśnie trwa nabożeństwo, więc wrócimy tu za chwilę:



Teraz wzdłuż murów miejskich:



pójdziemy sobie na punkt widokowy:




Ale ponieważ jest zajęty, sprawdzamy jeszcze następny - z ludzikami z kamienia:



Widok na marinę i wzgórze obok kamieniołomu, które jest kolejnym punktem widokowym we Vrsarze :



Taras na wysokich "palach" :



Romantiko :



Słyszymy, że msza jeszcze trwa, więc spacerujemy kamiennymi uliczkami, chłonąc wyjątkowy klimat Vrsaru:





Takich urokliwych zaułków jest tu mnóstwo:



Jestem absolutnie zachwycona!

Nabożeństwo się kończy, więc wchodzimy do kościoła:





A potem w ślad za kocim przewodnikiem :



zmierzamy na nabrzeże:



gdzie po raz trzeci już lądujemy w konobie La Rosa :



Zjadamy pyszne skuše, wspaniale przyrządzone, z bardzo smaczną blitvą:



Potem jeszcze spacer do "domu" przez bajnajtowy Vrsar...



To było piękne zakończenie wspaniałego dnia

Chyba nikomu nie podobał się wieczorny Vrsar

ruzica napisał(a):

maslinka napisał(a):Chyba nikomu nie podobał się wieczorny Vrsar

Ty tak na poważnie, czy chcesz, żeby stronę gibnąć Mi to się wszystkie chorwackie miasta wieczorem podobają

Chcę gibnąć i jechać do Puli Jedziecie ze mną?