Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

Zabiorę brata na koniec świata

Nazwę Ameryki zaproponował w 1507 roku niemiecki kartograf, pochodzący z Alzacji, Martin Waldseemüller. Przypisywał on odkrycie Nowego Świata, jak wówczas określano nowo odkryty ląd, Amerigo Vespucciemu i na jego cześć nadał mu miano America. Jednym z najstarszych globusów, na którym pojawiła się nazwa Ameryka, jest Globus Jagielloński z 1508 roku.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007
Zabiorę brata na koniec świata

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 16.06.2020 12:34

Historia zeszłorocznych wakacji, jak prawie każdych naszych jest nieco skomplikowana. Żeby nie uprzedzać tego co chcę pokazać wyjątkowo opiszę ją w skrócie na sam koniec relacji.

W każdym razie z kilku rozważanych opcji zwyciężyła ta najdalsza – gdzieś tak pod koniec 2018 r. zapadła decyzja – przyszłoroczny urlop w jego zasadniczej części spędzamy na końcu świata czyli Chile. Planowana data wyjazdu przełom listopada i grudnia 2019 r. Niedługo później ogłosili, że COP25 będzie w 2019 r. w Chile a planowane terminy to właśnie przełom listopada i grudnia 2019 r. Czyli zmieniamy plany i lecimy jakiś miesiąc wcześniej.

Zaczęło się czytanie, planowanie, rozważanie. Pierwsza zadanie upolować bilety w akceptowalnej cenie dla 4-osobowej rodziny. To niestety proste nie jest. Ostatecznie gdzieś marcu 2019 r. staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami biletów BA na trasie WAW-LHR-SCL i z powrotem za niecałe 3k od osoby. Córka jako niespełna dwulatek prawie za free  :D . Czy da się taniej? Czasem się da – Iberia miewa promocje za mniej niż 2k/osoba ale z Barcelony/Madrytu więc trzeba jeszcze doliczyć koszt dolotu z PL + i ryzyko, że jak się coś „wykrzaczy” na tym dolocie to bilety do Santiago przepadną. Do tego żeby to wszystko się opłacało dolot do Hiszpanii jest zazwyczaj tanią linią co oznacza konieczność dość słonej dopłaty za bagaż. Nam wyszło, że na takim manewrze nie przyoszczędzilibyśmy zbyt dużo a w każdym razie nie tyle żebyśmy byli skłonni podjąć to ryzyko.

W końcu nadszedł długo wyczekiwany dzień i w połowie października 2019 odpaliliśmy wrotki i polecieliśmy.

Poranny lot BA do Londynu oczywiście zapchany na maxa, na szczęście bez opóźnień. W Londynie prawie 9h na przesiadkę. Postanawiamy opuścić lotnisko i zabrać juniory do Windsoru. Ładujemy się w autobus, który bezpośrednio spod terminala podwozi nas prawie pod zamek i po niespełna godzinie jesteśmy na miejscu.

Szybkie zwiedzanie zamku (pogoda jak to w Londynie, czasem słońce czasem deszcz). Windsor na forum pewnie już gościł wiele razy ale zapraszam do popatrzenia jeszcze raz.

IMG_0186_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0182_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0181_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0180_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0178_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0177_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0176_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0169_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0176_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0169_edited_Easy-Resize.com.jpg


Około 19 jesteśmy z powrotem na LHR. Tu kolacja. Kontrola bezpieczeństwa, długi marsz do bardzo odległej bramki i przed 22 zasiadamy wygodnie w Dreamlinerze. Ten lot też obłożony w 100% więc czeka nas urocze 14.5h z dzieckiem na rękach. Mamy prawie godzinne opóźnienie. Juniory padają jeszcze zanim samolot wystartuje. Na dobre obudzą się po jakiś 7 godzinach lotu – czyli dobra nasza – połowa drogi za nami.
Załączniki:
IMG_0191_edited_Easy-Resize.com.jpg
IMG_0187_edited_Easy-Resize.com.jpg
Janusz Bajcer
Moderator globalny
Avatar użytkownika
Posty: 107679
Dołączył(a): 10.09.2004

Nieprzeczytany postnapisał(a) Janusz Bajcer » 16.06.2020 13:48

Ja nie brat - ale sprawdzę gdzie się kończy świat. :lol:
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18320
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 16.06.2020 23:16

Ameryka Południowa mało mi znana , tym bardziej interesująca .Zostaję :D
Mikromir
Koneser
Avatar użytkownika
Posty: 6673
Dołączył(a): 17.03.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) Mikromir » 16.06.2020 23:32

Powiało egzotyką... :wink:
Będę śledzić.

Windsor - bajka! :)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 17.06.2020 08:37

Janusz Bajcer napisał(a):Ja nie brat - ale sprawdzę gdzie się kończy świat. :lol:


Januszu, Ty to taki forumowy brat więc też się liczy :-) . Cieszę się, że jesteś z nami.

piotrf napisał(a):Ameryka Południowa mało mi znana


Dla nas to pierwsze zetknięcie z tym rejonem i mamy już plany na więcej - szkoda tylko, że spora część leży w takim klimacie, że lepiej zwiedzać ją naszą zimą - my już niestety uzależnieni trochę od letnich wakacji.

Mikromir napisał(a):Powiało egzotyką...
Będę śledzić


Kulturowo to całkiem bliskie nam społeczeństwo - tyle, że daleko...
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 17.06.2020 08:41

Rano lądujemy w Santiago. Na lotnisku dość szybko przekonujemy się co znaczy południowoamerykańska miłość do dzieci – przy kontroli granicznej wyhacza nas jakiś miły pracownik lotniska i prowadzi do stanowiska z napisem „Priority”.

Kontrola bez problemów, odbieramy bagaże, przechodzimy dość specyficzną kontrolę fitosanitarną (ponieważ zaraportowaliśmy wwóz owocowych tubek biorą nas do innego stanowiska ale na szczęście i my i tubki mogły bez problemu stanąć na terytorium Chile). Generalnie do Chile nie można wwozić świeżych owoców, wyrobów pochodzenia zwierzęcego itp. To co niezjedzone w samolocie musi wylądować w koszu - na lotnisku w Santiago każdy bagaż jest pod tym kątem skanowany i oglądany ręcznie jeśli jest taka potrzeba.

W końcu wychodzimy z budynku lotniska – pierwsze wrażenie – jest ciepło – w końcu to wiosna. Odbieramy samochód i podążamy w kierunku naszego pierwszego celu – oddalonego o ok 100 km od Santiago Valparaiso. W samochodzie dzieciaki prawie od razu padają. My trochę walczymy z nawigacją ale udaje nam się w miarę bezproblemowo dotrzeć do celu.

Meldujemy się w wynajętym przez booking mieszkaniu, idziemy na szybki obiad a potem próbujemy walczyć w mieszkaniu z jet lagiem (tylko naszym bo naszych dzieci ten temat jakby nie dotyczył). Ostatecznie po ok 19 całe towarzystwo już śpi. Z tego dnia tylko jedna fotka ale całkiem fajna ;-).

IMG_0196_edited_Easy-Resize.com.jpg
walp
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13437
Dołączył(a): 22.12.2008

Nieprzeczytany postnapisał(a) walp » 17.06.2020 12:24

Zapowiada się ciekawie, a że w dodatku na terenie mi nieznanym, będę zaglądał z ciekawością. :wink:
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13781
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 17.06.2020 20:22

O Dzi!
Najdłuższy kraj świata? Wchodzę :)
Tayla
Croentuzjasta
Avatar użytkownika
Posty: 233
Dołączył(a): 18.02.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) Tayla » 17.06.2020 20:33

zapowiada się bardzo ciekawie, zdjęcia Windsoru-super.
Melduje się i czekam na cd.!
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 18.06.2020 08:58

Tony, Tayla, Walp - witajcie - miło was widzieć :lol:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 18.06.2020 09:14

Kolejnego dnia dzieciarnia budzi się już po 5 – w końcu w Polsce po 11 więc kto by tak długo spał. Po 8 udaje nam się wygramolić z mieszkania. Miasto jest kompletnie puste, wszystko pozamykane…

IMG_0203_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0198_edited_Easy-Resize.com.jpg


Niezrażeni idziemy spacerem w kierunku najciekawszej części Valparaiso czyli artystycznej dzielnicy Bellavista. Najpierw wjazd kolejką:

IMG_0211_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0212_edited_Easy-Resize.com.jpg


Trochę przypominają mi lizbońskie elevadory ale są jednak sporo mniejsze.

Bellavista to przede wszystkim kolorowe murale na prawie każdym kroku. Jeden fajniejszy od drugiego. Liczyliśmy, że gdzieś przysiądziemy na jakąś kawę i ciacho ale wszystko (jeszcze) zamknięte.

IMG_0225_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0231_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0232_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0236_edited_Easy-Resize.com.jpg


Dopiero na tym placyku udaje nam się wyczaić kawiarnię, która właśnie wystawia stoliki.

IMG_0255_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0256_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0257_edited_Easy-Resize.com.jpg


Jednak o tej porze Pan może zaoferować nam tylko kawę. Ciacha to tak ok. 11. Na szczęście nie ma nic przeciwko temu żebyśmy do tej kawy zjedli własny prowiant. Posileni, pobliskim elevadorem zjeżdżamy w dół.

IMG_0275_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0277_edited_Easy-Resize.com.jpg


Idziemy zrealizować kolejny punkt programu czyli Museo a Cielo Abiero (po naszemu muzeum pod otwartym niebem). Czyli murale ale w trochę innej części miasta. „Tam” idziemy na nóżkach. Niestety zniechęca nas gigantyczna ilość schodów praktycznie bez żadnych podjazdów co dla rodziców z wózkiem jest zabójcze. Dlatego z tej części tylko kilka fotek

IMG_0295_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0293_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0292_edited_Easy-Resize.com.jpg


I elewadorem ewakuujemy się w dół.

IMG_0302_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0300_edited_Easy-Resize.com.jpg


Wracamy do mieszkania. Młody robi trochę ćwiczeń z podręcznika. Potem uskutecznia z tatą drzemkę. Córka uskuteczniła ją w wózku i na mamę spada obowiązek pilnowania juniorzycy.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 22.06.2020 15:45

Popołudniem postanowiliśmy zapoznać dzieciarnię z Oceanem Spokojnym (co by zaczerpnęły nieco z tej nazwy) i w tym celu pojechaliśmy do pobliskiego Vina del Mar.

Jadąc tam minęliśmy wejście do stacji metra gdzie grupa młodych ludzi stała i protestowała trzymając w ręku garnki i chochle wybijając nimi charakterystyczny rytm. Mąż nawet sobie zażartował, że pewnie studentom ceny biletów metra podnieśli i teraz protestują i on ich popiera bo jak obniżali zniżki studenckie na pociągi to on też protestował. Może gdybyśmy w TV oglądali coś więcej niż Świnkę Peppę to inaczej podeszlibyśmy do tego tematu ale o tym za chwilę.

W Vina del Mar, poza tytułowym Mar a nawet Ołszynem to właściwie nic więcej nie ma. Tzn. są bloki, hotele itp. i jest drogo (co biorąc pod uwagę, że Chile w ogóle tanim krajem nie jest powoduje, że w Vina jest nawet bardzo drogo). Jest też zameczek na cypelku – nawet chcieliśmy tam podjechać ale z daleka wyglądał tak kiczowato, że odpuściliśmy i skupiliśmy się na plaży. Jest też zegar kwiatowy – widzieliśmy z auta. Poza tym w porównaniu z Valparaiso jest po prostu czysto 8O .

Jeśli chodzi o Ołszyna to z tego miejsca mamy jedno zdjęcia bez widoku uchachanych buziek naszej dzieciarni.

IMG_0335_edited_Easy-Resize.com.jpg


Jak już się dzieciarnia nacieszyła morzem postanowiliśmy wrócić do Valparaiso. Przejechaliśmy obok tej samej stacji metra, stan protestu – bez zmian. Stoi młodzież i wali w gary.

W Valparaiso na ulicach również napotkaliśmy pojedyncze jednostki z garnkami i chochlami. Mąż odstawił mamę z córką do mieszkania a sam z synem wybrał się na zakupy co byśmy mieli co zjeść na kolację. Po jakimś czasie dali znać, że pobliskie CH do którego przyjechali było zamknięte i jadą szukać czegoś gdzieś indziej. Trochę długo ich nie było. Młoda coraz bardziej marudna więc zaczęłyśmy wieczorny obrządek, zza okien co jakiś czas słyszałyśmy charakterystyczną garnkową melodię. Jakież było moje zdziwienie gdy wyjrzałam przez okno i zobaczyłam na ulicy płonącą barykadę z opon. Moje zaniepokojenie wzrosło kiedy z okien wychodzących na inną ulicę zobaczyłam kilka następnych. A w oddali jakieś płonące budynki. Poczułam się trochę jak Neron obserwujący płonący Rzym. Po jakimś czasie odbieram SMS od męża żebym się nie martwiła i nie długo powinni być w mieszkaniu niestety z pustymi rękami bo wszystkie sklepy zamknięte.

Wrócili po jakiś 20 minutach, w międzyczasie już zdążyłam wyczytać w necie co się dzieje – podwyżka cen biletów metra spowodowała gwałtowne protesty. Zaczęło się dzień wcześniej w Santiago i powoli rozlewa się na kolejne regiony kraju. No to mamy (nie)wesoło. Zjadamy nasze marne zapasy owoców i jogurtów. Pomimo wyjących na zewnątrz syren udaje nam się jakoś usnąć.
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 13781
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 22.06.2020 18:43

Widzę elevadory nie tylko na Półwyspie Iberyjskim popularne. Ej, ale chyba Wam tam nie pobiją za to metro? ;)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 23.06.2020 09:04

tony montana napisał(a):Widzę elevadory nie tylko na Półwyspie Iberyjskim popularne.


Może to kwestia szeroko pojętego iberyjskiego kręgu kulturowego ;-) . A tak naprawdę to miasto jest położone na wzgórzach i elewadory robią dobrą robotę.


tony montana napisał(a):Ej, ale chyba Wam tam nie pobiją za to metro? ;)


Podróżowanie po kraju ogarniętym rewolucją z dwójką niezbyt dużych dzieci (ale jedno już dostatecznie kumate żeby wiedzieć, że coś się dzieje) to ciekawe przeżycie. Jeszcze trochę o tym będzie w kolejnych odcinkach.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1613
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 24.06.2020 09:47

„Uwielbiam zapach gazu łzawiącego o poranku” mógłby powiedzieć podpułkownik William "Bill" Kilgore gdyby akcja Czasu Apokalipsy toczyła się w Valparaiso AD 2019. Wychodzimy z mieszkania po 9 kierując się do pobliskiego kościoła na pierwszą poranną mszę (tak, tak – to Ameryka Łacińska tu wstaje się późno więc pierwszy serwis o 9.30 a i tak wiernych można policzyć używając palców u rąk całej naszej małej rodziny). Potem udajemy się na śniadanie do jednej z niewielu czynnych o tej porze knajpek. Cały czas towarzyszy nam specyficzny zapaszek… Już wiemy, że przebywanie w mieście w tych okolicznościach raczej nie będzie należało do przyjemności. Z relacji internetowych wiemy też, że w kraju nie dzieje się najlepiej. Podwyżkę cen biletów metra cofnięto ale lud jak już wyszedł na ulicę tak łatwo do domów nie wróci. Na tę noc mamy już zarezerwowany hotel przy lotnisku w Santiago ale trzeba jeszcze przeżyć dzień. Decydujemy, że pojedziemy gdzieś nad morze żeby dzieciarnia pomoczyła nogi i pogrzebała w piachu. Szybki przegląd przewodnika i w nawigację wpisujemy Caleta Horcon – ok 50 kilometrów na północ od Valparaiso. Po około godzinie jesteśmy na miejscu. Po drodze, w większych miastach zwracają uwagę wzmożona obecność oddziałów karabinierów. Jednak to co nas bardziej martwi to mega kolejki na stacjach benzynowych – a my jeszcze dzisiaj musimy zatankować i oddać auto… Ale na razie korzystamy z uroków Ołszyna.

IMG_0347_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0348_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0360_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0407_edited_Easy-Resize.com.jpg


Caleta Horcon to stolica chilijskiego ruchu hippisowskiego. Dla nas jednak to po prostu w miarę bezpieczne miejsce na przetrwanie dnia. Sama miejscowość nie jest jakoś specjalnie urokliwa. Kilka restauracji (w jednej zjedliśmy dość przeciętny obiad). Plaża mała i zanieczyszczona glonami. Ludzi na szczęście nie za dużo. Dla nas i naszych dzieci niewątpliwą atrakcją były pływające dookoła pelikany – pierwszy raz widzimy te ptaszyska w naturalnych warunkach.

IMG_0421_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0417_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0413_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0411_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0410_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0406_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0367_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0365_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0344_edited_Easy-Resize.com.jpg


IMG_0345_edited_Easy-Resize.com.jpg


W miłych okolicznościach przyrody spędzamy kilka godziny. Popołudniem pakujemy się do auta i zbieramy się w kierunku Santiago. Każda mijana stacja benzynowa wita nas gigantyczną kolejką. Ostatecznie tankowanie odpuszczamy – trudno niech wypożyczalnia doliczy nam do rachunku. Za to przejazd autostradą mamy za darmoszkę – w nocy spłonęły bramki do poboru opłat… W niecałe 2 godziny dojeżdżamy do hotelu. I tu niespodzianka – z telewizorka zawieszonego na recepcji dowiadujemy się, że niedawno w regionie metropolitalnym wprowadzono godzinę policyjną – od 19 do 6. Jest 18.30 a my chcemy jeszcze oddać auto bo jutro o 6.30 to powinniśmy już być na lotnisku. Zamykam się z dzieciakami w pokoju a mąż pędzi do wypożyczalni. Tu sytuacja bardzo ciekawa – parking zamknięty ale na bramie siedzi cieć i w zależności od tego czy deklaruje się znajomość angielskiego czy hiszpańskiego w sposób werbalny albo pisemny informuje, żeby zostawić auto na pierwszym wolnym miejscu. Potwierdzenie zwrotu przyjdzie mailem. Jest 18.50. Nie jeżdżą już busy, taksówki, o Uberze też można zapomnieć. Poboczem autostrady małż pomyka do hotelu. O 19.15 wpada do pokoju (nie muszę dodawać, że czas od 19 do 19.15 to był jeden z dłuższych kwadransów mojego życia). Po drodze spotkał policyjny patrol ale panowie uznali, że chyba nie stanowi zagrożenia bo puścili bez wchodzenia w jakiekolwiek interakcje.

Dziś to by było na tyle. Jutro będzie równie emocjonujący dzień a chilijska wiosna jeszcze bardziej da nam się we znaki ;-) .
Załączniki:
IMG_0383_edited_Easy-Resize.com.jpg
Następna strona

Powrót do Ameryka Południowa



cron
Zabiorę brata na koniec świata
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone