napisał(a) tomekj69 » 07.05.2009 12:46
LFB-Powiem o swoich doświadczeniach.
Już czwarty raz do Chorwacji jadę trasą przez Słowację, Węgry.
Zawsze przez Zwardoń, zawsze obwodnicą Bratysławy, za Rajką,kilka kilometrów węgierską autostradą, a następnie drogą 86 do przejścia granicznego ze Słowenią. Po chorwacjkiej stronie juz tylko autostradą.
Podkreślić muszę tylko jeden ważny element moich podróży. Jechałem zawsze w nocy, tj. z Pabianic wyjazd ok. 17-18. Wegierską część trasy pokonywałem nocą. Natężenie ruchu minimalne. Zero policji, zero kombajnów, ciągników rolniczych, wozów drabiniastych itp. Dwa lata temu w Brodaricy (3 km od Szibenika) zameldowałem się o 12:00 .
Tego lata jadę do Mimic, czyli nie daleko Tucepi i mam zamiar wystartować ok. 16. Z krótkimi przerwami na siku i rozprostwanie kości ciągła jazda do godziny 1:00-max. 2. Tak gdzieś własnie koło 1-2 w nocy kończą mi się baterie,dlatego robię 2 godzinny postój na drzemkę i dalej w drogę.
Jazda w nocy miała i ma dla mnie jeszcze jedną poważną zaletę. Moje dziecko smacznie przesypia praktycznie całą drogę. A jak śpi to nie jest uciążliwe
No chyba, że nie mozesz jeździć w nocy, to wtedy ten wariant odpada.
I jeszcze jedno-nigdy nie zaczynałem podróży w weekend. Jakiej bys drogi nie wybrał, to w weekendy zawsze będzie tłoczno.
Staram się nie zjeżdżać z autostrad na boczne drogi, bo tam 'doskwiera" ruch lokalny. Moi przyjaciele próbowali podróżować po słowackiej i węgierskiej stronie drogmi lokalnymi i zawsze kończyło się to dla nich nerwicami związanymi z koniecznością "wleczenia" się za w/w pojazdami wolnobieżnymi. Nawet w niedzielę rolnicy pracują i zbierają z pól. Tak więc uważam, że szkoda czasu i nerw. Oczywiście i na autostradzie może zdarzyć się coś ,co ją "zakorkuje", ale ja jak na razie nie miałem wątpliwej przyjemności poznać co znaczy słowo "korek" na Słowacji i na Węgrzech.
Tak więc życzę szerokości i udanego urlopu.