Re: Płacimy za apartament w ciemno - jakaś umowa, czy nie ..
napisał(a) sneer » 27.06.2013 22:41
Rok temu (Brist) - o czym już gdzieś tam pisałem - mieliśmy nieco irytującą sytuację w tym temacie.
Żar leje się z nieba, 40 stopni w cieniu, godzina 12:00 w południe, a my właśnie dojechaliśmy do naszej kwaterki. Szybkie przywitanie i zaczynamy z kumplem wnosić po schodach wszystkie te ciężkie torby i walizy naszych szanownych żon z auta. Pot się z nas leje, marzymy tylko o zimnym piwku i zanurzeniu się w morzu, ale nic z tego. Po 15 minutach wnoszenia (mieliśmy wtedy jakieś 70% wypakunku za sobą) przybiega właścicielka (nie chcę użyć słowa "baba") i żąda od nas - w mało uprzejmy sposób (że się tak delikatnie wyrażę) - pieniędzy i paszportów. Nie wiem, może nie spodobały jej się nasze gęby.
Tłumaczymy, że zapłacimy, ale skończymy tylko wypakowywać graty, zresztą teczka z voucherem i kasą była gdzieś tam w torbie przywalonej innymi. Pani kręci nosem, coś tam mamrocze i odchodzi. Uwijamy się w tym upale jak mrówki. Ale pani przychodzi już po 5 minutach i pyta czy już skończyliśmy. Mowię, że jeszcze chwila, na co ona z kolei "straszy", że zaraz przyjdzie ze swoim mężem po kase. Trudno, odłożyliśmy bagaże i zapłaciliśmy. Ach, ale się jej oczka zaświeciły jak zobaczyła banknoty...
Czy niektórym Chorwatom EURosy już tak mocno namieszały w głowach, że oni naprawdę myślą, że jak ktoś przejechał 1500 km na wakację, wniósł na górę bagaże, to po 20 minutach ucieknie nie zapłaciwszy? Hucznych przywitań nie wymagam, częstowania rakiją, winem czy piwem przez gospodarzy "na dzień dobry" również (choć często mi się to zdarzało, co było miłe). Ale do cholery, żeby nawet nie pozwolić się nam wypakować w spokoju, tylko od razu wyciągać łapy po kasę? Żenua.