napisał(a) ADAM BANAN » 27.11.2013 09:22
walp napisał(a):ADAM BANAN napisał(a):Byłeś na tym meczu?
Na tym akurat nie byłem, ale byli koledzy, z którymi na mecze chodzimy i rozmawiałem ze znajomym policjantem. Masz sprzeczne informacje
Może koledzy pomylili obiekty i byli na siatkówce w "Łucznicce"
Może policjant świadomie mijał się z prawdą i to właśnie służby porządkowe zrobiły demolkę

W przeciwieństwie do Ciebie ja byłem na tym meczu.
Tu masz opis jak to wyglądało:
cyt.Nie będę komentował podam fakty.Razem z żoną chcieliśmy jak reszta opuścić stadion w ramach protestu.
Gdy jednak zaczęła się jatka,zacząłem się panicznie bać o swoją połowicę.Mnie gaz i pałki nieobce lecz czemu mają cierpieć kobiety,dziewczyny i dzieci ?
Na tyle ile miałem możliwości postanowiłem wraz z Beatą zebrać młodych ludzi i wprowadzić ich z powrotem na trybunę.Na początku były chyba 2,3 paro nastoletnie dziewczynki,potem liczba rosła bo krzyczałem,aby dołączali do grupy.Wreszcie po jakimś czasie udało się wszystkich odstawić na sektor.Czułem się jakby odpowiedzialny za bezpieczeństwo tych dzieciaków i kobiet.Obydwoje z żoną jesteśmy starymi kibicami i była to z naszej strony normalna reakcja.Skoro ci,którzy mają zapewniać bezpieczeństwo gazują i strzelają do bezbronnych ludzi (przecież nikt nie miał żadnych niebezpiecznych narzędzi) to musi być ktoś kto pomoże w zagrożeniu.
Nigdy,przenigdy nie zapomnę tych przerażonych oczu i błagalnego pytania do mnie i żony:BĘDZIECIE PAŃSTWO CAŁY CZAS Z NAMI ? Nie zapomnę matki z dzieckiem wtulonej w uskok pod trybuną.
Już na "C" jedna z dziewcząt chorująca na astmę (przedtem oczywiście potraktowano tę niebezpieczną chuligankę gazem) posiłkowała się inhalatorem.Zaczęła jednak słabnąć i się dusić.
Bandyci w kaskach nie reagowali na nasze nawoływania,że potrzebna jest karetka.Wreszcie po dość długim czasie(już nie wytrzymałem i zaczął wyzywać) łaskawie poinformowano nas,że pomoc nadchodzi.
Dziewczynkę przekazaliśmy naszemu koledze Mikołajowi (ratownik medyczny),którego z tego miejsca serdecznie wraz z Beatą poZdrawiamy.
To co napisałem widziałem na własne oczy.